Karolina Obstój
Z wykształcenia prawniczka, a z zamiłowania ambitna biegaczka amatorka, spełniająca się w biegach górskich, choć od asfaltu nie stroni. Trenerka biegania i organizatorka obozów biegowych. Więcej o mnie znajdziesz na Instagramie.
W ramach naszego cyklu, przybliżającego charakterystykę tras na zawodach z serii UTMB, tym razem przygotowaliśmy informacje o Istria 100 by UTMB. Trasy na tych zawodach są dość łatwe technicznie, z niewielkim przewyższeniem. Zobaczcie, jakie dystanse można wybrać i jak wspominają udział w tych zawodach biegacze z Polski.
Istria 100 by UTMB odbywa się w chorwackim regionie Istria, który charakteryzuje się łagodnymi wzgórzami górującymi nad polami i dolinami oraz mnóstwem małych miasteczek. Znajdziecie tu bujne pola pszenicy, winnice i gaje oliwne i oczywiście morze.
Kiedy?
Gdzie?
Jakie dystanse?
Karolina Wierzchowiak – startowała w Istria 110K w 2024 roku
“Trasę 110 km można według mnie podzielić na 3 części. Pierwsza, licząca ok. 45 km, to dość techniczny teren, większa część przewyższeń jest skumulowana właśnie tam. Łatwo się przepalić na pierwszym fragmencie, zatem dobrze jest pamiętać o odpowiednim rozkładzie sił. Potem, mamy pagórkowaty, bardziej biegowy odcinek, który liczy ok. 55 km. Jest on odsłonięty i przy upale (który w Chorwacji z dużym prawdopodobieństwem może zdarzyć się w kwietniu) zdecydowanie zwróciłabym uwagę na osłonięcie głowy czapką oraz odpowiednie nawodnienie. Ostatnie 10 km to z kolei dość płaski odcinek, który „nie bierze jeńców” – po 100 km ciężko zmobilizować nogi do szybszego przebierania, mimo że przewyższeń zostaje nam dosłownie garstka.
Oznakowanie było bardzo dobre – ani razu nie zboczyłam z wyznaczonej trasy. Jedynie pod koniec nieco zmylił mnie track versus oznaczenia, aczkolwiek możliwe, że byłam już zwyczajnie zmęczona i podekscytowana zbliżającą się metą 🙂 Ogólnie oceniam na duży plus!
Jeśli chodzi o charakterystykę trasy, jest ona bardziej pagórkowata (średniej długości zbiegi i podbiegi). Najwięcej było leśnych ścieżek, również tych polnych i trawiastych. Z kolei pierwsza część (ta bardziej techniczna), to trochę kamienistej trasy, czasami również z luźnymi kamieniami. Asfaltu było niewiele, z 10%, głównie przy przecinaniu miasteczek na trasie. Porównałabym trasę raczej do zbliżonej trudnością jak w Beskidzie Niskim / Bieszczadach – aczkolwiek z założeniem, że na Istrii ilość błota jest o wiele mniejsza.
Imprezę Istria100 wspominam bardzo pozytywnie. Cała atmosfera, organizacja biegu, punktów żywieniowych oraz zaplecza z expo na czele, niczym nie odstawała od największych europejskich festiwali. Chorwaccy wolontariusze byli bardzo pomocni: wspierali, dopingowali, uzupełniali mi flaski zanim o to poprosiłam. Atmosfera małych, wybrukowanych miasteczek, przez które się przebiega oraz przepiękny zachód słońca sprawił, że ten bieg na długo pozostanie w moim sercu.”
Dominik Milewski – startował w Istria 69K w 2023 roku
“Istria100 – pierwsza myśl: “Sahara”, a druga: buty asfaltowe, to niegłupi pomysł (czołówka zawodników w takich biegła). Całą trasę uważam za bardzo łatwą i szybką, szczególnie ostatnie 20 km. Nad morzem biegło się fajnie, jednak zdecydowana część trasy prowadzi po rejonach bez cienia, a w 2024 r. było bardzo ciepło. Nie ma stromych podbiegów, a zbiegi są bardzo przyjemne. Nie ma na nich nic technicznego, najczęściej jest to utwardzona droga. Trasa ogólnie jest inna niż nasze w Polsce. Prowadzi głównie przez miejscowości, które są piękne i bardzo urokliwe. Oznakowanie trasy było bardzo dobre. Szarfy i mini flagi – dzięki brakowi zalesienia – były bardzo dobrze widoczne.
Co do obuwia, to tylko pierwsze 14 km jest trudniejsze (trochę potoczków i kamieni), reszta to droga utwardzona lub asfalt, czasami na 500-1000 metrów troszeczkę gorzej, więc w takich warunkach buty asfaltowe dadzą sobie radę. Szczególnie, że asfaltówki nie “kleją” się tak do asfaltu jak buty terenowe. A jest go naprawdę sporo.
