Redakcja Bieganie.pl
Z przewyższeniami do zniesienia, z trudnymi – ale chwilowymi wyzwaniami. Przede wszystkim z pięknymi miejscami będącymi wizytówką stolicy. Wraz z Bartoszem Olszewskim aka Warszawskim Biegaczem przyglądamy się trasie tegorocznego 41. PZU Maratonu Warszawskiego.
Trasę jednego z największych maratonów w Europie znamy już od kilku tygodni. 42,195 km w tym roku rozłożone są na obie strony Wisły i poprowadzone przez zarówno nowoczesne, jak i zabytkowe przestrzenie Warszawy. Na bieg nadal można się zarejestrować, do końca sierpnia obowiązuje niższa opłata startowa.
Zapraszamy na premierę filmiku, na którym swoje ultrawytrzymałe nogi
puszcza w Warszawie w ruch Bartosz Olszewski – ambasador tegorocznej
imprezy, reprezentujący Royal Runners Club. Dowiadujemy się, które części trasy rekordzista Wings For Life uznaje za najtrudniejsze, które za najciekawsze.
Bieg zaczynamy przy stadionie stołecznej Polonii, na ulicy Konwiktorskiej. To miejsce znane z wielu imprez, również Fundacji Maraton Warszawski, do tego znakomicie skomunikowane, bo niedaleko znajduje się stacja metra Dworzec Gdański. Trasa maratonu wiedzie na północ, w kierunku Placu Wilsona, następnie zbiega wśród zaspanego Starego Żoliborza nad Wisłę. Tu uważajcie, by nie dać się porwać euforii i nie rozpocząć zmagań z królewskim dystansem zbyt szybko.
W okolicy Cytadeli wbiegamy na Most Gdański – radzimy to delikatne przewyższenie pokonać jak najmniejszym nakładem sił i wyrównać oddech podczas przekraczania rzeki. Dalej obiegamy szerokim łukiem Ogród Zoologiczny i wracamy nad Wisłę, a konkretnie na Wybrzeże Szczecińskie ulicą Ratuszową. To dobry moment, by odetchnąć nieco w cieniu, bo zaraz odbijamy ponownie dalej na Pragę, by przez Okrzei – gdzie znajduje się 10 kilometr trasy – dostać się na chwilę na ulicę Zamojskiego i skręcić w stronę wizytówki stolicy, czyli Stadionu PGE Narodowego. W jego okolicach będzie okazja, by przybić piątki biegaczom kilka minut za i kilka minut przed nami – bo wykonuje się agrafkę na szerokim fragmencie Wybrzeża Szczecińskiego. Za chwilę uśmiechajmy się do fotografów i podziwiajmy panoramę lewobrzeżnej Warszawy – jesteśmy bowiem na Moście Świętokrzyskim.
Co potem? Skręt w lewo, na Powiśle i ponownie kilometry będą pewnie płynąć szybciej. Biegniemy na południe i po 16 kilometrach znajdujemy się w biegowym sercu miasta. To okolice Agrykoli, Zamku Ujazdowskiego – wreszcie Park Łazienki Królewskie, który pokonujemy utwardzoną główną aleją (Aleja Chińska). Możemy liczyć tam na cień i jak mówi znawca tego terenu Bartosz Olszewski – na doping kibiców oraz zainteresowanie wiewiórek…Nie będziemy się oszukiwać, między 18 a 19 kilometrem czeka nas najcięższy, jeśli chodzi o przewyższenia, moment trasy, a więc podbieg ulicą Belwederską. Myślmy o rytmie, pracy ramionami i tym, że czeka nas potem w nagrodę już tylko płaska druga część trasy. Aleje Ujazdowskie to też dobry moment, by złapać drugi oddech i zweryfikować swoje założenia tempowe. Półmetek 41. PZU Maratonu Warszawskiego znajduje się już zaraz, za Placem Trzech Krzyży, na Nowym Świecie. Ta najbardziej ekskluzywna ulica Warszawy powita maratończyków po raz kolejny w historii biegu.
Trudno wyobrazić sobie stolicę bez Krakowskiego Przedmieścia i Kolumny Zygmunta. Tam też dobiegniemy, mijając m.in. Uniwersytet Warszawski i Pałac Prezydencki. Odbudowana po zniszczeniach wojennych zabytkowa Starówka będzie widoczna po prawej stronie. Skręcamy w ulicę Miodową i obok Ogrodu Krasińskich wbiegamy na Bonifraterską. Za chwilę powinno być łatwiej – po raz drugi pokonujemy trasę do Placu Wilsona (w okolicach Placu Inwalidów wypada zaś 25. kilometr zmagań). Potem Żoliborz i Bielany, czyli ulica Mickiewicza oraz Lektykarska, którą docieramy w okolice Lasku Bielańskiego. Delikatny zbieg Podleśną w stronę Wisły wykorzystajmy na kumulację sił. Dostajemy się zaraz na Wybrzeże Gdyńskie i kierujemy się w stronę centrum. To najszerszy fragment trasy, który może się dłużyć, ale najprawdopodobniej wiatr będzie nam tu nieco sprzyjał. Podbieg na Most Gdański już znamy, również przeprawę przez Wisłę na stronę praską. Kilometry 37-39, które dla wielu maratończyków są wyzwaniem, miną nam w bezpośredniej bliskości rzeki, kiedy Wybrzeżem Helskim i potem Szczecińskim będziemy biec na południowy wschód.
Tak, to trudny moment, ale z drugiej strony pachnie już finiszem… Warto wykrzesać z siebie siły przy wbiegu na Most Świętokrzyskim, warto też – jak mówi Warszawski Biegacz – podnieść głowę, bo oprócz widoków na miasto zazwyczaj jest tu mnóstwo kibiców. Po zbiegu z mostu zostaną już tylko dwa kilometry do mety usytuowanej przy Parku Fontann. Jeśli będziemy mieć siły popatrzmy, jak pięknie wygląda z naszej perspektywy Stare Miasto i Podwale. Jeśli nie, bądźmy pewni, że dla kibiców to my tego dnia jesteśmy na pierwszym planie!