Redakcja Bieganie.pl
Wanders nie błyszczy na krótszych dystansach, typu 1500m, jego wynik z lipca 2017 roku to 3:44,74, ale potrafi już wygrywać mocno obsadzone biegi uliczne z wynikiem w okolicach 28 minut (28:02 w grudniu, 28:13 w październiku). W lutym 2018 był drugi w Półmaratonie w Barcelonie z czasem 1:00:09.
Skąd się wziął? Był na pewno bardzo zdolnym młodym człowiekiem. W wieku 18 lat biegał już 5000m w 14:06 czy 10000m w 29:49.
Trener Wandersa na stałe mieszka w Szwajcarii i nawet nie był w Kenii. Jeśli ktoś się zapyta co takiego magicznego jest w Kenii, że tak „zmienia ludzi”?
Przede wszystkim trening w dobrej temperaturze przez cały rok. Przez ostatnie lata zwiększył objętość treningową do poziomu 160-180 km tygodniowo. Po drugie zawsze możliwość treningu w grupie. Po trzecie brak wielkomiejskich rozrywek. Wanders mówi, że kiedy jest w Genewie, zawsze jest zestresowany, musi zrobić dużo rzeczy nawet jeśli nie chce. Tymczasem w Kenii trenuje, śpi, je. Jego życie jest proste, jedzenie jest proste, wszystko ukierunkowane na jeden cel. Oczywiście 2400m npm, też ma jakieś znaczenie ale nie najważniejsze.
Progresja Wandersa na 10km (na ulicy) – źródło IAAF
Wanders mówi, że koszty nie są barierą, że życie w Kenii jest tanie, że najdroższy jest bilet. Z całą pewnością największą jest bariera mentalna, czyli poświęcenie wszystkiego, zostawienie za sobą swojego „europejskiego” życia i postawienie na jedną kartę. Na pewno im człowiek starszy tym trudniej taką decyzję jest podjąć.
Kilka dni temu pytałem się trenera Piotra Oberziga (trenera Tomka Grycko) do jakiego poziomu
poświęcenia są gotowi? Trener Oberzig, powiedział, że aż do takiego,
żeby wyjechać na stałe do Kenii to nie, i że ich plan wystarczy na dobry
europejski poziom. Patrząc na Wandersa, Sondre Moena czy Calluma
Hawkinsa to może nie wystarczyć.