„Staram się mieć w głowie porządek” – rozmowa z Klaudią Kazimierską
Średnie dystanse w Polsce mają swoją sztafetę pokoleń. Niepozorna zawodniczka z Włocławka w niedzielę 7 września wynikiem 4:07.47 otarła się na 1500 m o rekord Polski juniorek należący do Sofii Ennaoui. Tydzień wcześniej właśnie we Włocławku zdobyła swój pierwszy medal MP Seniorów. Z 19-letnią Klaudią Kazimierską rozmawiamy o kuble zimnej wody, jakim okazały się przełajowe mistrzostwa Europy, o tym, co do planu treningowego dołożyły ostatnio z trenerką Nowakowską, o emocjach towarzyszących jej dorosłym startom, wreszcie o gotowaniu i porządku.
Piękny czas wykręciłaś na Memoriale Skolimowskiej. Rezultat 4:07 był kilkanaście lat temu przepustką na igrzyska olimpijskie, przez wiele sezonów najlepsze seniorki w kraju biegały na tym poziomie. Jakie emocje towarzyszyły Ci w Chorzowie, na tym największym chyba mityngu w karierze?
Od trzech sezonów biję swoje życiówki w Chorzowie, wcześniej było to na Memoriale Kusocińskiego, w tym roku rzeczywiście pierwszy raz startowałam na Memoriale Kamili Skolimowskiej. Stadion Śląski zawsze robi na mnie ogromne wrażenie. Nawet w dobie pandemii sporo kibiców odważyło się przyjść kibicować, a to z pewnością wyzwalało dodatkową motywację. Jednak ten start potraktowałam bardzo spokojnie, bez żadnej presji na wynik. W ogóle się nie stresowałam, do tego stopnia, że aż zaczęłam się zastanawiać na rozgrzewce, czy wszystko na pewno jest okej (śmiech). Sama też byłam zaskoczona, gdy przebiegając przez linię mety na zegarze zobaczyłam 4:07. Od razu przez głowę przeszedł mi rekord Polski i z niecierpliwością patrzyłam na tablicę wyników. Zabrakło niewiele. Treningowo czułam się dobrze, ale prawdę mówiąc to może na dwóch-trzech treningach osiągnęłam prędkość startową z Chorzowa, więc tym bardziej ten czas jest szokujący dla mnie samej.
Przy spotkaniu na żywo wyglądasz niepozornie. Aż trudno uwierzyć, że jesteś w stanie tak szybko przebierać nogami. Jak sama oceniasz swoje warunki fizyczne?
Kiedyś bardziej się tym przejmowałam, ale teraz wiem, że wzrost nie gra roli. Wiadomo, że wyższe zawodniczki mają stosunkowo dłuższy krok, jednak duże znaczenie ma charakter. A jak widać między innymi po Sofii czy po mnie, niskie zawodniczki zdecydowanie mają wielką wolę walki, co w biegach często jest kluczowe na ostatnich metrach.
Zwróciłaś naszą uwagę już w 2017 roku, kiedy byłaś druga w Letnim Olimpijskim Festiwalu Młodzieży Europy w Gyor. Ale to w tym sezonie pokazujesz pełnię swoich wszechstronnych możliwości. Pobiegłaś świetnie na 5000 m (16:37.51), potrafiłaś też znakomicie wystąpić na 800 m (2:05.91). Czy jest coś, co w tym roku zmieniłyście z trenerką Agnieszką Nowakowską, czy po prostu nabierasz doświadczenia?
Duży wpływ na moje wyniki miało na pewno przygotowanie, a konkretnie dużo większy kilometraż, niż w ubiegłym roku. Jestem zawodniczką, której łatwiej jest zrobić z wytrzymałości szybkość, niż odwrotnie. Trzymaliśmy duży kilometraż, ale było mi po prostu łatwiej się potem skracać, rozpędzać do takiego dystansu, jakim jest 800 m.
Może się wydawać, że piąta zawodniczka ME juniorek już w 2019 roku trenowała ciężko. Jak dużo biegałaś w ostatnim okresie przygotowawczym?
Tygodniowo było to około 80-85 km. W poprzednim roku było to jakieś 60 km, więc postęp był znaczny. Sama o to trenerkę poprosiłam…
Jak to?
No tak, oczywiście to była wspólna decyzja, ale poprosiłam ją o to po przełajowych mistrzostwach Europy w Lizbonie. Słabo tam wystąpiłam.
Startowałaś tam na dystansie około 4 km i zajęłaś 64 lokatę. Marta Gorczyńska z naszej redakcji była na tych zawodach i widziała z bliska emocje związane z tym startem (Relacja Bieganie.pl z ME w Lizbonie TUTAJ – przyp. red). Co zmieniłyście po tamtych zawodach?
Poczułam, że mam braki wytrzymałościowe. Podobnie myślała trenerka. Zawsze rozmawiamy po sezonie o swoich spostrzeżeniach. Tak było po letnich mistrzostwach Europy U-20 w Boras rok temu, gdzie zajęłam piąte miejsce. Wtedy też usiadłyśmy i zastanawiałyśmy się, co dalej. Ale widocznie nasze obserwacje jeszcze nie były wtedy trafne, bo dopiero po Lizbonie wyciągnęłyśmy dobre wnioski. Postawiłyśmy właśnie na kilometraż i pracę z psychologiem oraz dietetykiem.
