Redakcja Bieganie.pl
Jeżeli lubisz śledzić swoje postępy i być na bieżąco z kilometrami, tempem lub po prostu jesteś ciekawy, jaką trasę przebiegłeś podczas porannego joggingu – możesz kupić zegarek z GPS za 1000 lub więcej polskich ciężko zapracowanych złotych. Nie każdego jednak na taki wydatek stać, zwłaszcza, że niektórzy biegają tylko sezonowo, gdy jest ładna pogoda i takiej kasy podwójnie szkoda. Są jednak tańsze alternatywy w postaci biegowych aplikacji, których na rynku jest już naprawdę sporo. Które są warte uwagi? Wzięliśmy kilka na warsztat i mamy nadzieję, że znajdziecie coś dla siebie.
Strava
Optycznie stwarza wrażenie pełnego profesjonalizmu i rzeczywiście taka jest. Bardzo wysoko oceniania w sklepie Google, zbiera pozytywne recenzje w amerykańskich serwisach. Jej minusem jest fakt, że nie ma polskiej wersji oraz w naszym kraju jest bardzo mało popularna, jednak… możemy rywalizować z całym światem. Po utworzeniu zalogowaniu ruszamy do biegu. Aplikacja standardowo mierzy km, rysuje trasę pokazuje średnie tempo oraz każdy kilometr. Wyruszając w nieznane w zakładce „Segment Explorer” możemy zagwiazdkować trasę, w zależności od tego, w jakim stopniu się na podobało. Wówczas inni użytkownicy mogą ją zobaczyć i przetestować. Po zalogowaniu się na strava.com, istnieje możliwość narysowania trasy, którą później możemy podążać patrząc na mapkę w telefonie. Na naszym profilu zapisuje się każda aktywność, sumują się kilometry, przewyższenia, (średnia tygodniowa oraz year to date). Tak jak na Twitterze, możemy śledzić innych biegaczy oraz inni mogą śledzić nas. W zakładce wyzwania jest możliwość rywalizacji z zawodnikami z całego świata. „Ile kilometrów przebiegniesz w ciągu miesiąca?” lub np. „Strava Race 10 km”, „Strava Race ½ marathon” – opcji jest naprawdę sporo. Jeśli ktoś potrzebuje dodatkowej motywacji, a nie ma, z kim pobiegać – Strava znajdzie mu rywali. Wersje Premium oferuje mrowie atrakcji, ale jest bardzo droga – miesięczny abonament to 20 złotych, a roczny 199 zł.
To jedna z popularniejszych aplikacji wśród biegaczy. Jest przejrzystym i skutecznym informatorem treningowym. Grafika jest czytelna i intuicyjna, menu w języku angielskim. Aplikacja na bieżąco rysuje naszą trasę biegu, zapisuje i komunikuje nas o wszystkich pobitych rekordach oraz zachowuje w pamięci poprzednie aktywności, podsumowuje też trening w skali tygodnia. Po skończonej aktywności można podzielić się nią na portalach społecznościowych. Po założeniu konta na stronie mamy dostęp do opcji „Live track” i rywalizować z innymi, mamy dostęp do planów treningowych oraz możemy zaplanować sobie wcześniej trasę naszego biegu. Dobrą opcją jest programowanie treningu, można zapisać sobie kilometry oraz czas, w jakim chcemy go pokonać, wówczas Runkeeper będzie śledził postępy i poinstruuje, co trzeba robić, aby go zrealizować (przyspieszyć, lub zwolnić) – zadziała jak wirtualny trener.
Czyli oznacz swoją biegową trasę. Przydatna aplikacja, jeżeli wybieramy się w nieznane biegowe tereny, jesteśmy na wakacjach albo służbowym wyjeździe w dużym mieście. Chcemy pobiegać, ale nie wiemy gdzie. W wyszukiwarce tras możemy wpisać preferencje długości trasy i zostaną wyszukane tylko te, które nam odpowiadają. Dodatkowo aplikacja umożliwia zaznaczanie specjalnych miejsc na trasie np. woda, toalety, droga/szlak szutrowy, miejsce, aby wyrzucić psie odchody, park, restauracja przyjazna dla psów. Dla tych, którzy biegają z czworonogami dodatkowy plus. Sami możemy oznaczać takie miejsca i udostępniać trasy w sieci i dzięki temu tworzy się wielka biegowa mapa świata. Oprócz tego MapMyRun posiada podstawowe funkcje pomiarowe jak inne aplikacje. Szczegółowy wykres zmian wysokości oraz wahania naszego tempa wyświetla się po zakończonej aktwyności, dane są pokazane w bardzo przejrzysty i szczegółowy sposób. Puls, jak wszędzie dodatkowo płatny.
