Redakcja Bieganie.pl
Pogoda była idealna, trasa podobno poprawiona specjalnie na potrzeby bicia Rekordu Świata, pacemakerzy wyśmigani. W dodatku Wilson startował w specjalnie przygotowanym dla niego modelu buta adidas adizero Sub2, którego nazwa zobowiązuje.
Pomimo tego, że Rekordu Świata nie udało się pobić, był to występ znakomity. Na taki wynik składają się różne elementy, ale jest oczywiście przede wszystkim jeden: forma zawodnika. Do tego dochodzi pogoda, trasa i wiele różnych drobnych czynników, które na takim poziomie zaczynają odgrywać niebagatelną rolę. Zawodnik biegnąc na taki wynik znajduje się na granicy ludzkich możliwości i zepsucie najdrobniejszego elementu może być brzemienne w skutkach. W maratonie tym co łatwo jest zepsuć jest oczywiście strategia.
Strategia, czyli w przypadku maratonu rozłożenie sił. Strategia sprawia, że zasoby energetyczne jakie posiada zawodnik wyczerpią się za szybko (i będziemy musieli znacznie zwolnić) lub nie wyczerpią się do końca (i skończymy bieg z niewykorzystaną rezerwą ).
Im wyższy poziom tym trudniej zaplanować idealną strategię. Z jednej strony jest presja managerów, organizatorów, sponsorów, którym zależy na Rekordzie. Obserwowałem przygotowania do startu maratonu w Londynie 2009 i wiem jak dużo wokół tego jest zamieszania, ile ściera się interesów, a potem często i tak wszystko idzie na żywioł.
Tak było w ostatni weekend w Tokyo, gdzie pacemakerzy ruszyli znacznie za szybko, jedyne wytłumaczenie to spadek trasy na pierwszych kilometrach.
Planowanie strategii w maratonie może trochę przypominać budowanie wieżowca „na oko”, bez poziomicy. Budując pierwsze piętra wydaje się nam, że jest prosto. Tak samo w maratonie, zawodnikom często na pierwszych kilometrach trudno jest oszacować czy biegną właściwym tempem. Wiele razy słyszałem tłumaczenie zawodnika, któremu nie udał się maraton a który pierwszą połowę biegł bardzo mocno: „czułem się bardzo dobrze”.
Budując wieżowiec, im wyżej tym bardziej widać jaki był nasz początkowy błąd, niezauważalne odchylenie od pionu na początku może (a raczej mogłoby, bo na szczeście takich budynków nie budują) się okazać wielkim odchyleniem na szczycie wysokiego wieżowca.
W maratonie dopiero po 30, 35 kilometrze wiemy w jakim jesteśmy stanie i czy mamy rezerwy żeby pobiec jeszcze mocniej.
Na najwyższym poziomie nakłada się na to jeszcze kwestia dobrego lub złego prowadzenia, jak wiemy przy takiej prędkości opory powietrza odgrywają rolę.
Gdybyśmy zestawili tych 13 zawodników, którym udało się pobiec maraton poniżej 2:04, to uzyskamy ciekawą sytuację wirtualnego wyścigu.
Wybobraźcie sobie, że jest maraton, w którym pierwszych trzynastu zawodników kończy poniżej 2:04 ! Czterech Wilsonów Kipsangów, dwóch Dennisów Kimmeto, Bekele, Kipchoge, Gebrselassie, Mutai i inni. Co za skład!
Jeśli teraz zestawimy ich międzyczasy to zauważymy niezwykle ciekawą zależność. Dennis Kimmeto, czyli zwycięzca w naszym wirtualnym wyścigu biegł najbardziej zachowawczo ze wszystkich. Przez długi czas był na miejscach od 9 do 11, jeszcze na 30 kilometrze był na siódmym.
Ja wiem, że przyczyna takiego rozkładu pozycji jest w dużej mierze odwrotna, czyli że po 2014 roku managerowie przy każdej okazji naciskają zawodników na próbę bicia Rekordu Dennisa Kimmeto i ustalają bardzo mocne tempo już w początkowym stadium biegu.
Ale my, jako historycy, analitycy, patrząc na wyniki, międzyczasy możemy wyciągnąć wnioski bardziej ogólne. A właściwie jeden wniosek. Jeżeli nie jesteśmy pewni, że nasza forma wskazuje, że możemy zmieść naszą dotychczasową życiówkę to lepiej biec z rezerwą.
W tabeli brakuje tylko wyników z Chicago 2013 (np wyniku 2:03:45 Dennisa Kimetto), niestety nie ma dostępnych międzyczasów z tego biegu. W niektórych kolumnach brakuje jakiegoś miejsca, bo czasami zawodnicy biegli razem, i np na 5 kilometrze Dennis Kimetto i Emanuel Mutai byli razem na 9 pozycji
Poniżej międzyczasy zawodników:
Poniżej, but Kipsanga, stworzony do łamania 2 godzin w maratonie..