Redakcja Bieganie.pl
Dużym plusem jest to, że PZLA w ogóle zorganizowało taką konferencje, jest to bardzo cenne, widać że władzom zależy na poprawie stanu, wyników, naszego bloku wytrzymałościowego.
Pozostałe sprawy wzbudziły we mnie jednak mieszane uczucia.
Głównymi prelegentami byli Mariano Garcia-Verdugo, hiszpański trener reprezentacji lekkoatletycznej i Tadeusz Kępka, trener między innymi rekordzisty świata na 10tys m z 1989 roku Arturo Barriosa.
Najpierw o Mariano Garcii Verdugo. Przedstawił on dwie sprawy, pierwszą była jego całościowa koncepcja podziału i usystematyzowania intensywności treningowych i ich periodyzacji dla różnych dystansów, różnych specjalności. To akurat było jeszcze ciekawe, zwłaszcza jego koncepcje związane ze szkodliwym wpływem niektórych jednostek treningowych oraz nie użyteczność niektórych stref intensywności w procesie treningowy zawodników określonych konkurencji.
Następnie – Garcia Verdugo przedstawił swój model – Test DIPER. Test DIPER jest to jego autorski nieinwazyjny (bez poboru mleczanu) test służący do oznaczania stref treningowych zawodników. I tutaj zaczynają się schody.
Po pierwsze – wbrew temu, co mówił Verdugo test jest trudny do przeprowadzenia – wymaga biegania z narastającym, ściśle określonym tempem (a zatem ktoś musi to tempo kontrolować) na dość krótkich 400 metrowych odcinkach (na 30 sekundowych przerwach), co 50 metrów jest sygnał, który ma pomóc kontrolować tempo, po zakończeniu każdego odcinka zapisuje się tętno. Wysiłek kontynuuje się aż do odmowy a następnie ze zgromadzonych danych (tempo i tętno) według specjalnej formuły Verdugo wylicza prędkości w danych strefach intensywności. Tutaj wszystko brzmi całkiem logicznie. Chcąc jednak stosować test DIPER musimy zastosować kalkulator Verdugo. Wprowadzanie danych z testu i wyliczanie prędkości, przypominały bardziej skomplikowaną wersję znanego excelowego kalkulatora „Danielsowskiego”.
Po drugie, zrobiłem porównanie chcąc zobaczyć, czy strefy treningowe Verdugo będą się jakoś znacznie różniły od Danielsa. I okazało się, że nie ma znaczących różnic między prędkościami w obu przypadkach, a prostota Danielsowskich tabel jest nieporównywalnie większa niż testu DIPER.
Po trzecie – Mariano Verdugo, trener reprezentacji Hiszpanii, człowiek podróżujący, biorący udział w wielu konferencjach, mający kontakt ze światem sportowym, żyje chyba zamknięty hermetycznie w swoich teoriach i nie widzi postępu w treningu światowym, na co być może wpływ ma brak znajomości języka Angielskiego – zapytałem go po konferencji czy w ogóle słyszał o Tabelach Danielsa. Nie wiedział o czym mówię. Podczas kiedy zawodnicy bazujący na tym systemie są dziś jednymi z najlepszych na świecie (a na pewno jednymi z najlepszych wśród białych – Ritzenhein, Tegenkampf, Hall).
Mam wrażenie, że Mariano Verdugo ma plan, aby promować swój model, arkusz gdzie tylko można aby stał się on standardem i zyskał miano testu naukowego. Nasza redakcja na pewno promować go nie będzie, wg nas to strata czasu.
Co do Pana Tadeusza Kępki. Na pewno – mnóstwo doświadczeń, mnóstwo ciekawych spostrzeżeń. Same zagadnienia które miały być poruszone – czyli np. „Siła a transfer na wytrzymałość” wydają się bardzo ciekawe. Czy jednak zostało to zgłębione na konferencji? Raczej nie. Zamiast pokazać konkretne przykłady treningu siłowego, o którym głównie miała być mowa oglądaliśmy filmy z zawodnikami meksykańskimi biegającymi po górach w latach ‘90tych.
Pan Tadeusz zwracał uwagę na to że ważna jest technika biegu, wzmocnienie stawu skokowego, ruch stopą na wzór „miotełki” (także konik trenera „Króla”, nieobecnego na konferencji). Jakich jednak używa ćwiczeń aby doskonalić wszystkie elementy? Czy zwraca uwagę na technikę na podbiegu, w jakich seriach wykonywał ćwiczenia ? Pokazał przykłady dwóch mikrocykli, ale ani słowa o tym w jakim odbywało się to momencie przygotowań- czyli zobaczyliśmy wyrwany z kontekstu tydzień, ale to nadal za mało konkretów.
O treningu wysokościowym praktycznie poza tym, że „biegamy na dużej wysokości” nie było wiele więcej (potem był ciekawy wykład Dr. Mikulskiego na temat hipoksji przerywanej, będzie o tym odrębny artykuł).
Zapytacie się Państwo dlaczego nie zadawałem pytań? Po prostu nie było czasu. W sesji dyskusyjnej pytania zdążyły zadać chyba trzy osoby.
Podsumowując całą konferencję, jej wartość motoryczna była na dość ubogim poziomie. Jeśli przed nią liczyłem na dokładne zgłębienie powiedzmy 5 zagadnień, to umożliwiła ona liźnięcie jednego (najciekawsza dyskusja i tak była z kolegą w pokoju hotelowym). Wątpię, czy trenerzy wyjechali z konferencji bogatsi w jakąś konkretną wiedzą, którą będą mogli zastosować w swoim treningu.
Mamy nadzieję, że PZLA zorganizuje konferencję na której będzie można lepiej wykorzystać doświadczenie prowadzącego, że porozmawiamy o konkretach a nie o wspomnieniach. Być może powinna ona obejmować mniej tematów ale pozwolić na dogłębną merytoryczną dyskusję na każdy z nich. Wtedy będzie szansa wynieść jakąś wiedzę, która pozwoli choćby rozważyć zmiany w swojej pracy z zawodnikami.