22 kwietnia 2012 Redakcja Bieganie.pl Sport

Wioletta Frankiewicz i Łukasz Parszczyński Mistrzami Polski 2012 w biegu na 10000m


Mistrzostwa Polski na 10000 m w Mikołowie można zaliczyć do najbardziej emocjonujących od kilku lat. Walka o podium stała na wysokim poziomie. Po medale z najcenniejszego kruszcu sięgnęli Wioletta Frankiewicz i Łukasz Parszczyński.

Pierwsze dwa kilometry biegu pań, prowadzone były w wolnym tempie (po 3:40 na kilometr) przez Joannę Rybacką. Mocniejsze ściganie zaczęło się od około trzeciego kilometra, kiedy to na czoło stawki wysunęła się Iwona Lewandowska. Broniąca tytułu mistrzowskiego sprzed roku, zawodniczka Marka Jakubowskiego, ruszyła odważnie, a za nią Wioletta Frankiewicz, Kasia Kowalska i Urszula Nęcka. Ta grupka utworzyła sporą przewagę nad kolejnymi, jedną z nich prowadziła na zmianę z Ewą Kucharską, Antonina Behnke.

mp 1000 1
Wioletta Frankiewicz na finiszu

MP_2011__19_.jpg

MP_2011__20_.jpg

Lewandowska mocnym, równym tempem (około 3:20/km) prowadziła do około
5000 m, wtedy trener krzyknął jej, aby schowała się za plecami rywalek,
zmuszając Kowalską do poprowadzenia biegu. Miała tu miejsce rzadko
spotykana sytuacja – dziewczyny niemalże stanęły, żadna z nich nie
chciała wyjść na prowadzenie. Tę, trwającą kilka sekund konsternację,
przerwała Wioletta Frankiewicz, która wzięła na siebie trud nadawanie
tempa.

MP_2011__23_.jpg
Moment wyhamowania przez prowadzącą trójkę

MP_2011__21_.jpg

Ta trójka: Lewandowska, Frankiewicz i Kowalska, dublowała kolejne grupki
rywalek. Na prowadzeniu zmieniały się Frankiewicz z Lewandowską. Gdy
dzwonek obwieścił zawodniczkom ostatnie 400 m biegu, każda z nich miała
szansę na zdobycie złota.

Na 300 m do mety trójka wyglądała  następująco: Frankiewicz, Kowalska,
Lewandowska, ale żadna z biegaczek nie odpuszczała walki o złoto.
Sytuacja mogła się zmienić w każdej chwili. Na ok 120 m do mety po
wewnętrznej przed Kowalską wyszła Lewandowska, która ten manewr omal nie
przypłaciła upadkiem. Mistrzyni Polski z 2011 roku bardzo ambitnie
ruszyła w pogoń za Wiolettą Frankiewicz, ale ta na finiszu okazała się
mocniejsza i z gestem triumfu, i wynikiem 34:06.38, wkroczyła na metę.
Podopieczna, nieobecnego w Mikołowie Zbigniewa Króla, po biegu odbyła
rundę honorową, dziękując kibicom za doping. Na twarzy zawodniczki widać
było ogromną radość, jak i ulgę, że bieg skończył się dla niej
zdobyciem drugiego w karierze złota na 10000 m .

MP_2011__16_.jpg

Po raz pierwszy w historii lepsza od Katarzyny Kowalskiej
(34:11.78) okazała się Iwona Lewandowska (34:07.01), która po samym biegu
nie ukrywała rozczarowania z powodu przegranej. Na
szczęście humory dopisywały  zawodniczkom podczas dekoracji.

 
Kobiety


1. Wioletta Frankiewicz 77 (KS AZS AWF Kraków) 34:06.38

2. Iwona Lewandowska 85 (LKS Vectra-DGS Włocławek) 34:07.01

3. Katarzyna Kowalska 85 (LKS Vectra-DGS Włocławek) 34:11.78

4. Urszula Nęcka 84 (MKS-MOS Płomień Sosnowiec) 35:12.40 RŻ

5. Antonina Behnke 89 (UKS Barnim Goleniów) 35:13.45

6. Ewa Kucharska 81 (MKS Iskra Pszczyna) 35:32.37 RŻ

7. Dominika Napieraj 91 (KS AZS AWF Wrocław) 36:07.23 RŻ

8. Marta Pachota 91 (TS AKS Chorzów) 36:07.57

WIOLETTA FRANKIEWICZ:

– Bardzo cieszę się ze zwycięstwa i tego, że miałam dziś z kim
biegać. Dziewczyny biegły mocno, było sporo łokciowania. Teraz zamierzam
wyjechać na obóz klimatyczny do Font Romeu i tam szlifować formę do
startów Moim celem jest minimum na Igrzyska Olimpijskie na 3000 m z
przeszkodami.

