Bartłomiej Falkowski
Biegacz o wyczynowych aspiracjach, nauczyciel wychowania fizycznego i wielbiciel ciastek. Lubi podglądać zagranicznych biegaczy i wplatać ich metody treningowe do własnego biegania.
Długie wybieganie, czyli tak zwany long, to bardzo ważny, ale czasem nielubiany trening. Wielu biegaczom kojarzy się on z monotonią. Aby długi trening był skuteczny, czasem warto wprowadzić elementy, które sprawią, że nie będzie to jedynie dwugodzinne truchtanie, które niewiele wniesie w rozwój biegacza. Jak biegać longi, by były skuteczne i mijały szybciej, przeczytacie poniżej.
Długie wybieganie to jeden z ważniejszych treningów w przygotowaniach do biegów długich. I mówimy nie tylko o oczywistym w tej kwestii maratonie, ale także o biegach na 5, czy 10 kilometrów. Długie wybieganie pozwala organizmowi usprawniać swoje działania pod kątem produkcji energii, zachowania ekonomii biegu, radzenia sobie z narastającym zmęczeniu. W skrócie buduje wytrzymałość. Nowoczesny trening stosowany na świecie zwraca uwagę na to, by długie treningi nie były biegane tempem spokojnych rozbiegań. 90 – 120 minut spokojnego truchtania będzie męczące, monotonne i nie przyniesie zbyt wielu korzyści. Ciężko mówić tu o korzyściach z krótkich, lekkich rozbiegań w postaci poprawy regeneracji. Dwie godziny truchtania ani nas nie zregenerują, ani nie przygotują do tego, co czeka nas na zawodach. Świat nie truchta długich rozbiegań. Biorąc pod uwagę rosnący poziom biegów długich na świecie, coś w tym musi być.
Istnieje bardzo wiele opcji na dodanie do długiego biegu czegoś, co podniesie jego trudność, sprawi, że będzie bardziej efektywny i będziemy postrzegać go jako mniej monotonny, dzięki temu w naszych odczuciach minie szybciej.
Przykładem może być przeprowadzenie treningu w bardzo urozmaiconym terenie. Ten wymusi na nas zmiany tempa biegu, zmianę intensywności, a także mechanikę naszego ruchu, która będzie różniła się na odcinkach płaskich, podbiegach i zbiegach. Thijs Mathisen Nijhuis, duński maratończyk z życiówką 2:10:57, w tegorocznych przygotowaniach do maratonu w Sewilli, na pięć tygodni przed startem przebiegł 42 kilometry w bardzo urozmaiconym terenie w średnim tempie 3:56 i z 400 metrami przewyższeń na pierwszych 30 kilometrach trasy. Nijhuis, biegał to szybciej niż tempo swoich spokojnych rozbiegań w granicach 4:30. Różnicę widać jeszcze bardziej, gdy pod uwagę weźmie się trudny, górzysty teren i gruntowe drogi, po których przebiegała znaczna część treningu. Duńczyk wskazuje też na to, że w przygotowaniach maratońskich stosuje dłuższe niż standardowo przyjęte 30 – 35 kilometrowe biegi. Uważa, że takie treningi są proste, jednak później szybko następuje wzrost trudności. Na uwagę, że jest to ciekawe spostrzeżenie i pytanie, czy wynika to bardziej z fizjologii, czy psychologii, odpowiedział, że zapewne z obu tych kwestii.
Słynny Renato Canova u swoich zawodników stosuje trzy różne treningi progresywne, czyli z narastającym tempem. W przypadku długich treningów najbardziej przydatny będzie „średni bieg progresywny”. Trwa on do 90 minut, a jego intensywność rośnie od prędkości 85% tempa maratonu, do tempa maratonu. Taki trening będzie dobrym rozwiązaniem także w przypadku przygotowań do dystansu 5 – 10 kilometrów.
