Redakcja Bieganie.pl
Adam Kszczot, nie wchodzi do finału 800m, mimo że ma czystą pozycję, na ostatnich 50 metrach łatwo mija go 21 letni Amerykanin, który awansuje z wynikiem 1:44,30, Adam po biegu widać, że jest załamany.
Angelika Cichocka przybiega ostatnia w swoim półfinale, Sofia Ennaoui daje z siebie wszystko, przewraca się za metą, a i tak zajmuje tylko szóste, niepremiowane awansem miejsce (na szczęście awansuje dzięki temu, że ma przedostatni premiowany awansem wynik).
Marcin Lewandowski w finale 800m osiąga wprawdzie najlepszy wynik w tym sezonie ale przybiega na szóstym miejscu. Żeby liczyć na choćby brązowy medal, musiałby nie tylko pobić własną życiówkę, nie tylko Rekord Polski, ale złamać barierę 1,43.
A przecież polska lekkoatletyka ! Wygraliśmy klasyfikację medalową ostatnich Mistrzostw Europy ! Czy to oznacza, że na Świecie jesteśmy jednak niestety słabi ?
Nie ma najmniejszych wątpliwości, że Adam Kszczot bardzo chciał awansować, Angelika Cichocka prawdopodobnie w ogóle nie powinna była biec a zrobiła to tylko przez wzgląd na zasady, wbrew zdrowiu. Marcin Lewandowski walczył jak mógł i osiągnął jednak bardzo wysokie, szóste miejsce. Dlaczego jednak czujemy, że wypadliśmy blado? Dlaczego jakiś Amerykanin biegnie nagle blisko dwie sekundy szybciej niż dotychczasowa życiówka? Dlaczego my tego nie potrafimy?
Czy jest jakieś wyjście? Dlaczego nasi zawodnicy nie biegają poniżej 1:43, podczas kiedy potrafi (potrafił) to choćby Amel Tuka ( i co się z nim teraz stało?) ? Jak to się stało, że Clayton Murphy jest w stanie biegać poniżej 1:43, osiągając od razu wynik o 1,37 sek lepszy od życiówki?
Pierwsze wytłumaczenie jakie przychodzi do głowy, to doping. Oni biorą, my nie, więc nie mamy z nimi szans. Zresztą tegoroczne wyniki potrafią zastanawiać, choćby finał kobiet na 10000m. Bardzo się zawsze cieszymy, jeśli walka jest emocjonująca, ale ALL-TIME BEST na 10000m kobiet wygląda teraz prawie jak tabela wyników jednego biegu.
Jeżeli tak jest rzeczywiście, to faktycznie sprawa jest raczej przegrana i nie ma sensu myśleć o jakiejś rywalizacji na światowym poziomie, powinniśmy może nawet zaprzestać wysyłania polskich biegaczy na zawody tej rangi żeby oszczędzić pieniędzy podatników, frustracji zawodnikom i kibicom. Liczyć trzeba jedynie na to, że prace nad walką z dopingiem idą jednak w dobrą stronę i za jakiś czas będzie już tylko lepiej, ale raczej pewnie już nie za czasów Marcina Lewandowskiego czy Adama Kszczota.
No właśnie, co jeśli to nie doping? Niesamowite tegoroczne wyniki na 400m mężczyzn, czy 10000m kobiet pokazują, że w tym zacieśniającym kontrolę antydopingową świecie pojawiają się osiągnięcia jakich nie widzieliśmy od wielu, wielu lat. Co jeśli to jednak nie doping?
Z czego wynika, że nawet się nie dziwimy, że żaden z naszych sprinterów nie może złamać bariery 10 s na 100 m ? Tu liczy się tylko czarna Ameryka (Północna czy Środkowa). A nawet jeśli nie zawsze Ameryka to chyba zawsze czarna. Zawodników, którzy w ciągu ostatnich czterech lat złamali 10 s jest 55, więcej niż 1 zawodnika mają w tym zestawieniu tylko:
Stany Zjednoczone 21
Jamajka 12
Wielka Brytania 4
RPA 4
Trynidad i Tobago 3
Kanada 2
Reszta, to 9 krajów, z każdego po 1 zawodniku. 53 czarnych (afroamerykanów), jeden Chińczyk i jeden Irańczyko-Marokanin. Poza tym czarno. I wcale nie wszyscy bardzo umięśnieni, ale „czarni”.
Tak samo jest w maratonie. Niech poziom 9,99 s na 100m będzie jakimś odnośnikiem. Wg punktacji IAAF to odpowiada to w maratonie mężczyzn 2:07:20. Jak wygląda to na przestrzeni ostatnich czterech lat? Takich zawodników było 108. Tutaj sprawa jest jeszcze prostsza (więcej niż jeden zawodnik):
Kenia 61
Etiopia 44
I trzy kraje po 1 zawodniku
Czyli tylko Czarna Afryka.
A teraz spójrzmy na 800m mężczyzn. Wg IAAF, porównywalny wynik to będzie 1:43,75. Zawodników spełniających to kryterium, będzie 25. Rozstrzał jest następujący.
