Redakcja Bieganie.pl
Nasze miejsce pobytu słynie z wapiennych osadów powstałych na zboczu góry Cökelez. Wypływająca z gorących źródeł woda, bogata w związki wapnia, ochładzając się na powierzchni, wytrąca węglan wapnia, którego osady układają się w nacieki i stalaktyty. Na zboczu góry, wykorzystując nierówności terenu, powstają progi, półkoliste i eliptyczne baseny wody termalnej, ukształtowane w formie tarasów. Proces ich tworzenia trwa nieprzerwanie od około 14 tysięcy lat. Baseny te w czasach rzymskich nazywane zostały trawertynami.
Dla ochrony tych skał nie wolno tam wchodzić w butach.
W sobotę zwiedzamy trasę, jest naprawdę ciepło…zaczyna się…około 10 rano temperatura sięgnęła 37 stopni na Ambicie. Trasa szybka, ciężka technicznie, sucha, zawiła. Trochę mnie to martwiło, wszak jestem ultrasem, a 4 tygodnie wcześniej był Rzeźnik…chociaż tydzień wcześniej była góra Żar, która była dla mnie przygotowaniem do takiego extremu. Robię krótki trening i zwiedzam baseny oraz Hierapolis- miasto starożytne nad basenami. Lub raczej szczątki tego, co z niego zostało. Ale jest pięknie. Wieczorem w Denizli jest otwarcie mistrzostw.
Niedziela to dzień startu, ruszamy o 9.15 (czasu polskiego 8.15) – to ze względu na upał, jaki może być potem…
Co tu dużo mówić o samym starcie -trwał tylko 56:10, co pozwoliło mi zdobyć 37. miejsce. Mogę śmiało stwierdzić, że dopiero się rozpędzałem. I to na serio. Ostatni odcinek przebiegłem szybciej, niż zawodnicy z pierwszej 10. Chyba zacząłem za spokojnie, ale co tu gadać – do Europy nam dużo brakuje, gdzie mi amatorowi do zawodników z innych krajów, gdzie biegi górskie są inaczej traktowane… Wiadomo – można mój występ różnie oceniać, każdy ma swoje zdanie, ale czasami udział i ukończenie też jest nagrodą. Oczywiście, byłem tłem dla reszty, ale tło też jest ważne….
Podróż powrotna to dla mnie straszna męka, oznaki odwodnienia, czymś musiałem się struć, po powrocie 4 dni umierałem, nic nie jedząc.
Nawet schudłem;) ale nie było ciekawie…na szczęście dziś już wracam do żywych. Mam nadzieję tez wrócić do treningów…
Oceniam organizacyjnie zawody bardzo dobrze, dbali o nas wyjątkowo. Miałem możliwość zobaczenia ciekawych miejsc, których zapewne więcej razy nie będzie mi dane oglądać, poznania ich historii i kultury.
Co do planów… sam nie wiem… z MŚ na długim dystansie w wrześniu muszę zrezygnować, na razie trzeba ogarnąć życie, pracę… a bieganie zawsze będzie hobby.