Redakcja Bieganie.pl
Falkensee, Niemcy – Irina Mikitenko powinna prawdopodobnie być jedną z największych gwiazd w zwariowanych na punkcie sportu Niemczech.
37-letnia dziś zawodniczka jest czwartą najszybszą maratonką w historii. Tylko rekordzistka świata Paula Radcliffe z Wielkiej Brytanii, mistrzyni świata z 2007 roku Catherine Ndereba z Kenii i mistrzyni olimpijska z 2004 Mizuki Noguchi z Japonii przebiegły 42km 195 m szybciej niż Mikitenko w 2008 r., kiedy wygrała w Berlinie w czasie 2 godziny, 19 minut, 19 sekund.
W Niedzielę, Mikitenko może wygrać Virgin London Marathon po raz trzeci z rzędu. Byłby to ogromny krok przybliżający ją do wygrania 500.000 dolarów nagrody za zwycięstwo w World Marathon Majors po raz trzeci z rzędu.
Ale to nie zmieniłoby faktu, że pod względem popularności i medialnej obecności prawie każdy piłkarz z niemieckiej Bundesligi nadal wyprzedzałby Mikitenko, nie mówiąc już o takich nazwiskach jak Michael Schumacher, Dirk Nowitzki czy oczywiście Franz Beckenbauer.
Pomimo faktu, że we wszystkich swoich startach zawsze biega ona w stroju narodowej reprezentacji Niemiec, Mikitenko, która urodziła się w Związku Radzieckim i opuściła Kazachstan 14 lat temu wraz z mężem i małym synkiem, nie jest postrzegana jako prawdziwy niemiecki lekkoatleta.
„Opinia publiczna i media nie uznają jej,” powiedział Mark Milde, dyrektor maratonu w Berlinie. „Ona powinna być czymś w rodzaju bohatera narodowego.”
Urodzona za granicą
Irina Wołynskaja urodziła się 23 sierpnia 1972 roku w Bakanas w Kazachskiej Republice Radzieckiej SRR, jej rodzina przeniosła się do stolicy republiki Ałma Ata (dzisiejszej Ałmaty), kiedy Irina miała rok.
Najstarsza z trzech sióstr, młoda Irina zaczęła od jazdy figurowej na lodzie w wieku 5 lat. Kiedy miała 12 lat, miała dołączyć do szkoły z internatem dla sportowych talentów, ale nie chciała opuścić swoich rodziców, ani oni nie chcieli jej puścić do odległych miejsc w kraju, prawie cztery razy większym od Texasu i powierzchnią równym całej Europie Zachodniej.
Zamiast zostawić rodziców Irina odstawiła łyżwy i zajęła się bieganiem.
Była to decyzja, które zdefiniowała jej życie.
W 1995 r. Irina zdobyła złoty medal na Igrzyskach Azji Centralnej w Taszkiencie (Uzbekistan) na 1500 w czasie 4:25.4. W następnym roku wzięła udział w Igrzyskach Olimpijskich w Atlancie w młodej reprezentacji Republiki Kazachstanu. Nie przeszła przez eliminacje biegu na 5000m.
Poprzez bieganie, Irina poznała Alexandra Mikitenko, syna trenera Leonida Mikitenko, uczestnika Igrzysk Olimpijskich w Mexico City w 1968 w konkurencji biegu na 5000m. Wzięli ślub w 1996 roku.
Dobrobyt nie towarzyszył olimpijskiemu statusowi Mikitenko i wkrótce ona i jej mąż zaczęli szukać alternatyw.
Dla Niemieckiej federacji sportowej i władz, Mikitenko była kompletnie nieznana. Nikt nie oferował jej paszportu w zamian za możliwy lekkoatletyczny splendor dla kraju, co często jest wystarczającym powodem by naturalizować piłkarzy, lub gwiazdy hokeja na lodzie.