Kenia 10
USA 5
Polska 2
i sporo krajów po 1 zawodniku
Ale ras i kolorów skóry mamy tutaj relatywnie więcej w stosunku do liczby zawodników. Można zatem przyjąć, że na 800m jeszcze nie rasa determinuje o sukcesie.
Czy inni robią lepszy trening? Tego się raczej nie da zweryfikować. Gdybyśmy mogli robić co chwila sprawdziany, na jakim jesteśmy poziomie, to i tak nie koniecznie by nam wiele powiedziało, bo na 800m można być w teoretycznie super dyspozycji a jednak przegrać. Paweł Czapiewski wspomina, że przed ważnymi startami robili z trenerem Królem samotny test na 600m. Przed startem na Mistrzostwach Świata w Edmonton gdzie zdobył brązowy medal, Paweł pobiegł 1:16,30. Przed startem na Igrzyskach w Pekinie, 1:14,50. A odpadł w swoim pierwszym biegu eliminacyjnym, który był drugim najwolniejszym biegiem z ośmiu biegów eliminacyjnych. Źle rozłożył siły.
800m to taka konkurencja, którą trudno zrozumieć, jeśli samemu się jej nie biegało. Prawdopodobnie dotyczy to każdej innej konkurencji, ale 800m dochodzą utrudnienia, których nie ma w innych konkurencjach (chociaż oczywiście np. w maratonie dochodzą znowu inne utrudnienia).
Na 800m przez pierwsze 100m biegnie się w torach. Czyli po około 150 m następuje spiętrzenie, wszyscy dobiegają do środka i trzeba podjąć decyzję w jakim miejscu tej stawki chcę się znajdować. Ta decyzja może wydawać się nieco przedwczesna, ale właśnie na 800m to może już mieć znaczenie. Nie zaczniesz się chyba teraz już ścigać żeby jako pierwszy wejść w wiraż (200m) ? A na wirażu nie będziesz raczej chciał wyprzedzać, żeby nie nadrabiać dystansu. Poczekasz do wyjścia na prostą (300m), ok, może to dobre miejsce na zajęcie pozycji, ale jeśli byłeś z tyłu, to musisz teraz trochę nadrobić, nie tylko przyspieszyć ale może wyminąć kogoś po zewnętrznej. Chyba, że liczysz na swój finisz, ale jeżeli bieg jest relatywnie wolny a z przodu już teraz ktoś ucieka to Twój finisz na wiele Ci się nie przyda. Na ostatnie koło (400m) chcesz wejść w najlepszej dla siebie pozycji. Czyli najbliżej wnętrza ale nie chcesz też dopuścić do tego, żeby po wyjściu na prostą okazało się, że jesteś zamknięty, wszyscy Cię mijają a Ty nie możesz nic na to poradzić. Po wyjściu na prostą (500m) musisz pilnować pozycji, żeby nie dać się zamknąć i ewentualnie skontrować atak gdyby się już zaczął, bo im później się zacznie tym szanse na jego powodzenie rosną. Przy wejściu na ostatni wiraż (600m) dzieje się już bardzo dużo i w zależności od tego gdzie jesteś masz więcej lub mniej do gadania. Przy wyjściu na ostatnią prostą (700m) nie możesz być zamknięty, bo jeśli tylko masz jeszcze jakieś rezerwy to jest ostatnia szansa, żeby je wykorzystać.
Krótki wyścig, a tyle decyzji do podjęcia. Na 100, 200, 400 m biegniesz w torach, więc nikt Cię nie zablokuje. 1500 m jest na tyle długie, że jesteś w stanie zająć taką pozycję, żeby nikt Ci nie przeszkadzał (oczywiście to się zdarza i na 10000m).
Na dane tempo trzeba być oczywiście gotowym. Ale wygrywają zazwyczaj Ci, którym na finiszu starcza sił na „dowiezienie” przewagi do mety, lub którzy na tyle się oszczędzali, że ich rezerwy pozwalają im teraz mocno finiszować.
Można powiedzieć, że na 800m zawodnik korzysta z dwóch różnych baków z paliwem, jeden paliwo zwyczajne a drugie rakietowe. Tego zwyczajnego wystarcza na cały dystans tylko jeśli biegniemy go z rezerwą, jeśli chcemy walczyć, musimy użyć rakietowego. Tyle, że bezpiecznie tego paliwa możesz użyć tylko raz (biorąc pod iwagę start to dwa). Każde kolejne użycie paliwa rakietowego to jest coraz bardziej kosztowna krótkoterminowa pożyczka, którą musisz bardzo szybko spłacić. Tak można spokojnie polecieć na końcówce, kiedy wiesz, że spłacić będziesz musiał już po biegu. Są jednak pokusy, żeby skorzystać z rakietowego już w trakcie biegu, czasem nie ma wyjścia, właśnie w tych wszystkich momentach kiedy trzeba kogoś wyprzedzić, nagle przyspieszyć, obiec, zmienić lekko kierunek. Ale to potem się odbija. Te wszystkie wymijanki robi się przecież już na dużej prędkości. Pewne ruchy są przewidywalne inne nie. Ale wszystkie nagłe zmiany które musisz robić, żeby trzymać się w stawce wymagają użycia paliwa rakietowego. Czasami biegniesz z kimś ramie w ramię, jesteście razem na 300 metrze i na 400 metrze. Ale jeżeli pomiędzy 300 i 400 m chociaż raz użyłeś paliwa rakietowego, to on ma nad Tobą przewagę. Tak jak z jazdą samochodem po mieście. Stoisz na światłach a obok ciebie jakiś narwaniec co chwila przyciska pedał gazu. Ruszacie, on wyprzedza Cię z piskiem opon, tyle, że za chwile znowu jesteście razem bo stajecie na następnych światłach.
