Redakcja Bieganie.pl
Rywalizacja w sesji wieczornej czwartego dnia zmagań lekkoatletów rozpoczęła się od biegów półfinałowych na dystansie 100 metrów przez płotki kobiet. Po szczęśliwym awansie z eliminacji udział w półfinale wzięła Aurelia Trywiańska-Kollasch (na zdjęciu obok). Finalistka mistrzostw świata z 2003 roku nie zdołała jednak uplasować się w pierwszej czwórce i pożegnała się z walką o medale. Ostatecznie została sklasyfikowana na 11 pozycji, a jej czas z półfinału to 12.96 (+0.2 m/s).
W finale nie zobaczymy także dwóch kandydatek do medali: Szwedki Susanny Kallur, która przewróciła się już na pierwszym płotku w drugim biegu półfinałowym oraz Hiszpanki Josephine Onyia, która w pierwszym półfinale była piąta z czasem 12.86.
Po porannych eliminacjach dziś rozegrano także ćwierćfinałowe biegi na 200 metrów. Tutaj, podobnie jak w poprzedniej rundzie, najszybszym zawodnikiem okazał się Brian Dzingai z Zimbabwe, który pół okrążenia pokonał w czasie 20.23. Pewny awans uzyskali faworyci: Usain Bolt i trzej Amerykanie. Pomimo wyrównania najlepszego tegorocznego wyniku 20.58 (+0.4 m/s) z rywalizacją pożegnał się Marcin Jędrusiński, czwarty w trzecim biegu.
Co nie udało się Trywiańskiej i Jędrusińskiemu zrealizowała Anna Jesień, która z czwartym czasem półfinałów pewnie awansowała do środowego finału 400 metrów przez płotki. Nasza reprezentantka zajęła w pierwszym biegu trzecie miejsce osiągając dobry rezultat 54.36. Bardzo dobrze spisała się Amerykanka Sheena Tosta, która uzyskała czas 54.07.
Ostatnim polskim biegaczem, którego mogliśmy podziwiać dziś na bieżni stadionu olimpijskiego był Marek Plawgo (na zdjęciu obok) startujący w finałowym biegu na 400 m ppł. Najszybszy w tym sezonie Europejczyk nie zdołał jednak wywalczyć upragnionego medalu Igrzysk Olimpijskich i rywalizację płotkarzy zakończył na szóstej pozycji z wynikiem 48.52 (najlepszy wynik tego sezonu). Bezkonkurencyjni okazali się Amerykanie, którzy sięgnęli po trzy medale. Zwyciężył z nowym rekordem życiowym 47.25 – Angelo Taylor, mistrz olimpijski sprzed ośmiu lat z Sydney. Pozostałe dwa medale zdobywali Kerron Clement (47.98) i Bershawn Jackson (48.06).
1. Angelo Taylor (USA) – 47.25
2. Kerron Clement (USA) – 47.98
3. Bershawn Jackson (USA) – 48.06
4. Danny McFarlane (Jamajka) – 48.30
5. L.J. van Zyl (RPA) – 48.42
6. Marek Plawgo (Polska) – 48.52
7. Markino Buckley (Jamajka) – 48.60
8. Periklís Iakovákis (Grecja) – 49.96
Komplet medali zdobyć mieli także Kenijczycy w biegu przeszkodowym na dystansie 3000 metrów. Niestety sztuka powtórzenia wyczynu z ostatnich mistrzostw świata się nie powiodła i na podium stanęło ostatecznie tylko dwóch reprezentantów Kenii. Zwycięzcą został aktualny mistrz globu Brimin Kiprop Kipruto (8:10.34), natomiast brąz wywalczył Richard Kipkemboi Mateelong (8:11.01). Niespodziewanym srebrnym medalistą okazał się Francuz, mistrz swojego kraju, Mahiedine Mekhissi-Benabbad, który znacznie poprawił własny rekord życiowy.
Swoich kibiców zawiedli obrońca tytułu mistrza olimpijskiego Ezekiel Kemboi oraz Szwed Mustafa Mohamed. Jedyny Polak, który zakwalifikował się na Igrzyska w tej konkurencji, Tomasz Szymkowiak, odpadł w eliminacjach.
Do dwóch medali kenijskich przeszkodowców dwa krążki dołożyły także Kenijki startujące w finałowym biegu na dystansie dwóch okrążeń: Pamela Jelimo i Janeth Jepkosgei. Obie bardzo mocno rozpoczęły bieg (400 m – 55.41) nie dając pozostałym rywalkom szans na nawiązanie walki o zwycięstwo. To ostatecznie odniosła najmłodsza z grona finalistek – Jelimo, która wynikiem 1:54.87 po raz kolejny w tym sezonie poprawiła rekord świata juniorek. Druga na mecie, Jepkosgei, która zachwycała nas w poprzednim sezonie, gdzie sięgnęła po złoty medal mistrzostw świata, była druga czasem 1:56.07. Trzecią lokatę zajęła Marokanka Hasna Benhassi (1:56.73). Na zakończenie kariery Maria Mutola zajmuje piąte miejsce w finale olimpijskim.
Pomimo świetnych wyników biegaczy i wielu emocji w konkurencjach rozgrywanych na bieżni wydarzeniem dnia był kolejny rekord świata ustanowiony przez Jelenę Isinbajewą, która tym razem pokonała poprzeczkę zawieszoną na wysokości 5 metrów i 5 centymetrów. Rosjanka potwierdziła tym samym, że wciąż nie ma sobie równych w konkurencji skoku o tyczce. Nasze reprezentantki spisały się poniżej oczekiwań. Monika Pyrek była piąta, a Anna Rogowska dopiero dziesiąta.