Redakcja Bieganie.pl
Przez wiele lat byłem lojalnym użytkownikiem zegarka Garmin Forerunner 305. Cały czas uważałem, że jest to urządzenie kompletne. Posiadał wszystkie potrzebne mi funkcje i może poza wyglądem oraz krótkim czasem działania baterii spełniał moje oczekiwania. Teraz jednak, gdy miałem możliwość przetestowania Garmin Forerunner 920XT wiem, że zegarek biegowy może zaoferować jeszcze więcej.
Pierwsze wrażenie
Na pierwszy rzut oka 920-tka robi pozytywne wrażenie. Zegarek wyposażony w odpowiedniej długości elastyczny pasek nie jest brzydki (mowa o czarno-niebieskiej wersji kolorystycznej; dostępna jest także wersja biało-czerwona), ma duży kolorowy wyświetlacz i mimo swoich rozmiarów jest zgrabniejszy, cieńszy i lżejszy niż Garmin Forerunner 910, a więc jego poprzednik.
Co w pudełku?
Razem z zegarkiem w pudełku znajdziemy instrukcję, ładowarkę, którą możemy podłączyć do portu USB w komputerze oraz pasek z czujnikiem tętna (HRM-Run – to już trzecia generacja czujników Garmina) jeżeli zakupiliśmy właśnie taką wersję urządzenia.
W opisie zegarka przedstawionym przez producenta (przeczytaj artykuł: Garmin Forerunner 920XT – multisportowy zegarek z GPS) można zauważyć, że liczba dostępnych w nim opcji jest bardzo duża. Na szczęście spora liczba różnych ustawień nie wpływa negatywnie na jego użytkowanie. Urządzenie jest intuicyjne, co oznacza, że można poradzić sobie z jego obsługą bez pomocy instrukcji, która swoją drogą i tak jest mało pomocna, gdyż nie zawiera opisu wszystkich dostępnych narzędzi. Dodatkowo obsługę ułatwia możliwość wyboru języka na język polski.
Zegarek nie ogranicza się tylko do wąskiego grona użytkowników. Ze uwagi na multisportowy charakter mogą z niego korzystać zarówno biegacze, jak i rowerzyści, pływacy, triatloniści… Ja jednak ograniczyłem się do testów profilu biegowego.
Przed pierwszym treningiem
Ze względu na swoją pokaźną liczbę wskaźników i pomocnych informacji zarówno w analizie treningu, jak i czasu odpoczynku istotne jest odpowiednie spersonalizowanie urządzenia. W tym celu w ustawieniach trzeba wprowadzić swoje podstawowe dane – płeć, rok urodzenia, wzrost, masę i strefy tętna (w tym tętno maksymalne).
Dodatkowo każdy z czterech ekranów danych możemy podzielić na 2, 3 lub 4 mniejsze okienka by w nich umieścić najbardziej interesujące nas informacje. Do wyboru mamy (lista pokazuje co możemy mierzyć za pomocą Garmin Forerunner 920):
Trzeba przyznać, że dzięki dużemu i kolorowemu wyświetlaczowi wyświetlanie naraz nawet czterech informacji jest czytelne.
Przy większej liczbie ekranów można zastosować funkcję ich autoprzewijania (dostępne są różne opcje prędkości). Po jej włączeniu szybko jednak z niej zrezygnowałem, gdyż podczas biegu trudno spodziewać się, że w momencie, w którym spojrzymy na zegarek wyświetli się nam akurat oczekiwany ekran.
Trening
Podczas biegu zegarek, mimo dość sporych rozmiarów, nie powodował dyskomfortu. Wspomniany wyświetlacz pokazywał dane bez zarzutu, przełączanie ekranów nie wywoływało żadnych zawieszeń, a alarmy dźwiękowe i wibracyjne były bardzo wyraźne (nawet gdy założyłem zegarek na rękawiczkę i kurtkę).
Na trening można wyjść z wcześniej zaplanowaną aktywnością. Sam zegarek pozwala zaplanować prosty interwał bez konieczności podłączania go do komputera, jednak możliwość skomponowania złożonych treningów otrzymamy dopiero przy sparowaniu urządzenia z komputerem i zalogowaniu się w serwisie Garmin Connect.
