Redakcja Bieganie.pl
Strona wewnętrzna | Strona zewnętrzna |
Wierzch | Przyssawkowy bieżnik |
Wybór buta
Dlaczego taki?
Czego szukałem? Chciałem aby but spełniał kilka funkcji:
– podeszwa zewnętrzna miała być na tyle twarda, żebym nie czuł wchodzących w stopę kamieni przy założeniu biegania po kamienistej, ostrej nawierzchni
– podeszwa środkowa miała być twarda i mało skrętna, aby chronić kontuzjowane rozcięgno podeszwowe w trakcie zbliżającego się Biegu Rzeźnika (naderwany przyczep rozcięgna) ale na tyle elastyczna, żebym nie czuł się jak w butach narciarskich.
– cholewka miała mieć pancerną konstrukcję, miała dawać poczucie, że bez względu na to w co uderzę, zwłaszcza na zbiegach, na ześlizgach, stopa, palce, wierzch stopy będą dobrze chronione ale jednocześnie żeby nie czuć się jak w gipsie
– bieżnik miał być agresywny, wgryzać się w ziemię i błoto
Znalazłem przypadkowo ten but w sieci Decathlon, po przymiarce i przyjrzeniu się (spełniał większość wymogów oprócz agresywnego bieżnika), zdecydowałem na zakup. Oczywiście wiedziałem, że moje wymogi muszą przełożyć się na wagę buta. Modelowy rozmiar 42 waży 430 g. Mój 45 – 490 g.
Budowa
Góra (cholewka)
Ja mam wersję z Goretex, czyli nieprzemakalną. Język jest oczywiście zszyty w cholewką, żeby sprawić, aby warstwa nieprzemakalna sięgała jak najwyżej (woda może się dostać dopiero od góry). Boki i tył buta a nawet podeszwa obszyte są wokół jakimś dziwnym materiałem który okazuje się być z Kevlaru (bardzo wytrzymałe tworzywo, stosowane nawet do produkcji pancerzy). Dzięki temu but ma być w tych miejscach bardzo trwały i chroniący przed uderzeniami. Przód (wokół palców) buta i zapiętek to też jakaś pancerna guma. Za trzymanie stopy ma odpowiadać sznurowanie i jego kontynuacja w mozaikowo poprowadzonych linkach po bokach cholewki. Jeden z najciekawszych elementów cholewki to sposób stabilizowania pięty. Pięta, a właściwie cały dolny staw skokowy są tutaj oplecione jakąś metalową linką, która poprowadzona jest w plastikowych prowadnicach (łączących się z podeszwą) i zaciska się razem ze sznurowaniem.
Podeszwa środkowa
To w większości pianka EVA, pod piętą dodany jest klin z gumy i zwiększonej sprężystości, w części środkowej podeszwa utwardzona jest plastikowym mostkiem wyciętym w ten sposób, że jego kontynuację znajdziemy potem w górnej części cholewki.
Podeszwa zewnętrzna
To generalnie dwa elementy z gumy Vibram. Jeden w miejscach najbardziej wystawionych na ścieranie i uderzenia, czyli z tyłu i na zewnętrznych krawędziach oraz z przodu na krawędzi wewnętrznej (z której się wybijamy). Poza tym większa część podeszwy pokryta jest gumowymi przyssawkami, których celem jest dobre trzymanie na śliskich skalistych nawierzchniach.
Użytkowanie.
Pierwszym poważniejszym sprawdzianem (i w ogóle pierwszym biegiem) miał być bieg Rzeźnika (80km po Bieszczadach), na który poza butami jechałem trzeba przyznać zupełnie freestylowo, niepoważnie i eksperymentalnie, co w przypadku osób regularnie trenujących jest do przejścia (ba, jak pokazał ten Rzeźnik jest do przejścia nawet dla osób nieregularnie trenujących). Ten eksperyment dotyczył także butów, bo kupiłem je na dzień przed wyjazdem w Bieszczady. Muszę się tutaj wytłumaczyć. Kupowanie butów na zawody w dzień przed startem to jest bardzo zły pomysł i generalnie odradzam to wszystkim, ale przysłowie "szewc bez butów chodzi" jest bardzo mądre. Tak samo jak wszystkim radzę, żeby dużo i regularnie trenowali samemu mało trenując, tak niestety szewc po prostu nie ma czasu na zrobienie sobie butów. Rzeźnik był jednak znakomitym testem.
Po 35 km po których zszedłem z trasy, moje stopy były bez żadnych obtarć, pęcherzy czy innych sensacji.
W trakcie biegu, przy przekraczaniu płytkich potoków z wielką radością wbiegałem przebiegałem przez ich środek wymijając w tym momencie biegaczy próbujących jakoś ten potok wyminąć. Mimo, że woda musiała przecież chlupnąć nawet na moją kostkę to jakoś do wnętrza buta nie dostało jej się chyba wiele bo nie poczułem wilgoci a jak się już do Goretexowego buta wleje woda to się tak łatwo nie wyleje.
