Krzysztof Brągiel
Biega od 1999 roku i nadal niczego nie wygrał. Absolwent II LO im. Mikołaja Kopernika w Kędzierzynie-Koźlu. Mieszka na Warmii. Najbardziej lubi startować na 800 metrów i leżeć na mecie.
W środę (17.02) halowa zabawa pod tytułem: World Athletics Indoor Tour Gold, trafi do Torunia. Czy Justyna Święty-Ersetic powstrzyma Femke Bol i Lieke Klaver? Jak na tle rywali z Afryki wypadnie Marcin Lewandowski? W jakiej formie jest Adam Kszczot? I wreszcie, czy pod nieobecność rekordzisty świata w skoku o tyczce, Armanda Duplantisa, również w tym roku w Arenie Toruń zabłyśnie „WR” (World Record)? Jest taka szansa, ponieważ w biegu na 60 m przez płotki wystąpi Amerykanin Grant Holloway, właściciel drugiego wyniku w historii (7.32).
Justyna Święty-Ersetic wzorem wielu naszych lekkoatletów wchodzi w sezon halowy bez pośpiechu. Do tej pory wystartowała tylko raz. 12 lutego w Toruniu sprawdziła się na 200 m i 300 m, na dłuższym z dystansów bijąc życiówkę – 37.32. W środę naszą mistrzynię Europy czeka jednak prawdziwa próba ognia. Do Polski przyjadą właścicielki dwóch najlepszych tegorocznych wyników na halową czterysetkę w Europie: Femke Bol (50.81) i Lieke Klaver (51.48).
Wszystko wskazuje na to, że aby nawiązać walkę z Holenderkami, Justyna będzie musiała zakręcić się w okolicach własnego rekordu Polski (51.37). Bol, poza doskonałą życiówką w hali, może się też pochwalić rekordem Holandii na 400 m przez płotki (53.79). Wyniki robią tym większe wrażenie, że sprinterka 23 lutego skończy dopiero 21 lat.
Obie reprezentantki „Oranje” lubią otwierać czterysetki od mocnego uderzenia (tegoroczny bieg Klaver na filmiku poniżej). Zupełnie inaczej, niż liderka naszej srebrnej sztafety z MŚ w Dosze. Która strategia okaże się skuteczniejsza w środę?
W kategorii „bicie rekordów Polski” Marcin Lewandowski jest mistrzem świata. Na stadionie: 1000 m, 1500 m, mila, 2000 m, w hali: 1000 m, 1500 m, mila – najnowszy nabytek AZS UMCS Lublin, wie, jak dopisywać do swoich wyników adnotację NR (National Record).
9 lutego we francuskim Lievin, zabrakło 0.33 sekundy w biegu na 1500 m, aby kolejny już raz w swojej karierze „Stary Lis” poprawił rekord kraju. Czy zatem podczas Copernicus Cup 3:36.50 przejdzie do historii?
Nie jest to wykluczone, zwłaszcza, że Polak o zwycięstwo będzie bił się z Etiopczykiem Selemonem Baregą i Kenijczykiem Bethwellem Birgenem, którzy powinni zadbać o dostatecznie mocne tempo.
Debiutanckie starty w sezonie mają już na koncie: Joanna Jóźwik i Adam Kszczot. Oboje w pierwszym podejściu zdołali odhaczyć minima na Halowe Mistrzostwa Europy w Toruniu. Wyniki: 2:02.19 Jóźwik i 1:47.65 Kszczota, odbiegają jednak od tegorocznej, europejskiej czołówki. Liderami na Starym Kontynencie są Brytyjczycy: Elliot Giles (1:45.49) i Keely Hodgkinson (1:59.03).
Miting w Toruniu będzie dobrą okazją, żeby nasi specjaliści od czterech halowych okrążeń, poprawili SB (Season Best). Kszczot zmierzy się ze wspomnianym Gilesem, ale też mocnym Kenijczykiem Collinsem Kipruto, oraz Szwedem Andreasem Kramerem. Z kolei „JJ” będzie miała przeciwko sobie wymagającą koalicję biegaczek z Afryki: Etiopkę Habitam Alemu i Ugandyjkę Winnie Nanyondo.
