Redakcja Bieganie.pl
Dzięki matematycznemu podejściu Jack Daniels stworzył najbardziej spójny i logiczny system jaki istnieje w naszym świecie treningowym.
Musze jednak ostrzec, że to nie jest książka która daje rady "proste, łatwe i przyjemne". Nie znajdziecie tam rad o tym: "czy potrzebna jest rozgrzewka", albo: "czy raczej rozciaganie statyczne czy dynamiczne". Takimi "bzdetami" 😉 Jack sie nie zajmuje. Przepraszam za określenie, to są rzeczy pozornie ważne z punktu widzenia biegacza początkującego, dla biegacza doświadczonego to są bzdety, bo on juz raczej rozumie, że często nie ma jednej najlepszej odpowiedzi i że tego typu problemy są często zupełnie niepotrzebnym i wyolbrzymianym stoperem przed rozpoczęciem biegania.
Powyższy akapit jednoznacznie chyba sugeruje, że to nie jest książka dla początkujących. Dla kogo zatem jest? Dla tych, których interesuje eksperymentowanie, poprawianie parametrów własnego ciała.
Główny zarzut jaki mam do książki, a raczej do metodologii Danielsa, to strefy w których wg niego nie należy trenować. Wg mnie nie ma żadnych dowodów na to, że one w strefach tlenowych istnieją. Czyli, że wg Jacka Danielsa, trenujemy w oparciu o intensywność 15 minutowego wyścigu, ale kolejna intensywność to dopiero intensywność godzinnego wyścigu.
Nie znaczy to, że to jakoś drastycznie przeszkadza w uzyskiwaniu dobrych rezultatów, to jest raczej niuans. Niemniej uważam, że jeśli chodzi o trening do maratonu, to metodologia Jurka Skarżyńskiego jest często lepsza, choć sama książka na pewno gorsza. Ale o tym możecie przeczytać w recenzji książek Jurka Skarzyńskiego.
Reasumując: Jeśli poważnie myślisz o poprawianiu wyników, to Jack Daniels to książka którą powinieneś mieć w swoim księgozbiorze, jeśli jesteś zawodnikiem lub trenerem.
Niepełna piąta gwiazdka za polskie tłumaczenie.