Na niewiele ponad 100 dni przed igrzyskami olimpijskimi w Tokio sytuacja wygląda dość stabilnie. Nikt nie mówi już o kolejnym przełożeniu lub odwołaniu igrzysk – z płynących od organizatorów komunikatów dowiadujemy się raczej o ewentualnych ograniczeniach i możliwych rozwiązaniach, które w obecnych okolicznościach pozwolą najlepszym sportowcom rywalizować o olimpijskie medale. W dobie pandemii ciągle trzeba być przygotowanym na kolejne zmiany, jednak wszystko wskazuje na to, że igrzyska się odbędą, choć bez kibiców z zagranicy i z pewnymi dodatkowymi ograniczeniami.
Pandemia w Kraju Wschodzącego Słońca
Jeszcze kilka lat temu Japończycy byli bardzo entuzjastycznie nastawieni do igrzysk. Bardzo chcieli pokazać się z jak najlepszej strony, przygotowując najlepszą imprezę w historii. Jednak obecnie statystki podają, że aż 80% mieszkańców jest już przeciwko organizacji tych największych zawodów sportowych. Co ciekawe, przez ostatni rok w Japonii nie było żadnego lockdownu oznaczającego „zamrażanie” całego kraju. Japoński rząd nie ma bowiem prawa wydać rozporządzenia, które nakazywałoby pozostanie w domu. Władza może jedynie apelować o zdrowy rozsądek i prosić np. właścicieli barów czy restauracji o ograniczenie swojej działalności, m.in. godzin pracy. Są miejsca, gdzie tak się dzieje, ale też takie, gdzie nie ma żadnych zmian. Nie ma zastraszania ludzi policją czy sanepidem, jednak Japończycy są bardzo zdyscyplinowani i unikają zagrożeń, dzięki czemu wirus jest tam w odwrocie. Od początku pandemii otwarte są szkoły i hotele, a w maskach chodzi się tam od lat, więc pod tym względem nie widać specjalnie różnicy. Wiele firm pracuje jednak zdalnie, by ograniczyć podróże i przesiadywanie w biurach.
Sport to ważna część życia Japończyków
Mieszkańcy Kraju Kwitnącej Wiśni bardzo lubią sport, żywiołowo kibicując wielu dyscyplinom. Bardzo powszechne jest tam też wyczynowe współzawodnictwo, co przekłada się na liczbę uprawiających sport zawodników i osiągane wyniki podczas każdych większych zawodów. Poziom jest tam bardzo wysoki, a kilku zawodników śmiało można typować jako kandydatów do medali olimpijskich w bieganiu. Sport jest tam zresztą obecny praktycznie od dziecka, a treningi w klubach bardzo często przypominają wojskową zaprawę – chłopcy ścinają włosy na krótko, trenują codziennie i z dumą noszą swoje klubowe barwy.
W Tokio bez zagranicznych kibiców ani wolontariuszy
Na podstawie niedawno ogłoszonych decyzji, olimpijczyków w Tokio będą mogli dopingować na żywo jedynie miejscowi fani sportu. Widzowie z zagranicy w ogóle nie zostaną wpuszczeni do Japonii. Organizatorzy chcą w ten sposób ograniczyć możliwość rozprzestrzeniania się epidemii i ryzyko z tym związane. Przeszło 600 tysięcy osób, które nabyły już bilety, a w wielu przypadkach opłaciły również podróż i rezerwację hoteli, będzie musiało zmienić swoje plany. Organizatorzy obiecują, że wszystkim zostaną zwrócone pieniądze, choć nie podano, kiedy się to stanie. Same bilety nie są dla włodarzy największym problemem, bo ich wartość nie jest głównym źródłem dochodu przy organizacji igrzysk. Aż 73 proc. wpływów płynących do MKOl pochodzi bowiem z umów ze stacjami telewizyjnymi (są to kwoty rzędu 4 mld dolarów, z czego połowę z tej kwoty płacą firmy z USA). W dzisiejszych realiach dochodzą jeszcze transmisje internetowe, a możliwości technologiczne tym bardziej przemawiają za ograniczeniem osobistego udziału w dopingowaniu swoich idoli, biorąc pod uwagę ryzyko wstrzymania czy odwołania zawodów. Nie można jednak zapominać o innych kosztach, m.in. zostawianych w kraju organizatora pieniądzach, czyli opłatach za noclegi, zysków gastronomii, rozrywek itd. Z pewnością obecna sytuacja będzie miała dalsze reperkusje poprzez obniżenie zysków z szeroko pojętej turystyki w całym kraju (w 2019 r. Japonię odwiedziło ponad 40 mln turystów, a w związku z igrzyskami spodziewano się ich dużo więcej).