Przypadła mi do gustu najbardziej. Jest bardzo przyjazna w obsłudze oraz ma przejrzystą grafikę. Na głównym ekranie pokazuje standardowe dane takie jak czas trwania wysiłku, przebiegnięty dystans, średnie tempo oraz spalone kalorie. Gdy zakończymy aktywność możemy kliknąć na jedną z kilku buziek odzwierciedlających nasze samopoczucie treningowe oraz wpisać notatkę – jeżeli chcemy, pokaże się to oczywiście na naszym profilu na serwisie społecznościowym. Po zakończeniu wyświetla się podsumowanie: średnie tempo, średnia prędkość, prędkość maksymalna, wzniesienie oraz spadek. Podczas biegu możemy na bieżąco obserwować trasę, po której się poruszamy. Niewątpliwą zaletą aplikacji jest fakt, że nie musimy się logować, udostępniać naszych danych, aby z niej korzystać, można te kroki pominąć i zacząć trening. Z opcji dostępnych darmowo możemy wybrać: podstawowy trening (rejestrator), określić cel treningowy (w opcji bezpłatnej wpisujemy dystans i czas trwania). W wersji Pro możemy ustalić trening interwałowy, ustalić docelowe tempo oraz przy zakupie czujnika kompatybilnego z aplikacją mierzyć swój puls. Możemy również rzucać biegowe wyzwania innym. Runtastic to aplikacja stworzona głównie dla tych, co po prostu biegają, a nie pilnie trenują. Można ściągnąć sobie darmowe rozszerzenie Runtastic Music i ustawić sobie play listę z naszymi utworami, która będzie uruchamiać się automatycznie, gdy rozpoczniemy bieg. Jeżeli jesteśmy miłośnikami podcastów istnieje opcja „Story Running”. Klikając na „bieg fabularny” wchodzimy do sklepu, gdzie za 3 do 4 złotych możemy pobrać 30-40 minutową historyjkę, są również podcasty darmowe. Naszą aktywność umila przyjazny kobiecy głos trenera.
Propozycja od największej sportowej firmy świata. Poza standardowymi opcjami jak pomiar kilometrów, tempo i czas Nike proponuje, aby automatycznie wszystko pojawiało się na Facebooku. Dzięki temu będziesz otrzymywać lajki i komentarze, które zdaniem firmy mają cię motywować, abyś utrzymał tempo do samego końca. Nie wszyscy jednak muszą mieć Facebooka… Ponadto, aby skorzystać z aplikacji trzeba założyć konto i udostępnić swoje dane osobowe. To niewątpliwy minus, a nie +.
Niestety z niewiadomych przyczyn nie udało mi się jej ściągnąć (nie wyszukuje nazwy w sklepie Google), ale jeśli wierzyć na słowo kolegom po fachu zza Wielkiej Wody, to jest warta grzechu. Wyróżnia się pod względem layoutu. Jest niesłychanie czytelna – prosta, czarno-biała z ogromnymi cyframi na ekranie. Podczas biegu to ogromna zaleta, bo widać wszystko już na pierwszy rzut oka. Można również zapisać treningi do niemal każdej opisywanej tutaj aplikacji, a przy zakupie specjalnego pasa Wahoo Tickr Run za 80 dolarów zyskujemy dostęp do kadencji kroków, danych mówiących o kontakcie stopy z podłożem, pomiaru wstrząsów, czyli podobne opcje jak przy zakupie zegarka Garmin Forerunner 620. Podobna, jakość, w znacznie niższej cenie – piszą amerykanie.
Niekwestionowany lider na polskim rynku. Jest nasz ojczysty język co niewątpliwe ułatwia sprawę, wiele wyzwań organizowanych w kraju przez różne firmy, najpopularniejsza to „Pomoc mierzona kilometrami” przez T-Mobile sprawia, że użytkowników stale przybywa. Przed sezonem wiosennym aplikację pobrało 1, 7 miliona Polaków. Nie wyróżnia się niczym szczególnym, ale podbiło nasz rynek i dzięki temu jest obecnie najwygodniejsze dla biało-czerwonego biegacza. Społeczność, liczba zapisanych tras w naszej okolicy, znajomi… wszystko występuje w imponującej ilości. Można się dzielić, rywalizować, komentować, brać udział w wyzwaniach. Ale mają to niemal wszyscy, zatem może warto popłynąć pod prąd i spróbować czegoś innego z wyżej wymienianych?
Darmowa aplikacja, ale przydatna, gdy masz urządzenie tej firmy, czyli w praktyce do tylko dodatek. Garmin to jedna z najlepszych firm świata produkujących urządzenia GPS, ale oprogramowanie na telefony komórkowe to już nie ich bajka. Garmin Connect Mobile łączy się przez bluetooth z naszym zegarkiem, dzięki temu możemy uruchomić sesję „Live Track” i na żywo udostępniamy treningi znajomym, możemy ich również zaprosić do rywalizacji. Po skończonej aktywności dane z urządzenia możemy przesłać przez bluetooth do Garmin Connect dzięki aplikacji, jednak jak zaznaczają amerykańscy koledzy trwa to nieprzyzwoicie długo.
Od firmy Suunto, podobne usługi w przypadku, kiedy ma się ich urządzenie i jest się zalogowanym do serwisu naszego zegarka. Minusem jest to, że oprócz zegarka musimy mieć jeszcze Iphona, ponieważ na Androidzie na aplikacja już nie działa.
Ostatnia aplikacja zdecydowanie różni się od wyżej wymienionych, to swego rodzaju alarm bezpieczeństwa, w każdym razie warto o niej napisać. Road ID, czyli bezpieczeństwo jest najważniejsze. Firma kojarzona jest ze swoimi bransoletkami bezpieczeństwa, które pomagają zidentyfikować ofiarę w razie wypadku. Pomysłodawcy chcieli wyjść również naprzeciw biegaczom i wymyślili aplikację działającą jak sygnał SOS. Jeżeli przestaniesz biec, po 5 minutach, (jeżeli wcześniej nie zareagujesz na minutowy alarm) twoi bliscy dostaną wiadomość z twoją dokładną lokalizacją. Ponadto mogą również śledzić trasę twojego biegu. Niestety jest dostępna tylko na iOS.