24 lutego 2014 Redakcja Bieganie.pl Sprzęt

Przewodnik Scotta Douglasa po minimaliźmie i bieganiu boso


Od premiery Urodzonych biegaczy minęło już prawie pięć lat. W tym czasie mogliśmy obserwować rozwój trendu minimalistycznego: od zachwytu książką McDougalla i pierwszymi modelami Vibram Five Fingers, przez własnoręczne eksperymenty z odchudzaniem obuwia, coraz to nowe propozycje kolejnych modeli zarówno od małych, wyspecjalizowanych firm, jak i światowych potentatów, aż po zapełnienie rynku i wyhamowanie impetu. Co z tego wynika?

Spektrum, którego krańce wyznaczają z jednej strony bose stopy, a z drugiej buty maksymalistyczne w stylu Hoka One One jest już zapełnione. Moda na „minimale” się skończyła, wahadło płynie w drugą stronę, co można zauważyć w ofercie na sezon wiosna/lato 2014. Tym niemniej w butach minimalistycznych wciąż się biega i wciąż się o nich mówi. Ciekawym głosem jest książka Scotta Douglasa The Runner’s World Complete Guide to Minimalism and Barefoot Running (Kompletny przewodnik po minimalizmie i bieganiu boso). Autor w jednym z rozdziałów opisuje kształtowanie się „mody” i jej przemijanie, a także próbuje przewidywać, co się stanie w przyszłości.

przeczytaj artykuł: Jak wybierać buty biegowe?

okladka.jpg

Douglas słusznie zauważa, że do „minimalistycznego worka” wrzuca się wiele modeli, czasami bardzo się od siebie różniących. Cechy tego rodzaju obuwia nie zostały objawione na kamiennych tablicach, ale ustaliły się spontanicznie przez opozycję do charakterystyki „tradycyjnego” obuwia biegowego. I tak, buty minimalistyczne będą przede wszystkim: lekkie; elastyczne; o małej bądź żadnej różnicy między grubością podeszwy pod piętą i śródstopiem; na cienkiej, mało amortyzowanej podeszwie; wreszcie pozbawione wszelkiego rodzaju systemów, mających pomóc biegaczowi, czy jak powiedzieliby minimaliści, wyręczających go w pracy. Wszystko po to, by obuwie jak najmniej ingerowało w pracę aparatu ruchu, a stopy mogły pracować w warunkach zbliżonych do biegu boso. Powyższe wyznaczniki są jednak nieostre i pojawiają się problemy w klasyfikacji butów takich, jak Saucony Kinvara, Merrell Bare Access czy chociażby Puma Faas z niższymi numerami. Dla tego rodzaju obuwia ukuto specjalny termin – buty „przejściowe”. Tym niemniej, zanim pojawiły się one na rynku, pierwsze modele minimalistyczne brutalnie zrywały z wizerunkiem – i właściwościami – powszechnie stosowanych butów biegowych.

Furorę robił Vibram i jego Five Fingers, które swoją popularność zawdzięczały nie tylko swojej bezkompromisowości, ale także nowatorskiej konstrukcji, która jest atrakcyjna również wizualnie: każdy palec ma w nich swoją osobną kieszeń – zgodnie z nazwą. Douglas przytacza konkretne liczby: Vibram bardzo szybko uzyskał 2% udziału w rynku, co nie robi wrażenia, póki nie uświadomimy sobie, że 5 lat wcześniej miał 0%. Co więcej, udział ten mógłby być jeszcze większy, gdyby Vibram był w stanie nadążyć za szalejącym popytem. Trend wzrostowy wyhamował dopiero na przełomie 2011 i 2012 roku. Autor podaje dwa powody na zatrzymanie tej tendencji. 

bikila.jpg

Pierwszy to poszerzenie oferty reszty producentów. Obecnie biegacz ma do wyboru wiele modeli. Wielkie marki wprowadziły lekkie modele do swojej oferty, oprócz tego istnieje wiele mniejszych firm, oferujących wyłącznie tego rodzaju obuwie. Drugi powód to koniec mody i zwrócenie uwagi klientów w innym kierunku.

– Nie wiem, ile osób kupuje drugą parę VFF – zastanawia się Joe Rubio ze sklepu internetowego runningwarehouse.com. Popularny runblogger – Pete Larson – dodaje – Sądzę, że zauroczenie VFF dobiegło końca. Trudno dobrać rozmiar. Część osób uwielbia kieszenie na palce, innym zupełnie one nie podchodzą. Myślę, że wiele Five Fingersów leży w szafie.

