Recenzje
Testujący: Mateusz
Do testów użyto cztery modele butów, w których do budowy podeszwy zastosowano materiały oddające energię. Tak przynajmniej twierdzą producenci. Przetestowałem Adidas: Glide, Energy, Ultra Boost i Pumę Ignite. Pierwsze trzy posiadają różne zawartości procentowe pianki boost tworzącej amortyzację, odpowiednio: 55%, 80% i 100%.
Głównymi celami testów było:
– sprawdzenie wpływu pianki boost i ignite na dynamikę biegu,
– sprawdzenie zależności między zawartością procentową pianki oddającej energię i
wpływem na dynamikę biegu oraz czy jest to odczuwalne,
– sprawdzenie wpływu elementów stabilizujących i wspomagających przetaczanie na
dynamikę biegu.
Pod względem wygody i sprężystości testowałem buty oryginalne, które są dostępne w sprzedaży. W kolejnych etapach testów, usuwano elementy stabilizujące stopę i notowałem różnice w odczuciach. Każdy z testowanych modeli adidasa pierwotnie ma elementy wspomagające przetaczanie, które mają za zadanie zwiększyć dynamikę biegu. Są to wtopione w podeszwę twarde paski plastiku, które producent określa nazwą "torsion". W każdym modelu system torsion ma inny kształt, co daje różne odczucia. W przypadku biegania z lądowaniem na piętach odnosi się wrażenie miękkiego, płynnego przetaczania po torze określonym kształtem usztywnienia. Zwłaszcza dotyczy to modelu Energy. Im torsion jest bardziej rozbudowany, dając większe usztywnienie, tym efekt przyjemnego przetaczania jest większy. Nie ma to jednak wiele wspólnego ze zwiększeniem dynamiki biegu. W pumach nie ma żadnych plastikowych usztywnień i podczas biegania z pięty nie ma efektu przetaczania jak "po szynach", co jednak również nie przekłada się na zwiększenie dynamiki biegu.
To co powoduje komfort przy bieganiu z pięty, staje się dyskomfortem przy bieganiu ze śródstopia. Największą sztywnością charakteryzuje się Energy Boost. W tym modelu dwa paski plastiku przebiegają od pięty, aż po palce. But zupełnie nie chce współpracować ze stopą. Podczas biegu, po momencie dociążenia, gdy stopa sprężyście wybija się do fazy lotu, to można odnieść wrażenie, że but przez swoją sztywność nie nadąża za stopą. Efekt jest taki, że but z każdym krokiem przemieszcza się względem stopy i ją obciera. W połowie treningu rytmowego, gdy nastąpiła zmiana obuwia na Glide Boost, poczułem, że stopy odpoczywają. Czułem się jak w butach do biegania naturalnego, ale nie dlatego, że Glide’y takie są, tylko dlatego, że moje stopy były zmęczone pracą w Energy. Oczywiście torsion system w przypadku Glide’ów, usztywnia buty, jednak nie jest to uciążliwe jak w przypadku Energy. Po założeniu ma się wrażenie, że pod względem sztywności Glide, niczym się nie wyróżnia. Natomiast Ultra Boost i Puma Ignite, dają wrażenie elastycznego buta i dlatego ich sztywność, a raczej stosunkowo do poprzednich modeli, jej brak, od razu się wyczuwa. Na szczególną uwagę zasługuje rozwiązanie przyjęte w Ultra ponieważ wierzchnia guma przypomina wzorem sito i powoduje, że but staje się najbardziej elastyczny z testowanych modeli.
Puma Ignite – wersja oryginalna
W butach występują różne stopnie twardości zapiętków. Przy dużej sztywności w tym obszarze buta, następuje stabilizacja stopy w locie, tzn. ograniczenie ruchu, a przy mocnej pracy achillesów w podporze mogą pojawić się bóle ścięgien wynikające z braku swobody.
