Dariusz Korzeniowski
Na co dzień realizuje się w pracy w międzynarodowej korporacji ale w przerwach i po pracy z pasji do biegania jest promotorem aktywnego stylu życia. Bawi się sportem i inspiruje innych do biegania.
Artykuł powstał we współpracy z marką New Balance
New Balance od lat towarzyszy biegaczom, budując reputację marki, która łączy solidność, komfort i zaawansowane technologie piankowe. Linia SuperComp to flagowa seria butów wyścigowych, stworzonych po to, by pomóc biegaczom wycisnąć maksimum z każdego startu. W najnowszej odsłonie, Elite v5, konstruktorzy postawili na redukcję wagi, jeszcze lepszą responsywność i utrzymanie najwyższych osiągów nawet na długich dystansach.
Znacząca aktualizacja specyfikacji technicznej w Elite sprawiła, że nowa odsłona modelu v5 to nie tylko aktualizacja, a w zasadzie całkowicie nowa konstrukcja. Osobiście jestem pod bardzo dużym i to pozytywnym wrażeniem, jak konstruktorzy podeszli do uwag użytkowników wcześniejszych modeli i co zrobili, aby je uwzględnić w nowym projekcie. Szczegóły rozwinę w dalszej części recenzji. Zacznę jednak od specyfikacji buta, która już na początek dużo mówi o dokonanych aktualizacjach.
Pianka podeszwy środkowej to w 100% PEBA wykonana w technologii Fuelcell. Jest super wytrzymała – jej możliwości można było poznać w poprzednim modelu v4 a teraz została jeszcze ulepszona. Charakterystyka pianki odpowiada za jej wysoką responsywność i niewątpliwie przy każdym szybszym kroku czuć zwrot energii, którym but eksploduje w trakcie wybicia.
Platforma i amortyzacja, to według mnie główna siła New Balance Elite v5. Pianka daje uczucie sprężystości i solidnego wybicia – szczególnie gdy biegnie się szybciej lub przyspiesza. W porównaniu z v4 znacząco zmniejszono masę, uproszczono strukturę, co sprawia, że but jest żywszy pod stopą. Płytka karbonowa pełni tu funkcję dynamicznego wsparcia w przedniej części stopy – wspiera przyspieszenia, tempo, finisz biegu. Model płytki to znany już z poprzednich modeli – Energy Arc, umieszczony na całej długości podeszwy, ale w v5 lekko zaktualizowany i poprawiony.
Odpowiednia ilość pianki pod stopą (40 mm pod piętą i 32 mm pod śródstopiem) daje dobrą ochronę stawów przy lądowaniu i odczuwalną amortyzację, a drop 8 mm wspiera biegaczy biegających z pięty i tych, którzy chcą uniknąć przeciążeń achillesa.
Cholewka jest lekka, przewiewna i dość blisko stopy. Mesh wykonany został z jednowarstwowego materiału także w znanej już z poprzedniej edycji, technologii FantomFit. Cholewka jest bardziej dopasowana do stopy i elastyczna, a wspomniany powyżej FantomFit stara się zapewnić bardzo stabilne utrzymanie stopy na swoim miejscu bez zastosowania zbędnych wzmocnień. Przy szybszych biegach / startach czuć, że stopa jest stabilnie trzymana i mimo że cholewka otula blisko stopę, robi to bez ucisku. W testach przy wysokiej temperaturze wentylacja była zadowalająca bez odczuwania uczucia przegrzewania i świetnie odprowadza nadmiar wilgoci.
Konstruktorzy New Balance w pełni wsłuchali się w opinie użytkowników wersji v4, szczególnie dotyczące zapiętka. Poprzednia konstrukcja była dość kontrowersyjna – agresywnie wykończony rant i minimalna ilość wyściółki często powodowały obtarcia oraz podrażnienia ścięgna Achillesa. W moim przypadku skończyło się to pęcherzem i kilkoma bardzo nieprzyjemnymi treningami. W nowej wersji v5 sytuacja zmienia się diametralnie, już po założeniu butów czuć pełen komfort. Miękkie wypełnienie zapiętka przyjemnie otula Achillesa i piętę, a jednocześnie stabilnie trzyma stopę na miejscu, zapewniając świetne dopasowanie i pewność kroku.
Widoczną zmianą był też język połączony klinowo z konstrukcją cholewki. Jego miękkie wypełnieni znacząco poprawiło zabezpieczenie stopy przed uciskiem sznurowadeł i sama konstrukcja języka i jego zwiększona długość powoduje, że nie zawija się i wspomaga stabilizację buta.
To o czym nie można nie wspomnieć, to lekkość butów – szczególnie w porównaniu do ich poprzednika, który w tym zakresie zbierał sporo negatywnych opinii. New Balance Elite v5 w rozmiarze EUR 45 waży prawie 50 gramów mniej niż v4. Moje pierwsze wrażenie? Zupełnie inny but – wyraźnie lżejszy, zgrabniejszy, a przez to już na pierwszy krok sprawiający wrażenie szybszego.
