Redakcja Bieganie.pl
W połowie kwietnia ruszyła kampania Gramy Fair #NIEdladopingu. Co myśli o temacie akcji jej ambasadorka, utytułowana biegaczka na 800 i 1500 m Angelika Cichocka? Jaka jest skala i przyczyny występowania dopingu w sporcie amatorskim?
Organizatorem akcji Gramy Fair #NIEdla dopingu została Polska Agencja Antydopingowa (POLADA), a partnerami m.in. Ministerstwo Sporu i Turystyki, Polski Komitet Olimpijski oraz PGNiG Superliga. Celem kampanii, która ruszyła 15 kwietnia, jest podnoszenie świadomości o dopingu, jego konsekwencjach, dążenie do czystego od dopingu sportu.
Akcja kierowana jest w pierwszym rzędzie do wyczynowców, podstawowe szkolenia zostaną między innymi przeprowadzone wśród 16 000 nastoletnich piłkarzy ręcznych. Na stronie niedladopingu.pl można dowiedzieć się, co niedozwolonym wspomaganiem jest, jak przedstawia się klasyfikacja środków dopingujących oraz jakie są skutki przyjmowania zabronionych substancji. Można też podpisać wirtualną deklarację i dołączyć do akcji w social mediach.
Ambasadorami kampanii, obok m.in. panczenistki Luizy Złotkowskiej, gwiazdy MMA Joanny Jędrzejczyk, podwójnego mistrza olimpijskiego w pchnięciu kulą Tomasza Majewskiego, piłkarza ręcznego Michała Daszka czy piłkarza nożnego Arkadiusza Malarza, są biegacze: Marcin Lewandowski oraz Angelika Cichocka.
Zarówno Marcin jak i Angelika to średniodystansowcy. W przypadku męskich 1500 metrów najgłośniejszą wpadką dopingową ostatnich miesięcy jest przyłapanie na oszustwie (i nałożony właśnie 4-letni zakaz uczestnictwa w zawodach) mistrza olimpijskiego Asbela Kipropa. Kobiecymi biegami średnimi wstrząsnęły nie tak dawno afery z udziałem m.in Tatjany Tomaszowej, Abeby Aregawi czy Asli Cakir Alptekin.
Angelika Cichocka spotykała się nieraz z nieuczciwymi sportowcami na bieżni. Nasza mistrzyni Europy na 1500 m i halowe wicemistrzyni świata na 800 m w wywiadzie z nami podkreśla, że kary nakładane na dopingowiczów są zbyt łagodne.
– Zdaję sobie sprawę, że rzeczywiście są bardzo różne sytuacje, nawet nieświadomego zażycia dopingu, ale dwuletnia dyskwalifikacja? Oszuści wracają i najczęściej wpadają po raz kolejny. Wkurzam się, bo sport wydaje się sprawiedliwy, wymierny, a tymczasem wpadka goni wpadkę. Dopingowicze niszczą lata moich wyrzeczeń, dziesiątki tysięcy przebiegniętych kilometrów, rozłąkę z rodziną – szczerze przyznaje reprezentantka Polski. – Zawsze staram się przygotować jak najlepiej, robię wszystko, aby stanąć na podium, już nawet nie mówiąc o Mazurku Dąbrowskiego… Gdy pomyślę o tym, to już mam dreszcze, a co dopiero przeżyć takie chwile… Ale wobec dopingu jestem bezsilna.
Angelika przyłączyła się do kampanii mając w pamięci konkretne sytuacje z oszustami w roli głównej.
– O ile w Polsce raczej rzadko się zdarza, że ktoś sięgnie po koks, to na arenie międzynarodowej hulaj dusza. Nie mogę nie wspomnieć o Rosji, a co za tym idzie o rosyjskich biegaczkach, z którymi startowałam wielokrotnie. One wygrywały, a ja mogłam się pochwalić co najwyżej miejscem w ścisłym finale – mówi Cichocka, a my przypominamy, że w marcu tego roku IAAF podtrzymało zawieszenie sportowców rosyjskich m.in. ze względu na zorganizowany proceder dopingowy w ich kraju.
– Przykładów, kiedy rywalizowałam z, jak się później okazywało, oszustkami jest dużo. Przychodzi mi do głowy sytuacja, kiedy prowadziłam bieg na 1500 m dla Abeby Aregawi, Etiopki w barwach Szwecji – wspomina Angelika Cichocka. – Aregawi biegła na rekord Europy w hali. Patrzyłam na nią z podziwem, bo złamać 4 minut pod dachem to nie lada wyczyn. Sama o tym marzę, ale cieszyłam się, że mogłam pomóc. No i pomogłam, jak się okazało po paru latach, dopingowiczce. Nie wiem, czy ten rekord został jej odebrany, bo procedury zazwyczaj ciągną się latami. I nie rozumiem, nie pojmuję też, jak można płakać po zwycięstwie ze szczęścia, mając świadomość, że to była nieczysta gra. Nieraz widziałam takie szopki – dodaje smutno polska biegaczka.
Problem dopingu nie ogranicza się współcześnie do sportu wyczynowego. Według wyników ankiet wypełnionych w 2013 roku przez blisko 3000 uczestników niemieckich triatlonów, prawie 15% zawodników używało niedozwolonego wspomagania, w tym EPO, hormonu wzrostu, sterydów. Testy na wykrycie niedozwolonych substancji przeprowadza się wśród amatorów niezmiernie rzadko, ale również w biegach udowodniono dziesiątki przypadków stosowania dopingu wśród amatorów. Doping nie jest zarezerwowany dla pakerów z osiedlowej siłowni.