Nowy interfejs serwisu Garmina jest ładny i czytelny. To w nim możemy przeanalizować wszystkie dane zebrane przez zegarek podczas naszych treningów i zaplanować kolejne aktywności. W nim możemy również dodawać różne inne parametry oraz skorzystać z prostych funkcji serwisu społecznościowego (dodawać znajomych, rzucać im wyzwania, brać udział w innych wyzwaniach).
Planowanie treningu nie jest trudne. Dodając nowy trening definiujemy typy aktywności (rozgrzewka, interwał, odpoczynek itp.), możemy nadać cel każdej z nich (np. po osiągnięciu danego tętna, czasu, dystansu lub po prostu po wciśnięciu przycisku LAP), a także określić liczbę etapów i liczbę powtórzeń. Interfejs jest prosty, choć czasami zdarzały mi się problemy z edycją niektórych treningów (głównie przy chęci zmiany kolejności poszczególnych etapów).
Utworzony trening możemy dodać do kalendarza lub po prostu wgrać go do zegarka. Dzięki temu z tego samego treningu będziemy mogli skorzystać wielokrotnie bez konieczności łączenia się z Garmin Connect.
Jeżeli sami nie chcemy planować swoich treningów możemy to uczynić korzystając z gotowych planów treningowych. W serwisie znajdziemy różne plany mające przygotować nas do startów na dystansach od 5 do 42 km na różnych poziomach zaawansowania.
Niezależnie od serwisu Garmin Connect i zaplanowanych tam aktywności, korzystając z zegarka możemy skorzystać także z funkcji treningowej wirtualnego partnera, czyli biegu w określonym tempie (ekran pokazuje nam czy jesteśmy powyżej czy poniżej zadanej wartości), funkcji wyścigu z aktywnością z wybranego dnia lub po prostu ustawiając wybrany cel treningu (celem może być dystans, czas lub tempo).
Dokładność GPS?
Co do dokładności śladu GPS nie miałbym większych uwag gdyby nie jeden trening. Nie wiem czym było to spowodowane, ale na jednym z wybiegań występowały dość znaczne odchylenia – zarówno we wskazaniach tempa chwilowego, międzyczasów (biegnąc mniej więcej tym samym tempem notowałem międzyczasy kolejnych kilometrów od 5:20 do 4:35), jak i później w uzyskanym śladzie (widoczny poniżej).
Na wszystkich pozostałych treningach wszystko było jednak w porządku. Ani razu nie straciłem sygnału, a ślad wyrysowany na odbiegał znacząco od pokonanej przeze mnie trasy. Dla zobrazowania można porównać ślady z trzech różnych treningów, które odbyłem na tej samej trasie w różne dni.
Wskazania tempa chwilowego są prezentowane w pięciosekundowych postępach, co oznacza, że biegnąc w tempie 4:52/km na ekranie pojawi się nam tempo 4:50 lub 4:55. Nie jest to może jakiś duży problem, ale wywołał u mnie duże zdziwienie i w pewnym momencie wydawało mi się, że zegarek zawiesił się lub stracił kontakt z satelitami.
Same wartości nie reagują na zmianę tempa gwałtownie, co jest zaletą gdy mamy jakiś problem z jakimiś zakłóceniami, ale też i wadą gdy robimy np. trening interwałowy na bardzo krótkich odcinkach. W takim przypadku tempo chwilowe rośnie lub maleje dość stosunkowo wolno „skacząc” w górę lub dół co 5 sekund aż do rzeczywistej wartości.
Zakończenie treningu i odpoczynek
Zatrzymując stoper możemy zakończyć trening i zapisać go w pamięci zegarka. Jeżeli to zrobimy zegarek wyświetli nam kilka ekranów podsumowujących trening. Znajdziemy wśród nich. m.in. informacje o pokonanym dystansie, czasie itp., ale ciekawszymi parametrami się poprawione rekordy i przede wszystkim pułap tlenowy oraz asystent odpoczynku, czyli informacja o tym ile godzin powinniśmy odpoczywać przed kolejnym treningiem.
Pułap tlenowy pomaga określić potencjał wyścigowy użytkownika zegarka. Na ekranie zatytułowanym Symulator wyścigu możemy dowiedzieć się jaki czas jesteśmy w stanie aktualnie osiągnąć przy założeniu, że trenujemy pod wskazany dystans (z dystansem sugeruję też podchodzić do tych wartości, gdyż są one chyba zbyt optymistyczne, szczególnie na dłuższych dystansach).
