Redakcja Bieganie.pl
List od Dyrektora Sportowego polskiej edycji WingsForLife World Run 2015
Chciałem czytelników poinformować, że zaproponowano mi zostanie Dyrektorem Sportowym polskiej edycji WingsForLife World Run oraz, że propozycja została przyjęta. Kilka słów o tym co i dlaczego, jakie będą moje zadania.
Po pierwszej edycji pisałem, że to czego byliśmy świadkami przewyższało to co do tej pory znaliśmy [CZYTAJ >>>]. W tym samym momencie, do biegu w kilkudziesięciu lokalizacjach na świecie ruszyło kilkadziesiąt tysięcy biegaczy. Sama tylko możliwość internetowego obserwowania tego co działo się naraz we wszystkich krajach oraz sposób w jaki to było prezentowane było absolutnie niesamowitym doświadczeniem.
Pamiętając to, czuję się dzisiaj dumny z tego, że staję się częścią tego przedsięwzięcia. Myślę jednak, że miniona edycja nie była w środowisku biegowym wystarczająco dobrze znana. To mainstreamowe maratońskie i półmaratońskie środowisko nie czuło, że to jest impreza dla nich. Poprawienie tej relacji stawiam sobie jako cel główny.
Start nastąpi na całym świecie w tym samym momencie. Ale w Polsce
będzie to godzina 13:00, w Japonii o 21:00 a w Stanach Zjednoczonych 3 i
4 w nocy.
WingsForLife to Fundacja stworzona przez właściciela marki RedBull. Ze względów osobistych stwierdził, że chce pomóc w wysiłkach zmierzających do znalezienia sposobu leczenia problemu przerwanego rdzenia kręgowego, co zazwyczaj wiąże się z całkowitym lub częściowym paraliżem. Mógł był wybrać badania nad rakiem czy inną chorobą, wybrał problem rdzenia kręgowego.
Być może pamiętacie, że kilka tygodni temu świat obiegła historia człowieka, który w wyniku uszkodzenia rdzenia kręgowego był sparaliżowany. I w wyniku działań akurat polskich lekarzy, wydaje się, że zaczyna wracać mu mobilność. Ten polski przypadek dający środowisku sporą nadzieję, był jednak o tyle szczególny, że jego rdzeń kręgowy został przecięty ostrym narzędziem i prawdopodobnie jest dosyć rzadkim przypadkiem. W większości sytuacji są to wypadki komunikacyjne i rdzeń jest po prostu przerywany, czasem miażdżony. WingsForLife finansuje kilkadziesiąt różnych projektów badawczych mających docelowo pomóc w różnych przypadkach uszkodzenia rdzenia. Pieniądze jakie potrzebne są na badania są niemałe. Moglibyście zapytać się, dlaczego fundator, czyli właściciel Red Bulla, zamiast organizować bieg, nie przekaże Fundacji całych środków jakie przeznacza na organizacje biegu ?
Jest tutaj kilka kwestii. Pieniądze zaangażowane w projekt są niemałe, ale mniejsze niż się wydaje. Większość wciągniętych w organizację instytucji robi to charytatywnie. Wszyscy oni zrozumieli, że włączają się w jeden wspólny globalny projekt mający ważny społeczny cel i że stać ich na to, aby nie pobierać za to wynagrodzenia. Ja też robię to charytatywnie. Po drugie właścicielowi RedBulla zależy na wytworzeniu społecznej odpowiedzialności za jakąś ideę, chciałby, żeby tysiące ludzi na świecie czuło, że w jakimś drobnym stopniu pomagają rozwiązać problem. Mógłby pewnie co roku wypłacać jakiś stały grant dla Fundacji, tak jak choćby Bill Gates, który regularnie wspiera swoje filantropijne przedsięwzięcia. Ale wybrał inny sposób, trzeba przyznać, że z biegowego punktu widzenia niezwykle interesujący. A sprawa trzecia jest taka, że jeśli w minionej edycji udało się zebrać kwotę 3 mln EUR, to w kolejnych, uda się zebrać dużo więcej, bo będzie znacznie więcej uczestników, od czegoś trzeba zacząć.
Relacja z pierwszej edycji
W WingsForLife media skupiają się zazwyczaj na tych biegnących najdłużej, ultrasach. Ale w przeciwieństwie do innych biegów im jesteś wolniejszym biegaczem tym szybciej dotrzesz na metę i tym szybciej, razem z rosnącym gronem biegaczy będziesz mógł przed telebimami kibicować biegaczom z całego świata.
Myślę, że dla rodzin może być to fajna opcja. Jeśli startują razem w maratonie, to zanim żona przybiegnie na metę (zakładamy, że mąż jest szybszy) to mąż nie wie co z sobą zrobić, do strefy mety już łatwego dostępu nie ma, martwi się, czy żona nie miała spotkania ze ściana itp. itd. A tutaj, żona na mecie będzie pierwsza, będzie w miłej i przyjaznej atmosferze razem z innymi wolniejszymi biegaczami czekała na kolejnych przywożonych z trasy biegaczy.
Pomyślcie wszyscy o 3 maja 2015. Może zamiast jak co roku startować w biegach na 5 czy 10 km przyjedźcie do Poznania i wystartujcie w jednym z najbardziej niezwykłych biegów na świecie. Poza niezwykle ciekawym aspektem sportowym możecie być pewni, że cała kwota z wpisowego zostanie przeznaczona na szczytny cel.
W roku 2015 kwota wpisowego to 120 zł.
W najbliższych tygodniach i miesiącach będziemy wam prezentowali kolejne interesujące kwestie związane z biegiem. Tym z was, którzy martwią się, że jeśli 3 maja nie pobiegną 10 km i nie zrobią kolejnej życiówki mogę obiecać, że postaramy się zrobić odpowiednie przeliczniki, dzięki którym otrzymacie sporo ciekawych informacji o waszym sportowym poziomie.
Tym razem wraz z biegaczami będą mogli wystartować zawodnicy na wózkach, pod warunkiem jednak, że nie będą to wózki sportowe.
I na koniec. Możecie być spokojni, że nie będziecie musieli posiadać Karty Biegacza PZLA lub Licencji Biegacza Amatora. A sam bieg będzie spełniał najwyższe standardy.
Adam Klein, Dyrektor sportowy polskiej edycji WingsForLife World Run 2015
Poniżej zaproszenie do biegu przez Grzegorza Urbańczyka, polskiego zwycięzcy pierwszej edycji biegu.