Najtwardsze zapiętki okazał się mieć Glide. Można mieć wrażenie, że tylna część stopy jest mocno stabilizowana przez materiał. W Ultra, zastosowano nietypowe rozwiązanie, które można określić jako kompromisowe. Na zapiętku umieszczono dwa sztywne plastiki, które oddziela przestrzeń z elastycznego materiału dając swobodę w działaniu achillesom i takie odczucia w trakcie biegu rzeczywiście są. Elementy stabilizujące piętę w modelu.
Ultra nie są odczuwalne w trakcie pracy, nie czuć ingerencji w ruch. Można się zastanowić w jakim celu powstały te elementy. Próbując rozpoczynać kontakt stopy poprzez piętę i symulując przetaczanie, oczekiwałem w tym przypadku wytyczenia drogi achillesom i stopie przez te dwa plastiki. Efekt nie był wyczuwalny. W Energy i Pumach zapiętki są elastyczne przez co efektu stabilizacji nie było. Po założeniu i odpowiednim zawiązaniu tych butów, materiał z tyłu przylega do stopy, czyli z nią współpracuje, co wg mnie jest dużym atutem.
Najciekawszą rzeczą w teście było sprawdzenie sprężystości materiału użytego do budowy pianki amortyzującej. Sprawdzenie kilku modeli daje spory wachlarz doświadczeń i możliwość oceny porównawczej. Po założeniu jakiegokolwiek buta na stopę, pierwsze odczucia rzeczywiście są podobne do sprężystości. W trakcie biegu jest tak samo, pierwsze kroki biegowe wydają się być niesione przez dodatkową siłę. Im wyższy model tym czucie sprężyny lepsze. Na największe uznanie, co nie będzie zaskoczeniem, zasługują Ultra Boost, ponieważ pierwsze wrażenie w chodzie i biegu jest zupełnie czymś nowym i przewyższa o co najmniej klasę pozostałe modele. To wszystko jest odczuwalne dobrze na utwardzonych nawierzchniach. Hierarchię sprężystości butów ułożyłbym w ten sposób: na czele Ultra, potem Ignite, następnie Energy i Glide. Gdy zaczniemy używać buty oddające energię na np. trawie, to ich unikatowa cecha traci na wartości. To co wcześniej miało znaczenie, w przypadku miękkiego podłoża jest na tym samym poziomie we wszystkich butach.
Sprężystość mięśni i ścięgien znacznie wzrasta wraz z ich rozgrzaniem, dlatego po solidnej rozgrzewce przeprowadziłem test wszystkich butów w trakcie jednego treningu. Ćwiczenia rozgrzewające polegały na symulowaniu pracy ekscentrycznej, a więc stopniowym uruchamianiu sprężyny. Celem testu było sprawdzenie, czy buty będą dawały podobne odczucia jak przy pierwszych krokach, kiedy to ciało jest jeszcze niedogrzane.
Okazało się, że przy dobrze rozruszanych mięśniach i ścięgnach rodzaj pianki amortyzującej nie miał wielkiego znaczenia w czuciu sprężystości biegu. Z kolei inne cechy butów zaczynały nabierać znaczenie w generowaniu sprężystego kroku, tj. drop i elastyczność. Na końcu bieg w różnych modelach butów porównałem do biegu na boso i również nie zauważyłem różnic. Można więc wywnioskować, że rodzaj pianki ma znaczenie kiedy jesteśmy nierozgrzani i kiedy biegniemy po twardej nawierzchni, wtedy to pierwsze wrażenia są zaskakujące. Komfortowe warunki, które powodują lepsze znoszenie przeciążeń w momencie przechodzenia z fazy lotu do fazy podpory wpływa na lepsze czucie pracy ekscentrycznej, a co za tym idzie skuteczne generowanie sprężystego
kroku.