Podeszwa zewnętrzna została niemal całkowicie przeprojektowana. Nowy gumowy materiał bieżnika umieszczono w kluczowych strefach kontaktu z podłożem. Największą zmianą w tej części buta jest nowa mieszanka gumy – bardziej miękka, co przekłada się na lepszą przyczepność. Na suchym asfalcie trakcja jest znakomita, nawet przy dynamicznym wybiciu. Na mokrej nawierzchni buty również radzą sobie dobrze, choć przy dużej ilości wody lub bardzo śliskiej powierzchni warto zachować ostrożność.
Szybkie sesje / interwały / biegi progowe: tutaj New Balance Elite v5 błyszczy. To jest jego naturalne środowisko, w którym czyje się jak „ryba w wodzie”. Każde przyspieszenie czuje się niemal jak wybicie z trampoliny, a karbonowa płytka + sprężysta pianka dobrze reagują nawet przy zmęczeniu.
Długie wybiegania nie stanowią problemu – spora ilość pianki w podeszwie środkowej skutecznie chroni stopy przed przeciążeniami. Miękkość pianki sprawia, że mimo iż Elite v5 to but startowy, można w nim śmiało pokonać 20-30 km, zarówno na treningu, jak i w zawodach, zachowując wysoki poziom komfortu przez cały dystans. Uczucie wygody nieco maleje dopiero przy naprawdę długich biegach, ponieważ konstrukcja buta jest bardziej sztywna niż w typowych treningówkach.
Easy run / rozbiegania regeneracyjne: tutaj nieco mniej idealnie. Miałem wrażenie, że nawet w wolnych jednostkach treningowych uczucie „super buta” jest cały czas mocne. W czasie treningów w luźnym tempie odczuwałem, że stopa nie pracuje naturalnie a buty zachęcają do szybszego biegania (ze względu na resorowy profil podeszwy i reaktywną, sztywną płytkę). Jeśli tylko celem jest używać buta głównie na starty, tempo czy długie biegi, to w takich warunkach pracy powinny się sprawdzić idealnie.
Jednym z kluczowych wyzwań, jakie mogą napotkać osoby rozważające wybór nowych New Balance Elite v5 – zwłaszcza początkujący i mniej zaawansowani biegacze, jest charakter samej podeszwy. Agresywna geometria i sztywność płytki w połączeniu z dynamiczną pianką sprawiają, że but dosłownie „popycha” do szybszego biegania. To rozwiązanie świetnie działa w rękach doświadczonych zawodników, ale jednocześnie wymaga od układu ruchu odpowiedniego przygotowania i siły, aby w pełni wykorzystać potencjał konstrukcji bez ryzyka przeciążeń.
Kolejnym wyzwaniem z jakim przyjdzie stanąć niejednemu przyszłemu maratończykowi, to komfort na długim dystansie. W New Balance SC Elite v5 po kilkunastu kilometrach widać wyraźną różnicę w porównaniu z miększymi butami treningowymi typu daily trainer. To doświadczenie tylko potwierdza moją opinię, że niezależnie od tego, jak wygodny czy dopracowany wydaje się karbonowy but startowy, organizm biegacza musi być odpowiednio przygotowany do pracy w tak wymagającym obuwiu. Chodzi tu przede wszystkim o adaptację całego układu mięśniowo-szkieletowego. Aby w pełni wykorzystać potencjał tego typu konstrukcji, konieczna jest solidna baza siłowa i regularne ćwiczenia wzmacniające.
Wysoka podeszwa w nowych v5 sprawia, że na nierównej drodze czy kostce brukowej but może zachowywać się mniej przewidywalnie. W takich warunkach bieg wymaga odrobinę większej uwagi i kontroli kroku, aby utrzymać pełną płynność.
Nowa odsłona butów praktycznie nie wymaga okresu adaptacji. Jeśli biegacz ma już doświadczenie z obuwiem opartym na bardziej agresywnej konstrukcji, wysokiej piance i wyraźnym dropie, to w Elite v5 od razu poczuje się pewnie – wystarczy je założyć i można bez obaw ruszyć na trening. Najbardziej uderzająca jest tu lekkość i dynamika. Te dwa elementy stale przeplatały się w moich testach, dając poczucie, że każdy krok jest nie tylko szybszy, ale i bardziej naturalny. Dzięki temu nawet wymagające jednostki treningowe wydawały się mniej obciążające i dawały sporo frajdy z biegania.
Nowa konstrukcja sprawia, że but niemal stapia się ze stopą, tworząc z nią spójną całość. Podczas różnych treningów miałem poczucie pełnej kontroli – jeśli chciałem przyspieszyć, but reagował natychmiast, jeśli zmieniałem kierunek – podążał za mną bez opóźnień. Subiektywnie oceniam, że właśnie ta responsywność i „słuchanie” biegacza stanowią jedną z największych zmian na plus w stosunku do poprzedniej wersji.
