Chudy Wawrzyniec po raz szósty. Tańsze wpisowe do 31 marca.
Six, six, six, the number of the beast! Pod takim hasłem wystartuje tegoroczna edycja Chudego Wawrzyńca. A ponieważ po pogodzie można spodziewać się jak zwykle – wszystkiego, będzie albo piekielnie gorąco albo upiornie błotniście. Wrażeń nie zabraknie z pewnością!
Start 12 sierpnia o 4 nad ranem w Rajczy, meta do godziny 20 w Ujsołach, za mostkiem, przy amfiteatrze. A co pomiędzy? Ponad 50, albo ponad 80 kilometrów wrażeń. Chudy Wawrzyniec, który odbędzie się w tym roku po raz szósty, jest nie lada wyzwaniem. Trudności nie tworzą monstrualne przewyższenia (chociaż częste, niezbyt długie podbiegi potrafią dać solidnie w kość), ani skalisty, eksponowany teren. Sierpniowa pogoda i gliniaste, usiane korzeniami i kamieniami ścieżki polsko-słowackiego pogranicza zawsze czymś zaskakują. Na Chudym Wawrzyńcu był już grad, nieustępliwy deszcz i strugi wody na szlakach, błoto, na którym trudno się utrzymać. Był też żar lejący się z nieba. Impreza jest również sporym wyzwaniem dla tych, którzy nie są obyci z górami. Bo Beskid Żywiecki potrafi zafundować górską przygodę w pełnej krasie.
Nie rozpieszczamy biegaczy liczbą punktów żywieniowych, bo na trasie 50 plus jest tylko jeden, na Przegibku, a na osiemdziesiątce jest jeszcze jeden na Przełęczy Glinka. Jednak te, które są, obfitują w pyszności. Właścicielka schroniska na Przegibku zawsze przygotowuje borówki ze śmietaną i własnej roboty ciasto. A na Glince można między innymi napić się bezalkoholowego piwa. Uczestnicy wspominają je z rozmarzeniem.
W ubiegłym roku do głównych dystansów, z okazji jubileuszu, do Chudego dołączyła dodatkowa trasa, 21-kilometrowa Mała Rycerzowa, krótsza, choć figlarna. Dedykowana jest tym, którzy lubią się pościgać „na szybko”, osobom towarzyszącym uczestnikom Chudego Wawrzyńca, i każdemu, kto na dłuższe ściganie ma w tym sezonie inne plany, ale przywiązał się do sierpniowej imprezy w Beskidzie Żywieckim.
Ubiegłoroczną edycję imprezy ukończyło łącznie 875 osób, w tym 252 zmierzyło się z najdłuższym dystansem. Zwyciężył Litwin Vaidas Żlabys ustanawiając jednocześnie nowy, wyśrubowany rekord trasy 7 godzin i 52 minuty.
Dlaczego warto przyjechać na Chudego?
– Dla atmosfery.
– W poszukiwaniu wyzwania.
– Żeby stawić czoła Oszustowi, górze, gdzie bez użycia rąk albo kolan i łokci trudno nawet myśleć o podejściu.
– Żeby przy ładnej pogodzie popatrzeć na Tatry i Małą Fatrę.
– Żeby skosztować borówek ze śmietaną.
– Żeby doświadczyć prawdziwie górskiego biegania.
– Żeby sprawdzić na ile cię stać.
Zapisy trwają, a do 31 marca można załapać się na opłatę promocyjną 170 zł (Mała Rycerzowa 120 zł). Jak co roku w ramach wpisowego – dobra zabawa, porządny górski łomot, pyszne jedzenie i coś bardzo sportowego i wartościowego w pakiecie startowym.