19 października 2019 Redakcja Bieganie.pl Sprzęt

Nike Alphafly – rewolucja czy marketing?


W kontekście historycznego wyniku, jakim było złamanie dwóch godzin na dystansie maratonu przez Eliuda Kipchogego, warto przyjrzeć się bliżej używanym przez niego butom. Zjawiskowo wyglądający model z pewnością przyciągnął uwagę wielu osób. Wyróżnia się nieco dziwaczną budową, ale skłania też do refleksji, jak dużo można zyskać dzięki nowoczesnym technologiom. Czy model Alphafly ma w sobie coś wyjątkowego i czy rzeczywiście daje przewagę jego użytkownikom?

W bieganiu mieliśmy wiele przełomów dotyczących obuwia. Najpierw na żużlowej bieżni zastosowano pierwsze buty z kolcami, które pojawiły się już w połowie XIX wieku. Ich pionierem była firma J.W. Foster i Synowie, która później kilka razy rewolucjonizowała modele butów do biegania (szczegóły znajdziemy w książce „Golden Kicks: The Shoes that changed Sport”).

Poniżej 2 godzin w czymś ekstra

W biegach ulicznych eksperymentowano raczej z „oddawaniem” energii przez buty, a także z ich lekkością i wygodą. W ostatnich latach pojawiła się również rywalizacja pomiędzy gigantami, kiedy adidas wkraczał z pianką boost, Nike tymczasem zaczęło budować coraz wyższe buty w serii Vaporfly. Inne firmy nie pozostawały w tyle, choć dwóch największych graczy decydowało się na najbardziej odważne ruchy.

Nowe buty, w których w Wiedniu biegł Eliud Kipchoge, otrzymały nazwę Alphafly i od razu wzbudziły dyskusję w biegowym świecie. Na pierwszy rzut oka wyglądają bardzo niezdarnie i zdają się przeciwieństwem typowych startówek – bo są raczej wysokie i wyglądają dość topornie. Mimo to pozostają bardzo lekkie – jeden waży zaledwie 190 gramów.

Ich wygląd i budowa są odmienne od poprzedników, choć trzeba przyznać, że kształt przypomina wcześniejsze modele. Przypomnijmy, że niejako na potrzeby próby złamania dwóch godzin stworzono najpierw model Vaporfly 4%, którego Kipchoge używał podobno podczas słynnego #breaking2 na torze Monza. Później pojawiła się jego kolejna odsłona – ZoomX Vaporfly Next%, która zaskakiwała nietypowym kształtem.

Kiedy w Wiedniu Kipchoge pojawił się w modelu Alphafly podczas INEOS 1:59 Challenge, zwracały one uwagę jeszcze bardziej „kosmicznym” wyglądem niż ich poprzednicy. Model ten jest sporo wyższy (podeszwa jest o 11 mm wyższa pod piętą i o 10 mm pod palcami). Niedawno dowiedzieliśmy się też, co jest w środku.alphafly_3.jpg Robbie Reddinger z serwisu believeintherun.com odnalazł zgłoszenie tego modelu w Amerykańskim Biurze Patentowym i dokładnie się mu przyjrzał. Oto szczegóły.

Budowa

Model ten jest przykładem szeroko pojętego maksymalizmu. W środku znajdziemy wiele warstw, z których składa się mocno amortyzowana podeszwa. Pomiędzy trzema pofałdowanymi karbonowymi płytkami znajdziemy cztery „poduszki”, trzy karbonowo-polimerowe warstwy, dwie porcje pianki i część zewnętrzną. alphafly_7.png 

Środek podeszwy
Część środkową podeszwy można podzielić na cztery warstwy. Górna składa się z pianki, druga jest ze złożonego materiału, trzecia to prawdopodobnie włókno węglowe, a dolna warstwa składa się z większej ilości pianki. Ale to nie koniec. Pod czterema warstwami znajdują się „poduszki” i kolejne solidne porcje pianki, a także przerwa dzieląca but na jego przednią i tylną część.

alphafly_41.pngWidok boczny patentu Nike Alphafly

Pięta
Równie ciekawa jest budowa pięty. Ta część wydaje się podobna do poprzednich wersji modelu Vaporfly. Podzielona na segmenty część buta jest w zasadzie stosem warstw z haczykowatym połączeniem z pozostałą częścią podeszwy.alphafly_5.png
Można więc powiedzieć, że struktura buta Vaporfly/Next% wyglądała następująco:
– Pianka
– Karbonowa płytka
– Pianka
– Zewnętrzna podeszwa

W Alphafly projektanci z Nike zaproponowali następującą konstrukcję butów:
– Pianka
– Karbonowa płytka
– Pianka
– Poduszka gazowa (Zoom Air)
– Karbonowa płytka
– Poduszka gazowa (Zoom Air)
– Karbonowa płytka
– Zewnętrzna podeszwa

Co ciekawe, w opisie patentu nie ma nic na temat wypełnienia komór gazem, możliwe więc, że wypełnione są płynem. Można przypuszczać, że wypełnione płynem miejsca działają podobnie jak system znany z butów Asics Gel, a karbonowe płytki przypominają znaną z firmy Mizuno falę (Wave).

