Dynamika biegu – część I
Parę lat temu pisałem o zagadnieniu Rytmu biegu (przejdź do
artykułu). Artykuł rozpocząłem od wzmianki o powszechnie znanej w zegarkach sportowych funkcji mierzenia kadencji. Od jakiegoś czasu możliwości kontrolowania biegu zwiększyły się o kolejne, dwie funkcje: GCT i VO.
GCT (Ground Contact Time) to funkcja mierząca czas kontaktu stopy z podłożem w milisekundach, a VO (Vertical Oscillation) to funkcja mierząca odchylenie pionowe inaczej oscylację, czyli zakres ruchu ciała góra-dół, w centymetrach. Funkcje te zestawione z wcześniejszą kadencją zostały określone jako „Running Dynamics” i służą, w ocenie producenta zegarków, monitorowaniu dynamiki biegu.
Monitorowanie dynamiki przy pomocy trzech, zdefiniowanych parametrów jest bardzo eleganckim rozwiązaniem i zasługuje na uwagę. Producent daje też wyraźną wskazówkę dotyczącą interpretacji wyników i ewentualnej poprawy dynamiki biegu poprzez świadome działanie w celu uzyskania konkretnych wartości.
Poniższe zestawienie w tabeli nie pozostawia wątpliwości, że kolor purpurowy, albo nawet siny, gdyby zdarzyło się nazbyt ambicjonalnie potraktować całe zagadnienie, jest celem w pracy nad dynamiką. Nie czuję się zbyt mocny w kolorach, a zwłaszcza ich nazwach, dlatego przyjąłem zdroworozsądkowy fioletowy, jako pożądany kolor symbolizujący najlepszą dynamikę biegu. Równocześnie, jak można zauważyć, dynamika na poziomie fioletowym jest nieosiągalna dla ponad 95% populacji. Nawiasem mówiąc myślę, że bardziej pasowałby tu sugestywny kolor czarny, ponieważ najlepszą dynamikę prezentuje elita biegaczy z Afryki wschodniej, stanowiąca istotnie mniej niż 5% populacji. Czarny mógłby jednak nie wyglądać tak efektownie na wyświetlaczu zegarka.
Mając wyznaczone tendencje dla wszystkich trzech parametrów dynamiki biegu, można by oczekiwać, że wybierając jeden z nich do monitorowania, reszta ułoży się odpowiednio sama, mieszcząc w zadanych przedziałach, czyli przypisanym im wspólnym kolorze. Jeśli więc do tej pory sugerowałem się kadencją i na przykład określiłem sobie jej niebieską wartość na poziomie 180 +/- 5 kroków na minutę w całym zakresie prędkości treningowych, to VO i GCT powinny też uzyskać wartości ze strefy niebieskiej.
Idąc dalej tym tokiem myślenia o kolorze niebieskim, mógłbym wyznaczyć dla odmiany określoną oscylację lub czas kontaktu jako parametr, nad którym pracuję. Wtedy pozostałe dwa parametry układałyby się w przewidywalny, oczekiwany sposób. Jednym zdaniem – mam pełną kontrolę nad dynamiką biegu.
Czy tak jest w istocie?
Życie jak zwykle pokazuje, że nie jest tak jednoznaczne i jednobarwne. W praktyce dobrze jednak się składa dla dodatkowych dwóch parametrów dynamiki biegu, że skupiając się na jednym elemencie, pozostałe nie osiągną właściwych wartości niejako z automatu. W przeciwnym razie można by podważyć sens wprowadzania tych funkcji do zegarka, gdyż potrajałyby tę samą informację o znajdowaniu się w strefie niebieskiej, wybranej jako przykładowy cel.
Wychodzi na to, że nad każdym elementem wchodzącym w skład dynamiki biegu należy pracować oddzielnie, a to czyni z pozoru łatwe zadanie wyzwaniem.
Z życia wzięte
Kadencja – 182 kroki/minutę (spm)
VO – 7.7 cm
GCT – 254 ms
Próba interpretacji:
jak widać na powyższym przykładzie, biegacz osiągnął bardzo dobre wartości kadencji i oscylacji. Niestety ma za długi czas kontaktu stopy z podłożem, co bezlitośnie obnaża zamieszczona na wstępie tabela z normami producenta. Nie mamy informacji w jaki sposób ląduje nasz przykładowy biegacz. Załóżmy więc, że ląduje na pięcie i wykonuje przetaczanie od pięty w kierunku palców, po czym następuje odepchnięcie się od podłoża. Ten proces zwany fachowo grzebnięciem, przez jednych wysoce ceniony, przez innych ganiony, pochłania relatywnie sporo czasu w porównaniu z lądowaniem na śródstopiu. Porównanie różnych sposobów lądowania w aspekcie GCT przedstawię w dalszej części artykułu. Tymczasem jeśli dobrze założyliśmy, to zmiana sposobu lądowania mogłaby przynieść w efekcie skrócenie czasu kontaktu i byłoby to najprostsze rozwiązanie problemu.