Mimo ograniczenia przyjazdu osób z zagranicy trybuny raczej nie będą świeciły pustkami. Japończycy kupili już 4,45 mln biletów, dlatego 600 tysięcy zakupionych przez cudzoziemców może szybko się rozejść wśród miejscowych mieszkańców wysp. Wpływy z biletów miały przynieść około 800 tys. dolarów, więc nie są to astronomiczne kwoty. Przypomnijmy, że całkowity koszt organizacji igrzysk obliczono na 15,4 mld dolarów, a mniej niż połowę tej kwoty (ok. 7 mld) zapłaci Japonia. Najnowsze wyliczenia są jednak bliższe dwukrotności tej sumy – premier Japonii wycenił ewentualne kolejne przesunięcie igrzysk na 30 mld dolarów, a odwołanie na 80 mld. Nikt już więc nawet nie rozważa zmiany obecnych terminów.
Co czeka olimpijczyków?
Sportowcy i osoby towarzyszące im wybierając się do Tokio i Sapporo mogą spodziewać się wielu ograniczeń. Znaczna część lekkoatletów (m.in. Anita Włodarczyk) i siatkarze mają aklimatyzować się w Japonii w miejscowości Takasaki, pod opieką Michała Hostyńskiego, który mieszka tam od 16 lat. Prawdopodobnie przebywający w Japonii sportowcy, trenerzy i działacze będą musieli być „szpiegowani” przez specjalną aplikację Cocoa, która pozwala na monitorowanie ewentualnego kontaktu z osobami zarażonymi. System tego typu sprawdził się m.in. podczas Australian Open na początku tego roku. Gdy u pracownika jednego z hoteli wykryto koronawirusa, kolejnego dnia aż 600 osób musiało zrobić testy (wszystkie okazały się negatywne). Na wszelki wypadek jednak całą grupę podejrzanych od razu poddano izolacji, a oprócz tenisistów znaleźli się w niej pracownicy pomagający przy turnieju. W mediach pojawiły się też szczegółowe informacje o tym, gdzie przebywał w ciągu ostatnich kilkudziesięciu godzin zakażony 26-latek. Na podstawie danych (tzw. trackingu) i specjalnego systemu śledzenia osób mających z kontakt z zarażonym SARS-CoV-2, mogliśmy się na przykład dowiedzieć, że w piątek Australijczyk był w Kebab Kings w godzinach 23:24-0:15, w sobotę po południu pojawił się w Klubie Noble od 14:36 do 15:30, a następnie był w klubie golfowym Ace Sporting Club od 22:00 do 23:15. W niedzielę przebywał w kawiarni Northpoint, gdzie jadł śniadanie od 8:10 do 9:30. Poza tym, po pracy był na zakupach w trzech centrach handlowych – w godzinach od 16:00 do 18:00. Wszyscy, którzy tam wtedy przebywali, mieli się przebadać i izolować. Inwigilacja spełniła swoją rolę, bo sytuację bardzo szybko udało się opanować. Można przypuszczać, że tego typu rozwiązania będą zaimplementowane także w Tokio.
Czy będą szczepienia olimpijczyków?
Przewodniczący MKOl Thomasa Bach poinformował niedawno, że szczepionki dla olimpijczyków nie będą odgórnie wymagane, przyznając jednocześnie, że Chiński Komitet Olimpijski zaoferował dostarczenie odpowiedniej liczby dawek dla wszystkich startujących w Tokio (i w Pekinie w przyszłym roku). Czekamy jednak, czy za tą deklaracją popłyną konkretne działania.