Ale Mikitenko i jej rodzice mogli wystąpić o paszport dzięki przodkom, którzy pochodzili z Niemiec i osiedlili się na Półwyspie Krymskim nad Morzem Czarnym (dzisiaj Ukraina), podobnie jak dziesiątki tysięcy Niemców w 18 wieku.
Podczas II wojny światowej, Stalin deportował 1,5 mln osób o nierosyjskim pochodzeniu, w tym 60.000 Niemców krymskich, podejrzanych o współpracę z Hitlerem na kazachski step.
Upadek żelaznej kurtyny dawał Mikitenko i jej rodzinie możliwość opuszczenia Kazachstanu i przeniesienia się do nowo zjednoczonych Niemiec. Po Igrzyskach Olimpijskich w 1996 r., Irina i Aleksander wraz z dzieckiem zostawili Kazahstan i osiedlili się w niemieckiej Hesji. Przyjechali tam także jej rodzice, podobnie jak jej młodsze siostry Natalia i Olga z mężem.
Harald Schmid, były płotkarz i główny konkurent Edwina Mosesa, pomógł rodzinie Mikitenko znaleźć dom w pobliżu jego domu rodzinnego w Gelnhausen. Znalazł Alexandrowi pracę w firmie łączenia metali, gdzie ten pracował w systemie zmianowym do ubiegłego roku. Obecnie jest na okresowym urlopie, pomagając żonie w rozwoju jej kariery.
NA BIEŻNIĘ
By rozpocząć karierę w Niemczech, Schmid zasugerował, żeby Mikitenko spróbowała wystartować w kilku biegach ulicznych.
Rodzina Mikitenko przybyła do Niemiec z Kazachstanu prawie bez pieniędzy. Ponieważ kazachski dyplom z wychowania fizycznego nie był w Niemczech uznawany Irina nie mogła uczyć. Ale startując w obszarze niemieckiej federacji, szybko zdała sobie sprawę, jak łatwo było jej wygrywać nagrody w biegach ulicznych. Był to dla nich sposób, aby pomóc utrzymać rodzinę.
„W pierwszych wyścigach, zdałam sobie sprawę, że jestem z przodu przez cały czas” mówi Mikitenko. „Biegałam tylko wyścigi uliczne. Nie śmiałam biegać na bieżni.”
Ale w końcu Mikitenko jednak wróciła na bieżnię. Była jeszcze nieznana w 1998 roku, kiedy w końcu odważyła się wziąć udział w Mistrzostwach Niemiec i wygrała na 10.000 m w czasie 32:10.61.
„Stałam się mistrzynią Niemiec bez przygotowań i bez znajomości języka niemieckiego,” wspomina. „Więc zastanawiałam się, co jeszcze jest możliwe. I wtedy nadeszły Mistrzostwa Świata w 1999 i Igrzyska Olimpijskie w 2000 roku”.
W 1999 r., Mikitenko złamała rekord Niemiec na 5000m trzykrotnie, raz zajmując czwarte miejsce na Mistrzostwach Świata w Sewilli. Jej życiówka 14:42.03 z tego samego roku nadal jest rekordem Niemiec.
W Zurychu w 2000 r., Mikitenko pobiegła 8:30.39 na 3000m, który do dziś również jest rekordem kraju. Rok później na igrzyskach olimpijskich w Sydney, zajęła piąte miejsce na 5000m. W 2001 r. zajęła to samo miejsce na Mistrzostwach Świata w Edmonton. Na Igrzyskach Olimpijskich w Atenach w 2004 roku, była siódma na 5000m.
Ale mimo sukcesów na arenie międzynarodowej jako członek reprezentacji Niemiec, Mikitenko nadal nie była akceptowana tak jak zawodniczki wychowane w Niemczech.
Nigdy nie było to bardziej widoczne niż na Mistrzostwach Europy w Goteborgu w Szwecji w 2006 roku. Podczas wyścigu na 10000 m, Mikitenko zaproponowała koleżance z niemieckiej drużyny Sabrinie Mockenhaupt współpracę.