Co na to przepisy?

World Athletics (IAAF) szczegółowo reguluje, jakich technologii można używać w odniesieniu do obuwia na zawodach. Artykuł nr 143 z Przepisów Zawodów w Lekkoatletyce (pkt 2) brzmi: Zawodnicy mogą startować boso albo w obuwiu na jednej lub obu stopach. Obuwie startowe służy ochronie i nadaniu stabilności stopom oraz mocniejszemu oparciu o podłoże. Nie może być ono jednak tak skonstruowane, żeby dawać zawodnikowi jakąkolwiek nieuczciwą pomoc, w tym nie wolno stosować technologii, która pozwoli użytkownikowi osiągnąć nieuczciwą korzyść (…). Wszystkie typy obuwia stosowanego na zawodach muszą być zatwierdzone przez IAAF. Obuwie musi być też dostępne dla wszystkich lekkoatletów.

Zmiana z 2007 r. zakazuje dodatkowo użycia jakichkolwiek urządzeń, które mają sprężyny, koła lub jakiekolwiek inne elementy pozwalające użytkownikowi na przewagę nad innym zawodnikiem.

Ogólna interpretacja tych przepisów pozwala przypuszczać, że nowy model Nike spełnia przepisy Międzynarodowej Federacji Lekkoatletycznej (jeśli producent wprowadzi właśnie te buty na rynek).alphafly_2.jpg Na pytanie dziennikarzy o tego typu modyfikacje, Sebasian Coe zapowiedział w sierpniu tego roku, że World Athletics przyjrzy się temu zagadnieniu i pod koniec roku zdecyduje, czy będzie wprowadzał stosowne zmiany. World Athletics prowadzi w tym celu specjalne śledztwo.

Jak informuje firma Nike, buty trafią do ogólnej sprzedaży na wiosnę 2020 roku (przełom marca i kwietnia), a być może nawet wcześniej, aby zawodnicy posiadający kontrakt z tą firmą mogli w nich wystartować podczas kwalifikacji olimpijskich USA pod koniec lutego 2020 r. Buty mają kosztować 274,99$.

– Naszym celem jest pomóc naszym sportowcom osiągnąć najlepszą wyniki i przekraczać granice. Bez względu na to, czy wywołuje to kontrowersje, czy nie. Nie mamy sobie nic do zarzucenia – wyjaśniają przedstawiciele Nike w wypowiedziach dla serwisu as.com.

Testy firmy wykazały, że model Vaporfly z 2017 roku poprawiał osiągi biegaczy o 4% dzięki specjalnej piance i karbonowej płytce. W kwietniu ubiegłego roku, gdy przed maratonem londyńskim zaprezentowano Vaporfly Next%, ogłoszono, że ten model miał dawać „jeszcze większy zwrot energii”. Teraz, gdy pojawiają się Alphafly z trzema płytkami z włókna węglowego, z których dwie są podtrzymywane przez dwie komory gazowe, procent poprawy nie jest dokładnie znany, ale mówi się nawet o 6%.

Brian Hanley, biomechanik z University of Leeds Beckett i współpracownik World Athletics w rozmowie z dziennikarzami serwisu as.com mówi:

Myślę, że istnieją potencjalne korzyści stosowania tych butów, ale wszystko zależy od techniki biegu. Większe korzyści będą dla tych, którzy lądują na piętę, niż na przednią część stopy – dodaje.

Poprzednie modele Nike (Vaporfly i Next) zrobiły furorę wśród wyczynowców na całym świecie i mimo wysokiej ceny kupowali je sami zawodnicy. Nawet ci, którzy współpracowali z innymi markami, decydowali się na zakup i zaklejanie znaczków amerykańskiego giganta. Buty traktowano w niektórych wypadkach jako alternatywę dla kolców – Norweg Sondre Nordstad Moen, były rekordzista Europy w maratonie, biegł w nich w finale 10000 m na mistrzostwach świata w Dosze.

O wypowiedź na temat ostatnich startówek od Nike zapytaliśmy Jakuba Nowaka (PB 2:13:41 w maratonie), który stosuje je już od dłuższego czasu.