Z 800m jest trochę jak z wyścigiem F1 na torze w Monte Carlo. To są wąskie ulice miasta, generalnie prawie nie ma gdzie wyprzedzać, więc najlepiej wypracować sobie pozycję już po starcie bo potem na wymijanie można stracić dużo energii i czasu. Dlaczego Rudisha zazwyczaj prowadzi, chociaż i tak wszyscy biegną w równym tempie? Wcale nie dlatego, że chce wszystkim pokazać jaki z niego kozak. On wie, że jeśli nie będzie na czele, to będzie musiał podejmować decyzje kiedy użyć paliwo rakietowe, te wszystkie decyzje o zajęciu pozycji, przyspieszeniu, zmianie toru i chce tego uniknąć, bo wie, że to trudne. On chce równomiernie zużywać paliwo normalne a tylko kiedy go ktoś do tego zmusza, to jedzie na rakietowym. On ma zazwyczaj wygodny bieg. Tyle, że on jest gotowy na bieg na 1,41. Gdyby ktoś chciał biec przed nim, to musiałby być gotowy na bieg na 1:40.
Jeżeli nie jesteś Rudishą, a myślisz, że jesteś gotowy na 1:42, to masz z w swoim życiu najwyżej jedną, lub dwie szanse na bieg taki, jak byś sobie wymarzył, bo na 800m bieg musi się ułożyć. Amel Tuka pobiegł tak raz. Ile razy pobiegnie tak Clayton Murphy ? Zobaczymy.
A teraz zobaczcie, jak wyglądał bieg półfinałowy Adama. Pierwsze użycie rakietowego paliwa to start. Potem na wyrównaniu, około 150 m po starcie, następuje taki moment, w którym Adam znowu wykorzystuje paliwo rakietowe, nie dając Rudishy zająć jego ulubionej pozycji „przy bandzie”. Wtedy Rudisha na chwilę używa. Pierwsze 200m wyszły bardzo szybko. 24 sekundy. Za szybko. Drugie jest 27 sekund. Adam już skorzystał z paliwa rakietowego, jeszcze nie czuje konsekwencji. Drugi raz, bardzo mocno korzysta z rakietowego około 250 m przed metą, kiedy rusza za Rudishą po przeciwległej prostej. Dług trzeba spłacić za dwadzieścia sekund. Niestety. To jest jeszcze kilkadziesiąt metrów do mety, Adam wydaje się, że staje.
Zawsze pytam się trenerów, jak to się dzieje, że na 800m jesteśmy w stanie walczyć ze światem, wchodzimy do finału (w końcu szóste miejsce Marcina Lewandowskiego na Igrzyskach Olimpijskich to jest jednak także sukces), podczas, kiedy ani w krótszych ani dłuższych biegach nie mamy co liczyć na żaden finał (ewentualnie na płotkach, ale to już jest konkurencja bardziej techniczna, w tyczce też do finału wchodzimy). Trener Król udzielał najbardziej logicznej odpowiedzi: sprint to czysta szybkość, maraton to czysta wytrzymałość, 800m to ta dziedzina, która wymaga kombinowania i dlatego trudna.
Być może, czarna Afryka, czy czarna Ameryka nauczy się za jakiś czas lepiej kombinować, wtedy nagle się okaże, że i tutaj nie mamy szans. Ale na razie, nie traćmy jednak nadziei.
Z naszymi biegami średnimi nie jest gorzej niż było jeszcze dwa miesiące temu. Marcin, Adam czy Angelika są znakomitymi zawodnikami ale w biegach średnich, kiedy biega się na najwyższym poziomie potrzeba niestety jeszcze sporo szczęścia. Ekscytowanie się zbytnio Mistrzostwami Europy jest jednak trochę dziecinadą, bo tam po prostu nie ma konkurencji. Czekamy, że na trójka pokaże jeszcze na co ich stać, jeśli nie na Igrzyskach, to choćby na Mityngach Diamentowej Ligi.
W środę zaczynają się eliminacje do 800m kobiet. Jest jeszcze Asia Jóźwik, nie wiadomo co będzie z Angeliką Cichocką. Dzisiaj w nocy biegnie w finale Sofia Ennaoui.
Fragmenty artykułu są miejscami inspirowane rozmową z Pawłem Czapiewskim, którego prosiłem o ocenę sytuacji naszych występów na Igrzyskach.