28 lipca 2012 Redakcja Bieganie.pl Sport

– Odmówiłem Bekele – rozmowa z Alberto Salazarem


Szeroki biały uśmiech, ciemna karnacja i do tego mocna opalenizna, bardzo chude nogi, na ramieniu niewielki tatuaż – „swoosh” Nike, na palcu sygnet, na lewej piersi wyraźna blizna. Alberto Salazara, współtwórcę Oregon Project, jednego z najbardziej szanowanych trenerów świata, spotykamy na ostatnim zgrupowaniu przed Igrzyskami Olimpijskimi we francuskim ośrodku klimatycznym Font Romeu w Pirenejach.

salazar1 1
Alberto Salazar

Najpierw, mocno pochylony, przeraźliwie wolno truchta wokół stadionu. Potem ze stoperem w ręku biega wewnątrz bieżni ustalając tempo i podając głośno międzyczasy swoim podopiecznym. Na tartanie Galen Rupp, Mo Farah i Dathan Ritzenhein robią trening tempowy. Wygląda to z początku lekko. 600-tki, 400-tki, 300-tki w tempie startowym na 5000 m. Długie, 3-minutowe przerwy w truchcie. Ścigają się dopiero na ostatnich 400-metrówkach w tempie 52-53 sekund, ale „jakby mieli jeszcze jeden bieg w zapasie”, jak mówi im Salazar.

Po zakończeniu treningu Alberto zakłada koszulkę i siada z nami na bieżni.

Jesteś pierwszy raz w Font Romeu? Dlaczego akurat tutaj szykujesz się do Igrzysk?

Jestem drugi, bądź trzeci raz w Font Romeu. Wybraliśmy to miejsce głównie dlatego, że trenują tu brytyjscy lekkoatleci. W zasadzie to Mo namówił mnie na pierwszy przyjazd tutaj. W przeszłości bywałem w Font Romeu z innymi moimi biegaczami i wyjazd się udał. To dla nas bardzo wygodne, żeby trenować razem i nie rozdzielać się w najważniejszym okresie przed Igrzyskami.

salazar1 2
Galen Rupp, Mo Farah, Dathan Ritzenhein

Czy znasz dobrze Paulę Radcliffe? Zauważyliśmy, że w czasie treningu świetnie opiekowałeś się nie tylko swoją grupą ale i Islą, córeczką Pauli.

Tak. Znamy się jakieś pięć-sześć lat. Paula wiele razy przyjeżdżała na obozy do USA, na przykład do Albuquerque, jak też do siedziby Nike w Portland.

IMG_2217.JPG

IMG_2024.JPG


Zauważyliśmy, że w waszej grupie panuje świetna atmosfera. Jak to robicie?

Sprawa jest prosta. To są porządni goście, dzięki nim atmosfera jest bardzo dobra.

Wczoraj na treningu krzyczałeś na Mo, kiedy przeskakiwał przez płotki. Jesteśmy ciekawi, jakie macie relacje. Czy zawodnicy traktują cię raczej jako ojca, kumpla czy trenera? Jak się do ciebie zwracają?

Po prostu Alberto. Zawsze jestem ich trenerem, a jeśli sytuacja tego wymaga – ojcem. Jesteśmy przyjaciółmi i przy nich zachowuję się jakbym był 28-latkiem, a przecież mam już 54.  Naprawdę bardzo dużo żartujemy. Czujemy się ze sobą komfortowo, mogąc swobodnie rozmawiać.

salazar1 3

Opowiadacie nawet sprośne dowcipy?

No oczywiście (śmiech), chociaż teraz mamy w grupie dziewczynę, która niedawno do nas dołączyła. Musimy się więc nieco stopować. Chłopaki mogą mi o wszystkim powiedzieć. Zdarza się oczywiście, że muszę ich strofować, mówiąc nie rób tego, tamtego, nie skacz nad płotkami. Oni wiedzą wtedy, że mówię na poważnie.

Widać, że umiesz motywować i wspierać swoich sportowców. Jesteś ich psychologiem?

