Krzysztof Brągiel
Biega od 1999 roku i nadal niczego nie wygrał. Absolwent II LO im. Mikołaja Kopernika w Kędzierzynie-Koźlu. Mieszka na Warmii. Najbardziej lubi startować na 800 metrów i leżeć na mecie.
Nieoficjalny rekord Europy Norwega Sondre Moena w biegu 1-godzinnym, rekord Wielkiej Brytanii na uliczne 5 km w wykonaniu Marca Scotta, World Lead na 100 metrów autorstwa Shelly-Ann Fraser Pryce, mocna życiówka na niskich płotkach biegającej nauczycielki Jessie Knight. A do tego lekkoatletyczne mistrzostwa Czech i Niemiec oraz rozliczne polskie mitingi, w których najwięcej biegowego działo się w Gdańsku, Lublinie, Radomiu, Pile i Zgorzelcu. Patrząc na gęsto rozsiane na listach wyników literki PB, można wysnuć tezę, że pandemia nieszczególnie przeszkadza lekkoatletom w osiąganiu życiowych rezultatów.
W piątek 8 sierpnia lepiej od rekordu Europy w biegu 1-godzinnym pobiegł doskonały norweski długodystansowiec Sondre Nordstad Moen. Zwycięzca ubiegłorocznego półmaratonu w Gdyni, w ciągu 60 minut zdołał pokonać ponad 52 okrążenia na bieżni w Kristianstand, co daje dokładnie 21131 metrów. Jak łatwo przeliczyć dystans półmaratonu (21097 m) Norweg minął kilka sekund poniżej godziny. Do pobicia podstarzałego rekordu Holendra Josa Hermensa (20944 m z 1976 roku) były rekordzista Europy w maratonie i na połówkę przygotowywał się w kraju. Dogodne warunki do szlifowania prędkości na bieżni znalazł w norweskim Oppland (na zdjęciu poniżej). EDIT: Rekord nie może być formalnie uznany, dyskusje w samej Norwegii wzbudza wykorzystanie kontrowersyjnego obuwia, które było niezgodne z najnowszymi przepisami World Athletics. Sam Sondre, jak wynika z wypowiedzi medialnych, już się z tym pogodził i podkreślał: „To tylko sport i wielu jest w gorszej sytuacji niż ja. Szkoda jednak, że ciężka praca się nie opłaca”.
Rekord świata od 13 lat dzierży Haile Gebrselassie – 21285 metrów. Wynik Etiopczyka chce pobić w tym roku Mo Farah. Brytyjczyk już w czerwcu zapowiedział start w biegu 1-godzinnym podczas zawodów w Brukseli, które planowane są na 4 września. Czy „Sir Mo” uda się w ciągu godziny dotrzeć dalej niż Gebrselassiemu? Nawet jeśli nie, to wciąż do pobicia będzie piątkowy wyczyn Moena.
Trybuny wypełnione po brzegi, żywiołowy doping – mistrzostwa Czech, które w dniach 8-9 sierpnia rozegrano w Pilznie, wyglądały praktycznie tak samo, jak przed pandemią. Wśród licznie zgromadzonych fanów lekkiej atletyki trudno było wypatrzeć choć jedną osobę w maseczce ochronnej (luźną atmosferę oddaje zdjęcie poniżej).
Jeśli chodzi o poziom sportowy czeskiego czempionatu, na wyróżnienie zasługuje juniorski rekord kraju na 400 metrów Barbory Malikovej. Niespełna 19-letnia zawodniczka Sokoła Opava sięgnęła po złoto, w finałowym wyścigu zatrzymując zegar na 51.65.
Czesi zdają się mieć podobne problemy do nas, jeśli chodzi o poziom krótkich sprintów i biegów długich. Męską setkę wygrał doświadczony 34-letni Jan Veleba z czasem 10.28. Z kolei na 5000 metrów złoto Viktorowi Singalowi przyniósł wynik 14:31.37. U pań 16:08.63 (najlepszy wynik na krajowych listach) dało pewne zwycięstwo Simonie Vrzalowej.
