Redakcja Bieganie.pl
Czy lubicie przyjeżdżać do RPA na zgrupowania? Wasza ucieczka przed zimą do ciepłych krajów jest chyba najlepszym wyjściem w tym okresie treningowym.
Sylwia Ejdys: Dokładnie. RPA to dla mnie najlepsze miejsce do trenowania,w jakim miałam okazję być. Od kilku lat jeżdżę tu na miesięczne zgrupowania w okresie, kiedy w Polsce panuje zima i warunki do biegania są ciężkie. Tutaj z racji ciepłego klimatu mam komfort szybszego biegania, bez zbędnego „cięższego” ubrania, czyli kilku par dresów i czapek. Są tu rewelacyjne warunki treningowe – obiekty sportowe, których może pozazdrościć niejedno Centrum Przygotowań Olimpijskich w Europie. Minimalną wadą wyjazdów na zgrupowania do RPA jest odległość, bo około dziesięciu godzin trwa przelot z niektórych lotnisk w Europie. Mimo to, spotkać tu można sportowców z całego świata.
Marcin Lewandowski: Wedlug mnie Potchefstroom to prawie idealne miejsce na trening. Prawie, bo jest jeden minus: nie ma za dużo ścieżek biegowych na robienie kilometrów, ale mi to w sumie nie przeszkadza. Uwielbiam tu trenować i myślę, że na ten okres nie ma lepszego miejsca. Jest tu i wysokość, ciepełko, zaplecze treningowe, świeżutkie owoce i warzywa, a przede wszystkim nie trzeba zmieniać strefy czasowej.
Bartosz Nowicki: Też bardzo lubię tu przylatywać, to moim zdaniem w tym okresie najlepsze miejsce do treningu. Po przejściu spokojnej aklimatyzacji na wysokości 1350 m n.p.m. i temperatury (25-35’C), można tu realizować każdy trening potrzebny biegaczowi na średnich dystansach.
Angelika Cichocka: Nie będę orginalna, bo RPA to moje ulubione miejsce treningowe. Lubię tutejszą trawiastą i tartanową bieżnię, ciepły klimat, dzieki któremu czuję się świetnie i roznosi mnie energia. Poza tym stadion tętni życiem. Każdy tu w pełnym skupieniu wykonuje trening To na pewno motywuje do ciężkiej pracy.
Jak przebiega wasz trening? Czy wprowadzacie z trenerami w tym okresie coś nowego przed sezonem olimpijskim, czy idziecie raczej starszym, sprawdzonym cyklem?
Bartosz Nowicki: Trening przebiega zgodnie z planem. Kilometraż jest duży, bo przebiegłem 450 km w listopadzie, a w grudniu i styczniu ponad 550 km w każdym miesiącu. Po ubiegłorocznych sukcesach na hali, (brązowy Medal Mistrzostw Europy, rekord Polski na 1500 m przyp.red.) miałem propozycję startu w paru fajnych mitingach, ale wspólnie z trenerem ustaliliśmy, że w tym wyjątkowym roku olimpijskim, naszym celem jest szybkie bieganie na stadionie i odpuścimy częste startowanie na hali.
Sylwia Ejdys: Tegoroczne przygotowania różnią się od tych z lat poprzednich. Tym razem nie przygotowuję się do startów na hali, co robiłam przez ostatnie trzy sezony. Trenujemy zatem spokojniej. Spokojniej znaczy w moim przypadku większą objętość, bo liczba kilometrów w miesiącu to około 550 km. W treningu mam mniej szybkości oraz dużą ilość godzin sprawności, treningu uzupełniającego, jak stabilizacja. Niestety z powodu problemu z kręgosłupem, odpuszczamy również trening siłowy ze sztangą, zastępując go nieco innymi ćwiczeniami siłowymi. Być może w tym roku, jeśli zdrowie pozwoli, wystartuję w kilku biegach przełajowych.
Angelika Cichocka: Mój trening na tym obozie jest bardzo spokojny i akumulacyjny. Pracuję głównie nad wytrzymałością i siłą. Mam duży kilometraż na niewielkich prędkościach. Póki co, wszystkie założenia udaje mi się realizować zgodnie z planem. Korzystam wraz z trenerem Ścigałą z doświadczenia, jakie zdobyliśmy na wcześniejszych obozach wysokogórskich, więc raczej nie wprowadzamy nowości. Skupiam się również na technice i ekonomice biegania pod okiem trenera Tomka Lewandowskiego, który zgodził się mi pomagać na tym zgrupowaniu. Nie przygotowuję się do hali, więc treningi tempowe zostawiam na później. Wystartuję w kilku biegach na hali, ale starty będę traktowała jako przerywnik w przygotowaniach do sezonu, aby sprawdzić nad jakimi elementami należy jeszcze popracować.