„Zielone igrzyska”
Jedną z ciekawszych idei, jaką udało się opracować przez Japończyków, jest uzyskanie blisko 100-procentowej neutralności klimatycznej w odniesieniu do igrzysk w Tokio. Przewodnią myślą tej koncepcji jest: „Bądźcie lepsi, razem – dla planety i ludzi”. Same igrzyska mają przynieść nie tylko najlepszą możliwą organizację, ale też realizować 17 celów ONZ w zakresie zrównoważonego rozwoju. Całość tej specjalnie opracowanej koncepcji podzielono na 5 części. Pierwsza to ograniczenie zmian klimatycznych wywoływanych tego typu wydarzeniami. Druga dotyczy zarządzania zasobami, a dokładniej brak marnotrawstwa, ponowne wykorzystanie lub recykling 99 proc. zakupionych towarów oraz tzw. operacja BATON – „Building Athletes’ village with Timber Of the Nation”, czyli stworzenie wioski olimpijskiej z drewna rosnącego na miejscu w Japonii (ponadto dostarczane przez lokalne ośrodki drewno do budowy Village Plaza ma być później zwrócone do ponownego wykorzystania). Kolejnym celem jest zadbanie o środowisko naturalne i bioróżnorodność (a więc m.in. recykling wody w obiektach, zazielenienie wybranych miejsc oraz zachowanie już istniejących drzew, szczególnie rodzimych gatunków). Czwarty punkt zawiera poszanowanie praw człowieka, jego pracy i zastosowanie uczciwych praktyk biznesowych. Ostatni punkt dotyczy zaangażowania, współpracy i właściwej komunikacji. Same deklaracje są poparte kilkoma ciekawymi inicjatywami. Jedną z nich jest zbiórka elektrogratów (głównie starych lub uszkodzonych telefonów komórkowych), którą ogłoszono w 2017 r. Dzięki niej udało się zebrać 28,4 kg złota, 3,5 tys. kg srebra i 2,7 tys. kg brązu. Powstało z nich ponad 5 tys. medali, które będą wręczane olimpijczykom na podium.
Rozwiązań proekologicznych jest więcej. Blisko 60 proc. miejsc użytych jako areny igrzysk wykorzystuje już dostępne obiekty, a jednym ze sposobów na wykorzystanie recyklingu jest zastąpienie drewnianych mebli tekturowymi (wykonanych w 100 proc. z przetworzonej ponownie makulatury). Sprzęt jest tak samo funkcjonalny, jak ten drewniany. To jeszcze nie wszystko. Organizatorzy zapowiadają, że 99 proc. przedmiotów i towarów użytych do zorganizowania wydarzeń sportowych zostanie wykorzystanych ponownie (lub poddanych recyklingowi). Aby ograniczyć ruch uliczny i zanieczyszczenia, każdy z kibiców będzie mógł bezpłatnie korzystać z transportu publicznego. Ponadto, aż 90 proc. pojazdów używanych podczas igrzysk ma być elektryczna, a organizatorzy zapewniają, że 100 proc. energii elektrycznej będzie pochodziło ze źródeł odnawialnych. Wymienia się też wiele działań, które mogą być stosowane w przyszłości do zapewnienia zrównoważonego życia i ograniczenia zmian klimatycznych.
Jakie to będą igrzyska?
Początek igrzysk w Tokio zaplanowano na 23 lipca 2021 r., a zawody potrwają do 8 sierpnia. W programie jest 37 dyscyplin, a większość konkurencji biegowych (oprócz maratonu i chodu sportowego, które zaplanowano w Sapporo) ma się odbywać na Nowym Stadionie Narodowym w Tokio, który pomieści maksymalnie 80 tys. widzów. Planowana jest na nim także ceremonia otwarcia i zamknięcia igrzysk oraz rozgrywki piłki nożnej i rugby. Z pewnością szykują nam się niepowtarzalne zawody, nie tylko z powodu sportowych emocji, ale i okoliczności, w jakich mają się odbyć.
Były chodziarz, który nieustannie dokądś zmierza (wielokrotny reprezentant Polski i dwukrotny olimpijczyk – z Pekinu i Rio). Współautor biografii Henryka Szosta, Marcina Lewandowskiego i Adama Kszczota oraz książki „Trening mistrzów". Doktor nauk medycznych i nauk o zdrowiu. Pracownik Uniwersytetu Jana Długosza, a także trener lekkoatletycznych klas sportowych w IV L.O. w Częstochowie. Działa też jako sędzia i organizator imprez, nie tylko sportowych.