W Brunszwiku podczas 120-tych lekkoatletycznych mistrzostw Niemiec, ogromne trybuny Eintraht-Stadion straszyły pustkami (co widać na zdjęciu tytułowym). Pojedynczy, rozproszeni w bezpiecznych odległościach obserwatorzy, uzbrojeni byli w maseczki.
W tych sterylnych warunkach niemieckim królem krótkiego sprintu został Deniz Almas. Reprezentant VFL Wolfsburg w półfinale pobiegł 10.28, a w finale przy praktycznie bezwietrznej pogodzie (+0.1 m/s) zatrzymał zegar na bardziej efektownym 10.09. Drugi Hartmann uzyskał 10.23, a trzeci Julian Reus 10.26.
Podobnie jak w przypadku setki, na wyższym poziomie niż w Czechach, stały biegi na 5000 metrów. U mężczyzn zwyciężył Mohamed Mohumed (14:02.75) a poniżej 14:10 (najlepszy aktualnie wynik na polskich listach) pobiegło w sumie 5 zawodników. Wśród pań wygrała Alina Reh (16:08.33). 10 zawodniczek złamało 17 minut, podczas gdy w Pilznie brąz dawało 17:07.69.
Na 800 metrów doskonałą formę z sezonu zimowego potwierdził Mark Reuther. Halowy rekordzista Niemiec do zwycięstwa w finałowym biegu potrzebował wyniku 1:46.97.
Na Jamajce, w ojczyźnie najszybszego człowieka wszech czasów Usaina Bolta, z bardzo dobrej strony zaprezentowały się jego krajanki. Mistrzyni świata na 100 metrów Shelly-Ann Fraser-Pryce oraz mistrzyni olimpijska Elaine Thompson-Herah (która pod koniec ubiegłego roku wyszła za mąż za Derrona Heraha, byłego lekkoatletę, obecnie trenera) rozbiły sprinterski bank podczas mitingu Velocity Fest.
Najpierw Fraser-Pryce przecięła metę w 10.87 (WL – prowadzenie na listach światowch). Chwilę później mało brakowało, a musiałaby podzielić się liderowaniem z inną mistrzynią olimpijską – Thompson, która jednak spóźniła się o setną część sekundy, finiszując w swojej serii w 10.88.
W Brukseli na Boudewijnstadion mocną życiówkę na 400 przez płotki nabiegała Jessie Knight. Brytyjka zimą podczas zawodów Indoor Tour w Glasgow pokonała między innymi Justynę Święty-Ersetic, przebiegając płaskie czterysta pod dachem w fenomenalne 51.57. To jednak niskie płotki są jej koronną konkurencją, co udowodniła w ostatnią niedzielę, wynikiem 55.27 poprawiając poprzednią życiówkę o 0.77 sekundy. W tym momencie nowy PB biegającej nauczycielki wuefu daje jej 2 miejsce na światowych listach, za objawieniem sezonu Holenderką Femke Bol (53.79) oraz 10 pozycję na brytyjskiej liście ALL-TIME.
Udany pandemiczny sezon letni zakończyła w ostatni weekend Shelby Houlihan. Amerykanka pobiła już w tym roku rekord Ameryki Północnej na 5000 metrów (14:23.92) oraz rekord świata w sztafecie 4×1500. W piątek (7 sierpnia) lekkoatleci należący do Bowerman Track Club ponownie spotkali się w Portland na 5-tym już mitingu serii Intrasquad, gdzie Houlihan w towarzystwie pozostałych czołowych biegaczek klubu z Oregonu wystartowała na 800 metrów.
Houlihan wygrała z wynikiem 2:01.08, tracąc do swojej życiówki niewiele ponad sekundę (PB 1:59.92 z roku 2019). Druga finiszowała Karissa Schweizer (2:02.77), a trzecia Colleen Quigley (2:02.98).
