Redakcja Bieganie.pl
Marcin Świerc wygrał kolejny wyścig z głównego kalendarza Ultra-Trail World Tour – #polishpower z czasem 9:31:15 jako pierwszy przekroczył linię mety Ultra-Trail Australia. Wyścig rozpoczął się w piątek wieczorem (17.05) czasu polskiego, a nasz kangur finiszował w sobotę rano. To było wspaniałe rozpoczęcie weekendu.
Przygotowujący się zrealizowania swojego największego marzenia – startu (i miejmy nadzieję zwycięstwa) w UTMB – Polak z teamu Buff okazał się najszybszy na stukilometrowej trasie zawodów na antypodach. Drugi przybiegł Jono O’Loughlin (czas 9:42:28), legenda australijskich biegów ultra, który ukończył wszystkie dotychczasowe edycje UTA. Trzecie miejsce wywalczył Szwed Morgan Lindqvist (9:43:45). Największy obok Marcina faworyt, Australijczyk Brendan Davies zajął dziewiąte miejsce.
Wśród kobiet triumfowała Australijka Amy Lamprecht (11:03:28, 11. miejsce w klasyfikacji generalnej), druga był Francuzka Angélique Plaire (12:05:18), a trzecia Hiszpanka Emma Roca (12:14:23).
W relacji Marcina wyścig nie był lekki, a poza trudnościami na trasie polski zawodnik zmagał się też z innymi problemami:
To był bardzo trudny bieg. Od początku bardzo mocno poszli miejscowi zawodnicy. Bieg miał być dla mnie takim wejściem w sezon – to moja pierwsza setka w tym roku i chciałem ją ukończyć w dobrym stylu. Niestety przez cały czas strasznie smarkałem – przeziębiłem się przez klimatyzację w samolocie i dlatego bieg nie był dla mnie komfortowy. Cały czas musiałem czyścić nos. Musiałem więc bardzo mocno pracować głową, , potrzeba było wielkiej motywacji, żeby ukończyć zawody.
Chciałem je zacząć spokojnie, ale jak mówiłem bardzo mocno pobiegli od startu Australijczycy. Na pierwszym punkcie byłem piąty, biegnąc w większej grupie, dopiero później zacząłem powolutku wyprzedzać. Bieg wyszedł mi równo, choć czułem żołądek – tutejsza flora bakteryjna nie za dobrze mi chyba służy. Nie był to więc bieg w komforcie, niemniej był to dobry sprawdzian i prognostyk przed UTMB. Cieszę się z wygranej, z tego że flaga Polski powiewa na szczycie, że dostałem złotą klamrę, która przysługuje tylko zwycięzcy…
Dziękuję supportowi – Kuba i Basia super się spisali – i kibicom! Wracam za tydzień, chwilę jeszcze poodpoczywam, a potem przede mną kolejne cele… Bieg w Australii miał dać mi odpowiedź na pytanie, czego mi brakuje, w którym miejscu jestem, co jeszcze mogę poprawić.