Robert Cheruiyot (2:07:46) z Kenii oraz Etiopka Dire Tune (2:25:25) triumfowali w dzisiejszym maratonie bostońskim. Dla Kenijczyka było to już czwarte zwycięstwo, a trzecie z rzędu w tym najstarszym cyklicznie rozgrywanym maronie na świecie.

Robert Cheruiyot to prawdziwy król Bostonu oraz światowego maratonu. W zeszłym roku został zwycięzcą dwuletniego cyklu "World Marathon Majors", który zbiera w rodzaj maratońskiej ligi pięć najbardziej prestiżowych na świecie biegów na dystansie 42km 195m: Londyn, Berlin, Chicago, Nowy Jork i właśnie Boston. Zwycięzca i zwyciężczyni dwuletniego cyklu inkasują po 500 tysięcy dolarów.

Jak powiedział po biegu Cheruiyot, cieszy sie on z tego, że wygrał po raz kolejny, do tego w tak dobrym czasie. Jego przygotowania, podobnie jak innych zawodników kenijskich, zakłócone zostały na początku tego roku przez zamieszki po wyborach prezydenckich w Kenii. Mimo tego udało mu sie przygotować do biegu w Bostonie i ma nadzieję, że zostanie wybrany do reprezentacji swojego kraju podczas Igrzysk Olimpijskich w Pekinie.

Dire Tune to zaledwie 22-letnia Etiopka, która zdążyła już jednak wygrać w tym roku maraton w Houston, ze świetnym rekordem życiowym: 2:24:40. Maratony biega od trzech lat, trenuje w Addis Abebie. Ma już męża, uwielbia gotować i jak rezolutnie oznajmiła kibicom w Bostonie, ma zamiar zdobyć zloty medal Igrzysk Olimpijskich w Pekinie. Oczywiście – na dystansie maratońskim. Po zwycięstwie w Bostonie nikt z pewnością nie roześmieje się, słysząc tak odważna zapowiedź.

Na czwartym miejscu w biegu kobiet dobiegła znana polskim kibicom dwukrotna zwyciężczyni maratonu w Nowym Jorku, druga w ostatnim cyklu World Marathon Majors, Jelena Prokopcuka. Jelena, zanim została jedną z najlepszych maratonek na świecie, przyjeżdżała na obozy sportowe do Szklarskiej Poręby…

Warte odnotowania jest zwycięstwo Polaka odniesione w rywalizacji niepełnosprawnych zawodników, startujących na wózkach. Arkadiusz Skrzypiński, reprezentujący barwy klubu Vobis Start Szczecin, na trasie 112 maratonu bostońskiego uzyskał czas 1:24:19, zdecydowanie wyprzedzając drugiego na mecie zawodnika ze Stanów Zjednoczonych. Innym polskim akcentem jest ósma i trzynasta pozycja Andrzeja Krzyścina (2:28:21) i Janusza Sarnickiego (2:32:44) w kategorii Masters.