Redakcja Bieganie.pl
Zupełnie inaczej sprawa ma się w USA. Tam marka jest bardzo rozpoznawalna i naprawdę wielu znanych i utytułowanych trójboistów współpracuje z firmą i korzysta z jej produktów.
Zorientowanie na triatlon oznacza, że produkty są projektowane w taki sposób by ułatwiać zawodnikom osiąganie jak najlepszych wyników poprzez m.in. skrócenie czasu jaki spędzają w strefie zmian.
Jednym z produktów, który realizuje te założenia jest but ULTRA TT 4.0.
Zastosowano w nim następujące technologie:
BARE FIT– technologia pozwalająca na bieganie bez skarpet. Wnętrze buta według producenta wymodelowano w taki sposób by zapewniało maksymalny komfort, nie dopuszczało do otarć, pęcherzy i tym podobnych przypadłości na które uskarżali się biegacze. Oczywiście fakt, że nie trzeba nosić skarpet to woda na młyn triatlonistów – czas potrzebny na przebranie po rowerze jest nieco krótszy.
TRI DRY – technologia ograniczająca nasiąkanie buta wodą. Jak wiadomo woda to dodatkowy ciężar a to z kolei przekłada się na wyniki.
QUICK LACE SYSTEM – kolejny sposób na przyspieszenie w strefie zmian. Buty można „zawiązać” jedną ręką w ułamku sekundy.
CARBON SPAN + – wymodelowanie podeszwy w taki sposób by ułatwiała odbicie.
Cała podeszwa jest asymetryczna pozwalając na maksymalne dopasowanie się do stopy.
Waga buta to jedynie 246 gramów.
Na pierwszy rzut oka sprzęt może się podobać. Przynajmniej mi się podobał. Jak widać miałem możliwość biegania w kolorze czerwonym (a dostępne są jeszcze czarne i niebieskie). But przyciąga oko i na pewno jest nietuzinkowy. Jest to oczywiście najmniej ważna cecha, ale myślę, że fajnie biegać w czymś co poza faktem, że działa jak należy równie dobrze wygląda.
„Tetetka” z punktu biegania triathlonisty:
Przed testowaniem ULTRA TT 4.0 przez dość długi czas nie biegałem typowego asfaltu. Nie liczę tu 4 km odcinka, którym dobiegałem w góry bo i tak pokonywałem go w butach trailowych a więc nieco cięższych i zdecydowanie bardziej „obudowanych”.
Muszę przyznać, że przed samym założeniem buta miałem nieco wątpliwości co do jego funkcjonalności zwłaszcza w kwestii systemu wiązania. Ostatnie buty jakie miałem z podobnym systemem nie sprawdziły się za dobrze i dlatego z dość sporą rezerwą podszedłem do Zoota. Obawiałem się trwałości wiązania, trzymania buta na nodze itp.
Już po chwili wiedziałem, że się myliłem. Widać, że pracowano nad samym już wkładaniem buta na nogę. Trwa to ułamek sekundy i jest w jakiś sposób łatwiejsze niż jakiekolwiek inne obuwie do biegania jakie miałem na nogach. Regulacja opięcia stopy jest również bardzo łatwa. Po prostu wystarczy zaciągnąć linkę a następnie zahaczyć ją w specjalnym zatrzasku skutecznie uniemożliwiając rozwiązanie.
But jest rzeczywiście lekki i bardzo miękki w środku. Po dłuższej przygodzie z trailem praktycznie nie czułem ich na nogach.
Już parę pierwszych metrów wyraźnie pokazuje, że ZOOT ULTRA TT 4.0 jest stworzony do szybkości. Biegnie się lekko i dynamicznie. Podeszwa pomaga w odbiciu i dzięki połączeniu z niską wagą nagle okazuje się, że czas na 10km można jeszcze poprawić. Zdecydowanie przyzwyczajenia wymaga niesymetryczne wnętrze buta. Wg producenta mające poprawić dopasowanie do stopy. Na początku uczucie jest dziwne, jakby but był krzywo zszyty, ale po paru kilometrach uczucie to mija i już wiadomo, że tak ma być.
Pierwszy raz pobiegłem w ZOOTach ok 13km. Tak, na rozruszanie, delikatnie, w miarę spokojnie – choć same buty prosiły się o szybkość. Przyznaję, że nie zdecydowałem się biegać bez skarpetek, bo jakoś tego nie lubię. Ale recenzja miała być uczciwa, więc trzeba było sprawdzić czy wszystko o czym mówi producent się sprawdza.