Marcin Lewandowski: Trening przebiega zgodnie z planem – odpukać. Na szczęście nie mam żadnych urazów, nie łapią mnie choroby i żaden trening mi nie wypada. Trening jest podobny jak przed rokiem, czyli duża praca wytrzymałościowo-sprawnościowa, średnio wychodzi około 120 km tygodniowo. Nie zapominam o szybkości. Wprowadziliśmy kilka nowych elementów do treningu, są one efektem naszych przemyśleń. Realizujemy w ten sposób wczesniej przyjety czteroletni plan treningowy. Nowością są wprowadzone w życie elementy wypracowane z wybitnymi specjalistami z różnych dziedzin np. biomechaniki – Vincenzo Canali, diety – Jakub Czaja i fizyki – Robert Terczyński.
Na czym polega twoja współpraca z Kubą Czają?
Marcin Lewandowski: Jeżeli chodzi o Kubę to po prostu rozpisuje mi suplementację, nie mam konkretnej diety, jem dalej tak, jak jadłem z tym, że staram się zwracać uwagę, aby jeść dużo warzyw i owocow.
Krążą o tobie plotki, że jesteś wegetarianinem…To prawda?
Marcin Lewandowski: Nie! Mięso czasami też jem, ale nie przepadam za tym. Jestem w stanie wytrzymac bez mięsa. Czasami normalnie je spożywam i nie mam z tym problemu. No i zdementuję, nie jestem wegetarianinem!
Obóz to zwiększona praca, ale i też więcej czasu na odpoczynek. Jaką odnowę biologiczną stosujecie w RPA?
Marcin Lewandowski: Moja odnowa biologiczna podczas zgrupowań w RPA wygląda co roku tak samo: po każdym treningu chłodzenie nóg w basenie z zimną wodą (ok. 6-8 stopni). Popołudniowa drzemka i porządne spanie w nocy. Dodatkowo raz – dwa razy w tygodniu wybieram się na masaż. Tym razem nie muszę nigdzie chodzić, bo jest tutaj fizjoterapeuta z PZLA, Wojtek Krawczak, opiekujący się wszystkimi polskimi sportowcami, z którym współpracujemy już drugi rok. Kolejną formą odnowy jest dieta, której przestrzegam zgodnie z zaleceniami specjalisty Jakuba Czai.
No to widać kolejne profesjonalne ruchy w waszym Teamie. Wprowadziliście jeszcze jakieś nowości?
Marcin Lewandowski: Tak. Od pewnego czasu stosujemy też przenośny aparat diagnostyczny Reflotron, który bada takie parametry biochemiczne krwi jak: kreatynina, mocznik, kinaza kreatynowa, hemoglobina i potas. Często jest tak, że wyniki wpływają na wydłużenie przerwy wypoczynkowej i dobór obciążeń treningowych, czy diety. Ale to już wyższa szkoła jazdy – wnioski wyciąga trener i na ich podstawie optymalizuje trening. To wszystko spowodowało, że zrealizowałem 100% założeń treningowych bez problemów zdrowotnych i wciąż czuję gotowość do jeszcze cięższych treningów, które każdego dnia przybliżają mnie do Londynu.
Bartosz Nowicki: W wymagającym klimacie RPA przede wszystkim dbam o nawadnianie, wypijam ponad 6 litrów płynów dziennie. Druga sprawa to unikanie zbyt częstego kontaktu ze słońcem, raczej nie opalam się. W sumie opalenizna jest nieunikniona,bo trenujemy w pełnym słońcu. Aby uniknąć urazów i przeciążeń, korzystam również z masażu oraz często wchodzę do specjalnej wanny z zimną wodą tzw. Ice Bad.
Sylwia Ejdys: Podobnie jak Bartek korzystam z Ice Bad i masażu. Chodzę też na pływalnię.
Angelika Cichocka: Ta słynna wanna robi furorę, też z niej chętnie korzystam. Jest tam jedynie 8 stopni, ale upalna pogoda ułatwia wchodzenie. To świetna regeneracja dla zmęczonych mięśni.
Życie sportowca powinno być nieskomplikowane. Głównie trenujecie ciężko dwa razy dziennie, śpicie i jecie, więc zapewne dopada was czasem rutyna. Czy obozy się wam dłużą, nużą? Co robicie, aby urozmaicić takie wyjazdy?