Co jednak, gdy biegacz ląduje na śródstopiu, a GCT i tak odbiega od „niebieskiej” normy? Podwyższenie kadencji i skrócenie kroku dla zachowania tej samej prędkości biegu powinno teoretycznie skrócić również GCT. Teoretycznie, bo krok składa się z fazy kontaktu i fazy lotu. Może więc zdarzyć się, że czas kontaktu nie drgnie, a skróci się za to czas fazy lotu. Zagadnienie zaczyna być bardziej złożone. Na GCT oprócz sposobu lądowania ma wpływ geometria ciała i jej najważniejszy element charakteryzujący ruch biegowy – miednica. Sposób ułożenia miednicy, jej zachowanie w biegu oraz rotacje przedstawiłem w artykule o roli miednicy podczas biegu (przejdź do
artykułu). Wysoka wartość GCT może oznaczać nadmierną rotację w kierunku przodopochylenia miednicy, nawet jeśli biegacz ląduje na śródstopiu. Rzeczywistość bowiem pokazuje, że mówiąc kolokwialnie, cofnięty tyłek nie jest domeną tylko lądujących na pięcie. Sprawę gmatwa dodatkowo rotacja miednicy w płaszczyźnie czołowej. To także ma wpływ na zwiększenie czasu kontaktu stopy z podłożem, ponieważ wydłuża znacznie fazę odepchnięcia się od podłoża.
Poniższe zdjęcie dobrze obrazuje rotację czołową miednicy na przykładzie chodu sportowego. W tej dyscyplinie taka rotacja jest pożądana, a wręcz wymuszona. Przy prędkościach około 4 minut na kilometr ciało ma tendencję do fazy lotu, która jak wiadomo dyskwalifikuje zawodnika. Opadająca miednica dobrze wytłumia tendencję do odrywania się w powietrze i sprzyja pozostawaniu stopy w ciągłym kontakcie z podłożem. W bieganiu natomiast miednica powinna być wypoziomowana, co może dać w efekcie skrócenie GCT.
Przypadek 2.
Kadencja – 188 spm
VO – 8.9 cm
GCT – 212 ms
Próba interpretacji:
przy tak wysokiej, „fioletowej” kadencji wypada już biegać w markowych okularach przeciwsłonecznych, gdyż powyżej jest już tylko ultrafiolet. Do tego stopnia wyśrubowany rytm świadczyć może o wyczynowych aspiracjach. Przy tym bardzo dobry parametr GCT zdradza, że nasz biegacz raczej ląduje na śródstopiu i nie ma większych problemów z pozycją miednicy. Niestety trzeci z parametrów – oscylacja pionowa pozostawia wiele do życzenia, ale też sprawia problem interpretacji. Jak to możliwe, że wcześniej (patrz przypadek 1), przy niższej kadencji oscylacja mieściła się w niebieskiej strefie, a przy wyższej kadencji wzrosła, czyli de facto spadła do zielonej strefy? Logika podpowiada, że powinno być odwrotnie. To samo sugeruje trend w tabeli producenta. Obniżać taką świetną kadencję tylko po to, żeby ewentualnie podciągnąć VO do niebieskiej strefy? Prawdopodobnie w tym przypadku nasz biegacz biegł nieco szybciej. Może więc nie zmieniać kadencji, a za to kosztem zwiększenia GCT zacząć rotować miednicą na wzór chodu sportowego i wytłumiać w ten sposób nadmierną oscylację? Parametr VO wydaje się być najbardziej kłopotliwym spośród całej trójki, ponieważ uświadamia sprzeczność interesów i wymusza kompromisy.
Przypadek 3 (hipotetyczny, aczkolwiek możliwy)
Kadencja 170 spm
VO 7.5 cm
GCT 224 ms
Poprawienie kadencji we wcześniejszym układzie, gdzie zegarek nie był wyposażony w dodatkowe funkcje Running Dynamics, było banalnie proste. Wystarczyło ustawić w urządzeniu tzw. alerty pilnujące zadanej kadencji, do tego dla wzmocnienia działania wybrać muzykę z odpowiednim bitrate’m i uzyskiwało się wymarzony rytm. Teraz, gdy sprzęt posiada kolejne funkcje, rodzi się obawa, że poprawiając jedno, jednocześnie pogarszamy co innego. Lepiej wyposażony zegarek, który miał nam dawać więcej informacji i kontroli nad dynamiką biegu, staje się źródłem frustracji i braku kontroli.