Asystent odpoczynku, który podobnie jak pułap tlenowy i symulator wyścigu występował już w zegarku Garmin Forerunner 620, jest wskazówką informującą nas o tym po jakim czasie powinniśmy wyjść na kolejny trening. Na początkowych treningach wyświetlał absurdalnie wysokie liczby, gdy w pamięci znalazło się już jednak kilka treningów wskazania te były już bardziej wiarygodne.
Dynamika biegu
Garmin Forerunner 920XT, podobnie jak Foreruner 620 pozwala nam analizować dynamikę biegu. Co to znaczy? A no tyle, że urządzenie zbierze nam dane na temat rytmu (kadencji), czyli liczby kroków, które robimy w ciągu minuty, czasu kontaktu z podłożem (jak długo w trakcie każdego kroku nasza stopa styka się z podłożem) oraz poziomu wahań pionowych (oscylacje pionowe, próba oszacowania w jakim zakresie wahań porusza się nasz środek ciężkości).
Wszystkie te dane na pierwszy rzut oka wydają się ciekawe, jednak w codziennej analizie oraz jako wskazania podczas samego treningu, wydają się być mało pomocne. Być może są to wartości, które mogą nam przynieść jakieś istotne informacje w dłuższym okresie lub przy porównaniach z innymi biegaczami.
Pomiar aktywności
Garmin promując nowy zegarek chwali się, że jest to urządzenie pozwalające monitorować naszą całodobową aktywność. 920-tka pozwala na rejestrowanie liczby kroków, przebytego w ciągu dnia dystansu i spalonych kalorii oraz informuje o postępach w osiągnięciu wyznaczonego na dany dzień celu. To wszystko wydaje mi się jednak mało przydatnym dodatkiem.
Po pierwsze nie wyobrażam sobie abym mógł korzystać z tego zegarka przez cały czas, nawet w czasie poza treningiem. Emitowane sygnały dźwiękowe informujące o braku aktywności przez godzinę wydają się być bowiem nadgorliwe. Nawet w dniu, w którym odbyłem intensywny trening i byłem na kilkukilometrowym spacerze, zegarek krzyczał żebym się ruszył, mimo że dzienny cel został dawno osiągnięty.
Ponadto sam licznik kroków, który stanowi bazę do osiągania celu, to tylko ciekawostka. Można go oszukać machając ręką stojąc lub siedząc.
Zegarek z komputerem może łączyć się w tradycyjny sposób za pomocą kabla podłączanego do USB (jest to też sposób, aby go naładować, przy czym należy wspomnieć, że podczas ładowania nie można korzystać z żadnych funkcji zegarka) lub za pomocą WiFi.
Z połączeniem się do sieci bezprzewodowej nie miałem problemów – wszystko wyjaśnia instrukcja. Samą opcję łączności bezprzewodowej oceniam bardzo dobrze. Po zakończonym treningu nie trzeba wykonywać żadnych operacji tylko położyć zegarek w zasięgu sygnału by chwilę później móc analizować trening na ekranie komputera.
Zegarek możemy skomunikować także z innymi urządzeniami za pomocą technologii Bluetooth. Niestety podczas testów nie udało mi się połączyć tym sposobem zegarka z telefonem. Oba urządzenia nie były w stanie wykryć siebie nawzajem, przez co nie byłem w stanie przetestować niektórych opcji, jak np. Live Tracking (śledzenie treningu na żywo online) czy wyświetlania powiadomień z telefonu. Sądząc po komentarzach innych użytkowników można wywnioskować, że problem nie leżał jednak po stronie zegarka a telefonu.
Największym minusem Garmin Forerunner 920XT jest oczywiście jego cena. 2 tysiące złotych za zegarek biegowy to z pewnością kwota, która nie przekona każdego do jego zakupu. Pozostałe wady nie są na tyle istotne, a sam zegarek jest naprawdę bardzo dobry.
920-tka ma w sobie zdecydowaną większość przydatnych funkcji znanych ze starszych zegarków Garmina. Nie jest więc produktem rewolucyjnym, ale z pewnością bardzo nowoczesnym i przede wszystkim dostosowanym do oczekiwań użytkowników.
Jego ogromną zaletą jest także to, że w Garmin Forerunner 920XT przewidziano możliwość instalowania nowych aplikacji za pomocą Connect IQ, czyli platformy dla programistów. Stanie się to jednak na początku 2015 r., gdy udostępniona zostanie nowa aktualizacja.