Marcin Lewandowski: Przyzwyczaiłem się do długich zgrupowań zagranicznych i potrafię sobie z tym radzić. Na szczęście w dzisiejszych czasach nie ma problemu z komunikacją. Dzięki temu mam codzienny kontakt z narzeczoną, przyjaciółmi, czy rodziną. To na pewno zawsze umila mi czas na zgrupowaniach. Poza tym oglądam filmy i dużo czytam. Kiedyś jeszcze musiałem się w tracie wyjazdów dużo uczyć, na szczęście to już za mną. No, ale przede wszystkim obóz to trening i trening, no i jeszcze raz trening oczywiście. Nie ma czasu na wielkie urozmaicenia. Cały dzień mija jak krótka, przyjemna chwila. Jedynie w niedzielę, raz podczas zgrupowania, pozwalam sobie na odrobinę szaleństwa. Wtedy wyjdę na spacer albo wybiorę się gdzieś na wycieczkę – istne szaleństwo (śmiech).
Bartosz Nowicki: Charakter mojej pracy sprawia, że połowę życia spędzam na zgrupowaniach i zawodach. Zastanawiam się czasem jak to będzie kiedyś, gdy się to wszystko skończy? A propos’ nudzenia i nużenia to wiadomo, że czasami na zgrupowaniu bywają ciężkie dni, są kryzysy fizyczne i psychiczne, wszyscy jesteśmy tylko ludźmi. Życie sportowca nie jest tak usłane różami, jakby się mogło wydawać, ale mam wsparcie ukochanej osoby, rodziny i paru przyjaciół, na których zawsze mogę liczyć, to bardzo pomaga.
Sylwia Ejdys: Każde zgrupowanie ma swój urok, który w dużej mierze zależy od towarzystwa. Krótko mówiąc jak jest zgrana grupka osób , to wszędzie może być fajnie. Czas wtedy ucieka bardzo szybko. Takie zgrupowania jak to w Afryce, trwa miesiąc i nie sposób w tym reżimie treningowym choć raz się nie zrelaksować. W niedzielę, bądź w jakieś wolne od treningów popołudnia zwiedzamy różne miejsca, które, dzięki temu, że jesteśmy sportowcami kadry narodowej, mamy okazję zobaczyć. W Afryce są to wyjazdy na safari, farmy lwów, lunapark, czy do Sun City – aquaparku pod gołym niebem.
Angelika Cichocka: Mi także czas leci szybko, tym bardziej, że mamy fajną grupę ludzi, z którą nie można się nudzić. Dla mnie bardzo ważne jest, aby dobrze się czuć w swoim towarzystwie. Będąc w Afryce grzechem byłoby siedzieć w jednym miejscu, dlatego, gdy w planie jest jeden trening, organizujemy wycieczki. Ostatnio byłam razem z Sylwią i trenerem Adamkiem w Luna Parku, było świetnie.
Możecie zdradzić swoje cele na sezon 2012? Macie w planach bieganie hali czy raczej przełajów?
Marcin Lewandowski: Z RPA wylatuje 12 lutego prosto do Lievin, tam wystartuję na dystansie 1500 m. Cztery dni później kolejny start, ale już na koronnym dystansie w Birmingham. Jeśli te dwa starty nie dadzą nam wystarczjącej ilości informacji do podjecia decyzji w sprawie Halowych Mistrzostw Świata, to wystartuję jeszcze w Sztokholmie 23.02 i po tych zawodach zadecydujemy, czy pojadę na Halowe Mistrzostwa Świata. Nie jest to mój cel, bo nie szykuje się do sezonu halowego, ale rok temu też się nie przygotowywałem, a jednak przywiozłem z Paryża medal. Wszystko zależy od mojej predyspozycji i samopoczucia. Jeśli nie pojadę do Stambułu, to chyba wystartuję podczas Mistrzostw Polski w biegach przełajowych.
Bartosz Nowicki: Moje cele są proste. Chcę uzyskiwać rekordowe wyniki na stadionie. Wystartuję w ramach testu i sprawdzianu formy na Halowych Mistrzostwach Polski oraz w przełajach. Nie wiem jeszcze na jakim dystansie, to będzie zależeć od trenera i niech to będzie na razie niespodzianką.