Mockenhaupt nie tylko odmówiła, ale zaraz po wyścigu, szczyciła się że to ona ukończyła bieg na ósmym miejscu w czasie 31:40.28 i podkreślała do dziennikarzy, że była najszybszy niemieckim uczestnikiem wyścigu, a pokonana Mikitenko była o jedno miejsce i trzy i pół sekundy gorsza (31:44.82). Szyderczo naśladowała rosyjski akcent Mikitenko, opowiadając, jak nie chciała współpracować.
Incydent zwrócił uwagę gazet. Media chciały pisać o „rywalizacji Mocke – Miki”. Mikitenko została ukąszona przez przypadek, szczególnie biorąc pod uwagę, że obydwie trenowały do meetingu razem.
Z perspektywy czasu, Mikitenko mówi, że odmowa współpracy przez Mockenhaupt była nieprofesjonalna i że współdzielenie wysiłku pościgu za prowadzącym, zamiast walki między sobą o ósme miejsce dało by im obu większą korzyść w postaci mniejszego dystansu do Rosjanki Ingi Abitovej, który wygrała w czasie 30:31.42.
PRAWA ULICY
Schmid zrozumiał, że dla Mikitenko największa szansa na sukces nie przyjdzie na bieżni i namówił ją na powrót do biegów ulicznych. Po przebiegnięciu 10K na ulicy w czasie 30:57, prawie 30 sekund szybciej niż jej życiówka na 10.000 m z bieżni (31:29.55 na bieżni) Mikitenko także zdała sobie z tego sprawę.
„Na bieżni nigdy nie lubiłam biegać 10.000 m” mówi Mikitenko „Dwadzieścia pięć okrążeń! Maraton wydaje się mijać szybciej niż to”.
W 2007 r., Mikitenko zadebiutowała w maratonie w Berlinie z wynikiem 2:24:51 zajmując drugie miejsce za Gete Wami z Etiopii. Był to najszybszy debiut w historii niemieckiego maratonu a łatwość z jaką go osiągnęła była dla niej samej niespodzianką.
„Może zaczęłam biegać maratony dosyć późno” konstatuje Mikitenko.
Mikitenko wystartowała we Flora London Maratonie w 2008 r. jako czarny koń. Był to taktyczny bieg z Mikitenko zmuszoną biec na własną rękę ze względu na wolny start. Alexander nie mógł jej towarzyszyć na rowerze. Oznaczenia zrobione były w milach zamiast kilometrów a z powodu lewostronnego ruchu w Wielkiej Brytanii, butelki z napojami zostały umieszczone po lewej stronie ulicy. Nie będąc przyzwyczajona do łapania butelek lewą ręką jedną całkowicie minęła, drugą upuściła i ostatecznie chwyciła trzecią. Było w tym w momencie, w którym zdała sobie sprawę, że do mety zostało jej jeszcze tylko 12 kilometrów. Od tego momentu przyspieszyła, zostawiła przeciwniczki i wygrała w czasie 2:24:14.
To był spektakl, który szybko zaczął powodować, że zaczęto ją wymieniać jako kandydata do złotego medalu w maratonie na Igrzyskach Olimpijskich w Pekinie tego lata. Ale 1 sierpnia zmuszona była wycofać się z konkurencji ze względu na skrzywienie miednicy.
Potrzebowała cztery tygodnie aby odzyskać formę i 28 września, odniosła zwycięstwo w Maratonie w Berlinie poprawiając własną życiówkę o prawie pięć minut do 02:19:19. Był to czwarty najszybszy czas w historii i wynik lepszy niż rekord Niemiec który ustanowiła Uta Pippig: 02:21:45 w 1994 r. w Maratonie w Bostonie.
