Festiwal Ultra-Trail du Mont Blanc 2016 zakończony. Podwójne zwycięstwo Francji w UTMB
W ostatnich dniach Andy Jones-Wilkins z portalu irunfar.com napisał artykuł o „tęsknocie za UTMB”, pragnieniu bycia tam (właściwie: tu, ponieważ kreślę te słowa będąc jeszcze w Chamonix), na miejscu, gdzie koncentruje się cała uwaga środowiska górskich ultramaratonów. To doskonale zrozumiałe: święto biegowe w sercu Alp jest wyjątkowym wydarzeniem – pod względem sportowym, ale także pod względem atmosfery towarzyszącej biegom.
Wyścigi rozgrywane w ramach festiwalu zgromadziły w tym roku 7500 biegaczy z kilkudziesięciu krajów, w tym 150 zawodników ze światowej czołówki (szacunki organizatorów na podstawie rankingów ITRA), tak więc w każdym z biegów poziom był niesamowicie wyśrubowany. W festiwalu wzięło udział ponad stu biegaczy z Polski.
UTMB
Nie da się ukryć, że największe zainteresowanie wzbudza rywalizacja na pełnej, 170-kilometrowej pętli wokół masywu Mont Blanc – czyli w biegu głównym, UTMB. W tym roku była ona szczególnie zaciekła, biegacze z czołówki mocno się „cięli” i dostarczali kibicom wiele emocji.
fot. Piotr Oleszak
We wczesnej fazie wyścigu, na dość płaskim odcinku pomiędzy Saint-Gervais i Les Contamines prowadzenie objął Amerykanin Zach Miller, ubiegłoroczny zwycięzca biegu CCC. Zach budował swoją przewagę na kolejnych punktach aż do podejścia na Grand Col Ferret (100 km). Za przełęczą, na której zawodnicy przekraczają granicę między Włochami a Szwajcarią czekał ich prawie 20-kilometrowy zbieg, najpierw do La Fouly i dalej do Praz de Port, z którego musieli podejść do Champex-Lac. Zach stracił wtedy prawie całą wypracowaną przewagę, zdołał jednak raz jeszcze zgubić rywali na podejściu pod La Giète, potem jednak doścignęli go i na końcowych etapach tracił kolejne pozycje. Na ostatnim zbiegu zdołał jeszcze odeprzeć atak dwóch konkurentów, ale wystarczyło to tylko do zajęcia szóstego miejsca.
Zupełnie inaczej rozgrywał wyścig Gediminas Grinius z drużyny Vibram, który usadowił się w drugiej dziesiątce i po cichu przesuwał się w klasyfikacji generalnej. Jego strategia przyniosła świetne efekty i Litwin mógłby nawet wygrać całe zawody, gdy nie… Francuz Ludovic Pommeret.
Ludovic, który w przeszłości dwukrotnie zajął drugie miejsce na Grand Raid Reunion (Diagonale des Fous), choć startuje od wielu lat, nie miał do tej pory szczęścia w UTMB. W połowie tegorocznych zmagań wydawało się, że tym razem będzie podobnie. Pommeret od początku trzymał się blisko czołówki, ale zaczął odczuwać problemy z żołądkiem, stracił 45 minut do lidera i spadł na 50 miejsce w klasyfikacji generalnej. Niesamowitym wysiłkiem ciała i ducha Francuz podniósł się z dołka i zaczął odrabiać straty. Najpierw poprawił swoją pozycję w rankingu – na kolejnych punktach kontrolnych miał podobne opóźnienie, ale przesunął się do dwudziestki, a wreszcie do pierwszej dziesiątki. Za Grand Col Ferret rozpoczął zmniejszać różnicę czasową i wreszcie w okolicach Trientu, na 30 km do mety, wraz z Gediminasem dogonili prowadzącego Amerykanina. Na kolejnym podejściu na przedostatnie już wzniesienie Pommeret, wspierany przez Hoka One One, ostro zaatakował i na szczycie zameldował się 10 minut przed Amerykaninem i Litwinem. Prowadzenia nie dał sobie odebrać już do samej mety i zwyciężył z czasem 22 godziny i 2 sekundy.
