Od 16 kwietnia obowiązuje nakaz zakrywania nosa i ust. Polski rząd wprowadza nowe przepisy, które mają pomóc w walce z COVID-19. Analizujemy pokrótce ich wpływ na bieganie oraz pytamy alergologa Piotra Dąbrowieckiego o to, czy stosowanie maseczek jest faktycznie skuteczne.
W czwartek 9 kwietnia podczas konferencji prasowej rządu padła informacja, iż zostanie wydane rozporządzenie Ministra Zdrowia, zgodnie z którym w miejscach publicznych będzie można przebywać tylko z zakrytym nosem i ustami. Wraz z 16 kwietnia przepisy te weszły w życie, co ma w teorii przyczynić się do maksymalnego zmniejszenia ryzyka zarażenia się koronawirusem.
Czym zasłaniać?
Nie jest jednak jednoznacznie określone, czego należy użyć do zakrycia twarzy – może być to zarówno maseczka jedno- lub wielorazowa, medyczna, antysmogowa, ale i… szalik lub chusta. Jak wynika z komunikatów i wypowiedzi władz, takie przepisy mają być pewnego rodzaju przygotowaniem do zniesienia niektórych aktualnych obostrzeń. Planowane jest bowiem nie tylko otwarcie niektórych lokali usługowych, ale też, co z pewnością ucieszy spacerujących, biegających szybciej i wolniej – zniesienie zakazu wstępu do lasów.
Do zakrycia twarzy możemy użyć niemal czegokolwiek. Jednak, zdaniem inżyniera tekstylnego Emiela Den Hartoga z Uniwersytetu Stanowego Karoliny Północnej, najpopularniejsze tkaniny domowe, mają swoje wady. „Nawet jeśli nie widać wyraźnie tych otworów w tkaninach i dzianinach, wciąż są one znacznie większe niż kropelki, które mogą zawierać wirusa” – mówił w wywiadzie dla Business Insider.
Mimo, że maseczki wydają się być najlepszym rozwiązaniem, wciąż pojawia się wiele wątpliwości, czy są one w ogóle skuteczne w przypadku przeciwdziałania rozprzestrzeniania się koronwirusa. Sam Minister Zdrowia jeszcze niedawno twierdził, że nie chronią przed zarażeniem. Jednak nie tylko on był tego zdania. Światowa Organizacja Zdrowia w pierwszych dniach wykrycia wirusa wielokrotnie informowała opinię publiczną, by nie kupować maseczek na twarz, a zachowanie odpowiedniej odległości od innych jest ważniejszą taktyką zapobiegającą rozprzestrzenianiu się wirusa. Jak mówił pod koniec marca przedstawiciel WHO, dr Mike Ryan: „Nie ma dowodów naukowych na to, że noszenie masek przez populację na masową skalę przynosi jakiekolwiek korzyści. Wręcz przeciwnie – są dowody, że nieprawidłowe użycie masek wyrządza szkody”. Informowano, że noszenie maseczek jest skuteczne jedynie wtedy, gdy jest połączone z częstym myciem rąk wodą z mydłem lub ich dezynfekowaniem środkami na bazie alkoholu.
Maseczki nie chronią nas przed innymi, raczej innych przed nami
O tym, czy maseczki faktycznie są skuteczne, spytaliśmy alergologa i internistę, dr. Piotra Dąbrowieckiego.
Czy Pana zdaniem stosowanie maseczek jest w ogóle skuteczne w walce z koronawirusem?
Jeżeli chodzi o ochronę wszystkich ludzi, to noszenie maseczek jest skuteczne, dlatego, że zmniejsza aerozol, który powstaje w momencie oddychania – to jako forma profilaktyki populacyjnej. Natomiast te maseczki, nie chronią nas przed wirusem. My mamy zmniejszyć ilość powietrza z wirusem, które wydostaje się z płuc i to jest jedyny efekt działania tych maseczek.
Oddychaniem też możemy zarażać? Czy człowiek podczas treningu biegowego, bez maseczki, faktycznie może zarażać bardziej?
W przypadku biegacza, który biega w otwartym terenie, gdzie nie ma skupiska ludzi, ryzyko, że kogoś zakazi, jest niewielkie. Natomiast, co do zasady, od dziś stosujemy maski. Więc czy biegnie, czy chodzi, czy siedzi, maskę musi założyć.
No dobrze, ale Pana zdaniem intensywne bieganie w maseczce jest w ogóle możliwe?
Bieganie – jak najbardziej. Gdy jest smog, ludzie też biegają w maseczkach (na zdjęciu poniżej – przyp. red.). Choć prawdą jest, że przy intensywnym wysiłku zmniejszają się możliwości oddechowe. Ale w tej nienormalnej sytuacji, po prostu musimy stosować się do słusznych zaleceń zakrywania nosa i ust. W tej chwili nie interesujemy się dobrem jednostki, ale dobrem populacji. To, co dana osoba myśli o bieganiu w maseczce, nie ma tak naprawdę znaczenia. Należy się stosować.
Eksperyment Szkieleta
W podobnym tonie do dr. Dąbrowieckiego wypowiadał się niedawno w wywiadzie dla Dziennika Gazety Prawnej Pasi Penttinen, szef programu grypy i chorób zakaźnych układu oddechowego z Europejskiego Centrum ds. Zapobiegania i Kontroli Chorób. Wspominał, że noszenie maseczek to złożone zagadnienie i choć natura nowego wirusa nie jest do końca znana, zakrywanie ust i nosa wydaje się być najbardziej zasadne u osób, u których już wystąpiły objawy infekcji.
A jak z uprawianiem aktywności fizycznej? To, że maseczki antysmogowe ale i innego rodzaju – nie sprzyjają ekstremalnym wysiłkom, opisywał szczegółowo na swoim Facebooku nasz wieloletni forumowicz Wojciech Staszewski vel Szkielet. Trener z KS Staszewscy wybierał się w różnych maskach na półtorej godziny luźnego wybiegania.
Każdy obecnie może taki test wykonać samodzielnie. Z początku będziemy mieć pewnie problemy ze swobodnym oddychaniem. U Wojtka w trakcie biegu wielorazowa maseczka stała się wilgotna, uniemożliwiała oddychanie pełną piersią. Autor testował też maseczkę antysmogową i wskazał, że nie jest ona nas w stanie raczej uchronić przed wirusem: „Zapytałem producenta o klasę filtra i mimo, że Respro to mercedes wśród maseczek, to ma filtr FFP1, a dopiero klasa FFP3 chroni przed biologią.” Zdaniem Szkieleta, najlepszym i najwygodniejszym wyborem dla biegaczy (aczkolwiek nikle chroniącym nas przed wirusem), może okazać się po prostu komin typu buff.
Czy maseczki działają, czy nie działają – coś nosić według przepisów trzeba. Niewykluczone zresztą, że aktualne rozporządzenia mogą być z dnia na dzień zmieniane, więc i w kwestii zasłaniania ust oraz nosa możemy mieć zaraz jakąś aktualizację… Chcąc mimo wszystko być konsekwentnym i zachowując pełną ostrożność – należy odpowiednio zdejmować i dezynfekować maseczki, by ich stosowanie było bardziej skuteczne.
Biega szybko, biega długo, biega wszędzie, z tym, że głównie z aparatem. Porywa się z nim na słońce i próbuje robić wszystko naraz. Dla rozwijania pasji zbankrutuje, poleci na koniec świata, a i tak wróci z uśmiechem na twarzy, bo jak twierdzi - z pasją albo wcale.