Zwycięstwo to, zrównało Mikitenko z Gete Wami z Etiopii w rankingu klasyfikacji World Marathon Majors. W listopadzie tego roku otrzymała zwycięski tytuł i główną nagrodę w wysokości 500.000 dolarów, ponieważ jej 65 punktów zdobyte były w trzech wyścigach, a Wami w czterech.
W kwietniu 2009 Mikitenko powróciła do Londynu i ponownie zwyciężyła, przekraczając linię mety w czasie 2:22:11. Potem przedstawiano ją w mediach w sposób odpowiadający bokserskim mistrzom wagi ciężkiej.
„Niekwestionowany numer jeden na świecie!” krzyczał MC. „Szkoda, że nie była w stanie konkurować w Pekinie. Dzisiaj pokonała wszystkie trzy medalistki Igrzysk Olimpijskich.”
Stracone szanse
Ponownie, wyznaczono Mikitenko zadanie, zdobyć tytuł mistrza świata na Mistrzostwach Świata w Berlinie. Ale w trakcie jej przygotowań do wyścigu, zmarł jej ojciec po długiej walce z rakiem.
Próbowała kontynuować trening w Sankt Moritz w Szwajcarii, ale ogarnięta żalem wycofała się z konkursu. Podczas jej nieobecności, złoty medal w Bramie Brandenburskiej zdobyła Bai Xue z Chin, w czasie 2:25:15, a Mikitenko straciła bezpowrotnie szanse zaskarbienia sobie przywiązania lokalnych fanów i mediów.
Dwa miesiące później, Mikitenko pobiegła w Bank of America Chicago Maraton. Zajęła drugie miejsce za Lilią Shobukhovą z Rosji z wynikiem 2:26:31, zapewniając sobie nagrodę główną w World Marathon Majors po raz drugi.
Jednak bez międzynarodowego tytułu zdobytego dla kraju i z rosyjsko-brzmiącym nazwiskiem Mikitenko dominuje nadal we względnej anonimowości.
Jej wyczyny w ciągu ostatnich dwóch lat nie spowodowały zainteresowania prasy kolorowej, zaproszenia do talk show w telewizji, lub ofert sponsoringu.
Ponad milion dolarów w przychodach nie zapewniło jej uwagi mediów, zaledwie krótki urlop z rodziną i pamiątki dla jej 14-letniego syna Alexandra Juna, zapalonego piłkarza i jej 5-letniej córki Vanessy.
W lesie w pobliżu małej miejscowości Freigericht, oddalonej o maratoński dystans na wschód od Frankfurtu, biegacze rozpoznają i pozdrawiają Mikitenko kiedy trenuje, ale uwaga jej poświęcana jest wciąż niewielka jak na sportowca z takimi osiągnięciami jak ona.
I wciąż nie otrzymuje „miłości” z jej krajowej federacji lekkoatletycznej.
W związku ze zbliżającymi się Mistrzostwami Europy w Barcelonie Irina zadeklarowała chęć wystartowania tam na dystansie 10000m na bieżni.
Zamiast radości z faktu, że jedna z czołowych światowych zawodniczek jest chętna do reprezentowania kraju, Prezes Niemieckiej Federacji Lekkoatletycznej (DLV) Clemens Prokop, poczuł się zaniepokojony faktem, że wyścig ten może posłużyć jej podwójnie, także jako przygotowanie do jesiennego maratonu i ogłosił, że federacja nie będzie finansowo wspierać Mikitenko.
„Nie chcę pieniędzy od federacji,” Mikitenko powiedziała wyzywająco. „Jestem profesjonalistką. Jeśli federacja zdecyduje że tak ma być to tak będzie.”
Niemniej jednak, kiedy Mikitenko uda się na linię startu w Londynie w niedzielę, będzie nosić na sobie czerwone, czarne i złote barwy Niemiec oraz numer z jej rosyjsko-brzmiącym imieniem, nie zainteresowana swoim brakiem popularności.
„Irina Mikitenko oto, kim jestem”, powiedziała. „Nie chcę być kimś innym.”