Runblogger idzie dalej i stwierdza, że wszystkie radykalne modele, jak VFF, ale również np. Merrell Trail Glove, nie będą miały znaczącego udziału w rynku i przewiduje, że większość biegaczy będzie szukała butów z pewną ilością amortyzacji. W rezultacie większą popularnością będą cieszyły się takie modele, jak wspomniane Kinvara albo amortyzowane buty o zerowym dropie oferowane przez firmę Altra.

Joe Rubio jest zdania, że najwięcej tego rodzaju modeli sprzedadzą wielkie i uznane firmy. – Oferta minimalistyczna dużych producentów zadowoli klientów. Biegacze, którzy są zadecydowani np. na Five Fingers kupią właśnie te buty, ale wszyscy ci, którzy chcą po prostu mniej buta w bucie, zwrócą się ku ofercie wielkich marek.

Rozważając udział butów minimalistycznych w rynku należy zwrócić uwagę, że ponad połowa sprzedaży to jeden model – Nike Free, który w dodatku często nie jest wcale używany do biegania. Mimo że sprzedaż butów minimalistycznych wciąż wzrasta, to stanowią zaledwie kilka, może 10% rynku.

nike free run 2 488928

Chociaż każdy z największych producentów ma odpowiednie propozycje w swojej ofercie, to nie wydaje się, żeby miała ona być znacząco poszerzana w kolejnych latach. Potentaci skupiają się raczej na tym, co przynosi im największe zyski.

Rubio komentuje to tak: – W proces zaangażowani są klienci dwojakiego rodzaju: sprzedawcy butów oraz klient indywidualny. Sprzedawcy podejmują decyzje biznesowe w oparciu o rozróżnienie, co na pewno się sprzeda, a co tylko „być może”. Producenci butów odpowiadają na potrzeby dystrybutorów, dając im to, co jest powszechnie używane. Dlatego nie sadzę, by segment minimalistyczny miał zwiększać swój udział w rynku. 

W bardzo ciekawy sposób ludzie z branży komentują na łamach książki Douglasa wyniki sprzedaży różnych segmentów. Po pierwsze stwierdzają, że wielu biegaczy, szczególnie tych wolniejszych oraz początkujących skłania się w stronę butów tradycyjnych: – Może słyszeli o VFF i kupili parę. I może nawet postąpią zgodnie z zaleceniami i na początek będą w nich spacerować. Pomyślą: o rany, to ciężka praca i na dodatek boli. Za dużo zachodu w porównaniu z moimi Nimbusami, które są mięciutkie i wygodne. No i super wyglądają, można w nich nawet wyjść na miasto.

Po drugie, niebagatelne znaczenie ma fakt, że w USA 60% butów sprzedaje się w wielkich sklepach wielobranżowych (np. Nordstrom, sprzedający odzież, obuwie, biżuterię i kosmetyki), 30% w dużych, sieciowych sklepach sportowych, a jedynie 10% w wyspecjalizowanych sklepach dla biegaczy. Co ważne, żaden z potentatów nie wyłoży na swoje półki butów nieznanych firm. 

Eksperci słusznie zauważają, że buty minimalistyczne wywierają dość istotny wpływ na to, jak zmieniają się buty tradycyjne. Panuje ogólna tendencja, by nowe modele były lżejsze i miały mniejszą różnicę grubości podeszwy między piętą a palcami. Dość wspomnieć obniżenie przez Saucony dropu wielu modeli z 12 mm do 8 mm albo kolekcję Faas Pumy. Ten trend ma trwać, podobnie jak w innych dyscyplinach – np. w kolarstwie, gdzie od lat dąży się do obniżenia wagi, również przy wykorzystaniu nowych materiałów i technologii. Różnice między tradycyjnym obuwiem treningowym, startówkami oraz butami minimalistycznymi zmniejszają się i czasami zacierają do tego stopnia, że trudno jest dany model przyporządkować do określonej kategorii.

test_stopa.png

Zmienia się również podejście do doboru butów zgodnie z typem biomechanicznym stopy (pronator, neutral, supinator). Tradycyjny model kazał na podstawie „testu mokrej stopy”, oceny zużycia starych podeszew lub z wykorzystaniem specjalistycznej aparatury, w jaką wyposażone są niektóre sklepy określić, do jakiej kategorii należy dana osoba i na tej podstawie dobrać buty jednego z trzech wymienionych typów. W ostatnich latach zakwestionowano ten schemat. Okazało się, że biegacze mogą w pełni zdrowia biegać w butach minimalistycznych, a ich nadpronacja lub supinacja nie muszą wcale skutkować dolegliwościami. Co więcej, sami producenci powoli rezygnują z tradycyjnego podziału. Eksperci są bezlitośni: – Nigdy nie przedstawiono dowodów na słuszność tradycyjnego podejścia. Ba, dysponujemy obecnie badaniami, które dowodzą, że systemy kontroli pronacji umieszczane w butach nie działają – stwierdza Pete Larson. Steve Magness, który pracował jako drugi trener w Nike Oregon Project dodaje: – W laboratoriach coraz częściej okazuje się, że kontrola pronacji prawdopodobnie nie działa, trzeba więc wymyślić coś innego. Magness przyznaje, że omawiany podział zaczęto stosować również dlatego, że był to parametr, który po prostu dawało się zmierzyć w laboratorium i na tej podstawie podzielić buty na różne kategorie. 

