Redakcja Bieganie.pl
Mówi, że bieganie traktuje poważnie, ale na pewno nie jako przyszły zawód. Gdyby nie wpadła po uszy w sport, zostałaby lekarzem. I choć czasem nie jest pewna, czy dobrze wybrała, nie rozmyśla nad tym, bo jak twierdzi – nie lubi gdybania.
– Lekarz to mój wymarzony zawód, zawsze chciałam iść na medycynę – mówi – Wybrałam jednak sport. Myślę, że nie pogodziłabym trenowania ze studiami medycznymi. Żeby trenować na wysokim poziomie, trzeba jeździć na obozy, a kto chciałby się leczyć u lekarza, który opuścił połowę zajęć? Staram się godzić studia na AWF ze sportem. Uważam, że nie można stawiać tylko na bieganie, bo może przyjść kontuzja i wtedy zostaje się bez niczego. Z drugiej strony zdaję sobie sprawę z tego, że aby być w czymś najlepszym, trzeba się temu całkowicie poświęcić.
Jest Bronka, jest impreza – humor dopisuje zawodniczce nawet tuż przed startem.
Na zdjęciu z koleżankami: Asią Jóźwik, Danusią Urbanik i Moniką Flis.
|
Rodzice przyzwyczaili się już, że córki często nie ma w domu. Kasia po mamie, na co dzień wykładowcy Politechniki Krakowskiej, odziedziczyła piękne niebieskie oczy. Ojciec Kasi jest skrzypkiem, pracuje w Filharmonii Krakowskiej. Podobno Kasia nie odziedziczyła talentu muzycznego po tacie, ale za to umie mówić płynnie po francusku. Wolny czas najchętniej spędza z przyjaciółmi, jest duszą towarzystwa. Znajomi wiedzą, że gdy Kaśka jest w pobliżu, to zarazi ich na pewno humorem i pozytywną energią. Bronka, jak mówią na nią przyjaciele, lubi otaczać się radosnymi ludźmi. Wkurzają ją pesymiści, nie toleruje też dwulicowych osób.
Serce jednej z najszybszych średniodystansowych biegaczek w kraju skradł 400-metrowiec – Jan Ciepiela. Choć różnią się nie tylko uprawianymi dyscyplinami, tworzą parę już od czterech lat.
– O treningach raczej nie rozmawiamy, trzeba mieć jakąś odskocznię, ale mamy ciągły spór w jednej kwestii. Kto się bardziej męczy? Sprinter biegnący 400 m, czy „długas” na 5 km? Charakterami się różnimy, ale podobno przeciwieństwa się przyciągają. Ja nie usiedzę na miejscu, robię tysiąc rzeczy naraz, a on ceni sobie odpoczynek .
Minęły już dwa lata, odkąd do swojej „stajni” złapał ją trener Zbigniew Król. – Cieszę się, że jestem w grupie pana Króla, dobrze mi się z nim współpracuje. Myślę, że jest on świetnym specjalistą – mówi o nim. Przedtem, od najmłodszych lat, Kasia trenowała pod okiem trenera Romana Kołodzieja.
Kasia w objęciach trenera Króla, chwilę po zwycięskim biegu w Mistrzostwach Polski w przełajach 2012 w Bydgoszczy. |
– Trener Roman bardzo dobrze mnie prowadził – wspomina pierwszego szkoleniowca – Miałam dużo treningu ogólnorozwojowego. Myślę, że byłam świetnie przygotowana do mocnego treningu. Z trenerem Królem zdążyliśmy się już poznać. Zmienił praktycznie wszystko w moim treningu. Na pewno dużą zmianą było wprowadzenie zabaw biegowych. Jak na początku usłyszałam, że mam zrobić 16 odcinków na krótkiej przerwie, to złapałam się za głowę. Jednak potem zobaczyłam, że wcale nie jest to takie męczące, bo biega się bardzo wolno.
„Wolno” to bardzo względne pojęcie, jeśli chodzi o Kasię. O jej treningach krążą legendy. Podobno potrafi przebiec 2x8x200 m pod górkę po 32 sekundy, a na zimowym obozie w Portugalii, codziennym popołudniowym treningiem zawodniczki był bieg ciągły w prędkościach 3:55-4 min/km, ale na bardzo niskim zakwaszeniu – 2 mmol. Czy Kaśka się w ogóle męczy?
– Nie znoszę ciągłych i trzecich zakresów. Generalnie 400-metrowe odcinki jeszcze toleruje, ale odrobinę dłuższych już nie lubię. Prawdziwą przyjemność sprawia mi bieganie krótkich odcinków na maksa – śmieje się Kasia. – Najbardziej w życiu zmęczyłam się podczas Młodzieżowych Mistrzostw Polski w Krakowie w biegu na 5000 m. Zdobyłam tam złoto, ale potem długo „umierałam” na mecie.
Ale Bronka, jak mówią trenerzy, jest zwierzęciem treningowym – wytrzyma każdy trening. Dlatego też nie bała się rok temu wyjechać na wysokogórski obóz do Meksyku, po którym zaczęła biegać coraz szybciej. Czy Bronia potrafi odpuścić trening?
