Redakcja Bieganie.pl
Bieg od początku rozgrywany był w wolnym tempie. Pierwsze 5 km zawodnicy pokonali w czasie 16:06, a na prowadzeniu znajdował się wówczas zawodnik… startujący w biegu masowym na 10 km. Kolejne międzyczasy także nie imponowały – 10 km w 31:51, 15 km w 47:48, zaś 20 km w 1:03:23.
Półmaraton zawodnicy osiągnęli w 1:06:55. Do tego czasu na prowadzeniu z kilkudziesięciometrową przewagą biegł najpierw Ser-Od Bat-Ochir z Mongolii, a następnie 41-letni Ruggero Pertile z Włoch. Obaj nie zdołali jednak skutecznie uciec swoim rywalom – podobnie jak Tsepo Ramonene, który objął prowadzenie na 30 km i dzięki swojej decyzji rozerwał stawkę biegaczy.
Decydujący moment wyścigu miał miejsce na 35 km. Wtedy to atak przeprowadził Ghirmay Ghebreslassie. Zaledwie 19-letni reprezentant Erytrei wyprzedził Ramonenę i w walce o złoto został razem z Etiopczykiem Yemane Tsegay’em, którego wkrótce także zostawił za plecami.
Dzięki aktywnej postawie na ostatnich kilometrach Erytrejczyk o wdzięcznym nazwisku zajął pierwsze miejsce i niespodziewanie został nowym mistrzem świata. To pierwszy złoty medalista mistrzostw świata w historii Erytrei (dotychczas najwyżej był Zersenay Tadese, wicemistrz świata na 1000 m z 2009 roku) i zarazem najmłodszy mistrz świata w maratonie w historii.
Dotychczas największym sukcesem Ghebreslassie było zajęcie drugiego miejsca na maratonie w Hamburgu z rekordem życiowym 2:07:47, siódme miejsce na Mistrzostwach Świata Juniorów w biegach przełajowych w 2013 roku oraz także siódme miejsce na ubiegłorocznych Mistrzostwach Świata w półmaratonie.
Za Erytrejczykiem na mecie usytuowanej na stadionie olimpijskim metę minęli Yemane Tsegay (srebro z czasem 2:13:08) i Munyo Solomon Mutai z Ugandy (brąz z wynikiem 2:13:30).
W Pekinie całkowicie zawiedli faworyci. Biegu nie ukończyli rekordziści świata – Dennis Kimetto i Wilson Kipsang, zaś dwaj medaliści poprzednich mistrzostw – Stephen Kiprotich i Lelisa Desisa – zajęli odpowiednio 6 i 7 miejsce.
Krystian Zalewski w finale
W biegu maratońskim reprezentantów Polski zabrakło. Starty polskich biegaczy w Pekinie zainaugurował Krystian Zalewski, który wystartował w biegu na 3000 m z przeszkodami. Polak, po bardzo dobrym biegu wywalczył awans do finału.
Wicemistrz Europy nie miał łatwego zadania. W swojej serii eliminacyjnej musiał zmierzyć się z dwoma Kenijczykami, którzy legitymują się rekordami życiowymi poniżej 8 minut, mocnym Amerykaninem i kilkoma innymi zawodnikami z Afryki. W tej stawce Polak ukończył bieg na czwartej pozycji i do finału awansował z czasem (automatyczną kwalifikację uzyskiwali 3 pierwszy zawodnicy z każdego biegu).
W finale Zalewski będzie jedynym Europejczykiem i może pokusić o niespodziankę. Eliminacyjny bieg pokazał, że podopieczny Jacka Kostrzeby jest w bardzo dobrej formie i z powodzeniem może walczyć z najlepszymi zawodnikami na tym dystansie.
Czas Polaka, 8:25.10, był czwartym czasem eliminacji, a mógł być jeszcze lepszy gdyby nie fakt, że biegł z rozerwanym butem.
Wszystkie Polki z awansem
Podobnie jak Zalewski awans do kolejnej rundy, tym razem do biegów półfinałowych na 1500 m, uzyskały wszystkie nasze zawodniczki startujące w tej konkurencji: Angelika Cichocka, Sofia Ennoui i Renata Pliś.
Najlepiej z tego grona spisała się Cichocka, która uzyskała automatyczną kwalifikację z miejsca (zajęła szóste miejsce w swojej serii), choć ze słabszym czasem od koleżanek z reprezentacji. Pliś (9 w swoim biegu) i Ennaoui (8), które chyba zbyt późno zaczęły swój finisz skorzystały z prawa awansu z czasem. Wyniki Polek to odpowiednio 4:11.08 (Cichocka), 4:05.89 (Pliś), 4:06.94 (Ennaoui).
Awans do finału nie będzie zadaniem łatwym. W półfinale zobaczymy wszystkie faworytki, które w pierwszej rundzie pokazały się z dobrej strony.
Kuciapski poza półfinałem, Lewandowski z kłopotami
Co udało się naszym zawodniczkom startującym na 1500 m, nie udało się 800-metrowcom. Niestety z rywalizacją na mistrzostwach świata pożegnał się już Artur Kuciapski. Polak w swojej serii zajął szóste miejsce i zakończył swój udział na mistrzostwach już w eliminacjach (czas 1:49.22). Na usprawiedliwienie Młodzieżowego Mistrza Europy należy jednak dodać, że seria, w której pobiegł była najmocniejsza. Polak zmierzył się w niej m.in. z rekordzistą świata – Davidem Rudishą, który podobnie jak inni faworyci pewnie awansował do półfinału
W półfinale zobaczymy także Adama Kszczota i Marcina Lewandowskiego. Kszczot zaprezentował się bardzo dobrze. Zwyciężył w swojej serii i spokojnie można stwierdzić, że jest w bardzo dobrej formie (jego czas to 1:46.62).
– Teoretycznie taktycznie dobrze to wyglądało, ale przez dużą część dystansu byłem zamknięty i bałem się, że mnie obiegną zawodnicy z tyłu i wtedy nie będę miał już nic do powiedzenia – powiedział po wygranym biegu Kszczot w rozmowie z Tomaszem Więcławskim. – Zaatakowałem po trzecim torze na ostatnim łuku i starczyło mi sił, żeby wygrać. Było trochę przepychanek i musiałem sygnalizować rywalom na ramieniu, że nie mogą sobie bezkarnie zabiegać mi drogi. Na szczęście wszystko dobrze się ułożyło. Będę teraz walczył w półfinale – dodał (przeczytaj całą rozmowę z Adamem Kszczotem).
Niestety o dobrym występie nie możemy mówić w przypadku Marcina. Halowy Mistrz Europy zajął w swoim biegu dopiero 5 miejsce i awans zawdzięcza dobremu czasowi (1:46.25).
Mamy nadzieję, że słabszy występ Lewandowskiego to wypadek przy pracy i w półfinale pokaże, że stać go na awans do najlepszej ósemki. Przed rokiem, podczas Mistrzostw Europy, zawodnik imponował formą w eliminacjach, by w finale zająć dalszą pozycję. W Pekinie liczymy na odwrotny scenariusz.
Popołudniu czekają nas kolejne emocje. Na bieżni Ptasiego Gniazda zobaczymy m.in. Patryka Dobka oraz najlepszych zawodników rywalizujących o medale w biegu na 10000 m. Faworytem biegu będzie Mo Farah. Początek rywalizacji zaplanowano na godzinę 12:30 (Dobek pobiegnie o 13:07, finał na 10000 m o 14:50).