Redakcja Bieganie.pl
Jacek: Pewnego dnia bliska mi osoba z dnia na dzień zachorowała na rzadką chorobę krwi, w wyniku której zapadła w śpiączkę i stoczyła walkę o życie. Podczas jednej z moich codziennych wizyt w szpitalu złożyłem obietnicę „Jeśli Ty do nas wrócisz, przebiegnę dla Ciebie polskie wybrzeże”. Wróciła, a zatem obietnicę postanowiłem spełnić. Miałem być sam, a dołączyli Przyjaciele i zaangażowali się ludzie poruszeni inicjatywą. W 2018 odbyła się druga edycja, dołączyło się do nas wówczas jeszcze więcej osób.
Trzeba jednak zaznaczyć, że to nie jest wyścig to nie jest rywalizacja.
Marcin Chełmniak: Tak. Bieg ma charakter towarzyski i otwarty, z wyjątkiem wskazanych w Regulaminie odcinków, które dostępne są dla określonej liczby uprzednio zarejestrowanych biegaczy.
Jesteście doświadczonymi biegaczami ultra, jak patrzycie na trudy waszego przedsięwzięcia z punktu widzenia sportowego?
Jacek: Jest naprawdę trudno. Wystarczy podzielić liczbę kilometrów (550km) przez liczbę dni (7 dni) żeby zdać sobie sprawę z tego ile dzień w dzień trzeba zrobić, żeby na czas dotrzeć do mety w Piaskach. A teraz na to trzeba nałożyć warunki. Po pierwsze trasa, czyli głównie piasek, gdzie czasem noga się zapada i po kilku kilometrach można już czuć zmęczenie. Do tego dochodzą warunki atmosferyczne. Może być mocny wiatr, może być mróz lub/i morska bryza. Wiadomo, że teraz dzień jest krótki, więc, żeby wyrobić dzienny dystans sporą jego część pokonujemy kiedy jest ciemno. Trudno jest to wszystko dobrze oddać, nie chce tutaj epatować jakimś naszym zbytnim heroizmem i nie chcę zniechęcać ewentualnych śmiałków, którzy zdecydują się przebyć z nami chociaż jeden odcinek. Ale jeśli się zdecydują to niech będą przygotowani na naprawdę trudne warunki.
Poniżej – nagranie sprzed kilku dni:
Start kiedy?
Marcin: 14 stycznia, 8:00 na Plaży w Świnoujściu na granicy Państw. Ale do biegu można dołączyć się w dowolnym miejscu i na odcinku o dowolnej długości, z wyjątkiem odcinku Centralnego Poligonu Wojsk Lotniczych, gdzie poruszać się mogą tylko zawodnicy posiadający imienną przepustkę wydaną przez Komendanta jednostki.
A ten wymiar krwi?
Jacek: Krew stała się naszym bohaterem. Często to jedyny lek ratujący życie. Nie da się go kupić. Można go wyłącznie dostać od kogoś, kto chce podzielić się sobą. Nie spodziewaliśmy się, że zdrowym ludziom tak trudno przychodzi decyzja o podzieleniu się krwią. Cóż, bez strachu nie ma odwagi. Tym bardziej doceniamy, że tak wielu ludzi podejmuje odważną decyzję i wnosi niepowtarzalną wartość w życie innych. Ultrakrew to jedna z tych dróg, dzięki którym pojedynczy ludzie i firmy mogą zaspokoić głód doświadczeń, po których można powiedzieć: „Tak, to miało głęboki sens”.
I jak łączycie ideę biegu z krwiodawstwem?
Marcin: Narzędziem kampanii na rzecz oddawania krwi stała się aktywność fizyczna. Mieliśmy marzenie – poruszyć Pomorze. Zależało nam na tym, by ludzie wyszli z domów i zrobili kawałek trasy z nami. To było karkołomne, ponieważ w zimowych warunkach domowa kanapa ma siłę przyciągania. A wprawienie ciała w ruch jest niemal bolesne. Pomimo trudnych warunków atmosferycznych w minionych latach wiele osób okazało hart ducha i stawiło się na różnych odcinkach trasy.
Jacek: Dla mnie największą nagrodą za moje osobiste zaangażowanie w Ultrakrew jest świadomość, jak wielu ludzi zdecydowało się oddać krew pierwszy raz w życiu. Debiuty są bardzo wzruszające.
Tomek Kręciel facebook/trainer.tomek oddaje krew
Na profilu na Facebooku trwa konkurs. Do wygrania jest 120 specjalnych koszulek UltraKrwi.
Przypominamy – do 30 stycznia na hasło UltraKrew w dowolnym punkcie kwiodawstwa na terenie kraju można oddać krew, a 14 stycznia ze Świnoujścia rusza hardcoreowa wyprawa do której Wy także na jakimś odcinku możecie się dołączyć. Więcej szczegółów na profilu akcji.