fot. Piotr Oleszak
Gediminas przybiegł na drugiej pozycji, prawie pół godziny później, a trzeci zameldował się w Chamonix Amerykanin Tim Tollefson (2 na CCC w zeszłym roku). Kolejne miejsce zajął jego rodak i kolega z teamu Nike David Laney (3 na ubiegłorocznym UTMB). Obaj zawodnicy zza Oceanu rozgrywali bieg bardzo mądrze, pnąc się konsekwentnie w górę stawki i pieczętując swój sukces znakomitym finiszem. Piąta lokata przypadła w udziale Hiszpanowi Javierowi Dominguezowi Ledo (Team Vibram), a szósty był wspomniany Zach Miller, trzeci z teamu Nike, który w końcówce odparł ataki Francuzów Sébastiena Camus i Juliena Chorier. Warto wspomnieć, że w wyścigu mężczyzn nastąpił prawdziwy pomór faworytów, w dużej części „dzięki” Millerowi, który zarżnął wielu konkurentów szaleńczym tempem w początkowej fazie zmagań.
W wyścigu Pań walka o zwycięstwo rozegrała się pomiędzy dwiema zawodniczkami – Francuzką Caroline Chaverot (team HOKA One One) a Szwajcarką Andreą Huser. W tym starciu miały uczestniczyć jeszcze dwukrotna zwyciężczyni UTMB, Amerykanka Rory Bosio oraz Hiszpanka Nuria Picas, ale tę pierwszą problemy zdrowotne zmusiły do zejścia z trasy, natomiast ta druga nawet na nią nie wyruszyła.
W pierwszej części wyścigu Caroline – która na swym koncie ma już zwycięstwa w takich wyścigach, jak Lavaredo i Eiger Ultra Trail czy tegoroczne triumfy w Transgrancanarii oraz Madeira Ultra Trail – wypracowała sobie ponad 20-minutową przewagę, która jednak z czasem zaczęła powoli topnieć i na punkcie w Trient zmalała do niespełna 5 minut. Francuzka jednak zmusiła się do jeszcze większego wysiłku i raz jeszcze uciekła Huser, zwyciężczyni tegorocznego Lavaredo. Na mecie Chaverot uzyskała czas 25:15:40, a Szwajcarka 25:22:56. Poza ich walką w pierwszej piątce niewiele się działo, a na mecie uzupełniły ją kolejno: Uxue Fraile z Hiszpanii, Juliette Blanche z Francji oraz „nasza” Magda Boulet, reprezentująca USA.
W biegu CCC, który biegnie tą samą trasą, co UTMB, z tą różnicą, że zaczyna się „dopiero” w Courmayeur wygrał Francuz Michel Lanne, a wśród kobiet triumfowała Szwedka Mimmi Kotka. W 119-km biegu TDS, prowadzącym nieco trudniejszymi szlakami triumfowali Hiszpan Pau Capell i Francuzka Delphine Avenier. W najkrótszym (55 km) biegu OCC zwycięstwo odnieśli Hiszpanka Mercedes Arcos Zafra oraz… Francuz Xavier Thevenard, który tym samym skompletował triumfy we wszystkich biegach festiwalu UTMB.
fot. Piotr Oleszak
Magia Chamonix
Atmosfera festiwalu jest czymś niezwykłym. Nie chodzi nawet o ogromne budżety, rzeszę zawodników i skalę górskich ścian wznoszących się ponad głowami mieszkańców Chamonix. Panuje tam bowiem klimat niesamowitej wręcz intensywności, miasteczko buzuje emocjami. Nie da się pozostać obojętnym wobec prawdziwego święta, jakim jest UTMB, a tegoroczna edycja tylko to potwierdza.