Sylwia Ejdys: Głównym celem na rok 2012 są Igrzyska Olimpijskie i na tym opierają się tegoroczne przygotowania. Aby na Igrzyskach być w finale, wydaje mi się, że podczas Mistrzostw Europy trzeba ulokować się na podium. Nie jest to oczywiście żadną regułą, bo bieg biegowi nie równy. Jak już wspominałam, sezon halowy odpuszczam, a jeśli dopisze zdrowie chciałabym sprawdzić swoją dyspozycję w biegach przełajowych. Po przyjeździe z RPA, planuję dwa lub trzy starty w Europie na crossie.
Angelika Cichocka: Tak jak wspomniałam, starty halowe traktuję jedynie z „marszu”. Celem są Igrzyska Olimpijskie. Trening w całości podporządkowuję pod tę imprezę. Jestem bardzo blisko minimum kwalifikacyjnego zarówno na 800 m jak i na 1500 m. Mam nadzieję, że zdrowie dopisze i wszystko ułoży się po mojej myśli.
Rok olimpijski zapewne bardziej motywuje do treningu. Czy patrzycie w przyszły sezon, jak na ten przełomowy, wręcz najważniejszy, jeśli chodzi o sport?
Marcin Lewandowski: Na pewno będzie to bardzo ważny sezon i wiele będzie zależało od strony szkoleniowej, organizacyjnej. Mój cykl szkoleniowy pod tę jedną imprezę był bardzo długi, bo trwał aż cztery lata i był bardzo ciężki. Zrobię więc wszystko, żeby wykorzystać go jak najlepiej. Chcę ”sprzedać’ swoje sportowe umiejętności. Jestem wyjątkowo zmotywowany. Ale oczywiście rok 2012 to nie koniec świata, jak niektórzy uważają (śmiech). Rok później nowe rozdanie kart. I kolejne imprezy. I znów czas na Mistrzostwa Świata, Europy i Igrzyska. Jestem jeszcze młodym zawodnikiem i wiem, że dopiero wszystko przede mną. Od samego początku mój trening był ukierunkowany na długoterminowość. Chcę jeszcze pare ładnych lat pobiegać, bo to po prostu uwielbiam. W bieganiu najważniejsze są osiągnięcia, wyniki, osiąganie celów, ale droga do nich też jest wspaniała. Ta właśnie cała otoczka powoduje, że mimo porażek ja wciąż codziennie, oprócz niedziel, z wielką pasją i radością zakładam buty i lecę do lasu wykręcić kilkanaście kilometrów.
Bartosz Nowicki: Wierze, że będzie to przełomowy sezon, pod każdym względem. Igrzyska Olimpijskie motywują, są marzeniem i celem sportowym zamykającym pewien etap w moim życiu. Poza tym Igrzyska Olimpijskie to najważniejsza impreza sportowa na świecie. W tym roku odbywa się w naszej strefie klimatycznej i czasowej w Londynie, bardzo lubię tam biegać. W 2011 roku biegałem dwa razu w Anglii: raz byłem drugi w Watford pod Londynem na 1500 m, a innym razem zająłem szóste miejsce na dystansie jednej mili na Diamentowej Lidze na londyńskim Crystal Palace. Bardzo dobrze wspominam te dwa starty, dlatego jestem optymistą.
Angelika Cichocka: Myślę, że będzie to zdecydowanie kluczowy sezon. Przede mną ogromna szansa, aby spełnić marzenia. We wcześniejszych latach bywało tak, że nie mogłam się w pełni przygotować do sezonu i wykorzystać swoich możliwości, bo trapiły mnie drobne kontuzje, czy też inne problemy. Teraz jestem w pełni zmotywowana i przede wszystkim myślę pozytywnie.
Sylwia Ejdys: Nie byłabym chyba sportowcem, gdybym nie chciała pojechać na Igrzyska Olimpijskie. Może też dlatego, że poprzednie w Pekinie były moją pierwszą i od razu tak poważną imprezą sportową. Nie wiedziałam, czego mam się tam spodizewać. Wtedy popełniliśmy kilka błędów, z których istnienia zdaliśmy sobie sprawę później. Teraz Igrzyska są w naszym klimacie i strefie czasowej, więc warunki już na pewno nie będą zaskakujące.
Sylwia, ale słyszłałam, że w twoim prywatnym życiu szykują sie zmiany?
Sylwia Ejdys: Tak, mam nadzieję, że ten rok będzie też przełomowy pod względem sportowym, bo w życiu osobistym się zmieni na dobre. Planuję tuż po Igrzyskach zmienić stan cywilny (uśmiech).
Gratulujemy! Życzymy wam wszystkim powodzenia pod każdym względem i świetnej formy po obozie.