W tajnej kwaterze Bumelantów odbywa się ważna narada. Członkowie tej sekretnej grupy planują operację pod kryptonimem „I po biegaczach”, która raz na zawsze ma rozwiązać kwestię biegową. Akcja zakrojona jest na szeroką skalę i podzielona została na kilka kluczowych etapów. W siedzibie organizacji zapadną dziś bardzo ważne decyzje.
– Mam parę pomysłów, ale musimy skoordynować działania – zaczął „Parówa”, nieformalny szef grupy. – Akcja skupi się na tym, by ich rozleniwić. Żaden ruch, sport czy zmęczenie. Zakażemy biegów, interwałów i zakresów. Pokażemy im, że można się nie wysilać i mieć „haj” – tłumaczył wódz grupy. – Świetna koncepcja – zachwycił się „Młody”. – Jesteś prawdziwym geniuszem, wodzu. Ale jak to zrobimy? Zalegalizujemy dopalacze, jak za starych dobrych czasów? – zapytał lekko zaniepokojony. – Nic z tych rzeczy – odparł szef. – Zaraz wam to wyjaśnię. Jak dobrze pójdzie, zniszczymy całą ludzkość. To znaczy sami się unicestwią – zachichotał pod nosem. – Poczekamy tylko na odpowiedni moment i ruszymy kilka tematów na raz. – Zróbmy wszystko, żeby rozwiązać ten ich biegowy ruch. Aż skończą na ulicy, boso, w łachmanach i z żebraczą misą w rękach – stwierdził inny członek grupy, a reszta popatrzyła na niego dziwnie. – Taki z ciebie reks? – „Parówa” spojrzał na niego karcąco. – Tylko spokojnie. Zaczniemy od kilku drobnych rzeczy i już się z tego nie podniosą. Zaraz wszystko wam wyjaśnię. – Może zamkniemy im lasy? – zapytał „Młody”. – Najpierw zakażemy wychodzenia z domu, bez ważnego powodu. Nigdzie mają nie łazić – wszędzie samochód, a zamiast schodami – windą. Tak, żeby nikt się męczył, bo tak można sobie wyrobić „zły nawyk ruchu”, który boli przez całe życie. Potem dopiero wprowadzimy zakaz wstępu do lasu, ale tylko na chwilę. Mam swoich ludzi na najwyższych szczeblach i wszystko im wyłożę. Biegacze z dnia na dzień poczują się jak „ptaszek w klatce”. Potem weźmiemy się za dzieci – kontynuował monolog szef. – Wprowadźmy nauczanie zdalne, niech siedzą cały dzień przed ekranem. W tym czasie ruszy akcja uzależnienia od smartfona i komputera. Niby promocja e-sportu, ale jak przepadną – to całkiem. Przecież to wciąga jak hazard – tutaj zrobił przerwę i uśmiechnął się. – Ośrodek nagrody w mózgu i te sprawy. W tym samym czasie zamkniemy place zabaw, bulwary i parki. Koło się zamyka. – O mamo – odezwał się ktoś. – Następnie stracą nadzieję na starty w tym roku. Popadną w apatię i marazm. Tych, których nie zniechęcą zakazy wyjścia z domu, odstraszą obowiązkowe maski – szefunio się rozpędzał. Wyglądał teraz tak, że gdyby był bykiem, to para buchałaby mu z nozdrzy. – Przecież w masce nie da biegać – stwierdził ktoś przytomnie. – I o to chodzi. Ogłosimy też zakaz obozów sportowych i kolonii. Niech nawet się nie łudzą, że coś będzie. Ktoś ma jeszcze jakieś pomysły? – Może pochowamy im wszystkie biegowe buty? Jak się okaże, że nie została im nawet sznurówka, stracą wszelkie nadzieje. Z wulkanów energii staną się takimi misiami koala. „Tylko pić, jeść, spać, jak Tamagotchi” – zanucił jeden ze zgromadzonych. – A do kin wpuścimy „Zenka” – krzyknął ktoś z tyłu, a pomruki aprobaty rozległy się z najdalszych części sali. – To jeszcze zamknijmy fryzjerów – odezwał