Recenzja tuningu. Po usunięciu elementów mocno ingerujących w ruch, we wszystkich modelach butów, komfort użytkowania i czucie sprężystości zwiększyły się i były na podobnym poziomie. Różnice wynikały tylko z miękkości pianki amortyzującej i kształtu buta tj. szerokości przodu buta i rodzaju cholewki. Przy wysoko podniesionej pięcie, zwłaszcza w Pumie Ignite w momencie dociążania nogi i próbie niskiego zejścia, czuć wyraźne ograniczenie w ruchu. Obcięcie kilku milimetrów pianki pod piętą wystarczy aby czuć większą swobodę w pracy ekscentrycznej. Na samym końcu zdecydowano się na wykonanie buta z ujemnym dropem, co ewidentnie sprzyjało w generowaniu sprężystości.
Jednak należałoby obserwować przez dłuższy okres czasu jak reaguje ciało na taką ingerencję w ułożeniu pięty do palców. Mogłoby się okazać, że jest to zbyt nienaturalne i powoduje przesilenie w stawie skokowym.
Wpływ gumy i plastiku na elastyczność buta, czyli współpracę buta ze stopą jest bardzo duży. Guma stanowi pewne ograniczenie w "rozpływaniu" się pianki pod wpływem ciężaru ciała biegacza. Po usunięciu wtopionych plastików i gumy odnotowałem znaczne
polepszenie przylegania butów do stopy i zmniejszenie oporów podczas zginania podeszwy. Dodatkowo, po usunięciu gumy można było odnieść wrażenie odkrycia nowej cechy buta, tzn. zanurzania się stopy w piance. Dzięki temu zwiększył się poziom amortyzacji. Oczywiście bieżnik pełni ważną funkcję, tzn. zwiększa żywotność pianki, ponieważ izoluje ją przed tarciem. Należałoby się zastanowić nad złotym środkiem, tzn. którą część gumy można usunąć, a którą należy pozostawić aby nie skrócić czasu użytkowania buta.
1. Adidas Boost Glide 6
Buty, w których dotychczas biegałam to głównie: Nike Flex Experience, Puma 350, Kalenji Ekiden – Zenki.
Po raz pierwszy model Glide 6 przymierzyłam w grudniu 2014. Pierwsze wrażenie – jaki miękki but! Dobrze leży, ma dużo pianki nie tylko pod piętą, ale także pod śródstopiem. Stopa ląduje niczym na poduszkach. Miałam też uczucie, że stopa "sama idzie" – jest niejako prowadzona, but wymusza jej przetoczenie od pięty ku palcom.
Był okres zimowy, moje treningi stanowiły wtedy wybiegania od 1-1,5h, po lesie. Po pierwszych treningach zachwyt nad butem zaczął trochę zanikać. But obcierał mnie po wewnętrznej części stopy i pod dużymi palcami. Miałam wrażenie, że ląduję na zewnętrznych krawędziach i nie mam możliwości dociążania całej stopy do środka. Wcześniej w większości biegałam z Zenkach (stuningowane Kalenji), gdzie czułam, że pracuje cała stopa. Minus Zenków stanowi podeszwa, która szybko się uklepuje i jest twarda.
W Glide’ach 6 pobiegłam zawody – Bieg Sylwestrowy, w całości po asfalcie. Wrażenia początkowo świetne, czułam jakbym fruwała. Miałam uczucie większej sprężystości, dynamiki. Mankamentem były mocno zmęczone stopy i obtarcia stóp po wewn. stronie. Dodatkowo przy dłuższych treningach ciągłych, po około 30 minutach zaczynałam czuć zmęczenie stopy "na górze śródstopia". Jakby coś ją trzymało i nie pozwalało się swobodnie zginać. Po wycięciu plastiku i usunięciu gumy z tylnej części podeszwy but zaczął współpracować ze stopą. Przestała męczyć się w biegu. Wycięcie zapiętka spowodowało, że cholewka buta stała się bardziej miękka i elastyczna. Zanikło zupełnie uwieranie i obcieranie po wewnętrznej stronie stopy.
