Redakcja Bieganie.pl
Nasze pierwsze spotkanie z Eddą ma chyba miejsce w trakcie treningu stabilności ogólnej prowadząnego przez Richarda Mukche. O treningu z Richardem nieco więcej w przyszłości.
Edda jest ubrana ładnie, czysto, schludnie, można powiedzieć, że nawet modnie, ma fajną bluzę Onitsuka Tiger plus inne ładne ubrania. Kiedy jednak przyjrzymy się dokładniej zauważamy, że bluza ma na środku wyraźną dziurę, skrzętnie przez Eddę zakrywaną, kiedy trafiamy do niej do domu widzimy, że praktycznie wszystko to co ma to to co ma na sobie.
Edda to esencja Kenii. Ma 19 lat. Jest bardzo otwarta, miła i wesoła. Pochodzi z małej miejscowości Kapcherop, położonej nieco wyżej od Iten, głównie uprawia się tam herbatę. Podobno jest tam bardzo zielono, poza Basią (jeszcze o Basi będzie) nie dotarliśmy tam więc musimy wierzyć Eddzie. Ma ośmioro rodzeństwa. Generalnie bieda. Kiedy pewnego dnia płacimy jej 1000 szylingów za poprowadzenie nas na treningu w mało znane rejony od razu połowę wysyła rodzinie.
Około pół roku temu stwierdza, że wierzy w siebie, w swój talent, w szanse na Mistrzynię Świata i przeprowadza się do Iten. Skąd pomysł, że są szanse na wielkie wyniki ? Biega nieźle w szkole, potem czasami z kimś trenuje, twierdzi, że na jakimś krosie pobiegła 10 km w około 33 minuty a na treningu gdzie mieli oznaczenia 5 kilometrowe cztery razy pod rząd pobiegła około 17-18 minut. Poza tym nie zna żadnych swoich wyników.
Jej przeprowadzka do Iten to zupełnie co innego niz przeprowadzka europejskich dzieci do większego miasta na studia, do pracy. Edda przeprowadziła się bo uznała, że w Iten, mieście biegaczy będzie miała lepsze treningowe warunki aby stać się mistrzynią.
Nie znała tam praktycznie nikogo, za 700 szylingów miesięcznie (niecałe 10 dolarów) wynajęła mieszkanie. Jednak póki nie przyjedziecie do Kenii trudno będzie wam zrozumieć co w takim przypadku znaczyć może mieszkanie. Nie wiem, czy ktokolwiek z was byłby w stanie mieszkać w takich warunkach przez jedną noc. Nie mówię nawet o braku wody czy toalety w pokoju, w tym celu wychodzi się na zewnątrz, ale możecie powiedzieć, że nasze babcie też tak robiły. Nie mówię o braku prądu, bo nasze babcie też tak miały. Mówię o bardzo skromnym pokoiku w którym gdy pada deszcz pojawia się woda, w którym łóżko ma tak rzadkie szczeble, że fatalnej jakości materac Eddah musiała kłaść na betonowej podłodze bo inaczej nie dało się spać.
W tym małym pomieszczeniu, bez prądu musi codziennie przygotować sobie swoje śniadanie, obiad i kolację. I musi zdążyć zrobić to przez 19:00 bo potem zapadają egipskie, sorry, Kenijskie ciemności (na równiku dzień i noc trwają tyle samo, zawsze zmieniają się mniej więcej około 7:00 i 19:00. I jest całkiem sama. Ludzie którzy mieszkają w ciągu takich samych mieszkań nie są jej bliskimi przyjaciółmi, pewnego dnia przychodzi na siłownię zapłakana bo ktoś z sąsiadów ukradł jej buty.
Skąd ma pieniądze na mieszkanie? Raz w tygodniu plecie warkoczyki dwóm kobietom za co łącznie otrzymuje 600 szylingów. Z tego musi się wyżywić. I opłacić siłownię na którą stara sie regularnie chodzić, bo inni mistrzowie tez tam chodzą i chodzą na zajęcia do Richarda Mukche.