– Otworzenie pierwszego koła w 57 bolało… Kończę sezon z 2:01.08 na 800 metrów. Chciałam pobiec trochę szybciej (co widać po międzyczasie z pierwszego okrążenia) ale po prostu nie byłam w stanie. Ten rok był inny, niż oczekiwaliśmy ale w obliczu tak wielu przeciwności jestem dumna, ile jako zespół udało na się osiągnąć. – napisała Houlihan na swoim Instagramie.
W piątek (7 sierpnia) niespokojny dzień powinien mieć Jimmy Gressier. Rekordzista Europy na uliczne 5 km, mógł nerwowo wyczekiwać doniesień z brytyjskiego Barrowford, gdzie podczas zawodów Podium_5k mocna grupa pod wezwaniem reprezentanta Bowerman Track Club Marca Scotta, ścigała się na piątkę z rekordowymi ambicjami.
Scott zwyciężył z nowym rekordem Wielkiej Brytanii 13:20, czym poprawił poprzedni rekord o 7 sekund (13:27 Nicka Goolaba). Lepiej niż stary NR pobiegł też drugi na mecie Alex Yee (13:26). Do pobicia rekordu Europy, który od lutego br. należy do Gressiera, zabrakło 3 sekund. Francuzowi mógł pomóc wiatr, o którym wspomina w komentarzu po wyścigu Scott.
W tym momencie uliczna życiówka Brytyjczyka jest lepsza niż stadionowy PB z 2017 roku (13:22.37).
To jest jak na razie bardzo dobry sezon dla męskiego krótkiego sprintu w Polsce. Przemysław Słowikowski pod koniec lipca w Jeleniej Górze pobiegł już w tym roku 10.19 na 100 metrów, a przy przekroczonym wietrze (+3.6) nawet 10.05. Na tych samych zawodach życiówkę 10.25 ustanowił wówczas Dominik Kopeć. W ostatnią sobotę (8 sierpnia) podczas mitingu w Pile do poziomu kolegów dołączył Remigiusz Olszewski, uzyskując 10.24 (zaledwie 0.03 słabiej od życiówki). Mamy więc już w tym sezonie 3 Polaków biegających 10.25 lub szybciej. Jak podaje serwis Athletics News – jest to sytuacja bez precedensu w historii polskiej LA.
W sobotę (8 sierpnia) w Zgorzelcu drugi wynik na krajowych listach na 400 metrów uzyskał Łukasz Krawczuk. Wrocławianin zmagający się ostatnio z problemami z dostępem do bieżni lekkoatletycznej, zatrzymał zegar na 46.45 (w tabelach od mitingu otwarcia sezonu w Chorzowie prowadzi Rafał Omelko – 46.05).
W Gdańsku najlepszą sprinterką okazała się Anna Kiełbasińska. Podopieczna trenera Michała Modelskiego wygrała na 100 (11.74) i na 200 metrów (z najlepszym tegorocznym wynikiem w polskich tabelach – 23.78).
Kolejny dobry weekend w tym sezonie zanotowała Angelika Sarna. Zawodniczka AZS-AWF Warszawa najpierw w piątek w Lublinie triumfowała na 400 metrów (z życiówką 54.38) a w niedzielę w Radomiu wygrała na 600 z drugim wynikiem na polskich listach – 1:28.36 (prowadzi Joanna Jóźwik z 1:27.90). Warto przypomnieć, że Sarna tydzień temu pobiegła półtorej okrążenia jeszcze szybciej (1:28.10) ale był to wynik uzyskany w biegu z mężczyznami, przez co nie jest traktowany, jako regulaminowy.
W najbliższy czwartek (13 sierpnia) tradycyjnie – już po raz 23-ci – w Sopocie odbędzie się Memoriał Janusza Sidły. Organizatorzy zapowiadają obecność największych polskich gwiazd, w tym – Anny Kiełbasińskiej, Angeliki Cichockiej i Adama Kszczota. W Sopocie mają pojawić się również zagraniczni goście – Brytyjka Laviai Nielsen (życiówka na 400 – 50.83) oraz Kubańczyk Yunier Perez (biegający setkę w 10.00). Start zawodów na Stadionie Leśnym planowany jest o godzinie 17:00, wstęp wolny.