Pierwsze wrażenie po wyjęciu butów z pudełka – jaki elegancki but! Niestety już pierwsze jego założenie i truchtanie odjęło mu cały urok. But był bardzo sztywny. Czułam jakbym miała w podeszwie wmontowaną drewnianą deskę. Co dziwne takiego uczucia nie miałam w Glide’ach 6, które rzekomo niczym się nie różnią poza cholewką. W Glide’ach 6 biegam w męskiej rozmiarówce, w Glide’ach 7 mam damską – być może to powoduje odmienne odczucia. But był fatalny, w porównaniu ze wszystkimi testowanymi parami zdecydowanie najtwardszy i najsztywniejszy. Tuning polegający na wyjęciu zapiętka, usunięciu gumy z tylnej części podeszwy i wycięciu plastików mocno go uelastycznił. Sprawił, że but zaczął lepiej trzymać się stopy – już tak nie klapał. Plusem tego modelu jest miękka cholewka, która nie uciska stopy, nie uwiera.
3. Adidas Energy Boost
Po ich założeniu czułam różnicę w ilości pianki pod stopą w porównaniu do Glide’ów. Było jej więcej i można to wyczuć. Stopa ma miękko i wygodnie. W truchcie, przy biegu ze śródstopia czuć jak po wylądowaniu i dociążaniu pięty stopa drży, pojawiło się uczucie klapania pięty o podłoże. Jakby coś uniemożliwiało jej płynne opadnięcie i dociążenie ciężarem ciała. Plastik wklejony po wewnętrznej stronie pięty buta, wyraźnie
powstrzymywał stopę przed jej pełnym dociążeniem do wewnątrz, co mi osobiście przeszkadzało. Stąd uczucie biegania jakby na zewnętrznych krawędziach. W szybszym biegu jest wrażenie większej sprężystości jednak bez swobodnej możliwości zgięcia w stawie skokowym i dociążenia nogi. Zmieniło się to znacznie po usunięciu gumy i plastikowych elementów z podeszwy. Pianka zaczęła się bardziej uginać, but dobrze trzyma się stopy, teraz czuć większe rozciąganie się łydki i achillesa w trakcie biegu. Bieganie z pięty było za to w tych butach bardzo przyjemne, a usztywnienia dawały odczucia płynnego przetaczania od pięty do palców. Takie rozleniwiające bieganie, które zniknęło po tuningu.
Adidas Boost Glide 7 i Adidas Energy Boost
4. Adidas Ultra Boost
Wrażenie wizualne – bardzo ładny but, czysty, prosty w formie, elegancki. W porównaniu z wcześniej testowanymi modelami boostów zdecydowanie najbardziej miękki i sprężysty. Biegając w nim miałam uczucie skakania na poduszkach. But wydawałoby się, że idealny. Ale i tu plastiki skutecznie popsuły pozytywne pierwsze wrażenia. Tak jak i w glide’ach uczucie, że to nie ja prowadzę but tylko on mnie. Plastik w podeszwie utrudnia zgięcie stopy. Zewnętrzny, plastikowy zapiętek, nieprzyjemnie wbijał się i uwierał zewnętrzne okolice kostki. Dziergana, przylegająca niczym skarpeta cholewka przy dłuższych treningach i zmęczeniu stopy, zwłaszcza bieganiem po leśnych nierównościach, zaczyna irytować swoim dopasowaniem niczym za mocno zawiązany bandaż. Co gorsza nie można nic z tym zrobić. Cała cholewka stanowi jeden element, łącznie z językiem, luzowanie sznurowadeł niczego nie zmienia. Na dobrą sprawę mogłoby ich w ogóle nie być, stopa i tak jest opięta cholewką niczym w skarpecie. W tym przypadku tuning polegał na wycięciu zewnętrznych plastikowych zapiętków, usunięciu gumy z tylnej części podeszwy, usunięciu plastikowych systemów w podeszwie. W bucie tym została także ścięta pięta, dając mniejszy drop, co umożliwia obecnie niższe zejście w biegu i pełne rozciągnięcie zarówno łydki jak i achillesa. Tak jak i w pozostałych boostach usunięcie plastików w podeszwie spowodowało, że ma się wrażenie w biegu, że stopa niejako rozpłaszcza się przy lądowaniu – zatapia w piance. But po wycięciu zapiętka jest bardzo miękki, elastyczny i wygodny. Jedyne co mi w nim przeszkadza, zwłaszcza w cieplejszym okresie – to zbytnio opinająca stopę, mało przewiewna cholewka.