Jak wyglada jej dzień?
Pobudka 5 lub 6 rano, herbata i na trening. W Kenii są generalnie dwie grupy biegaczy. Followerzy i liderzy. Większość to followerzy, którzy wierzą w jakiegoś lidera, liderzy zresztą się zmieniają. Nie wiem nawet kto jest akurat liderem w grupie Eddy ale jest to na pewno jakiś szybki zawodnik (mężczyzna). Grupa liczy kilkudziesięciu zawodników i kilka zawodniczek, którzy próbuja kopiować to co na treningu robi lider.
W poniedziałek.
Rano – z centrum Iten do Signore Forrest, tam pętelka i spowrotem – około 16 km, lider robi to w 1h10, Edda wolniej, czuje że za wolno i ma z tego powodu wyrzuty sumienia, że jest za słaba, przybiega zazwyczaj w 1h20
Po południu sprawność i stabilność ogólna u Richarda Mukche, poprzedzone godzinną mocna zaprawą na siłowni, na rowerku
Wtorek
Rano
10x400m po 60 s / 60 s przerwy – oczywiście po 60 s to robi lider, Edda robi to najpierw w 72, 73, potem 74, potem 80 – ale to oczywiście oznacza, że przerwy się skracają, bo rusza znowu z liderem, czyli w rezultacie biega 80/40.
Po południu
Zazwyczaj jakiś spokojny bieg do godziny, samotnie.
Środa
Rano
Bieg z grupą około 1h10, teoretycznie spokojny ale followerki męskich liderów nigdy nie biegają spokojnie.
Po południu znowu sprawność i stabilność ogólna u Richarda Mukche w HATC
Czwartek
Rano
Fartlek z grupą – około 2 godziny zasuwania na bardzo dużych prędkościach w sekwencjach 1min/1min – lub 2 min/1 min
Po poludniu – zazwyczaj przerwa
Piątek
Rano
Bieg z grupą około 1h10
Po południu znowu sprawność i stabilność ogólna u Richarda Mukche w HATC
Sobota
Zalezy od lidera – czasem stadion, czasem jakiś mocniejszy bieg w terenie
Niedziela – dzień odpoczynku, choć jeśli przyjąć, że cztery godziny spędza w kościele to byc może ten odpoczynek nie zawsze jest jaki pełen
Kiedy przyjeżdżamy do Iten Edda jest wg mnie absolutnie przetrenowana lub może na granicy. Typowe (jeśli jest typowe) przetrenowanie charakteryzuje się tym, że wogóle nie mamy ochoty biegać. Tymczasem Edda jednak wychodzi na treningi ale widać, że męczy się bardziej niż jej koleżanki.
Oczywiście można przyjąć, że Kenia to w bieganiu selekcja naturalna – zostaną tylko najmocniejsze jednostki, które wszystko zniosą. My z naszym europejskim podejściem być może coś w tym ekosystemie zepsuliśmy bo postanowiliśmy jakoś jej pomóc. Ktoś kupił jej materac, ktoś inny obiecał przysłać jakieś buty, ktoś inny zdecydował się na wysyłanie przez rok jakichś niewielkich pieniędzy, poprosiliśmy kolegę, Kenijczyka o to, żeby pomógł jej załozyć konto mailowe i nauczył korzystania z maila, no i na koniec, ja próbuję zrobić coś, żeby biegała inaczej, żeby nie była po prostu followerką mocnych mężczyzn ale żeby trenowała w sposób bardziej odpowiadający jej poziomowi a nawet żeby spróbowała zorganizować jakąś kobieca grupę.
Podejrzewam, że nasze działanie nie jest unikalne, że na pewno sytuacje takiej pomocy Europejczyków wobec Kenijczyków już się zdarzały, nie wiemy jednak nic o tym, czy przyniosły skutek jakiego wszyscy byśmy sobie życzyli.
Musimy czekać.