Według Venice’a Wilsona, trenera m.in. Samanthy Harrison, Brytyjki z rekordami życiowymi m.in. 30:51 na 10 kilometrów, czy 2:25:59 w maratonie, takie progresywne, długie biegi są dobrą jednostką przejściową utrzymującą zarówno wytrzymałość tlenową, jak i umiejętność szybszego biegania: – „To w dużej mierze sesja przejściowa, będąca pomostem pomiędzy budowaniem wytrzymałości aerobowej i wytrzymałości szybkościowej. To lepsze niż powtarzanie, powiedzmy, 3 x 1600, ponieważ ciągły charakter oznacza, że ten trening jest bardziej tlenowy„.
Progresywnie możemy biegać także dłuższe treningi na niżej intensywności. U mocnych zawodników popularne są około dwugodzinne trening z narastającą prędkością. Tu jednak intensywność jest niższa niż średnim biegu progresywnym Canovy. Zawodnicy ruszają spokojnym tempem, rozkręcając się wraz z czasem trwania biegu, dotykając tempa 90 – 100% tempa maratonu na ostatnich kilometrach biegu, czasem jedynie na ostatnim kilometrze czy dwóch. Przykładem może służyć Mehdi Frere, francuski maratończyk z życiówką 2:05:43, który w Iten biegał long run w narastającym tempie.
Popularnym sposobem podniesienia intensywności długiego treningu jest wplatanie w niego odcinków w tempie maratonu lub maratonu w drugiej części treningu. Przykładowym rozwiązaniem może być 25 kilometrów z odcinkami 5 x 5 minut w tempie półmaratonu. Pomiędzy tymi odcinkami wracamy do luźnego tempa na 2 – 3 minuty. Innym przykładem może posłużyć Nicolas Navarro, francuski biegacz z rekordem życiowym 2:05:53 z maratonu w Walencji w 2023 roku. Na osiem dni przed rekordowym biegiem pokonał 27 kilometrów z czterema, trzykilometrowymi odcinkami w drugiej części treningu. Przebiegł 10 kilometrów w tempie od 4:12 do 3:30, następnie bez zatrzymania dwa, krótkie rytmy, a następnie 4 x 3 kilometry w tempie maratońskim oddzielone kilometrem luźnego biegu około tempa 4:10. Same liczby mogą robić wrażenie, jednak pamiętajmy, że jest to zawodnik, który w maratonie utrzymuje tempo 3′ na kilometr.
Jeśli do tej pory Twoje długie treningi były jedynie spokojnym bieganiem w tempie luźnych rozbiegań, pamiętaj, by nie rzucać się na głęboką wodę. Pierwszym krokiem może być dodanie kilku rytmów w ostatniej części treningu. Umiarkowane 10 x 1′ dodane pod koniec długiego wybiegania będzie dobrym pierwszym krokiem. Następnie możesz wybrać bardziej urozmaicony teren. W tym przypadku zapomnij jednak o kontroli tempa, a w słuchaj się w ciało. Kolejnym krokiem będzie lekkie przyspieszanie na ostatnich dwóch, trzech, czterech, pięciu kilometrach.
Krok po kroku, z obserwacją swojego ciała w trakcie i po treningu, zrozumiecie jakie długie treningi na was działają i będziecie mogli urozmaicić je tak, by mijały ciekawiej i dawały pożądane efekty.
Bieg progresywny ze stałym wzrostem tempa, to w moim przypadku najbardziej efektywne rozwiązanie. Z tym że im szybsze tempo, tym krótszy jest odcinek który nim biegnę. Tempo końcowe jest zawsze wyższe niż docelowe zakładane na najbliższą imprezę biegową.
Długie rozbiegania nie powinny być biegane tempem rozbiegań, czyli wolnym.
Taka rada przebija z tego artykułu.
Biorąc pod uwagę, że większość trenujących, biega generalnie za szybko, niemal wszystkie jednostki treningowe, dawanie takich, rad uważam za bardzo ryzykowne.
Argument o nudzie jest słaby, tak jak ludzie, których nuda dosięga.
Aby wybieganie odniosło swój jasno sprecyzowany cel, tempo wysiłku musi być jednostajnie, odpowiednio długie i w odpowiednim przedziale tętna.