Teraz jesteś na fali wznoszącej, a jak traktujesz porażki?
W przeszłości odechciewało mi się trenować. Po nieudanych przełajach w Lizbonie jednak po raz pierwszy miałam chęć szybko wrócić. Dostałam kopa i poczułam, że muszę coś z tym zrobić. Po tygodniu roztrenowania zaczęłam na takim „wkurzeniu” biegać rozbiegania po 15-20 sekund szybciej na kilometrze. I ta prędkość została mi do teraz (śmiech).
We Włocławku miałaś naprawdę liczne grono kibiców. Reprezentujesz LKS Vectrę Włocławek od rozpoczęcia kariery. Gdzie na co dzień trenujesz?
Jestem z samego Włocławka, mieszkam blisko stadionu, więc większość treningów wykonuję tam. Biegam w okolicy jeziora Czarnego, na Rybnicę. Mamy w grupie teraz kilku biegaczy i z dwoma kolegami chodzę na rozbiegania, ale większość treningów na tartanie biegam sama. Jestem przyzwyczajona do nadawania samej sobie tempa.
Na mistrzostwach Polski seniorów do pewnego momentu mierzyłaś się jak równa z równą z Sofią Ennaoui. Przyznałaś po biegu, że to był emocjonujący bieg i już sama rywalizacja z nią jest dla Ciebie zaszczytem. W Chorzowie do rekordu kraju juniorek należącym właśnie do Sofii – zabrakło Ci 0.13 sekundy. Jak myślisz, czego brakuje Ci jeszcze, by przeskoczyć z tego, i tak wysokiego, poziomu – wyżej?
Chyba ważne jest doświadczenie, którego jeszcze nie mam. Jeszcze nie zaczęłam trenować jak poważna zawodniczka. Moje czasy są wynikiem obozów w Szklarskiej Porębie, jeszcze nie byłam w wyższych górach – tutaj można upatrywać rezerw. Mimo tego, że wiele pozytywnego zdarzyło się w mojej głowie po Lizbonie, muszę też dojrzeć pod względem psychologicznym.
No wiesz, jak na 19-latkę mówisz bardzo dojrzale. Jesteś humanistką, czy umysłem ścisłym?
Chyba zawsze byłam osobą poukładaną, lubiłam mieć wszystko jak w zegarku. Miewam bałagan w pokoju, ale staram się mieć porządek w głowie. Wierzę, że przekłada się to na życie sportowe. Nie byłam wielką prymuską, ale kończyłam liceum z czerwonym paskiem. Zawsze nauka była dla mnie ważna. Wiem, że gdy będę miała wykształcenie, to wszystko pójdzie do przodu. Niestety często bieganie kończy się, gdy przychodzi kontuzja albo jakieś niepowodzenie. Zawsze chciałam mieć coś poza bieganiem. Pisałam w tym roku maturę. Idę teraz na studia, wybrałam kierunek matematyczny na Uniwersytet Adama Mickiewicza w Poznaniu. Będę trenowała ze swoją trenerką, czekamy na decyzję, jaki będę tam miała tryb nauczania – czy będzie stacjonarny, czy częściowo zdalny. Oczywiście chciałabym zyskać indywidualny tok studiowania.
Dlaczego wybrałaś Poznań?
Rozmawiałam z kilkoma sportowcami tam studiującymi, zachęciła mnie też baza treningowa. Zastanawiałam się nad Warszawą, tam też jest fajnie, ale nie wiem, czy poradziłabym sobie treningowo w tak dużym mieście.
Powiedziałaś przed chwilą, że chciałaś zawsze mieć świat poza bieganiem. Coś Cię poza nim jeszcze nakręca?
Wiesz co, wiadomo, że to jest sport i zabiera mi dużą część życia, ale ja jeszcze bardzo lubię gotować… Po 2-3 tygodniowych obozach, gdy wracam do domu tylko myślę o tym, co sobie mogę ugotować. Lubię robić słodkie wypieki, spędzać czas w kuchni (śmiech).
Twój sezon trwa już dość długo, gdzieś Cię jeszcze zobaczymy na zawodach?
Czuję się nadal dobrze, wróciłam z obozu w Szklarskiej 5 sierpnia. Minął miesiąc, więc teoretycznie jeszcze powinien być gaz w nogach. Będę startowała jeszcze na mistrzostwach Polski juniorów w Radomiu. Będę na pewno biegać na 1500 m, jak i 3000 m. Tydzień po mistrzostwach zaplanowany jest juniorski mecz w Karpaczu, jeśli zostanę powołana, to też pewnie tam wystartuję, a poza tym wszystko będzie zależało od zdrowia. Może jeszcze uda się zaliczyć jeden start. Nie chcemy z trenerką przesadzić, formę trzeba wykorzystać jak najlepiej, ale ważne jest by liczyć się w wieku seniorskim. (na zdjęciu poniżej Klaudia wygrywa 1500 m podczas ubiegłorocznych MP u-20 w Raciborzu – przyp. red.)
Pisząc coś o sobie zwykle popada w przesadę. Medalista mistrzostw Polski w biegach długich, specjalizujący się przez lata w biegu na 3000 m z przeszkodami, obecnie próbuje swoich sił w biegach ulicznych i ultra. Absolwent MISH oraz WDiNP UW, dziennikarz piszący, spiker, trener biegaczy i współtwórca Tatra Running.