Adidas Ultra Boost
Pierwsze przymierzenie buta i zrobienie w nim kilku kroków wypadło bardzo niekorzystne. Pod względem miękkości i elastyczności podeszwy wrażenia bardzo dobre, ale wszystko psuła sztywna, a wręcz twarda jak tektura cholewka. Jest to dziwne, bo na pierwszy rzut oka wydawała się bardzo cienka i przewiewna. W cholewce są zastosowane wzdłużne wzmocnienia, które w biegu, ale także i w chodzeniu (nawet bardziej podczas chodzenia) zginając się, wbijają się w stopę od góry. Duży drop sprawiał, że stopa "zjeżdżała" w przód buta. Elementy te zniechęcały do biegania, a nawet do chodzenia na co dzień. Chcąc zlikwidować uwieranie cholewki zasznurowałam inaczej buty – znacznie poprawiło to komfort, choć nie wyeliminowało wady materiału.
Ścięcie i wyrównanie dropu podeszwy zlikwidowało efekt przesuwania się stopy w bucie. Dużym plusem w Pumie jest miękki, niczym nie wspomagany zapiętek. Pod tym względem buty są wygodne jak kapcie. Podeszwa Pum jest miękka, elastyczna, nic w niej nie przeszkadza. W biegu jest miękko i sprężyście, but jest zakończeniem stopy.
Testujący: Szymon
Wrażenia z biegania w Adidas Adios Boost 2
Czytając o moich odczuciach, trzeba mieć na uwadze, że nie miałem tradycyjnych amortyzowanych butów od 2010 roku. W 2012, gdy wracałem do biegania, uciąłem pięty w starych ASICSach, od tego czasu biegam tylko w zenkach (własnoręcznie przerabianych butach), lub bardzo rzadko w kolcach. Adios jest od nich zdecydowanie bardziej miękki i ma większą amortyzację. Gdy piszę o moich odczuciach, nie potrafię stwierdzić. czy w jakichkolwiek innych startówkach byłyby one inne.
Pierwsze odczucia, jeszcze przed tuningiem – but dość sztywny, na leśnej nawierzchni w
zasadzie jak zenek. Dopiero na chodniku różnica była wyraźna. Amortyzacja pod piętą pozawala zdecydowanie luźniej puścić stopę, bo wiem, że czeka na mnie miękka piankowa poduszka. Po usunięciu systemu torsion, but zrobił się bardzo wygodny. W środku jest trochę luźniej, dzięki czemu rozmiar jest teraz idealny. Zdecydowanie czuć różnicę – nic nie przeszkadza, zniknęło poczucie sztywności.
Póki nie pobiegłem żwawiej w Adiosach, nie zdawałem sobie sprawy, że wcześniej cały czas podświadomie asekuracyjnie stawiałem stopę, Poczułem to dopiero, gdy przestałem tak robić w nowym bucie. Pianka pod piętą "wyłapuje" piętę i delikatnie amortyzuje. Podeszwa pod śródstopiem jest na tyle cienka, że w pierwszej fazie lądowania odczucia są takie same jak w zenku, czyli nie ma jakiejś specjalnej miękkości. Wszystko to sprawia, że puszczam stopę luźniej (nie przejmuję się piętą), ale ciężko stwierdzić, jak (i czy w ogóle) przekłada się to na pracę w stawach skokowym, kolanowym i biodrowym. Na to trzeba by spojrzeć z boku. Szczególnym testem było przebiegnięcie dyszki. Startowałem w nich we Wrześni i w Swarzędzu. W czasie wyścigu trudno o jakieś głębsze refleksje, Na pewno buty nie przeszkadzały, co na pewno dobrze świadczy. Właściwie nie czułem ich na nogach. Tu jednak też trzeba by niezależnego obserwatora, żeby ocenić wpływ butów na ruch.
Adidas Adios Boost 2 – wersja oryginalna