MP_2011__17_.jpg
Z medalem jej do twarzy – Wioletta Frankiewicz.

IWONA LEWANDOWSKA:

– W tym roku ominęły mnie Halowe Mistrzostwa Polski, Mistrzostwa Polski w biegach przełajowych, jak i Mistrzostwa Polski w Półmaratonie. Mistrzostw Polski na 10000 m opuścić po prostu nie mogłam. Uzyskany czas nie powala na kolana, natomiast niezmiernie cieszę się ze zdobycia srebrnego medalu w tak doborowej stawce. Do ostatnich metrów wszystko mogło się zdarzyć. Walczyłam do samego końca. Pozostał niedosyt i już nie mogę się wprost doczekać następnych startów i walki o rekordy życiowe.

KASIA KOWALSKA:

– Nie do końca tak miał wyglądać finał tego biegu, ale cieszę się z
medalu. Wróciłam niedawno z obozu wysokogórskiego z Meksyku, po którym
nie mogę się do końca odnaleźć. Tak naprawdę to nie miałam prawa tu
wygrać, bo nie wykonywałam jeszcze żadnych treningów szybkościowych. Nie
wychodziłam dziś na prowadzenie biegu specjalnie, bo stwierdziłam, że w
swoim życiu poprowadziłam już wystarczająco dużo biegów. Teraz zamierzam
wyjechać na obóz do Szklarskiej Poręby, gdyż nie mam już funduszy na
kolejny obóz klimatyczny. Jeśli miałabym porównać przygotowania do IO w
Londynie, do tych z Pekinu, to teraz zmagam się z większymi kłopotami
technicznymi, jeśli chodzi o wyjazdy na obozy, ale za to fizycznie
jestem lepiej przygotowana. Forma ma przyjść w docelowym okresie
startowym. Czuję też, że mam większe doświadczenie niż 4 lata temu.

Bieg panów, na którego starcie nie zameldowali się ostatecznie Radosław
Kłeczek (srebrny przed rokiem) i Łukasz Kujawski, (brąz w 2011; do
Mikołowa przybył, ale wycofał się z powodu choroby), zapowiadał się nie
mniej interesująco.


parszczynski 1
Łukasz Parszczyński na finiszu

Początkowe prowadzenie wziął na siebie brązowym medalista ME juniorów –
Szymon Kulka, który walczył o minimum na MŚ w swojej kategorii wiekowej
(tempo 2:55/km). Tempo wzrosło, gdy na czoło grupki wysunął się Artur
Kern, który w tym sezonie podczas zarówno halowych jak i przełajowych MP
spisywał się bardzo dobrze. W czołowej grupie za Arturem trzymali się
Łukasze: Oślizło i Parszczyński, Jakub Nowak, Marek Skorupa oraz Szymon
Kulka.  Drugą ekipę zawodników prowadzili na zmianę m.in. Daniel Woch,
Marcin Nagórek i Bartłomiej Przedwojeński.

MP_2011__2_.jpg

MP_2011__6_.jpg

MP_2011__3_.jpg

Sytuacja zmieniła się dopiero na około 3000 m do końca. Wtedy Artur Kern
nieco osłabł, Łukasz Oślizło wraz z Parszczyńskim odskoczyli mu na
około 30 metrów. Na 1800 m do mety do Kerna zbliżył się Marek Skorupa,
który w dystansie trzymał się z Kubą Nowakiem. Wiadomo już było, że
walka o złoto rozstrzygnie się między Łukaszami. Parszczyński, nauczony
dramatycznymi finiszami podczas MP w Bydgoszczy, gdzie dwukrotnie
przegrał złoto, tym razem starał się zachować zimną krew. Ostatni
kilometr pokonał za plecami Oślizły, zachowując piorunującą końcówkę na
200 m do mety. Zawodnik Marka Jakubowskiego, szykujący się w sezonie
olimpijskim do 3000 m z przeszkodami, wbiegł na metę z rekordem życiowym
– 28:54.33. U celu Ośliźle zmierzono 28:57.12, także świetny rekord
życiowy. Sensacyjnym brązowym medalistą został Marek Skorupa, który
zmęczonemu Arturowi Kernowi, na finiszu dołożył około 9 sekund.

