Redakcja Bieganie.pl
W historii biegania miało miejsce wiele zapierających dech w piersiach momentów. Dziesięć z nich zapisało się w kronikach sportu w sposób szczególny.
Nie trzeba było być wcale na podium, żeby stać się głównym aktorem wydarzeń podczas Mistrzostw Świata, czy Igrzysk. Wystarczyło mieć w sobie coś z ducha walki, nieustępliwości i ambicji. Wielu z zawodników mając do mety zaledwie kilkadziesiąt metrów poddawało się ze zmęczenia i zwykłej niemocy. Była jednak mała garstka takich, którzy pomimo najsilniejszych przeciwieństw nie ugięli się i o nich chcemy tutaj opowiedzieć.
1. Heather Dorniden, amerykańska studentka nie jest gwiazdą światowej LA, ale jak żadna inna osoba zapisała się w historii jako postać, która zainspirowała do walki już miliony osób. A wszystko dzięki jej osławionemu biegowi na 600 metrów, który był finałem halowych mistrzostw najlepszych uczelnianych klubów. Heather prowadząc bieg przewróciła się na ziemię dotykając głową ziemi. Uczyniła to tracąc biegowy krok na około 200 metrów przed metą. Nie poddała się jednak i natychmiast wstała do dalszej rywalizacji. To, co działo się dalej przyprawia już od dreszcz emocji i wzruszenia. Heather wygrała w stylu, który potem opisywały wszystkie media w USA.
2. Gail Deavers na igrzyska do Barcelony (1992) leciała będąc 360 dni po chemioterapii,. Groziła jej amputacja nóg i śmierć. „Bez naświetlania byłabym dzisiaj martwa.Nikt nie wie co ja przeszłam w tej chorobie” – mówiła po zwycięskiej walce z chorobą. W Barcelonie miała startować w biegu na 100 metrów oraz przez płotki. Pierwszą, a więc najbardziej prestiżową konkurencję Igrzysk, wygrała o 0,008 sekundy uzyskując czas 10,82 (rekord życiowy). Wpadła na metę równocześnie z trzema innymi zawodniczkami ale fotokomórka niczym „palec Boży” wskazała, że zwycięstwo należy się właśnie jej. Wyglądało to jak nagroda za to, co musiała przejść w swoim życiu. Kilka dni później była murowaną faworytką do zwycięstwa na swoim koronnym dystansie: 100 metrów przez płotki. W finale prowadziła z tak dużą przewagą, że wydawało się, że nic nie może odebrać jej złota. Popełniła jednak błąd, który kosztował ją utratę być może nawet rekordu świata. Gail potknęła się na ostatnim płotku ale siłą rozpędu wpadła jeszcze na metę. Medal przegrała o zaledwie 0,05 sekundy! Jej historia na IO w Barcelonie jest przykładem dwóch spektakularnych finiszów o których powodzeniu decydowała forma, szczęście i charakter.
3. Robert Cheruiyot w październiku 2006 roku startował w maratonie w Chicago. Został też jego zwycięzcą z czasem 2.07:35. Mało jednak brakowało, a straciłby zwycięstwo i to na kilka centymetrów przed linią mety. Cheruiyot na kilka metrów przed metą rozłożył ręce w geście zwycięstwa. Do wstęgi oznaczającej wygraną jednak… nie dobiegł. Poślizgnął się i uderzył plecami i głową o ziemię. Impet z jakim to uczynił spowodował, że na 2 dni musiał trafić na obserwację do szpitala. Miał sporo szczęścia bo przewrócił się dokładnie w tym momencie kiedy przecinał wiązkę lasera zatrzymującego czas. Blisko rok po tych wydarzeniach zaczął ubiegać się o odszkodowanie za te wydarzenie gdyż ciągle odczuwał ból głowy (w szpitalu stwierdzono krwawienie wewnętrzne).
4. James Kipkenboy to prawdopodobnie autor najbardziej pechowego i dramatycznego występu w historii maratonu. Kenijski biegacz podczas maratonu w Atenach (2007) zasłabł na 41 kilometrze i osunął się na ziemię. Długo czekał na udzielenie pomocy. Na chwilę przed przybyciem karetki postanowił jednak, że pobiegnie dalej. Nie przebiegł jednak nawet 300 metrów, a prawie stracił swoje życie gdy wpadł… pod tramwaj. Na szczęście karetka była tuż obok niego. Trudno uwierzyć w tak niewiarygodną końcówkę. Biec 40 kilometrów tylko po to żeby wpaść pod tramwaj? Niedociągnięcia organizacyjne w Atenach były kompromitujące. Na szczęście kenijskiemu biegaczowi nic poważniejszego się nie stało.
