Redakcja Bieganie.pl
W trakcie ostatnich trzech tygodni miałem start na Mistrzostwach Polski ultra podczas Maratonu Karkonoskiego oraz przebywałem na zgrupowaniu w Tatrach. Na start w Karkonoszach zdecydowałem się miesiąc wcześniej – skoro były MP, to uznałem, że warto pobiegać z najlepszymi ultrasami w kraju. Broniłem także złota z 2017 roku (w 2018 mistrzostwa nie odbyły się) i chciałem zrobić sprawdzian, w który miejscu jestem z treningiem.
Rok temu wybrałem podobny dystans na Grossglockner Ultra Trail w Austrii i zdobyłem wtedy 2 miejsce. Chciałem powtórzyć ten model przygotowań, dlatego wybrałem start w Maratonie Karkonoskim, choć zaproszenie miałem też na inne zawody.
Sam start oceniam dobrze i cieszę się, że nawiązałem walkę. Czułem się tak samo jak rok wcześniej w Austrii – głowa chciała, ale ciało jeszcze nie wypoczęło. Nie było z czego pobiec szybko. Rezerwy więc są, a szczyt formy ma przyjść dopiero za chwilę. Choć dystans UTMB – czyli prawie 3 x Maraton Karkonoski dalej mnie przeraża…Potem miałem dwa dni w domu i wyjechałem na Słowację – w miejsce, gdzie trenowałem również rok wcześniej. Tym razem jednak postanowiłem zostać trochę dłużej, bo 14 dni. W tym roku zaprosiłem też na zgrupowanie fizjoterapeutę Macieja Citko, który spędził swój urlop na Słowacji, a wieczorami pracował ze mną. Była to namiastka profesjonalizmu 😉
Sam obóz uważam za trudny. Wciąż starałem się robić treningi objętościowe i jakościowe. Podobne treningi do tych rok wcześniej „wchodziły” podobnie, a nawet ciut lepiej. Testowałem plecak, jedzenie i ciuchy, tym bardziej, że pogoda nie była zawsze idealna. Treningi godne uwagi z tego okresu, to interwały, na których stopniowo skracałem odcinek (12x 3 min /p 2 min, 16 x 2 min / p 2 min ). Wszystko wykonywałem w terenie, również 16 km w II zakresie. Czuję, że treningi już „oddawały”, ale jeszcze ciężko łapało się powietrze. Ciągłe przebywanie w górach też jest męczące, choć organizm adaptował się coraz lepiej. Teraz najważniejsze, to nie zrobić głupoty i nie przesadzić z ilością
Jestem zadowolony z tego czasu, choć był bardzo intensywny. Zaraz po obozie czekało mnie kolejne szybkie pakowanie, wyjazd, wizyta w domu tylko na jedną noc i dalej do Chamonix.
Jestem już na miejscu. na razie prognozy pogody zapowiadają chmury i deszcz przez najbliższych kilka dni. Mam nadzieję, że te ostatnie dni będą spokojniejsze – i że faktycznie skupię się na starcie. Choć z drugiej strony mam przygotowaną już rozpiskę, gdzie muszę być przez ten tydzień ze względu na zobowiązania wobec sponsorów. Razem z supportem zadbamy, by było jednak jak najwięcej odpoczynku 😉
Trzymajcie kciuki! Zapraszam jeszcze do obejrzenia motywującego (mam nadzieję) filmiku wykonanego przez Manuel Uribe Photography.