MP_2011__12_.jpg
Moment, w którym Marek Skorupa zrównał się z Adamem Kernem

MP_2011__13_.jpg

Bardzo dobrze wypadł też Jakub Nowak, który po dobrych występach na
Akademickich MŚ w przełajach (17 miejsce), w Mikółowie ustanowił
"życiówkę" – 29:32.78. Młody Szymon Kulka, który celował w minimum na MŚ
juniorów w Barcelonie – 29:30, pobiegł 18 sekund wolniej od założeń. Na
osłodę pozostaje mu fakt, że poprawił rekord życiowy.

MP_2011__18_.jpg

Mężczyźni

1. Łukasz Parszczyński 85 (KS Podlasie Białystok) 28:54.33 – rekord życiowy

2. Łukasz Oślizło 89 (AZS-AWF Katowice) 28:57.12 RŻ

3. Marek Skorupa 91 (UKS Barnim Goleniów) 29:15.58 RŻ

4. Artur Kern 80 (MKS Unia Hrubieszów) 29:23.80 RŻ

5. Jakub Nowak 89 (LŁKS Prefbet Śniadowo Łomża) 29:32.78 RŻ

6. Szymon Kulka 93 (ULKS Lipinki) 29:48.22 RŻ

7. Marcin Nagórek 80 (KS Agros Zamość) 30:55.60 RŻ

8. Daniel Woch 88 (CKS Budowlani Częstochowa) 30:59.08 RŻ

ŁUKASZ PARSZCZYŃSKI:

– Jeśli chodzi o taktykę, to postanowiłem rozegrać bieg na finiszu.
Wiedziałem, że jestem w miarę szybki. Czekałem na ostatnie metry. Jestem
wdzięczny Łukaszowi Ośliźle, że nie wymagał ode mnie, abym prowadził
bieg, podobało mi się też, że wyszedł na finiszu i zmusił mnie do mocnej
końcówki. Specjalnie się nie przygotowywałem do tego biegu, moim celem
jest dobra dyspozycja podczas pierwszych startów na 3000 m z
przeszkodami. Niedługo wyjeżdżam na zgrupowanie do Font Romeu, gdzie
spędzę cały miesiąc. Obóz funduje mi firma Action, za co jestem bardzo wdzięczny. Potem zjeżdżam od razu na start w biegu
przeszkodowym. Mam nadzieję, że szybko uda mi się ustanowić minimum na
Mistrzostwa Europy, gdzie marzy mi się walka o medal. Celem jest także
występ na Igrzyskach Olimpijskich. Cieszę się, że jestem w dobrej
dyspozycji i nie czuję zmęczenia sezonem halowym, jak to było przed
rokiem.

ŁUKASZ OŚLIZŁO:

MP_2011__14_.jpg

– Jestem bardzo zadowolony zarówno z wyniku, który poprawiłem o minutę,
jak i organizacji zawodów. Biegłem praktycznie na swojej ziemi, doping
moich kibiców uskrzydlał mnie niesamowicie. Po raz pierwszy te 10000 m
przebiegłem na pełnym luzie, czekałem jedynie, kiedy mam ruszyć.
Wiedziałem, że za plecami mam Łukasza Parszczyńskiego, który jest mocny
na końcówce. Nie chciałem puścić, ale w pewnym momencie zaczęło mi
bardziej zależeć na wyniku, a nie złotym medalu. Teraz, od poniedziałku
czeka mnie trudny obóz w Font Romeu.  Mam nadzieję, że po powrocie uda mi
się powalczyć o minimum, na razie nie chcę zdradzić w jaką imprezę
celuję, aby nie zapeszyć.

MAREK SKORUPA:

MP_2011__15_.jpg

– Od dłuższego czasu biegam, ale gdy poszedłem na studia, zmieniłem sposób
treningu i trenera. To zaowocowało postępem treningowym. Poprzedni rok
miałem stracony przez kontuzję. Nie spodziewałem się tak dobrego
rezultatu, liczyłem na wynik w granicach 29:50. Bonus w postaci 35
sekund jest dla mnie niemała niespodzianką. Wyższy poziom biegowy
przeskoczyłem dzięki trenerowi klubowemu Jackowi Kostrzebie, za co jestem
mu bardzo wdzięczny. W czwartek lecę do Font Romeu na swój pierwszy
obóz wysokogórski, tam zamierzamy się doładować. Po zjeździe zaczynam
cykl startowy, od dystansów na 1500 do 5000 m z biegiem przeszkodowym
włącznie.

Możliwość komentowania została wyłączona.