Redakcja Bieganie.pl
Plan minimum wykonany – Renata Pliś zameldowała się w półfinałach Mistrzostw Świata. Zawodniczka MKL Maraton Świnoujście świetną taktyczną zagrywką i prowadzeniem od samego początku zapewniła sobie udział w kolejnej rundzie biegu na 1500 m.
– Od razu stwierdziłam, że nie będę czekać. Nie lubię truchtania i biegu na finisz, nie mogę sobie znaleźć wówczas miejsca, więc jak wystartowałam, a jeszcze z fajnego miejsca, bo byłam pierwsza z zewnętrznej strony, to ułożyło się wszystko idealnie. Wyszłam na prowadzenie, bo uznałam, że muszę ciągnąć to po swojemu. Nie było na co czekać – opowiadała tuż za liną mety, która przekroczyła z wynikiem 4.08,20.
To nie był jednak jej optymalny bieg, a co znacznie ważniejsze – zachowała siły do walki o finał. – Nie miałam chwili zwątpienia. Na końcu jeszcze przyspieszałam. Oczywiście ryzyko trochę było, bo rywalki mogły mnie zamknąć. Biegła cały czas po wewnętrznej, dzięki czemu nie nadrabiałam. Wszystko dobrze się ułożyło, bo do samego końca miałam przed sobą miejsce. Na ostatniej prostej się obejrzałam, by wiedzieć która jestem – przyznała.
Jako zawodniczka, która poprowadziła bieg uniknęła także przepychanek. – Ja ich w ogóle nie odczułam, ale z tego co wiem, to ich też nie było. Dwa razy w czasie biegu spojrzałam na telebim i był spokój za mną – dodała.
Od razu, gdy zobaczyła listy startowe i zestawienie swojego biegu pomyślała, by sama poprowadzić. – Jak zobaczyłam swoją serię to uznałam, że można to poprowadzić. Wiedziałam, że jak będzie wolno, to będą marne szanse, żeby awansować z miejsca. Nie mam zbyt dobrego finiszu, aż tak szybkiego. Jeszcze jak zobaczyłam, że jestem w pierwszej serii a nie w ostatniej, to tym bardziej pomyślałam, że trzeba ten bieg poprowadzić po swojemu. Nie mam przecież tutaj nic do stracenia – powiedziała.
Przed półfinałem
Półfinał to jednak już całkiem inna bajka. – Będzie to walka na śmierć i życie. Zobaczymy, co ja tam zrobię – oceniła. Trener Zbigniew Król uważa, że Pliś jest w życiowej formie. – Ale nie miałam jeszcze okazji, by to udowodnić. Mityngi mi nie wychodziły, często musiałam właśnie prowadzić bieg – zaznaczyła.
Truchtania chce uniknąć też w półfinale, dlatego jeśli będzie wolny, ma zamiar go sama poprowadzić. – Jeżeli będzie bardzo wolno to właśnie tak zrobię. Tam już zawodniczki będą wyselekcjonowane. Podejrzewam, że nie będą się spinać na jakieś bardzo szybkie tempo, także pewnie będą chciały truchtać, więc jeżeli będę miała siłę i wszystko będzie ok, to będę biegła swoje – podkreśliła.
W trakcie rywalizacji Pliś zawsze kontroluje to, w jakim tempie biegnie. – Trener mi tutaj krzyknął po 800 metrach, że jest za wolno, a przecież widziałam, że miałam 2.14. Podejrzewam, że gdybym o dwie sekundy pobiegła szybciej, to potem mogłabym mieć problemy na końcówce – dodała.
Półfinały odbędą się we wtorek. Pliś – tak jak sobie życzyła, pobiegnie w drugim z nich, dzięki temu będzie wiedziała, co rywalki zrobiły w pierwszym. Pięć najszybszych z każdego biegu oraz dwie z najlepszymi czasami awansuje do finału.