Redakcja Bieganie.pl
Przyznam się, że byłem obserwatorem takich testów w przeszłości ale nigdy nie dostawałem wyników do ręki, nigdy nie byłem sam jednym z głównych adresatów takiego testu i może dlatego nie miałem okazji przekonać się o kilku sprawach. Ponad to – tętno maksymalne nie jest w takich testach czymś na co zwraca się dużą uwagę, nie jest celem głównym, czasem zdarza się nawet tak, że jeśli osoba badająca widzi, że vo2max zostało już osiągnięte sugeruje zaprzestanie wysiłku.
Trochę teorii
Ktoś się zapyta – dlaczego na vo2max? Otóż trening długodystansowy praktycznie całkowicie powinien przebiegać w strefach tlenowych a intensywność przy której pochłanianie tlenu osiąga swoje maksimum (vo2max) określa nasze maksymalne możliwości tlenowe. Czyli trening na 100% możliwości tlenowych to bardzo mocny (tlenowy) trening, na 90% – trochę słabszy, 80% jeszcze słabszy (to że są tzw strefy mieszane nie ma znaczenia dla bazowania treningu na vo2max). Jeżeli chcemy natomiast zrobić trening klasycznie beztlenowy – czyli szybkość – szybkie, krótkie odcinki to pulsometr jest do tego zbędny, a nawet przeszkadzający.
Ale wróćmy do rosnącego vo2max. Co się dzieje z sercem jeśli udaje się nam pracować mocniej, nawet po osiągnięciu vo2max? To jest właśnie ten moment, którego kiedyś nie doceniałem. Dla fizjologów nie jest to nic nadzwyczajnego ale nie rozumiem dlaczego nie przekłada się to na zalecenia dotyczące wyznaczania HRmax?
Na którym HRmax bazować – tym z poziomu vo2max czy tym "bezwględnie najwyższym"?
Korzystanie z "bezwględnie najwyższego" może mieć całkiem konkretne, negatywne konsekwencje treningowe? 100% vo2max jesteśmy w stanie utrzymać przez maksimum 5 minut (około – są pewnie tacy, którzy nie wytrzymają 2 minut a są tacy którzy może nawet 6). Gdybyśmy zatem poprosili Jarka o wykonanie treningu interwałowego np 5×3 minuty na 98%-100% HRmax (na np 2 minutowej przerwie) to jeśli próbowałby on to wykonać wchodziłby permanentnie w stricte beztlenowe strefy na długich odcinkach co mogłoby odbić się fatalnie na jego formie (co do tego, że wysiłek beztlenowy, w szczególności na tak długich odcinkach jest dla organizmu niezwykle destrukcyjny zgadzają się wszyscy fizjolodzy). Gdyby zatem chciał bazować swój trening na tym "wyższym HRmax" to miałby albo sytuacje treningu w strefach beztlenowych albo nie mogąc osiągnąć założonych celów tętnowych wpadłby we frustrację. (że nie może dojść do takiego poziomu zmęczenia jakiego oczekuje od niego trener).
Czy to tylko teoria?
Jak najbardziej realne. Wyobraźcie sobie sytuację, że biegniecie np w wyścigu na 5 tys m, jesteście na granicy własnych możliwości, oddech bardzo szybki, czujecie, że to już jest max (może osiągnęliście w tym właśnie momencie wasze vo2max), do mety jeszcze 400 m i nagle słyszycie za plecami przyspieszony oddech kogoś, kto się zbliża i powoli zaczyna was wyprzedzać. Okazuje się, że to ktoś z kim bardzo nie chcecie przegrać. Ale ten ktoś powoli zaczyna się przed was wysuwać. Mimo, że macie już odruchy wymiotne to nie puszczacie i biegniecie bardzo długi finisz ramię w ramię z konkurentem. Już przed metą prawdopodobnie zaczyna wam szwankować koordynacja, czujecie, że tracicie moc w mięśniach ale wtedy każdym kawałkiem ciała, każdym ścięgnem próbujecie dociągnąć do mety bez utraty prędkości. Wpadacie na metę na miękkich nogach, może wymiotujecie (dlatego najlepiej nie mieć wtedy nic w żołądku), może przewracacie się. Tętno jakie osiągnęliście na finiszu jest prawdopodobnie najwyższym jakie osiągnęliście w życiu więc w dobrej wierze, przyjmujecie, że jest to wasze treningowe HRmax. Tymczasem prawdopodobnie był to już wysiłek stricte beztlenowy i tętno wtedy "wariowało".
Jak więc wyznaczać swoje tętno maksymalne?
Po pierwsze – jeśli rzeczywiście jest to wam w treningu potrzebne – możecie zrobić test w laboratorium.
Po drugie – wydaje mi się, że w samotnym teście nie będziemy w stanie wejść w tak duże intensywności (choć Jarek potrafił – pokażemy szczegóły wkrótce na filmie) – i 5minutowy test, jaki polecamy choćby tutaj jest wystarczający.
Po trzecie – banalne. Zwykły wzór 220 – wiek może się tutaj okazać lepszym przybliżeniem niż wzory pozwalające obliczyć bardziej "ambitne tętno". Część czytelników może nawet stwierdzić: "No, pogadał pogadał i wyszło mu w końcu "220 – wiek" czyli to co już wszystko wiemy. 🙂 Ale cóż, kręte są czasem te treningowe meandry.
PS. Napisałem, że prawie cały świat nie zauważa problemu. Prawie, bo jednak w przychodni diagnostix dostaliśmy wyznaczone tętno maksymalne Jarka na poziomie 185 (a nie 197)