Bieg na 3000 m metrów pań zapowiadany jest jako wielki pojedynek rekordzistek świata. Naprzeciwko siebie staną: Kenijka Beatrice Chepkoech (WR na 3000 m z przeszkodami) i Etiopka Genzebe Dibaba (multirekordzistka na dystansach od 1500 m na stadionie do 5000 m w hali). Obie „romansują” ostatnio z ulicą. Chepkoech 14 lutego w niedzielę pobiła rekord świata na 5 km (14:43), z kolei Dibaba pod koniec zeszłego roku zadebiutowała w półmaratonie (1:05:18).
W stawce znajduje się też niespełna 20-letnia Etiopka Lemlem Hailu. Możemy ją pamiętać z mitingu w Lievin, kiedy na końcówce odjechała zarówno Chepkoech, jak i Sifan Hassan. Czy również w Toruniu „pogodzi” słynne rywalki i rozstrzygnie kwestię zwycięstwa na swoją korzyść?
Grant Holloway po styczniowym starcie na 60 m ppł w amerykańskim Fayetteville, przetransportował się do Europy i nie przestaje zachwycać. W Lievin (9.02) rozminął się z rekordem świata Colina Jacksona o 0.02 sekundy, wynikiem 7.32 wychodząc na 2 miejsce ALL-TIME. W Walentynki (14.02) wystartował natomiast w Val-de-Reuil, uzyskując w finale przekonujące 7.41. Pięć najlepszych tegorocznych wyników na świecie jest autorstwa Hollowaya. Trzy z sześciu najlepszych czasów w historii również należy do Amerykanina.
Prawdopodobieństwo, że to właśnie w Toruniu po 27 latach Colin Jackson straci panowanie w tabelach wszech czasów, jest zatem niebezpiecznie wysokie. Zwłaszcza, że w mocnym bieganiu powinni pomóc Hollowayowi, tacy rywale jak: Wilhem Belocian, Jarret Eaton i Aaron Mallet. My liczymy na udany występ Damiana Czykiera, który będzie chciał się odkuć za gorszy start 12 lutego w Łodzi.
Na płaskie 60 metrów ponownie wystąpi Ewa Swoboda. Polka po zwycięstwie w Łodzi (Orlen Cup) z czasem 7.22, liczy na poprawienie wyniku. Będzie kogo gonić, ponieważ do Torunia wybrała się Amerykanka Javianne Oliver (niepokonana w tym sezonie), której 7.10 (uzyskane w Metz i powtórzone w Lievin) daje w tym momencie drugie miejsce na listach światowych. Inną mocną kandydatką do walki o zwycięstwo będzie Szwajcarka Ajla del Ponte (SB – 7.14).
Na 60 metrów przez płotki powinniśmy zobaczyć Karolinę Kołeczek. Zawodniczka Piotra Maruszewskiego, podobnie jak Swoboda, otworzyła sezon 12 lutego w Łodzi, w finale ustanawiając życiówkę – 8.01. W Toruniu Polce przyjdzie się zmierzyć z nie lada rywalkami. Swój udział zgłosiły bowiem: Christina Clemons, Nooralotta Neziri i Tobi Amusan (wszystkie z życiówkami grubo poniżej 8.00).
Niemal w ostatniej chwili absencję w toruńskim mitingu ogłosił Armand Duplantis. Przypomnijmy, że rok temu Szwed przy gorącym dopingu polskiej publiczności ustanowił rekord świata w skoku o tyczce (6.17 m). W tegorocznej odsłonie Copernicus Cup w Arenie Toruń z wiadomych względów nie będzie też kibiców. Nie powinno natomiast zabraknąć biegowych emocji i wyników na światowym poziomie.
Transmisja z Copernicus Cup 2021 w środę (17.02) od godziny 17:30 na TVP Sport.