Wyczynowe GCT
Tabela z czasami kontaktu z podłożem wyraźnie wskazuje trend spadkowy w miarę wzrostu kadencji i poziomu sportowego. Teoretycznie więc długodystansowy biegacz wyczynowy powinien prezentować GCT na poziomie 200 milisekund i krótszym. Niestety takie podejście do zagadnienia nie uwzględnia najistotniejszego dla tego parametru czynnika jakim jest sposób lądowania. Wartości poniżej 200 ms dotyczą raczej lądowania na śródstopiu. Lądowanie na pięcie, przetaczanie i odepchnięcie od podłoża zajmują znacznie więcej czasu. Zakładanie, że wszyscy zawodnicy długodystansowi na najwyższym poziomie lądują na śródstopiu jest błędem.
Poniższa animacja prezentuje zestawienie dwóch zawodników podczas maratonu w Nowym Jorku w 2011 roku. Geoffrey Mutai i Meb Keflezighi sfilmowani na 21 mili kamerą z prędkością nagrywania 300 klatek na sekundę.
Źródło: https://www.youtube.com/channel/UC5NyQOO7cDJ4s67fhTCEZDg
Na podstawie policzenia ilości klatek przypadających na kontakt stopy z podłożem można z zadowalającą dokładnością wyznaczyć czas trwania tego kontaktu. W przypadku Meba wartość GCT odbiega od założonej normy dla strefy fioletowej. Przy poziomie kadencji blisko 200 spm (Mutai >185 spm.) i wartości GCT 216 ms staje pod znakiem zapytania trafność korelacji zwiększonego rytmu biegu i skróconego kontaktu stopy z podłożem.
Do jakiej wartości da się skrócić czas kontaktu stopy z podłożem? Trudno odpowiedzieć na to pytanie ze względu na brak dobrego materiału porównującego światową czołówkę biegaczy długodystansowych. Prawdopodobnie wartość GCT w granicach 180 ms jest cechą charakteryzującą najszybszych maratończyków biegających ze śródstopia.
Kolejna animacja prezentuje niezwykle rzadki przypadek biegu maratońskiego, który jest skrajnym przypadkiem lądowania na śródstopiu – lądowanie na przodostopiu (w amerykańskiej terminologii istnieje rozróżnienie na forefoot i midfoot striking).
Na pierwszym planie Moses Mosop i jego styl biegu na przodostopiu z czasem kontaktu poniżej 170 ms. Na drugim planie Geoffrey Mutai. Zawodnicy zostali sfilmowani na dystansie pół mili przed metą, podczas rekordowego maratonu w Bostonie w 2011 roku (czasy na mecie: Mutai – 2:03:02, Mosop – 2:03:06). Niestety nie udało się uzyskać oryginalnej jakości nagrania, ale mimo to da się zaobserwować tzw. bieganie „na palcach”. Do przypadku Mosopa powrócę w drugiej części artykułu.
Wyczynowe VO
Poniższa animacja prezentuje „wyciągniętego” z tłumu biegacza podczas ubiegłorocznego maratonu berlińskiego. Hermann Achmuller, to nazwisko nieznane szerzej opinii publicznej, dlatego nazwę go berlińskim tłumikiem, choć jak na legitymującego się rekordem życiowym w maratonie 2:18:56, jest przykładem z pogranicza sportu wyczynowego. Berliński tłumik jest o tyle ciekawym przypadkiem, że pokazuje ekstremalnie wręcz wytłumiony krok biegowy, czyli bardzo niski parametr VO. Praktycznie sunie on przez asfalt jak na nartach. Zestawiłem go z zawodnikiem z czołówki tamtego biegu. Po prawej Emmanuel Mutai, który przy porównywalnej kadencji (około 185 spm) generuje wyraźnie większe oscylacje.
Kolejną cechą charakterystyczną dla berlińskiego tłumika jest praktycznie zanik fazy lotu. Gdyby nie restrykcyjne przepisy chodu sportowego, to miałby szanse zostać najszybszym chodziarzem w maratonie na świecie i możliwe, że Jeff Galloway poświęciłby mu cały rozdział w swojej książce o maratońskim chodzie.
Koniec części I.