To but startowy klasy „super shoe” dla tych, którzy:
Nie poleciłbym go tym, którzy mają delikatne stopy, dużą wagę i chcą buta na codzienne biegi regeneracyjne – dla nich lepiej mieć osobny model daily trainer.
New Balance SuperComp Fuelcell Elite v5 to bardzo ciekawa propozycja dla biegaczy, którzy chcą mieć but „pełen mocy” na start dnia, gdy liczy się tempo i odbicie. To but dynamiczny, responsywny i przy właściwym użytkowaniu bardzo widowiskowy. Jeśli jesteś gotowy na karbon i akceptujesz kompromis pomiędzy komfortem a prędkością, Elite v5 może być Twoim prawdziwym game-changerem.
New Balance FuelCell SuperComp Elite v3 – maratoński komfort
Trzecia odsłona Elite jest skierowana głównie do tych, którzy stawiają komfort i miękkość ponad wszystko. Pianka Fuelcell ma charakter pluszowy – bardzo przyjemny pod stopą, ale szybko się ubija i nie jest zbyt trwała. Brak solidnego zabezpieczenia gumą powoduje, że podeszwa dość szybko się ściera, a przy głębokim osadzeniu stopy wielu biegaczy narzeka na obtarcia kostek o boczne ranty.
To but, który świetnie sprawdza się w maratonie dla osób szukających wygody i miękkiej amortyzacji, ale brakuje mu dynamiki i trwałości. Idealny dla tych, którzy wolą długodystansowy komfort kosztem szybkości.
New Balance FuelCell Elite v4 – agresywny wojownik z ciężarem na barkach
Czwarta generacja to w zasadzie nowy but – zupełne odejście od filozofii v3. Tutaj pojawiła się twardsza, gęstsza pianka FuelCell, która jest dużo bardziej wytrzymała, ale też mocno podniosła wagę. W praktyce Elite v4 stał się jednym z najcięższych butów startowych na rynku obok Hoka Cielo X1.
Energy Arc pracuje agresywnie, mocno wypychając stopę do przodu i wymuszając szybsze tempo. Cholewka trzyma stopę lepiej, ale twardy kołnierz bez miękkiego wykończenia często podrażnia ścięgno Achillesa. To but dla biegaczy, którzy chcą bardziej sportowego charakteru i agresywnej dynamiki, ale są gotowi zapłacić cenę w postaci większej wagi i mniejszego komfortu na długim dystansie. Idealny na półmaraton lub szybkie jednostki, mniej na maraton w pełnym komforcie.
New Balance FuelCell Elite v5 – balans i odpowiedź na głosy biegaczy
Nowa, piąta wersja to prawdziwy przełom i odpowiedź New Balance na wszystkie wcześniejsze uwagi. Pianka FuelCell w technologii PEBA wprowadza lekkość i sprężystość, jakiej brakuje poprzednikom. To skok jakościowy, który stawia New Balance w jednym szeregu z Nike ZoomX czy ASICS FF Turbo.
Waga znacząco spadła, co sprawia, że but wreszcie czuje się jak prawdziwy „superbut”. Energy Arc wciąż wspiera przetoczenie, ale pracuje płynniej niż w v4 – zamiast agresywnego wypychania mamy harmonijne, długodystansowe prowadzenie. Cholewka z lekkiej, pojedynczej siatki dobrze trzyma stopę i daje wrażenie lekkości, a cała konstrukcja jest bardziej dopracowana i przyjazna dla biegacza.
New Balance Elite v5 to but uniwersalny – można w nim pobiec 5 km, półmaraton, ale i pełny dystans maratoński bez obaw, że nogi odmówią posłuszeństwa w drugiej części biegu. To model, który wreszcie łączy dynamikę, lekkość i komfort.
Patrząc na ewolucję całej serii można powiedzieć, że Elite v3 to but dla tych, którzy ponad wszystko cenią miękkość i wygodę, ale nie oczekują rekordowej dynamiki. Sprawdza się najlepiej w maratonie biegnącym w spokojnym, kontrolowanym rytmie.
Elite v4 to propozycja dla biegaczy ambitniejszych i szybszych, którzy chcą czuć mocną pracę płytki karbonowej. Świetny w półmaratonie czy szybszych biegach tempowych, ale mniej przyjazny na maraton w komforcie. Dla mnie osobiście bardziej treningowy niż startowy.
Elite v5 to wreszcie uniwersalny kompromis – lekki, dynamiczny i wystarczająco komfortowy, by sprawdzić się zarówno na krótkich dystansach, jak i na 42 km. To but, którym New Balance faktycznie dogonił konkurencję i pokazał, że potrafi stworzyć „superbut” kompletny.
Według mojej oceny i praktyce v5 to pierwszy SC Elite, który realnie może i konkuruje z topowymi modelami startowymi – Nike Vaporfly, ASICS Metaspeed, Adidas Adios Pro, Puma Fast-r.
Sprawdź recenzję video:
Artykuł powstał we współpracy z marką New Balance