To poważny problem, ponieważ – jak zauważa Douglas – początkujący i niedoświadczony biegacz kupi buty u producenta, który zaproponuje mu proste schematy wyboru odpowiedniego modelu a nie u tego, który otwarcie przyzna, że dobór w oparciu o te wytyczne przypomina grę w zgadywanki.

Rozmówcy autora podają przykłady. Pete Larson zwraca uwagę, że tradycyjnie osobom z płaskostopiem sugeruje się buty dla pronatorów, ponieważ panuje przekonanie, że słabo wysklepione stopy mają tendencję do nadmiernej pronacji. Tymczasem: Przyczyn płaskostopia jest wiele i oferowanie jednego typu obuwia we wszystkich tych przypadkach nie ma sensu. Przekonujemy się, że płaskostopie, które widać, kiedy się stoi może nic nie mówić o zachowaniu stopy podczas biegu.

Rozważając znaczenie minimalizmu jako ruchu oraz fakt jego wyhamowania, Douglas przywołuje analogię ukutą przez Richarda Dawkinsa. Napisał on w Rozplataniu tęczy, że zdarzają się sytuacje (oryginalnie metafora odnosi się do kwestii naukowych), w których wahadło wychyliło wystarczająco daleko i potrzeba mocnego pchnięcia w przeciwnym kierunku, by wróciło do stanu równowagi. Douglas stwierdza, że choć w oryginale Dawkins mówi o nauce, potrzeba odzyskiwania równowagi pojawia się wszędzie tam, gdzie występują silne przekonania nasycone emocjami. Oddajmy głos autorowi:

– Ruch pojawia się na horyzoncie, a w jego awangardzie biegną najgorliwsi i najbardziej oddani stronnicy. Wszyscy są pod wrażeniem czystości przesłania i jasnych wskazówek co do właściwego sposobu postępowania. Najświeżsi rekruci stają się najzagorzalszymi propagatorami idei. Nagle wiedza dotąd tajemna zostaje odkryta przed całym światem i staje się powszechna. To, z czym walczy nowy ruch zaczyna być postrzegane za niedorzeczny relikt minionych, ciemnych czasów. 

Z czasem większość stwierdza jednak, że ruch spowodował zbyt mocne wychylenie wahadła. Na drodze eksperymentów, odnosząc proponowane idee do własnego życia, ludzie znajdują te fragmenty przesłania, które wydają się im najbardziej użyteczne. Zachowują to, co im służy i ignorują resztę. Wahadło zaczyna wracać.

Czy wysiłki stronnictwa poszły na marne? Raczej nie – dzięki ruchom wahadła wiele osób zmienia swoje przekonania. Weganie powodują, że zastanawiamy się nad słusznością używania produktów pochodzenia zwierzęcego. Ekolodzy sprawili, że recykling stał się powszechną praktyką. Skrajni minimaliści rzeczywiście zmuszają biegaczy do refleksji nad tym, w czym biegają.

Ekstremalny odłam ruchu minimalistycznego był konieczny, żeby dokonała się wspomniana korekta. Mimo że niektórzy biegacze znaleźli własny sposób, by uniknąć przeładowanych butów lat 90. i 00., większość przyjęła tradycyjne zasady mówiące, że jeśli pewna ilość amortyzacji jest dobra, to większa amortyzacja będzie jeszcze lepsza. Trzeba było mocnego wychylenia wahadła, żeby podstawowe kwestie dotyczące obuwia biegowego przedostały się do świadomości ogółu i zaczęły być szeroko dyskutowane.

Trzeba pamiętać, że wypowiedź Dawkinsa odnosi się do obu końców łuku, po którym porusza się wahadło. Pierwsze wychylenie już się zakończyło i stan wraca do równowagi. Jest to jednak równowaga nowego rodzaju, w której zawiera się minimalistyczne przekonanie, że to buty służą biegaczom, a nie na odwrót.

Od redakcji: Scott Douglas to barzo ciekawy autor, doświadczony biegacz (życiówka na 10000m około 30 minut), autor mnóstwa ciekawych wywiadów. Osobista strona Scotta to: scottdouglas.biz

Możliwość komentowania została wyłączona.