Banjees – koniec problemów z kluczami i telefonem?
Przetestowaliśmy nowy gadżecik dla biegaczy, zwłaszcza dla tych biegaczy, którym zdarzało się na treningu coś zgubić. Chodzi o kieszonkę Banjees – jak sprawdza się w warunkach treningowych?
Kieszenie są oczywiście w bluzach, wiatrówkach, ortalionach, ale przy obecnej aurze biegamy z reguły wyłącznie w koszulce. W spodenkach zasuwana kieszeń to rzadkość, a jeśli już to jest ona umieszczona z tyłu i ma mikroskopijne rozmiary, podobnie jest z lycrami. Otwarta kieszeń na udzie i bieganie z portfelem lub telefonem jest uciążliwe, czujemy, że rzecz pracuje i może z łatwością wypaść przy szybszej przebieżce.
Zalety?
Banjees to produkt amerykański i w swoim założeniu ma być substytutem portfela, kieszeni na telefon czy ipoda umieszczanej na przedramieniu. Czy to się sprawdza?
Model przeznaczony dla biegaczy ma dwie kieszenie – jedna zasuwana na zamek błyskawiczny, druga zabezpieczona materiałem. Wszystko ma kształt opaski, większej frotki, którą na dobrą sprawę też można wytrzeć czoło. Banjees wykonano z dość rozciągliwego materiału przez co można tam zmieścić smartfona średniej wielkości. – Melomani z większym telefonem nie posłuchają sobie muzyki, jest to po prostu niemożliwe, jednak gdy chcemy zabrać ze sobą drobiazgi, a mamy tylko otwarte kieszenie w spodniach, to zasuwana kieszonka się sprawdza – to opinia Piotra, młodego biegacza amatora (37:30 na 10 km).
Biegałem z kluczami do domu, kluczykami do auta oraz ze średnim smartfonem. Opaska nie pracuje na ręku – trzyma się swojego miejsca. Nie czuć dyskomfortu podczas biegu, jeśli oczywiście nie naładujemy do kieszeni tylu rzeczy, żeby pękała w szwach. Materiał z siateczką jest lekki i przyjemny w dotyku, ale nie tak przewiewny jak można byłoby stwierdzić na pierwszy rzut oka. Przy dłuższej przebieżce przepocimy naszą kieszonkę, warto ją później wysuszyć na świeżym powietrzu.
–
Jest to poręczny gadżet, gdy potrzeba coś schować na czas treningu. Kieszeń przydatna jest również, gdy np. potrzebujemy zabrać ze sobą żele na start w imprezie biegowe. Jeśli chodzi o minusy to jest mało przewiewna, co w ciepły dzień może być uciążliwe. Jako że jest pojemna zajmuje sporą powierzchnię na przedramieniu – dodaje trener amatorów i maratończyk, Patryk.
Jak to działa?
Na rysunku przedstawiającym ładowanie kieszonki zaleca się najpierw ją założyć, a potem coś do niej zapakować. Ja jednak zalecam robić odwrotnie. Mając ją na ręku, trudno jest włożyć cokolwiek – jednak, gdy klucze, dokumenty lub telefon już się tam znajdą, możemy mieć pewność, że niczego podczas treningu nie zgubimy, a to w sumie kluczowa sprawa. Jeśli chcemy zabrać żel na start lub trening, to podczas biegu łatwo go wyjąć, jednak gdy będzie to batonik, zjedzcie całego, bo włożyć go z powrotem do kieszeni bez użycia dwóch rąk… – misja niemożliwa.
Design
Pozostaje jeszcze kolorystyka, mniej ważne dla panów (jest wiele ciemnych, szarych i czarnych model), ale ważne dla pań. –
Jestem z niego bardzo zadowolona, ponieważ zawsze jest problem co zrobić z tymi wszystkimi drobiazgami a już zwłaszcza w lecie, kiedy mamy na sobie tylko krótkie spodenki i koszulkę. Chcemy sobie pobiegać w ładnym plenerze i musimy zabrać klucze – ten gadżet rozwiązuje problem. Produkt ma dużą gamę kolorystyczną, ja upodobałam sobie różowy, pasuje do mojego stroju treningowego -powiedziała mi Monika, trenerka fitness i biegania.
49 zł za wygodę
Jest zatem wiele zalet oraz kilka wad. Na koniec jeszcze cena, istotna jak zawsze. Za model sportowy należy zapłacić 49 złotych. Z jednej strony dość sporo, jednak ile są warte zgubione podczas biegania dokumenty, klucze, rozbity telefon? Więcej o tym gadżecie znajdziecie na
www.banjees.com.pl.