się kolejny głos. – Każdy sposób jest dobry, żeby gorzej się biegało. A piłkarzom pochowamy żel do włosów. Bez niego nie zagrają – kombinował inny Bumel. – To najgorsze podłości, jesteś naprawdę okrutny – odparł „Młody”. – To wszystko brzmi jak mokry sen każdego sportowca – dodał, a minę miał teraz bardzo nietęgą. – To nie wystarczy. Biegacze są sprytni – zauważył szef przytomnie. – Kiedy zamkniesz przed nimi drzwi, dostaną się na zewnątrz oknem albo wyjdą kominem. Na stadion mogliby nawet podkopać tunel. – Kominem, jak święty Mikołaj? – To przenośnia taka. Nieważne. Weź się wreszcie do roboty i trochę pomyśl. Korona ci z głowy nie spadnie. Wirusa żadnego nie masz. Co tam klikasz w telefonie? Notatki robisz? – Nie, zamawiam zestaw z Maka. – I to jest myśl! Po powrocie wprowadźmy wszędzie kategorie wagowe, żeby nikt nie przejmował się tym, co je. Zobaczycie, jaka ruszy fala otyłości – uśmiechnął się złowieszczo. – Masz rację. Zaczną opychać się najgorszym syfem, z desperacji i nudy. Musimy im to bieganie zohydzić, wymyślić najgorsze podłości. Będą krzywi i robaczywi – powiedział, robiąc kwaśną minę. – To jest myśl, szefie. – Główka pracuje – powiedział „Parówa” wskazując na czaszkę. – A nie zaszkodzą nam politycy? – Co ty, skupiają się na kampanii wyborczej, bystrzaku. Nikt dzisiaj nie interesuje się kondycją fizyczną rodaków. Są ważniejsze sprawy – zakończył spotkanie.
Biegacze szybko zwietrzyli bumelancki spisek i połączyli swe szyki. Wiedzieli, że jeśli się nie zbuntują, czeka ich zagłada. Szybko stawili wyzwanie Bumelantom, bo zagrożenie pogłębiało się z dnia na dzień, a Pana „Słoneczko” powoli zastępował Pan „Leje-Jak-Diabli”.
– Ktoś chce, żebyśmy stracili wszelką nadzieję – powiedział na jednym z wieców biegowy lider. – Nie dajmy się. Żadne maski, zniechęcenie, niedotlenienie i zatwardzenie nie zdołają nas powstrzymać – mówił. Zebrani spojrzeli na niego z nadzieją. – Bumelanci nie staną się naszymi pogromcami. Nie taki mur przebijaliśmy, choć ściany bywały różne. Od tego zła można uciec! – zakończył.
Bumelancka zaraza ustąpiła i wkrótce powróciła radość. Biegacze wygrali kolejną bitwę, ale walka się nie kończy. Wciąż nie wiemy, co przyniesie jutro.
_______________________ Jakub Jelonek – absolwent AWF w Krakowie i doktorant tej uczelni. Pracownik Uniwersytetu Humanistyczno-Przyrodniczego w Częstochowie. Współautor książki „Trening mistrzów” oraz biografii najlepszych polskich biegaczy. Ciągle aktywny chodziarz (mistrz Polski 2018 na 50 km), który nieustannie dokądś zmierza. Dwukrotny olimpijczyk na 20 km (z Pekinu i Rio) z ambicjami na Tokio. Trener i sędzia lekkoatletyczny, organizator imprez, nie tylko sportowych. Uwielbia czytać, ale i pisać – nie tylko o sporcie. Autor bloga www.jelon.blog
Były chodziarz, który nieustannie dokądś zmierza (wielokrotny reprezentant Polski i dwukrotny olimpijczyk – z Pekinu i Rio). Współautor biografii Henryka Szosta, Marcina Lewandowskiego i Adama Kszczota oraz książki „Trening mistrzów". Doktor nauk medycznych i nauk o zdrowiu. Pracownik Uniwersytetu Jana Długosza, a także trener lekkoatletycznych klas sportowych w IV L.O. w Częstochowie. Działa też jako sędzia i organizator imprez, nie tylko sportowych.