Karolina Obstój
Z wykształcenia prawniczka, a z zamiłowania ambitna biegaczka amatorka, spełniająca się w biegach górskich, choć od asfaltu nie stroni. Trenerka biegania i organizatorka obozów biegowych. Więcej o mnie znajdziesz na Instagramie.
Podbieg to nieodłączna część biegów górskich, która zdecydowanej większości biegaczy przysparza najwięcej trudności, mimo że – przynajmniej moim zdaniem – łatwiej wytrenować podbiegi niż zbiegi. Chociażby dzięki temu, że ruch, jaki wykonujemy na podbiegu łatwiej zaimitować na treningu np. ustawiając odpowiednie nachylenie na bieżni elektrycznej, czy wchodząc na skrzynię. Jak trenować, żeby dobrze podbiegać? Jaka technika podbiegania jest najbardziej efektywna oraz kiedy zrezygnować z podbiegania na rzecz podchodzenia? Pakiet porad, znajdziesz poniżej.
Największym błędem jaki możemy popełnić na podbiegu, to pokonywanie go długim krokiem, a tym bardziej wydłużonym. Tracimy wówczas bardzo dużo energii. Wydłużenie kroku spowoduje, że bardzo szybko zaczniesz zwalniać. Dlatego najbardziej ekonomicznie będzie skrócenie kroku na podbiegu. Staraj się również trzymać jeden rytm biegu. Nawet jeśli będzie to wręcz “drobienie”, to takie podbieganie będzie bardziej efektywne niż ciągłe zrywy, które powodują dużo większą stratę energii. Pamiętaj też, żeby na podbiegu trzymać swoje tempo. Nie sugeruj się tym, co robią inni biegacze.
Biegamy nie tylko nogami. Bieg – a już szczególnie podbieg – nie jest w pełni efektywny, jeśli nie biorą w nim udziału ręce. Praca kończyn górnych wspomaga ruch do przodu oraz siłę i równowagę biegacza. Słaba praca ramion powoduje, że bieg jest mniej efektywny. Na podbiegu z założenia biegnie się trudniej niż po płaskim, więc wyobraźcie sobie, jakby się podbiegało bez użycia rąk. Dlatego na podbiegu powinniśmy korzystać z tego “napędu”, jaki dają nam ręce i pracować nimi nawet przesadnie mocno. Ruch rąk w przód i w tył powinien być zamaszysty. Skoro na podbiegu nogi pracują krótszym krokiem, warto skompensować to większą pracą ramion. Jeśli na zawodach, podczas pokonywania podbiegu usłyszysz od kibiców okrzyk “Ręce! Ręce!”, już wiesz co masz robić!
Oto jest pytanie! Wydawałoby się, że zasada jest prosta – nie każdy podbieg opłaca i da się podbiec. Czasem bardziej efektywne i ekonomiczne będzie szybkie podchodzenie niż wyczerpujący bieg. Na bardzo stromym podejściu możemy stracić dużo więcej energii mozolnie podbiegając, niż szybko maszerując. Biorąc udział w zawodach z pewnością nie raz będziesz świadkiem tego, jak dobrze podchodzący biegacze, będą wyprzedzać osoby nieumiejętnie podbiegające. Jednak to, który podbieg będzie dla Ciebie za stromy na podbieganie musisz ocenić sam. Będzie to zależało przede wszystkim od poziomu zaawansowania, doświadczenia i techniki podchodzenia, bo ten element też trzeba trenować. Zatem, podbieg, który dziś jest dla Ciebie zbyt trudny do podbiegania, za jakiś czas możesz być w stanie pokonać w całości biegiem.
Szybki marsz pod górę, to tzw. styl pirenejski (inaczej power walking). Skup się wówczas na:
Nikt nie urodził się mistrzem podbiegów. To trening czyni mistrza. Pamiętajcie też, że podbieg zawsze będzie wymagający. Niezależnie od poziomu zaawansowania i doświadczenia podbieganie po prostu boli! I tych szybszych i tych wolniejszych „palą czwórki”. Także nawet jeśli zrobisz postępy w podbieganiu, nie dam Ci gwarancji, że będzie to wówczas łatwe i przyjemne. Jednak warto się starać, bo im szybciej podbiegniesz, tym krócej będzie bolało ;).