Stosowanie niedozwolonych substancji w sporcie niesie za sobą nie tylko oczekiwane efekty, ale również zagrożenia. To wydaje się jasne jak słońce, a jednak, jak pokazują wyniki badań przeprowadzonych na zlecenie POLADA, nie jest to wiedza powszechna. Około 40 proc. Polaków nie wie, jak duży wpływ na ich zdrowie miałoby regularne stosowanie takich środków. Z kolei wśród sportowców amatorów widać zdecydowanie większe przekonanie o tym, że poszczególne substancje dopingujące mogą mieć poważny negatywny wpływ na zdrowie, tylko jeśli są systematycznie stosowane. Jakie mogą być zatem długofalowe konsekwencje brania dopingu?
– Bardzo poważne, w przypadku stosowania suplementów z tzw. grupy D (czyli suplementów zabronionych dla sportowców, które mają negatywny wpływ na zdrowie – przyp. red.) może bowiem dojść do uszkodzenia niemal wszystkich układów funkcjonalnych, zmiany w układzie sercowo-naczyniowym, moczowym, pokarmowym, czy zmiany w funkcjach poznawczych – mówi dr n. med. Mirosława Adamus, ekspert w dziedzinie psychologii stresu, wykładowca w Szkole Głównej Turystyki i Hotelarstwa Vistula oraz Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. – Te substancje wpływają neurodegeneracyjnie, niszczą nasze komórki nerwowe, w perspektywie czasu jesteśmy mniej sprawni, mniej inteligentni, możemy przejawiać zmiany behawioralne, a nawet agresywne zachowania. Regularne stosowanie dopingu zaburza wydzielanie hormonów, a nawet powoduje bezpłodność i impotencję.
Warto przypomnieć, że za niedozwolone wspomaganie w sporcie wyczynowym może być nie tylko zażywanie zakazanych substancji, ale również określone formy przyjmowania substancji dozwolonych. Bez konkretnego zalecenia, opieki zarejestrowanych lekarzy i tzw. wyłączenia dla celów terapeutycznych nie można podawać sobie kroplówek czy robić samodzielnie zastrzyków.
Znane są przypadki dramatycznych w skutkach kroplówek pomiędzy etapami wielkich kolarskich tourów. Z takimi metodami wiążą się jednak konkretne niebezpieczeństwa nie tylko wśród zawodowców. Dobitnie udowodnił to niestety niedawny, zarejestrowany w POLADA przypadek – zakażenia i śmierci sportowca amatora po podanym witaminowym wlewie dożylnym.
Dlaczego po doping sięgają amatorzy? Pokus do sięgania po substancje dopingujące jest sporo. Niezależnie od tego, czy uprawiamy sport wyczynowo czy amatorsko, zawsze ostatecznie chcemy usprawnić nasze funkcjonowanie w różnych obszarach.
– Pierwszy z tych obszarów to psychika, umiejętność kontrolowania emocji, tworzenia pozytywnych emocji wokół zadania, pozytywnej samooceny. Bardzo istotne dla naszej psychiki są funkcje poznawcze czyli umiejętność logicznego myślenia, pamięć motoryczna, czy umiejętność radzenia sobie ze stresem – mówi dr Adamus. – Kolejny obszar to stan naszego organizmu, jego sprawność, siła, masa mięśniowa, wydolność, czy poziom hormonów, które warunkują sprawność i mobilizują nasz organizm – dodaje wykładowczyni SGTiH Vistula.
Udział w zawodach, nawet tych amatorskich wiąże się z oceną innych osób, uznaniem lub krytyką. Następny powód przyjmowania dopingu jest więc bardziej „społeczny”. Trenujemy przeważnie samotnie, chociaż startując trudno już oddzielić już realizację własnych celów wynikowych od konkurowania.
Bardzo częstym impulsem do sięgania po doping pozostaje
samodoskonalenie. Forma kontrolowania naszego organizmu i powodowania
coraz lepszych rezultatów, coraz wyżej stawiania sobie celów. Ale do tego
dochodzi jeszcze rywalizacja międzyludzka, która sprawia, że chcemy
poprawić rekord na odcinku, trasie, być w pierwszej dziesiątce czy na
podium. Niezależnie od uprawianej dyscypliny czy konkurencji.
– Mamy do czynienia również ze społecznym przyzwoleniem na zażywanie niedozwolonych substancji. Skoro moi znajomi biorą doping i osiągają tak dobre wyniki, to znaczy, że ja też mogę iść na skróty – przypomina dr Adamus.
Brak przyzwolenia na łamanie zasad fair play, dotkliwe (choć może wciąż niewystarczająco) kary za oszustwa dopingowe czy napiętnowanie oszustów – pozostają w zawodowym sporcie mimo wszystko powszechne. Do sportu amatorskiego trafiają jednak najczęściej osoby, którym obca jest taka długoletnia „edukacja antydopingowa”, mało komu do głowy przychodzi na przykład kontrola składu zażywanych suplementów.
Niekiedy rywalizacja wśród amatorów bez przeszłości zawodniczej bywa dużo bardziej bezwzględna niż wśród wyczynowców, a wykorzystywane są w niej zachowania i „gierki” znane z pozasportowych form współzawodnictwa, np. korporacyjnego. Znany jest naszej redakcji przykład niedozwolonego stosowania dopingu w grupie konkurujących ze sobą biznesmenów, którzy założyli się o to, który z nich osiągnie najlepszy rezultat w docelowym maratonie.