Nie, ja nie jestem psychologiem. Mamy świetnego specjalistę dr Darrena Treasure (treasure – ang. skarb – przyp. red.). Chłopaki rozmawiają z nim głównie przez telefon, ma przyjechać do nas 29 lipca. To jest bardzo dobry ekspert, pochodzi z Wielkiej Brytanii. Jesteśmy z nim ciągle w  bliskim kontakcie. W naszej grupie trener i psycholog wymieniają informacje na bieżąco.

IMG_2078.JPG


Myśleliśmy, że dobry sportowiec nie potrzebuje wsparcia psychologa.

Uważam, że każdy sportowiec, który mówi: „Niepotrzebny mi psycholog”, równie dobrze mógłby powiedzieć: „Nie muszę biegać szybciej, czy być silniejszym”. Takie podejście nie ma sensu, bo zawodnik zawsze może być mocniejszy psychicznie oraz podejmować lepsze decyzje w trakcie zawodów.

W waszym sztabie jest też fizjoterapeuta?

Tak, wzięliśmy na obóz fizjoterapeutę z USA, to mój człowiek. Współpracujemy też blisko z Brytyjczykami, jeden z nich od lat opiekuje się Mo. Mój fizjoterapeuta w Portland opiekuje się Farahem w taki sam sposób. Nic nie pozostawiamy przypadkowi.

IMG_2183.JPG

Czy staracie się zjechać o konkretnej porze do Londynu? Czy monitorujesz dni najlepszej dyspozycji po zjeździe z gór?

Nie, nie wydaje mi się, żeby forma moich biegaczy się znacząco zmieniała. Chociaż na przykład Mo preferuje zjazd trzy dni przed startem. U większości swoich zawodników zauważyłem, że mogą startować praktycznie od czterech dni do trzech tygodni po zjeździe z wyżyn. Mają wtedy stabilną formę.

Jeśli chodzi o zjazd przed Igrzyskami, to Mo może pozwolić sobie na późniejszy wyjazd, bo odebrał już swoją akredytację olimpijską. Jedzie tam dopiero 2 sierpnia. Galen musi być wcześniej w Londynie, bo jeszcze się z tym nie uporał.

IMG_2252.JPG

Jeździcie często w góry, wiemy, że stosujecie dodatkowe bodźce. Czy używacie namiotu tlenowego tutaj, na wysokości 1800 m n. p. m. ?

Domyślam się, że chodzi ci o sztuczną hipoksję. Wolałbym, żeby akurat te elementy treningu pozostały naszą tajemnicą.

W przeszłości byłeś świetnym maratończykiem. Widzieliśmy, że teraz również truchtasz.

Tak, biegam jakieś 4 mile dziennie, czyli 7 km, w bardzo spokojnym tempie. Kocham biegać, cieszę się bieganiem bardziej niż kiedykolwiek. Jest mniej stresujące, niż kiedy byłem zawodnikiem.

IMG_2006.JPG

Lubisz biegać mimo problemów z sercem?

Tak, miałem zawał serca, ale teraz wszystko jest w porządku. Wożę ze sobą na wszelki wypadek defibrylator. Miałem wszczepiane stenty w arterii i co roku na kontroli lekarze dokładnie sprawdzają, czy wszystko jest w porządku. Na razie jest ok.

Bycie trenerem jest stresujące?

Tak, szczególnie obciąża psychicznie, kiedy zawodnik ma kontuzję.

A ty również potrzebujesz psychologów?

Tak (śmiech). Oni pomagają mi się głównie zrelaksować, pozbyć negatywnych emocji, aby nie przekazywać ich później zawodnikom.

Czy w twojej grupie trzeba przestrzegać jakichś reguł?

Moi zawodnicy są „samozdyscyplinowani”. Sami wiedzą czego potrzebują, a potrzebują między innymi 14 godzin snu na dobę. Po kolacji nie wychodzą z domu, ale odpoczywają. Żaden z nich nie wypił nawet szklanki alkoholu przez ostatnie sześć tygodni. Nie muszę im nawet tego zabraniać.  Oni wiedzą…

IMG_2234.JPG

Co trzeba zrobić, aby dostać się do twojej grupy? Czy ktoś mówi ci, kogo masz trenować?