– Pierwszy
model tego typu, jaki miałem, to Nike Fly SP, a dokładniej wersja
Tokio, która była dostępna tylko na Stany Zjednoczone. W momencie, kiedy
założyłem po raz pierwszy, śmiałem, że to jest tak, jakbym biegł na sprężynach. Gdy robiłem rytmy, ciało nie nadążało za nogami, które gdzieś tam
leciały. Musiałem się do tego przyzwyczaić. Z każdym kolejnym modelem te
odczucia były jeszcze mocniejsze. Pierwszą wersję Nike Vaporfly 4%
testowałem trochę później. po raz pierwszy założyłem je na nogi we Włoszech, u mojego
kolegi, tam trenującego Rafała Nordwinga. Pierwsze wrażenie było takie, że to takie
„kapcie”. Natomiast już druga edycja Vaporfly 4%, w których
biegłem maraton, zupełnie inaczej trzymała nogę i inaczej pracowała. Te
odczucia zdecydowanie bardziej przypominały dla mnie but startowy. Dodatkowo czułem tę „sprężynę” w postaci płytki, jak gdyby „ładowała". Gdy rozmawiałem z innymi zawodnikami biegającymi w tych
butach, wszyscy otwarcie mówili o tym, że aby w tych butach trenować, trzeba być do nich przygotowanym mięśniowo. Tak jak normalnie but
startowy powodował głównie zakwaszenie łydek, tak po bieganiu w tym
bucie zdecydowanie bardziej czuć napięcie mięśni pośladkowych, czwórek.
Według mnie, jeżeli ktoś będzie biegł w nich maraton i nie będzie do tego odpowiednio przygotowany mięśniowo, to
może się to dla niego po 30-35 km skończyć źle.

Startówki już nie takie chude

Obuwie stosowane przez biegaczy od początku rozwoju lekkoatletyki było jednym z podstawowych narzędzi, które dawało szansę znacznej poprawy wyników u biegaczy. Początkowo kierunkiem projektantów było redukowanie wagi buta, więc startówki były „odchudzane”, a podeszwa była cienka i wytrzymała. Teraz wydaje się, że dąży się do coraz większego „oddawania” energii przez buty. Każdy centymetr pianki może być potencjalną korzyścią. Ciekawe wydaje się też działanie karbonowej płytki i poduszek (wypełnionych gazem lub płynem). Złośliwi twierdzą, że zmierzamy w kierunku butów bionicznych:

Prototyp Alpafly wzbudził już skrajne emocje w świecie sportu. Znani byli długodystansowcy Hiszpan Jesús Espania i Amerykanin Ryan Hall skrytykowali ich użycie podczas zawodów twierdząc, że dają nielegalną przewagę. Inni sportowcy są chętni do ich wypróbowania.

– Wyglądają
„kosmicznie”. Dla mnie nie
wygląda już tak bardzo topornie jak te poprzednie. Jestem ciekaw, jakie
odczucia są w tych butach i jak to będzie w praktyce, jak one pracują.
Jeszcze mocno się nie zagłębiałem w technologie, jakie oni tam
zastosowali. Jest tam ponoć potrójna płytka, tak? Wygląda to bardzo ciekawie i
z przyjemnością przetestowałbym taki but –
mówi Kuba Nowak.

Przebiegnięcie przez Eliuda Kipchogego poniżej dwóch godzin maratonu jest już solidnym argumentem za tym, że nowy model jest skuteczny. Musimy jednak poczekać na decyzje World Athletics i opinie innych zawodników. Jak mówi część biegaczy, nie wszyscy skorzystają z tego rozwiązania, bo wykorzystanie nowatorskich butów może być zależne od siły i techniki konkretnego biegacza. Wydaje się jednak, że jest to ciekawy kierunek. Na ile sprawdzi się tak śmiałe posunięcie amerykańskiego giganta i jakie buty faktycznie trafią do sprzedaży – okaże się dopiero za jakiś czas.

 

____________________
Jakub
Jelonek – absolwent AWF w Krakowie i doktorant tej uczelni. Pracownik
Uniwersytetu Humanistyczno-Przyrodniczego w Częstochowie. Współautor
książki „Trening mistrzów” oraz biografii najlepszych polskich biegaczy.
Ciągle aktywny chodziarz (mistrz Polski 2018 na 50 km), który
nieustannie dokądś zmierza. Dwukrotny olimpijczyk na 20 km (z Pekinu i
Rio) z ambicjami na Tokio. Trener i sędzia lekkoatletyczny, organizator
imprez, nie tylko sportowych. Uwielbia czytać, ale i pisać – nie tylko o
sporcie. Autor bloga www.jelon.blog

Możliwość komentowania została wyłączona.