Najwięcej frajdy miałem na zbiegach, gdzie momentami całkiem ostro się rozpędzałem po błotnistych i kamienistych zboczach, przebiegając czasem bokiem ścieżki (kiedy ścieżka była akurat zajęta przez dosyć powoli poruszających się biegaczy, którzy podeszli do biegu mniej ryzykancko, choć podejrzewam, że Marcin Świerc i Piotr Hercog na tych zbiegach też się nie oszczędzali) przez jakieś zarośla, czasem zjeżdżałem ześlizgami po śliskich od błota kamieniach. Wiedząc jakie mam buty, celowo zbiegałem w sposób dosyć ryzykowny. Na stromych zboczach mocno krawędziowałem pietą, bo czułem miękkość umieszczonej w tym miejscu gumowej poduszki. Momentami, na błotnistych fragmentach czułem się trochę jak narciarz, ale ani razu nie leżałem.
But nie jest generalnie jakimś amortyzującym gigantem, przy wbiegnięciu na odcinek asfaltowy czuje się jego twardość i sztywność ale nie do tego jest on zbudowany.
To, co dodaje w tym bucie pewności przy tego typu ryzykanckim zbieganiu i przypomina narciarstwo, to sposób w jaki trzymana jest pięta. Te metalowe linki są zaciskane sznurowadłami w taki sposób, że można najpierw dostosować do swoich potrzeb opinanie przodu stopy a dopiero potem zacisnąć linki. I wtedy naprawdę czujemy, że nasza pięta jest trzymana niczym w imadle. Oczywiście stopień docisku można dostosować do własnych potrzeb, ale dzięki temu czujemy się naprawdę z butem zespoleni.
Oczywiście bieżnik nie jest dobrym bieżnikiem na bieganie po błotnistych nawierzchniach, ale wtedy innej opcji nie widziałem (choć Salewa produkuje także but z klasycznym, górskim "traktorowaniem" z linii "Hike Approach", mój jest z linii "Tech Approach").
Po Rzeźnikowej przeprawie, mimo naprawdę mocno nieprzyjemnych dla butów "bliższych spotkaniach" z kamieniami, krzewami jeżyn, nie ma śladu rozdarć. Poza prawie zerwanym sznurowadłem, co tylko pokazuje, że szarpnięcia naprawdę były (notabene sznurowadło nadal się trzyma).
Buty są ciężkawe, w normalnych warunkach sztywne, nie nadają się do szybszego biegania. Ale ta ich sztywność zyskuje w momencie, kiedy trafiamy, na skalne, kamieniste tereny lub zmrożony śnieg. Mają ewidentne cechy typowego buta biegowego – kształt podeszwy zwężający się ku przodowi ułatwiający przetaczanie, amortyzację w pięcie skłaniającą do szybkiego zbiegania po stromych, kamienistych zboczach. Przez lato wiele w nich nie biegałem ale kiedy ostatnio tylko spadł śnieg (który się kilka dni później stopił), szybko się zmroził i stwardniał od razu nabrałem ochoty do biegania właśnie w pancernych Salewach. I były idealne.
Podsumowując:
Zalety:
– sztywna konstrukcja (dla mnie to była akurat zaleta)
– duża ochrona stopy zarówno od strony cholewki jak i podeszwy
– znakomite trzymanie stopy
– użycie bardzo trwałych elementów do budowy
Wady
– sztywna konstrukcja (jednak)
– waga
– bieżnik mało dostosowany do śliskich błotnistych nawierzchni
– cena (u oficjalnego dystrybutora w wersji GTX 600 zł, bez GTX 500 zł)
Ten but w warunkach zimowych sprawdzi się doskonale, kiedy nie spinamy się żeby ciągle biegać szybko, membrana Goretexowa, pancerna cholewka to wszystko elementy doskonale pasujące do buta mającego zmagać się ze stwardniałym lub mokrym śniegiem czy lodem. Bieżnik będzie nieco lepszy niż klasycznych szosowych butów treningowych a w sytuacjach śliskiego asfaltu może być bardzo dobrym wyjściem. Testowanie tego buta było o tyle przyjemne, że biegając w nim miałem instynktownie potrzebę, próbowania biegania w miejscach czy w sposób w jakich normalnie bym raczej unikał (ryzyko skręcenia kostki, rozerwania cholewki, uderzenia w kamień czy korzeń). Ale w końcu na tym polegają testy.
But dostępny jest w Decathlonie oraz w kilku sklepach sprzedających Salewę w Polsce, dane sklepów na stronie polskiego dystrybutora salewa.pl
Teoretycznie, takie jest wg producenta przeznaczenie buta – podchodzimy pod ścianę, zmieniamy buty i atakujemy 🙂