– Zgodnie z planem trenera powinnam trenować codziennie, ale prawda jest taka, że w Krakowie zdarza mi się odpuścić jakiś mało ważny trening, gdy jestem bardzo zmęczona uczelnią. Uważam, że czasem lepiej zrobić sobie odpoczynek niż dobijać się treningiem – mówi.
Krakowianka nie ma biegowych idoli i autorytetów, ale lubi czerpać niektóre cechy od koleżanek z grupy treningowej:
– Podziwiam wielu sportowców z mojego otoczenia i chciałabym mieć jakąś część z nich. Od Wioli Frankiewicz wzięłabym wytrwałość, a od Reni Pliś spokój i optymizm.
Sezon 2011 był dla zawodniczki pełen sukcesów. Zdobyła medale na hali i swój pierwszy złoty w kategorii seniorek w biegach przełajowych, a potem srebrny na MP w Bydgoszczy w biegu na 1500 m. Potem były jej ekscytujące pojedynki z Danusią Urbanik na Młodzieżówce. W pierwszym dniu imprezy Kasia przegrała ze swoją największą rywalką na 1500 m, choć prowadziła prawie cały bieg. Ostatniego dnia mistrzostw zapowiadał się więc bardzo ciekawy rewanż. Dziewczyny pobiegły bardzo ambitnie na 800 m, żadna z nich nie chciała oddać złotego medalu. W końcu obie, z identycznym czasem, wpadły na metę. Czy wśród biegaczek możliwa jest potem przyjaźń?
– Z Danką się lubimy, pomimo że bardzo często ze sobą rywalizujemy. Myślę, że kiedy biegamy razem, to obydwie się mobilizujemy, to taka zdrowa rywalizacja. Oczywiście na bieżni nie ma koleżanek, ale poza stadionem, to co innego. To jest troszkę zabawne, bo na biegu możemy się łokciować, a za metą przytulić i pogratulować sobie – przekonuje zawodniczka.
Rok 2011 był dla podopiecznej Zbigniewa Króla jednym z najcięższych. Zawodniczka walczyła na Młodzieżowych Mistrzostwach Europy. Marzył się jej medal. Pierwszy z zagranicznej imprezy. Była bardzo blisko. Na 800 m zajęła siódme miejsce, a w finale na 1500 m uplasowała się tuż za podium, wyprzedzając piątą Dankę Urbanik. Pozostało gdybanie, co by było, gdyby Kasia skoncentrowała się na bieganiu jednego dystansu? Wiadomo, że wiele sił kosztują eliminacje do biegów, w których walczy się o najwyższe trofea.
– Młodzieżówka w Ostrawie była najbardziej stresującą imprezą w mojej karierze. Myślę, że fizycznie byłam dobrze przygotowana na w sumie cztery biegi, ale psychicznie gorzej – wspomina Kasia – Decyzję o występie na dwóch dystansach podjął trener, ja się temu podporządkowałam. Być może medal był w moim zasięgu, gdyż finałowy bieg na 1500 m rozgrywał się w wolnym tempie, a ja mam dobry finisz. Niestety trzy wcześniejsze starty pozostawiły ślad w moich mięśniach. Ciężko jest tak codziennie startować. Wydawałoby się, że eliminacje są mniej stresujące, ale to guzik prawda. Dla mnie wszystkie te starty były równie ciężkie. Czwartego dnia imprezy miałam już nawet takie myśli, żeby uciec do domu. Gdybać nie lubię. Nie ma medalu, teraz myślę o tym, co muszę zrobić żeby jeszcze jakiś zdobyć. Szkoda, że w przyszłym roku nie ma już ME młodzieżowych – żałuje Kasia, która od sezonu 2013 będzie startować już jako seniorka.
Jak każdy sportowiec marzy o starcie na Igrzyskach Olimpijskich, ale do Londynu jej się nie spieszy.
Kasia na prowadzeniu, Mistrzostwa Polski w Przełajach, Bydgoszcz 2012 |
– Wyjazd na Igrzyska jest moim marzeniem, ale zdaję sobie sprawę, że jeszcze sporo mi brakuje do minimum. Będę robić wszystko co w mojej mocy, aby się do niego zbliżyć. W tym roku mam zamiar maksymalnie zaangażować się w trening. Jestem jeszcze młodą zawodniczką, więc jak nie uda się wyjazd do Londynu, to będę nastawiać się na Rio de Janeiro. Wiem, że gdy się w coś zaangażuję i włożę w jakąś sprawę dużo pracy i w końcu mi się uda czegoś dokonać to jest to wspaniałe uczucie. Myślę, że jak coś za łatwo przychodzi, to się tego nie docenia…
Trudno nie uwierzyć urodziwej biegaczce na słowo. Katarzyna Broniatowska z pewnością jest naszą olimpijska nadzieją. Znając jej ambicje i upór można być pewnym, że jak nie w tym roku, to w 2016 dopnie swego. Ma jeszcze czas.
REKORDY ŻYCIOWE ZAWODNICZKI:
800 m 2:03.89
1000 m 2:41.97
1500 m 4:11.32
3000 m 9:09.54
5000 m 16:43.25