under armour phantom 2
10 listopada 2020 Redakcja Bieganie.pl Sprzęt

Under Armour Phantom 2


Jako długoletni pracownik sklepu biegowego mam takie dziwne skrzywienie zawodowe, że patrzę biegaczom na buty. Poza kwestią odpowiedniego dobrania względem typu stopy (serce mnie boli, gdy ktoś ma nieodpowiednie), zwracam też uwagę na logo. Łyżwy, paski, zawijaski… jest kilka wiodących marek, ale w Polsce nie ma wśród nich Udnder Aromur. Czy słusznie? Postanowiłem przekonać się testując jeden z najnowszych modeli amerykańskiego producenta.

Pierwsze wrażenie

W pewien piątkowy wieczór do biura Bieganie.pl trafiło pudełko od eobuwie.pl z nowiutką parą biegówek Under Armour Phantom 2. Byłem szalenie ciekawy jak na biegowej ścieżce sprawdzą się buty marki, która kojarzy mi się z siłownią i futbolem amerykańskim. Model na pierwszy rzut oka przywodzi na myśl raczej buty koszykarskie, ale ta stylistyka zawsze była mi bliska więc nie mam nic przeciwko. Solidna podeszwa, wysoki kołnierz przy kostce, jednoczęściowa cholewka i płaskie sznurowadła… to wszystko zapowiadało, że amerykanie odrobili pracę domową z biegania.

Nowa technologia i bajery

Już patrząc na pudełko można zauważyć, że nie ma się do czynienia ze „zwyczajnymi” butami do biegania. Wewnątrz podeszwy środkowej umieszczono specjalny nadajnik, dzięki któremu Phantomy mogą połączyć się z telefonem przez bluetooth, a dzięki aplikacji Map My Run, mamy wgląd w cały trening: dystans, tempo, kadencja, długość kroku oraz spalone kalorie. Dodatkowo można rzucać wyzwania znajomym i ustawić plan treningowy do konkretnego dystansu (od 5 km do maratonu).
Jest to ciekawe rozwiązanie dla osób biegających z telefonem. Dla mnie kompletnie nieprzydatne, bo telefon dodatkowo ciąży, a już w samych zegarkach biegowych jest więcej funkcji niż w aplikacji. Jeśli ktoś nie ma zegarka, to rzeczywiście takie rozwiązanie może być przydatne.

Warto też wspomnieć, że aplikacja Map My Run planowo ma zastąpić popularne i lubiane Endomondo, które niedługo przestanie istnieć, a którego Under Armour jest właścicielem.

buty do biegania 5

Sprowadzony na ziemię

W testowanym modelu przebiegłem łącznie ok 200 km. Nie jest to bardzo dużo, ale śmiało mogę pokusić się o wydanie opinii, która niestety nie będzie przychylna. Właściwie poza wyglądem, wszystko mnie rozczarowało.
Po pierwsze amortyzacja, która według zapewnień producenta powinna wręcz unosić (stąd też nazwa pianki HOVR od angielskiego słowa hover) i sprawiać, że grawitacja nie będzie nieodczuwalna. Efekt był odwrotny. Zamiast poczuć lekkość i gnać jak szalony, buty sprowadziły mnie na ziemię.
Zarówno treningi na asfalcie, jak i w lesie nie różniły się między sobą pod względem odczucia amortyzacji. To zrozumiałe, że na leśnej ścieżce pianka nie będzie w pełni pracować, bo gleba sama w sobie absorbuje wstrząsy. Natomiast chodnik czy asfalt już powinny dać piance pole do popisu. Niestety zamiast miękkości była sztywność, co jest dziwne w modelu pozycjonowanym jako „bardzo dobrze amortyzowany”.
264 gramy w rozmiarze 40 sytuują Phantoma 2 w kategorii butów treningowych (może treningowo-startowych), ale charakterystyka pianki nie koresponduje z tym założeniem. Brak elastyczności podeszwy jeszcze bardziej pogłębia wrażenie, że nie jest to model do długich wybiegań.

Kolejnym istotnym elementem jest wykonana w technologii Speed Form cholewka, która ma przypominać skarpetę. W przedniej części nie ma szwów, a w śródstopiu i przy pięcie są spłaszczone, dzięki czemu zmniejsza się ryzyko powstania otarć. I faktycznie w środku buta jest bardzo komfortowo, natomiast wysoki kołnierz wokół kostki psuje cały ten efekt. Nie ma tu znaczenia wysokość czy grubość skarpety. To po prostu masakrycznie ociera skórę!
Takie rozwiązanie jest stosowane również przez innych producentów i szczerze mówiąc nie widzę sensu, aby robić to w butach dedykowanych bieganiu po asfalcie. Wyższy kołnierz w modelach trailowych jest zrozumiały – tam chroni nas przed tym, aby do wnętrza nie dostały się drobne kamienie i piach. W miejskim bieganiu nie ma to zastosowania, a w przypadku Phantoma 2 wręcz przeszkadza.

under armour phantom

W zapiętku pod kołnierzem umieszczono specjalny element stabilizujący stopę. Teoretycznie jest to bardzo dobre rozwiązanie, ale w praktyce lepiej gdyby go nie było. W czasie jednego z treningów noga poślizgnęła mi się na mokrym liściu i nadmiernie zrotowała na zewnątrz- miękka cholewka zmarszczyła się, ale dodatkowy plastikowy klip już się nie ugiął w efekcie czego powstał siniak.
W ten sposób płynnie przejdę do omówienia przyczepności tego modelu. Na chodniku i suchych nawierzchniach jest naprawdę dobrze, buty odpowiednio się przetaczają. Każdy krok jest pewny. Problem pojawia się w lesie, gdy na ścieżce leżą wilgotne liście. Mimo specjalnych nacięć na podeszwie zewnętrznej, zastosowana guma wyraźnie traci swoje właściwości w kontakcie z wodą.

Ostatni element wart odnotowania w recenzji to wkładka… a właściwie jej brak. W Phantomach 2 nie mamy do czynienia z klasyczną, wyjmowaną wkładką, a specjalnie wyprofilowanym materiałem, który ma dopasować się do kształtu stopy, zwiększając komfort w czasie biegu. To sprawdza się tylko do pewnego stopnia. Po kilku treningach materiał zamiast być uformowany jest po prostu ubity. Biegacze, którzy używają swoich wkładek mogą mieć kłopot w tych butach z ich prawidłowym umiejscowieniem.

Czy to na pewno buty do biegania?

Phantom 2 na początku oczarował mnie swoim wyglądem, aby następnie sprawić zawód na treningach. W tym przypadku jednak to ostatnie wrażenie liczy się bardziej. Według mnie jest to model „specyficzny”, który z pewnością znajdzie swoich fanów, ale nie wróżę mu podboju polskiego rynku.

Nasza ocena: 

  • Amortyzacja 3/5
  • Wygoda 3/5
  • Elastyczność 2/5
  • Stabilność 3/5
  • Przyczepność 3/5
  • Wygląd 5/5

Partnerem recenzji jest eobuwie.pl

Możliwość komentowania została wyłączona.