5. Derek Redmond był na Igrzyskach w Barcelonie faworytem do medalu w biegu na 400 metrów. Po serii pięciu kolejnych operacji związanych z kontuzją był zdeterminowany żeby wreszcie odnieść sukces. Po zwycięskich eliminacjach przychodzi półfinał. Na 225 metrów przed metą Derek łapie się jednak za tył uda. Kontuzja. Do zawodnika natychmiast podbiega personel medyczny ale zawodnik nie chce pomocy. Wiadomo już, że Derek nie ma już szans na nic w tym biegu ale kuśtykając kontynuuje bieg. Po 300 metrach podbiega do niego ojciec, który jest też jego trenerem. Na jego czapce widnieje napis „Zrób to” skierowany właśnie do Dereka. Na twarzy biegacza pojawia się rozpacz i duże łzy. Blisko 60 tysięcy widzów na stadionie oglądało te wydarzenia na stojąco. Był to najbardziej poruszający moment całych IO. Redmond ukończył bieg i to właśnie jego występ świat zapamiętał na zawsze.
6. Sian Welch i Wendy Inhagram miały do mety tylko kilkadziesiąt metrów. Wcześniej przepłynęły cztery kilometry, przejechały 180 km na rowerze i przebiegły ponad 42 kilometry. A to wszystko w 40-stopniowym upale na wyspie Kona (Hawaje) podczas występu na Mistrzostwach Świata w triathlonie. Na trasie biegu już ledwo słaniają się na nogach, kilkukrotnie upadają, a do mety, dosłownie, doczołgują się. Wendy od mety dzieli tylko kilkanaście centymetrów ale czołgając się nie daje już rady. Wyczerpanie potrafi człowiekowi odebrać czasami życie, a tutaj widać jak wyjątkowo potrafi sponiewierać. Przykład tych dwóch zawodniczek dla jednych jest pokazem siły woli, a dla drugich – symbolem bezsensownego poświęcenia dla sportu. Na szczęście ta druga grupa jest w zdecydowanej mniejszości.
7. Agnieszka Janasiak miała w łódzkim maratonie (2011) 10 metrów do mety i kilkudziesięciometrową przewagę nad Białorusinką, Domantsevicz. Niespodziewanie jednak ugięły się pod nią nogi i upadła na ziemię rozbijając kolana. Było to wynikiem skrajnego wyczerpania spowodowanego też ogromnym upałem. Podniosła się dopingowana przez publiczność. Jej wolny bieg zobaczyła Białorusinka i rozpoczęła sprinterski finisz. Janasiak nie widziała rywalki i w geście triumfu podniosła ręce do góry. W tym właśnie momencie jak pocisk wpadła na metę Białorusinka. Wygrała z Polką 0,03 sekundy. Był to najbardziej dramatyczny finisz w historii polskiego maratonu. Czas zwyciężczyni wyniósł 2.42:20.
8. Gaby Andersen Scheiss miała 400 metrów do mety maratonu rozgrywanego na IO w Los Angeles (1984). Nie mogła jednak już biec. Pełne okrążenie stadionu pokonała idąc. Na ostatniej prostej bolesne skurcze i skrajne wycieńczenie powodowały u niej mroczki przed oczami. Szwajcarka szła niczym pijana pomiatana raz w lewą, a raz w prawą stronę. Służby medyczne wstrzymywały się z udzieleniem jej pomocy z obawy przed jej dyskwalifikacją. Kiedy przekraczała linię mety wpadła od razu w objęcie lekarzy, którzy udzieli jej natychmiastowej pomocy. Pierwszy maraton w historii Igrzysk, Gaby Andersen ukończyła na 37 pozycji z czasem 2:48.42
9. Dorando Pietri to biegacz, któremu we Włoszech stawiane są pomniki, a to za sprawą jego legendarnego już występu na Igrzyskach w Londynie (1908). Dorando długo prowadził olimpijski finał. Na 500 metrów przed metą całkowicie jednak opadł z sił, a wbiegając na stadion skręcił w odwrotną stronę. Po interwencji sędziów wrócił na właściwy kurs ale zaczął upadać ze zmęczenia na ziemię. To zdarzyło mu się podczas wyścigu aż czterokrotnie. Za każdym razem nie potrafił wstać o własnych siłach. Ostatnie metry przekroczył podtrzymywany przez sędziów. Drugi na mecie, Amerykanin stracił do niego 30 sekund ale w myśl ówczesnego regulaminu Włocha należało zdyskwalifikować. Londyński finisz zapisał się jako najbardziej dramatyczny finisz w historii.
10. Etienne Gailly, dokładnie 40 lat po IO w Londynie (1908) Igrzyska po raz kolejny zawitały do Wielkiej Brytanii. 7 sierpnia 1948 roku faworytem miał być Gailly. Belg długo przewodził stawce najszybszych zawodników i wbiegając na stadion wydawało się, że już nikt nie jest w stanie mu zagrozić. Miał do pokonania tylko 400 metrów ale burza oklasków nagle zamarła.Belg totalnie opadł z sił i do mety zaczął zmierzać już nie biegiem, a chwiejnym, spacerowym krokiem. Na stadionie dało się odczuć głuche oczekiwanie na to, co się wydarzy i nagle publiczność zerwała się z miejsc. Na stadion wbiegł bowiem Argentyńczyk, Delfo Cabrera i bez problemu wyprzedził słaniającego się na nogach Belga. Na 100 metrów przed metą dopadł go jeszcze Brytyjczyk, który także go wyprzedził. Etienne miejsca na podium wyrwać sobie jednak nie dał. Wyczerpany zdołał dotrzeć do mety jako trzeci.