Rady dla osób chcących wziąć udział:
Ogólnie imprezę oceniam bardzo dobrze. Fajne pakiety, meta w urokliwym miejscu. Mega plus za posiłek po zawodach. Jesz, ile wlezie w 4-gwiazdkowym hotelu. Z minusów: trasa jest nudna, bo łatwa. Ma momentami fajne widoki, jednak ostatnie 30 km jest już bardzo nudne i bardzo się dłuży.”
Weronika Zielińska – startowała w Istria 42K w 2024 roku
“Trasa jest stosunkowo łatwa i biegowa. Ja wybrałam ten bieg, żeby jak najmniejszym kosztem zdobyć „running stones”. Największą trudnością tego biegu może być upał i pogoda. Start jest w samo południe. Według prognozy były 24 stopnie, ale odczuwalna temperatura była dużo wyższa. Do ok. 8km nie było wiatru, a potem ratował on sytuację, bo cienia było naprawdę niewiele. W większości biegło się w słońcu.
Nawierzchnia to szuter, asfalt, utwardzona ścieżka. Przez większość biegu jest gdzie wyprzedzać w bezpieczny sposób, są węższe etapy gdzie biegnie się jeden za drugim, ale tylko momentami. Na biegu nie ma większych trudności.
Od razu na starcie był dość stromy podbieg o długości ok. 1 km do miasteczka Motovun. Potem od razu zbieg zacienioną ścieżką, dość stromy, ale bez trudności, więc można się rozpędzić. Na 4 km wybiega się na asfalt, który prowadzi do pierwszego punktu żywieniowego. Kolejny podbieg jest już dłuższy i dość stromy. Tu jednak największym przeciwnikiem może być słońce i brak wiatru. Pierwszy raz widziałam, aby na tak wczesnym etapie wyścigu, tak dużo osób zatrzymywało się. Z resztą ja też pierwszy raz podczas wyścigu zatrzymałam się i to 3 razy. W nagrodę zbieg jest długi i przyjemny po asfalcie, szutrze i utwardzonej ścieżce. Jest to zbieg, na którym można się rozpędzić i nie nabija się nóg. Żadnych korzeni i trudności. Następny podbieg jest już łagodniejszy i przeplatany płaskimi biegowymi odcinkami. Na tym etapie jest więcej cienia. Za miejscowością Završje jest kran / studzienka z wodą. Można się schłodzić i nalać do flaska. Do drugiego punktu trasa jest najbardziej atrakcyjna, są widoki, czuć że to bieg górski. Po drugim punkcie żywieniowym jest długi płaski odcinek i następnie zbieg. Biegnie się trochę między drzewami, kończą się „góry”. Ostatni podbieg jest na 28 km, na ostatni punkt. Potem już jest z górki. Ostatnie 10 km to najnudniejszy etap. Biegnie się łąkami i polami, czasem dość wąską ścieżką, głównie w słońcu. Wykres pokazuje, że jest z górki, ale gdy zdarzały się momenty, że biegło się po trawie, to naprawdę tego nie czułam. To trudny etap dla głowy i mi się dłużył. Kilka razy przebiega się przez ulicę, po której normalnie odbywa się ruch, nie ma wolontariuszy, więc trzeba być czujnym.
Mimo że trasa jest miejscami nudna, to meta jest piękna. Wbiega się do miasteczka i ostatnie metry wiodą między kamienicami. Po tym długim odcinku po płaskim, bieg odzyskuje klimat.
Punkty żywieniowe były dobrze zorganizowane, było wielu pomocnych wolontariuszy.
Moim zdaniem kije przydadzą się tylko osobom niewytrenowanym na podbiegach. Najlepiej nie rozkładać ich od razu, jest tłok, ciasno i w nawierzchni jest dużo szczelin, w które kije wpadają. Mogą się przydać do maksymalnie 28 km, na tych dwóch podbiegach.
Trasa była dobrze oznaczona, raz przez moment biegłam sama, ale nie miałam problemów z nawigacją. Większość dystansu biegnie się z kimś, bo spotyka się biegaczy z dłuższych dystansów.
Zwróciłabym uwagę na to, że autobus dowozi zawodników na start godzinę przed biegiem. Nie ma tam cienia ani miejsca żeby się schować, więc w przypadku upału dobrze wziąć zapas wody, a jeśli padałby deszcz, to można wziąć ubrania na zmianę, bo na starcie można nadać depozyt. Jeśli ktoś planuje półmaraton w ramach festiwalu, to nie polecam. Niewiele ma to wspólnego z biegiem górskim, trasa jest mało atrakcyjna.”