Redakcja Bieganie.pl
W Los Angeles nie udała się Iwonie Lewandowskiej próba ustanowienia minimum PZLA na Igrzyska Olimpijskie w maratonie (2:30.00). Polka uzyskała rezultat 2:31:17, który dał jej czwartą lokatę.
Jest to drugi wynik w karierze zawodniczki Marka Jakubowskiego i trzeci przebiegnięty maraton. Rekord życiowy maratonki wynosi 2:30:38 i był uzyskany 25 września w Berlinie. Rezultat ten wypełniał minimum IAAF na IO w Londynie, jednak PZLA wyznaczył wskaźnik o 38 sekund szybszy. Lewandowska, w porozumieniu ze związkiem, miała pokonać maraton w LA w 2:30:00, mimo że amerykańska trasa nie spełniała kryteriów IAAF.
Iwona Lewandowska
Trasa maratonu, jak można wnioskować po obejrzeniu relacji live, była
mocno pofałdowana. Ogólny spadek na całym dystansie wynosi około 130 m. Start biegu jest również znacznie oddalony od linii mety, dlatego też trasa ma kłopot, aby sprostać wymogom IAAF.
Panie wystartowały 17 minut i 31 sekund przed elitą
mężczyzn. Lewandowska prawdopodobnie przez większą część dystansu
walczyła o dobry rezultat sama, gdyż elita kobiet mocno się rozciągnęła.
Mapa trasy maratonu
Zwyciężyła Fatuma Sado, która na mecie uzyskała 2:25.39.
Etiopka prócz premii w wysokości 125 tys dolarów, otrzymała samochód od sponsora maratonu. Wśród mężczyzn triumfował Simon Njorge z wynikiem 2:12.12. Pochodzący z kenijskiego Iten zawodnik został także nagrodzony na podium Hondą.
Od kilku lat w maratonie w LA rozgrywana jest ciekawa rywalizacja między kobietami a mężczyznami. Elita pań startuje z handicapem (w LA w tym roku było to 17.31 min, a różnica ta za każdym razem obliczana jest na podstawie rekordów życiowych uczestników) przed panami. Bonus w wysokości 100 tys dolarów wręczany jest pierwszej osobie na mecie.
Po biegu, na swojej oficjalnej stronie na portalu Facebook, Lewandowska napisała:
– Z każdym następnym maratonem nabieram coraz większej pokory do tego dystansu. Walczyłam do ostatnich metrów wyszarpując wręcz czwarte miejsce, dobiegając jako pierwsza z europejek z czasem 2:31:17. Okupiłam to standardową wizytą w karetce. Nie udało się jednak wypełnić minimum PZLA. Wiedziałam wcześniej, że trasa nie jest łatwa – ciągłe zbiegi i podbiegi całkowicie mnie zabiły, ale jeszcze na połówce biegłam dzielnie na wynik 2:27 – w końcu kto nie ryzykuje, … Na pocieszenie zrobiłam najdłuższą siłę biegową w życiu. Dziękuję wszystkim za wsparcie i słowa otuchy, przepraszam jeśli kogoś zawiodłam. Obiecuję, że to nie było moje ostatnie słowo. Droga na szczyt bywa czasami wyboista.