Zachęcony pierwszym biegiem postanowiłem nieco wydłużyć dystans i zrobić 17km. Chciałem sprawdzić jak wygodne buty będą na dłuższym dystansie zwłaszcza, że podeszwa nie jest specjalnie gruba. Tym razem poszedłem „na całość” i nie założyłem skarpet. Pierwsze 10 km przebiegło bez problemów. Było szybko, wygodnie, miło i miękko. Już miałem w głowie ułożony pean pochwalny na cześć Zootów i wtedy się zaczęło. Jak zauważycie zapiętek sięga dość wysoko, jakieś 2-3 cm wyżej niż w tradycyjnych butach. Oczywiście powodem jest fakt, że ułatwia on wsuwanie buta. I niestety po 10 km zapiętek dał o sobie znać. Pewnie jest to konstrukcja mojej stopy, a właściwie połączenia stopy z łydką ale zapiętek zaczął mnie ocierać. Zapewne znacznie wcześniej ale ja odczułem w odległości ok 7km od domu. Początkowo nie był to straszny ból, ale wiecie jak działają otarcia. To, co na początku wydaje się drobnostką – po drodze urasta to nieznośnego bólu. I tak wyprawa przerodziła się w walkę. Udało się dobiec, a raczej dokuśtykać do domu ale okupiłem to ciężkimi otarciami. I dopiero jakieś 500 m od domu zauważyłem, że zapiętek można odgiąć tak, by nie ocierał i biegać bez bólu. Niestety było za późno.
Na następny bieg musiałem trochę poczekać. Ale znowu wybrałem się na dłuższą trasę. Tym razem 18km. I tym razem w skarpetkach. No i naturalnie odgiąłem zapiętki. Znowu idealnie.
Podsumowując trzy tygodnie biegania w Zootach mogę z całą stanowczością stwierdzić, że są warte zachodu. Są lekkie i miękkie. W miarę cienka podeszwa pozwala bardzo dobrze czuć drogę ale jednocześnie jest wystarczająco gruba by nawet dłuższy bieg sprawiał przyjemność. Symetria, a raczej asymetria podeszwy jest rewelacyjnie zaprojektowana. Rzeczywiście wspomaga odbicie i daje możliwość rozwinięcia większych szybkości.
Na pewno sprawdzają się typowo triatlonowe atrybuty. Wkładanie i wiązanie jest bardzo szybkie i zawodowcy mogą to na pewno odczuć na strefie zmian. Przy tym wszystkim, wbrew obawom, dopasowanie i trzymanie jest dobre i stabilne.
No i na sam koniec, moim zdaniem jest to obuwie atrakcyjne wizualnie. Ale to już tylko taka wisienka na torcie.
„Tetetka z punktu widzenia biegacza”
Jako doświadczony biegacz moje stopy na sobie miały już wszystko lub tak tylko się mi wydaje (tzn. stopom). Sama myśl, że mam na nogach buty stworzone dla triatlonisty już wywoływała u mnie niepokój i stawiała pytanie: gdzie tkwi „sedno”? Po kilkunastu sesjach treningowych pokonywanych na różnych prędkościach i terenie (również w terenie górskim!) stwierdzam następująco:
1. Zupełnie inne przetaczanie stopy niż w tradycyjnym modelu przeznaczonym do biegania.
Dzieje się to zapewne za sprawą konstrukcji podeszwy, która jest przedłużona w okolicach pięty. Dzięki temu wcześniej „spotykamy się” z podłożem, lądujemy pod innym kątem natarcia. Z drugiej strony z przodu buta nie ma tzn. „dziubka”. Tu zastosowano proste kończenie podeszwy i ten element wpływa również na przetaczanie stopy, gdyż w ten sposób uniemożliwia on biegaczowi długie ciągnięcie stopy, za to strefa wybicia umiejscowiona jest nieco bliżej.
2. Stabilność
Tutaj jeżeli zejdziemy z płaskich i twardych odcinków w miejsce gdzie mogą być nachylenia również boczne czy tez będą na nim występowały kamienie to nie ma mowy o jakiejkolwiek stabilności! But nie posiada wzmocnień pod kątem nadmiernej pronacji, a fakt ,że materiał wierzchni składa się jedynie z delikatnego polistyrenu stopa zmienia ustawienie w bucie. Dobrze, że w podeszwie środkowej umieszczono kawał płytki karbonowej, która trzyma sam spód „tetetki”
3. Amortyzacja
Nic innego niż w zwyczajnych butach biegowych – no może nieco w modnym ostatnio stylu minimalistycznym. Pianka EVA na całej długości, gdzie pięta w stosunku do palców jest znacznie wyżej ułożona. Przełamania podeszwy piety oraz strefa bezpośrednio pod pięta, gdzie nie ma styczności z podłożem sprawiają prawidłowe tłumienie wstrząsów.
Są to 3 podstawowe parametry obuwia biegowego i jego różnice w stosunku do tradycyjnych szosówek. Dodałbym jeszcze wady i zalety dla biegaczy:
Wady:
– stabilność
– „oczko” umiejscowione na wysokości ścięgna Achillesa, która ma zadanie złapania palców i podtrzymanie buta podczas jego zakładania (konstrukcja szybkiego zakładania butów z strefie zmian) jest na tyle wysoko, że możemy poczuć obcieranie na Achillesie.
Zalety:
– przewiewność
– lekkość
– wygoda
Neutralną cechą było dla mnie wspomniane powyżej przetaczanie. Było ono zupełnie inne niż w tradycyjnych butach treningowo-startowych. Było to dla moich stóp nienaturalne lecz z drugiej strony stopa poczuła inne bodźce więc mniemam, że w ten sposób mogłem uaktywnić inne mięśnie i ścięgna co było pozytywem biegania w obuwiu przeznaczonym dla triatlonistów.
Cena: 519 zł
Dystrybutor: www.zootpolska.com