Nie, nikt nie mówi mi, z kim mam współpracować. Traktuję trenowanie osób w mojej grupie jako działalność misyjną. Moim celem i ogólnym celem Oregon Project jest rozwijanie sportowe młodych Amerykanów. Tak, aby byli w stanie walczyć o medale w imprezach mistrzowskich. Mówię tu o najważniejszych zawodach – Igrzyskach i Mistrzostwach Świata. To jest główne założenie programu.

Mo jest jedynym nie-Amerykaninem w mojej grupie. Ludzie mogliby zapytać, czy on tu pasuje i jak to się ma do naszej misji. Jak najprościej odpowiedzieć na to pytanie?  Mo po prostu pomaga podnieść poziom sportowy grupy. Gale nie jest już tym biegaczem, którym był przed poznaniem Mo. Z kolei Mo jest taki dobry, bo trenuje z Galem. Okazjonalne włączenie do projektu biegaczy spoza USA jak widać pomaga.

IMG_2060.JPG

Nie narzekam na brak ofert współpracy, ale z reguły odmawiam, tak jak w przypadku prośby  Josa  Hermensa. Zwrócił się z propozycją współpracy trenerskiej z Kenenisą Bekele. Odmówiłem, mimo że jest to najszybszy biegacz na świecie. Ale… nie jest Amerykaninem. W zeszłym roku podobną propozycję miałem odnośnie Tariku Bekele (brata Kenenisy). Powiedziałem „Nie, może kiedyś”. Dlaczego miałbym go przyjąć…?
Moim celem jest rozwijanie biegów także w krajach zachodnich. Wszyscy wiemy przecież, że w ostatnich latach biegi długie na Zachodzie nie mają się najlepiej. Afrykanie już są dobrzy, to czemu miałbym im jeszcze pomagać? Jakie to byłoby wyzwanie?

Czujesz się ostatnią nadzieją białych biegaczy, oczywiście bez rasistowskiego podtekstu?

Może nie nadzieją, ale czuję, że ich wspieram i zachęcam. Nie zrozumcie mnie źle, lubię afrykańskich długodystansowców, są świetni. Pracując w Nike współdecyduję zresztą o sponsorowaniu zdolnych Etiopczyków i Kenijczyków. Ale nie jest dobre dla sportu, jeśli reszta krajów nie ma sukcesów. Chcę żeby dzieciaki w USA, Wielkiej Brytanii czy Polsce mogły powiedzieć: „My też mamy szansę ścigać się z Afrykanami”.  Nie chcę żeby myślały, że jeśli nie urodziły się w Kenii, to są na straconej pozycji. Przynajmniej ja w to nie wierzę.

IMG_2107.JPG

W jaki sposób współpracujesz z Nike?

Pracuję w Nike na pełnym etacie, mam w Portland swoje biuro, zajmuję się marketingiem sportowym. Oczywiście nie boję się pracować, udzielać w kampaniach reklamowych. Robię to jednak tylko wtedy, gdy dzieje się to w czasie wolnym od treningów. Godzę się na to do momentu, gdy nie odciąga mnie to od trenowania. Jestem do dyspozycji Nike, dodatkowo współtworzę program trenerski w USA, ale moim zajęciem numer jeden jest trenowanie mojej grupy.

No dobrze, ale powiedz nam szczerze, co musielibyśmy zrobić, żeby dostać się do Oregon Project?

(Śmiech) Musielibyście naprawdę szybko biegać.

IMG_1976.JPG
Mo, Gale i Dathan

Rekordy życiowe podopiecznych Alberto Salazara:

Mohammed Farah "Mo" (na IO pobiegnie na 5000 m i 10000 m)

5000 m – 12:53,11 (2011) rekord Wielkiej Brytanii
10 000 m – 26:46,57 (2011) rekord Europy
półmaraton – 1:00:23 (2011) rekord Wielkiej Brytanii
   
Galen Rupp "Gale" (na IO pobiegnie na 5000 m i 10000 m)

5000 m – 12:58.90 (2012)
10000 m – 26:48.00(2011)
półmaraton – 1:00:30 (2011)

Dathan Ritzenhein (na IO pobiegnie na 5000 m i 10000 m)

5,000 m – 12:56.27 (2009)
10,000 m – 27:22.28 (2009)
półmaraton – 1:00:00 (2009)
maraton – 2:09:55 (2012)

Możliwość komentowania została wyłączona.