Redakcja Bieganie.pl
Naukowcy postanowili sprawdzić czy ekstrakt z zielonej herbaty (często stosowany w suplementach diety stymulujących procesy odchudzania) ma wpływ na szybkość utleniania tłuszczów podczas treningu aerobowego o umiarkowanej intensywności. Co z tego wyszło? Biegniemy po dokładną odpowiedź!
Co zrobili naukowcy?
Trzydziestu jeden mężczyzn ukończyło dwie próby wysiłkowe na bieżni. Podczas testu, badani biegali przez 60 minut z prędkością 50 proc. ich maksymalnych możliwości. Pacjenci zostali losowo przydzieleni do poszczególnych grup, którym zaaplikowano daną suplementację. Przez tydzień pierwszej kohorcie podawano tylko placebo. Grupa druga dostawała przez 6 dni placebo, a siódmego dnia otrzymała porcję ekstraktu z zielonej herbaty. Kohorta z numerem „3” przez cały tydzień była suplementowana wyciągiem z zielonej herbaty.
Ósmego dnia rano, po tygodniu suplementacji, badani spożyli dodatkową porcję suplementu i po ostatniej skończonej próbie wysiłkowej naukowcy dokonali pomiarów tlenowych oraz zawartości i prędkości wymiany dwutlenku węgla, aby obliczyć całkowite utlenianie tkanki tłuszczowej w organizmie. Pobrano także próbki krwi do analizy kwasów tłuszczowych w osoczu, zawartości trójglicerydów i galusanu epigallokatechiny. Te parametry zbierano w stanie spoczynku i podczas ćwiczeń.
Kluczowy składnik
Galusan epigallokatechiny to organiczny związek chemiczny. Występuje w znacznej ilości (1/3 suchej masy) w zielonej herbacie. Jest silnym przeciwutleniaczem, 100 razy silniejszym niż witamina C, a także częstym składnikiem suplementów diety. Substancji tej przypisuje się możliwe działanie rakotwórcze, jednak za mało badań przeprowadzono, aby to stwierdzić z całkowitą pewnością. Kwasy tłuszczowe występujące naturalnie i wchodzą w skład tłuszczów w organizmie. Pełnią one istotną rolę biologiczną. Są one ważnym zapasowym materiałem energetycznym, przechowywanym w postaci trójglicerydów w tkance tłuszczowej człowieka. W wyniku ich utleniania powstaje energia potrzebna do procesów życiowych komórki.
Ósmego dnia badacze zanotowali, że maksymalne stężenie w osoczu galusanu epigallokatechiny było podobne w grupie która przyjęła pierwszego dnia ekstrakt z zielonej herbaty (od 178 do 234 ng/ml-1) oraz w kohorcie, która otrzymywała go przez cały tydzień (od 191 do 241 ng/ml-1).
Okazało się, że jeden dzień spożycia ekstraktu z zielonej herbaty w ogóle nie wpływa na markery lipolizy podczas ćwiczeń. Lipoliza to proces rozkładu trójglicerydów w tkance tłuszczowej prowadzący do powstania kwasów tłuszczowych i glicerolu. Gdy te substancje zostaną uwolnione do krwiobiegu, wychwytywane są przez większość tkanek i utleniane jako główne źródło energetyczne. Lipazy tkanki tłuszczowej są aktywowane przez traktowanie jej komórek hormonami, np. adrenaliną, noradrenaliną, glukagonem lub adrenokortykotropiną.
Zielona herbata „nie działa” ?!
Naukowcy wykazali jednak, że siedem dni stosowania ekstraktu z zielonej herbaty znacznie zwiększyło zawartość glicerolu w osoczu w czasie wykonywania ćwiczeń (p = 0,045) oraz zawartość kwasów tłuszczowych w osoczu, podczas treningu (P = 0,020). Tak samo zwiększoną wartość zaobserwowano u osób będących w stanie spoczynku (p = 0,046). Mimo różnych zmian w gospodarce chemicznej organizmu, wykazano, że w żadnej grupie proces utleniania tłuszczów nie został przyspieszony.
Po zakończeniu badania nie stwierdzono wpływu spożycia ekstraktu z zielonej herbaty na markery oksydacji tłuszczu podczas ćwiczeń. W ciągu siedmiu dni spożywania suplementu wzmożone zostały procesy lipolizy w organizmie, spowodowane wzrostem aktywności kwasów tłuszczowych w osoczu oraz wzrostem stężenia glicerolu, ale nie spowodowało to znaczących zmian w utleniania tłuszczów. Konkluzja? Według badaczy, ekstrakt z zielonej herbaty wcale nie przyspiesza procesu oksydacji tłuszczów.
Źródło:The American College of Sports Medicine