Kuba Pawlak
Naczelny szafiarz Bieganie.pl. Często ryzykuje karierę redaktora dla dodatkowych 15 minut drzemki. Mając na szali sportową formę i czipsy, zawsze wybiera paprykowe. Biega dla pięknych i wygodnych butów. Naczelny szafiarz na Instagramie
Innowacja to ciężki kawałek chleba. Lata prac dziesiątek specjalistów i mnóstwo nakładów, a gdy wreszcie osiągniesz sukces, jak w przypadku biegówek z karbonową płytką, to i tak wszyscy cię skopiują. Dlatego szczególnie doceniam marki, którym chce się brnąć w nieznane i szukać nowych technologii, zamiast biernie odwzorowywać pomysły innych. Tą drogą podąża adidas ze swoją technologią podeszew 3D, a ja właśnie przetestowałem ich nowe 4DFWD.
Droga innowacji nie zawsze usłana jest różami. Sam Alfred Nobel – wynalazca dynamitu, przekonany był iż jego odkrycie „zakończy wszystkie wojny na świecie”. Jak wyszło, wszyscy wiemy. Niezależnie jednak od finału, u podstaw każdego wynalazku leży konsekwencja, upór i wiara w dążeniu do celu. Tych cech nie można odmówić marce adidas, która jest pionierem wykorzystania technologii 3D w produkcji butów do biegania.
Przypomnę, że omawiana nowość – model 4DFWD – nie jest pierwszą próbą oczarowania biegaczy drukowaną w technologii 3D podeszwą, przez markę spod znaku trzech pasków. Pomimo, że pierwsza, reprezentowana przez model 4D Run 1.0 nie podbiła rynku, to adidas wydaje się nie zrażać niepowodzeniami i właśnie wraca, aby ponownie spróbować wywołać u nas efekt WOW.
Nowy model ogłaszany jest jako efekt czterech lat rozwoju technologii podeszwy środkowej 4D o strukturze siatki, która powstała we współpracy z firmą Carbon. Podeszwa wyprodukowana jest w 39% z biomasy i według producenta stanowi 1 z 5 milionów możliwych wariantów konfiguracji pojedynczych komórek FWD CELL o charakterystycznym kształcie, przypominającym kokardę. Brzmi imponująco, ale czemu właściwie ma to służyć w bieganiu?
Inżynierowie twierdzą, że ma to przekładać pionowy nacisk na poziomy ruch do przodu. W porównaniu z poprzednią generacją podeszw 4D, adidas 4DFWD generuje trzykrotnie więcej ruchu naprzód pod wpływem pionowego nacisku. W rezultacie, opór odczuwany przez biegacza jest o 15% niższy, a ekonomia biegu bardzo podobna do modelu Ultraboost. Tyle teorii. Sprawdźmy jak to działa w praktyce.
Nie nazywałbym się Naczelny Szafiarz gdybym w pierwszej kolejności nie zrecenzował wam wyglądu testowanego buta. Choć to zdecydowanie najbardziej subiektywna cecha, która na dodatek nie zawsze wpływa na końcową ocenę biegówki, to jednak przy zbliżonej jakości wielu modeli, to właśnie design często wpływa na ostateczną decyzję przy zakupie.
4DFWD pod względem kolorystyki nie jest butem krzykliwym, który przyciąga uwagę tanią pstrokacizną. To rasowy adidas w dobrym znaczeniu tego słowa. Zgrabny, niezbyt wyzywający, ale gdy już skupi na sobie uwagę, to przyciąga oko wysmakowanymi detalami i ciekawą linią. Stonowana i elegancka, jak na but do biegania cholewka, przekierowuje uwagę na to co najważniejsze, chyli podeszwę. Jej kontrastująca, beżowa struktura, która w niczym nie przypomina tradycyjnej pianki, z pewnością przypadnie do gustu osobom, które lubią wyróżnić się na grupowym treningu. Tu zdecydowanie nie jest nudno.