Niestety ludzie, w tej grupie również niektórzy prosi, jak zwykle kombinują by zrobić sobie dobrze i wyznaczyć drogę na skróty.
Dokładnie, do wdrażania innych zakresów są odmienne jednostki biegowe, jak interwały, biegi ciągłe, itd. Długie biegi to jest u mnie w miarę spokojne tempo, bieg raczej jednostajny aczkolwiek dużo zależy od terenu gdzie się biega.
Po prostu w artykule zabrakło doprecyzowania do kogo jest skierowany. Czy to mają być longi dla ogólnego budowania bazy aerobowej czy longi w końcowym okresie przygotowań np 6-5 tygodni przed maratonem gdzie pobiegnięcie drugiej połówki longa szybciej lepiej nas przygotuje do startu niż monotonne rutynowe wyklepanie tych 26-30km
To sa jakies herezje. Dlugie bieganie robi sie w stressed tetna 2, czyli bardzo spokojnie, zeby trening nie bylnzaliczony jako intensywne tempo. Dziadowskie te rady, ake spoko, moze byc i taka taktyka, zeby sie zajechac na rozbieganiu i miec pozniej 3 dni regeneracji.
Dlatego cały świat, który właśnie odchodzi od wolnego klepania długich longów odjechał polskim długasom o 3-4 poziomy xD
Nie lubię takiego komplikowania. Facet który trzaska 120 tygodniowo bez jakichkolwiek akcentów powinien łamać 2,30. Postawiłbym wszystkie pieniądze że pan Falkowski tylko na treningu z pierwszego zakresu przy tej objętości pobiegnie w okolicach swojej życiówki gdzie wykonywał milion treningów tempowych rytmów ect
Oj biegają wolno, można sobie zobaczyć na stravie. W wywiadzie też np. Yuki mówił, że biega czasem 50km i wszystkie rozbiegania w tempie 5:00 więc mega wolno jak dla niego.
Ja już jakiś czas temu uznałem iż takie długie spokojne biegi nie mają sensu. Odlatuję wtedy często myślami, stan znany mi z medytacji i biegam jak automat. Akurat z nudą problemu nie mam bo mam ogromny kompleks leśny 1000 m od domu i to w kilku kierunkach. Wybór tras ogromny.
Biegam teraz najczęściej te biegi bez zwracania uwagi na tempo i tętno. Biegi są mocne i są to interwały jak widać z analizy danych. Zwykle bowiem wybieram trasy mocno pofałdowane i kręte – wytyczone przez rowerzystów. Jeśli biegam po płaskim to zwykle wychodzi z tego BNP. Właśnie ten długi 2-2,5 godzinny bieg sprawia mi najwięcej frajdy.
Na wykresach widać również jak ciało reaguje na dostarczanie węglowodanów podczas biegu i jak długo to działa. Rośnie nieznacznie tempo i troszkę spada tętno.
Pracuję fizycznie. W pracy mam długo i lekko. W 1 strefie praktycznie więc wcale nie biegam. W tygodniu biegam krótko (35′-70’) ale mocno lub bardzo mocno.
Jeśli chodzi o czas regeneracji to mierzę sobie prawie codziennie rano HRV i oczywiście mierzę tętno podczas snu. Oba pomiary w zasadzie się pokrywają. Samo tętno więc wystarczy. Jednak HRV wykrywa wcześniej przetrenowanie a u mnie ono objawia się niskim tętnem w nocy. Zdarzyło się nawet 33. Super wypoczęty (kilka dni bez biegania, pracy + długi sen) to mam około 39-42 w nocy, normalnie 44-49. Jak jest 50-57 to zmęczenie.
Pomiar decyduje czy tego dnia pobiegnę 35 czy 70 minut i jak intensywny będzie trening. Przed długimi biegami 1-2 dni przerwy robię.
Zegarek mam Suunto i czasy regeneracji jakie podaje pokrywają się z moimi pomiarami. Noszę go również w pracy więc uwzględnia moją aktywność zawodową i typową akltyność poza treningami (6-9 tys kroków) obliczając regenerację.
Wybieganie, to wybieganie, a Rozbieganie, to rozbieganie 😄