Pierwsza przymiarka i pierwsze wyzwanie. Cholewka Primeknit + poprzez swoje dopasowanie początkowo niezbyt chętnie daje się włożyć na stopę. Jednak gdy już nasza noga w niej zagości, wydaje się być dobrze dopasowana i wygodna. Ja nie zauważyłem tu żadnych ryzykownych zabiegów producenta, które mogłyby spowodować obtarcia lub dyskomfort. Małym zaskoczeniem była dla mnie natomiast długość sznurówek, z których jedna po przecięciu prawdopodobnie mogłaby wystarczyć do zawiązania obu butów.
Co oczywiste, najbardziej byłem ciekawy tego jak zachowa się w kroku biegowym zaawansowana technologicznie podeszwa. Być może przed premierowym treningiem za dużo naoglądałem się promocyjnych filmów prezentujących niesamowite przekazanie przez 4DFWD energii z płaszczyzny pionowej na poziomą, ale organoleptycznie efekt oceniam jako „dość subtelny”. Trudno jest mi powiedzieć na ile jest to efektywny zysk energii, ale moje odczucie pozwala sklasyfikować testowany model jako but o mniej startowym zacięciu niż Adizero Adios Pro, ale bardziej niż Ultraboost 21 – przy czym muszę zaznaczyć, że bliżej mu pod względem amortyzacji i sprężystości do tego drugiego. W 4DFWD uzyskano taki efekt przy dość dużym dropie – 11,3 mm (21,2 mm pod przednią część stopy i 32,5 mm pod piętą). W stronę buta treningowego 4DFWD przesuwa również jego dość wysoka masa. Mój egzemplarz – UK 8.5 – to solidne 333 gramy.
Wracając jednak do innowacyjnej podeszwy i tego jak przekłada się ona na biegowe odczucia dodam, że efekt jest podobny jak w modelach z zaawansowaną technologicznie pianką. Nie odczuwam tu bardzo wyraźnej różnicy jeśli chodzi o stabilność, amortyzację czy zwrot energii w porównaniu do wiodących rynkowych technologii, co w ostatecznym rozrachunku należy traktować jako komplement. Czas pokaże jak dużo jeszcze producenci są w stanie wycisnąć z pianek, a jaka jest możliwość rozwoju w podeszwach technologii 3D.
Nowego adidas 4DFWD poleciłbym osobom szukającym mniej krzykliwej, ale wciąż niesztampowej alternatywy dla buta treningowego, takiego jak Ultraboost 21. Wrażenia w kroku biegowym są dość podobne, a jeśli wierzyć zapewnieniom producenta, to również trwałość powinna być na zbliżonym poziomie.
Pomimo że, 4DFWD nie mają wykończenia flagową gumą Continental, to w warunkach mojego testu bardzo dobrze trzymały się podłoża. W połączeniu z poprawnie trzymającą moją wąską stopę cholewką, czułem się w nich stabilnie i w pełni kontrolowałem przyczepność na suchej nawierzchni.
Z uwagi na wspomnianą wcześniej masę poleciłbym ten but do codziennych treningów lub ewentualnie jako pierwsze buty o uniwersalnym zastosowaniu. Po dwóch tygodniach użytkowania nie zauważyłem też, aby w otwory podeszwy dostały się niepożądane przedmioty, takie jak drobne kamyki, które musiałbym usuwać, o co trochę się obawiałem.
Dodatkowym argumentem przemawiającym za adidas 4DWFD są zabiegi producenta mające na celu zmniejszenie ilości plastikowych odpadów. Kupienie pary butów do biegania naturalnie planety nie zbawi, a globalne koncerny mają tu jeszcze sporo do poprawy, ale warto docenić, że myślą o zmianie i wysyłają w świat czytelny przekaz.
Największa innowacja modelu 4DFWD – podeszwa wykonana w technologii 3D – nie powoduje w mojej ocenie skokowej zmiany jakościowej w świecie butów do biegania. Jednak osiągnięte w krótkim czasie porównywalne parametry do rozwijanych od wielu lat pianek najwyższej jakości, każą z dużym zainteresowaniem śledzić dalszy rozwój tej konstrukcyjnej nowości. Dziś zakup 4DFWD to już nie dziwactwo, lecz ciekawa alternatywa dla najlepszych treningowych butów na rynku.
Zdjęcia: Marta Gorczyńska