29 marca 2011 Redakcja Bieganie.pl Sport

Sammy Kigen Korrir, Katarzyna Kowalska – zwycięzcami Półmaratonu Warszawskiego


VI Półmaraton Warszawski przeszedł do historii. Ale przyniósł wiele wartościowych rezultatów oraz rekordową frekwencję – bieg ukończyło 4698 osób.  Zwyciężył Sammy Kigen Korrir z wynikiem jakiego jeszcze na polskiej ziemi nie widziano, wśród Pań w debiucie wygrała Katarzyna Kowalska z czasem jaki jeszcze rok temu byłby nowym rekordem Polski, czołówka Polaków (mężczyzn) wszyscy poprawili życiówki na czele z Marcinem Chabowskim i Henrykiem Szostem, którzy przybiegli odpowiednio na 3 i 4 miejscu.

Poranek był słoneczny ale mroźny, zamarznięte kałuże pękały pod stopami rozgrzewających się biegaczy. Na mecie zgromadziła się czołówka polskich biegów ulicznych oraz grupa zawodników z Afryki, których poziom zazwyczaj pozostaje zagadką do dnia startu, chyba często także dla nich samych (wśród Panów zabrakło Mariusza Giżyńskiego, który w tym samym dniu wybrał start w półmaratonie w Holandii oraz Karoliny Jarzyńskiej która ze względu na kontuzję nie mogła wziąć udziału w biegu).

Start wyglądał zupełnie jak start zawodników do biegu na dystansie nie dłuższym niż 1 mila. Wydawało się, że kilkutysięczny tłum ruszył do przodu w szaleńczym tempie przy dźwięku bębnów i tamtamów.

Na pacemakerów grupy męskiej wyznaczony był w pierwszej części biegu Paweł Ochal, dalej jego rolę miał przejąć jeden z Kenijczyków.

wawa start
Paweł Ochal próbuje objąć pozycję pacemakera

Jednak już kilkaset metrów po starcie prowadzenie objęła grupka Kenijczyków i ani myślała oddawać je Pawłowi Ochalowi, więc cała strategia prowadzenia od razu legła w gruzach. Polacy przygotowani byli na bieg w dużej grupie i ewentualnie atak w drugiej połowie lub na ostatnich kilometrach. Tymczasem natychmiast trzeba było podjąć decyzję i przeformować szeregi. W efekcie szybko powstały kilkuosobowe grupki.

wawa_4.jpg

Na czele pędził przeważająco kenijski "pociąg" z polskim i etiopskim pasażerami:

Korir    Kigen Sammy, Daniel Mukche Kiptoo, Cosmam Kyeva, Boniface Nduva, Peter Kariuki Wanjiru, Hanryk Szost, Wilfred Kipkoceh Taragon, Girma Dereje Tadesse.

Następnie biegła w większości polska grupka: Paweł Ochal (zszedł zgodnie z planem na 5tym kilometrze), Marcin Chabowski, Michał Kaczmarek, Sammy Kibbi Kipruto kilka sekund za nimi  Radek Kłeczek, Arek Gardzielewski.

Pierwsze 5 km liderzy przebiegli w czasie 14:28, czyli w średnim tempie: 2:54 min/km

wawa 5
Dyskusja pomiędzy Kyevą i Korirem

Widać było jednak, że czołowa grupa nadal nie jest jednorodna, trwały tam jakieś wewnątrz kenijskie dyskusje dotyczące prowadzenia, szczególnie pomiędzy Sammym Korirem a Cosmasem Kyevą..

Może Kenijczycy wzięli sobie do serca słowa wypowiedziane publicznie dzień wcześniej przez Henryka Szosta. Henryk powiedział, że w tym roku będzie inaczej niż w zeszłym, kiedy to wg niego cały bieg prowadzili Kenijczykom Polacy i dzięki temu Kenijczycy zachowali na ostatnie kilometry więcej sił i wygrali. Tym razem Henryk na pewno nie mógł narzekać ale raczej mocno się pilnować, żeby utrzymać kenijskie tempo.

Kenijczycy a szczególnie Sammy Korir i Sosmas Kyeva to przyspieszali, to zwalniali cały czas jednak trzymając się w bardzo mocnym rejonie 2:50-2:55. Jadący obok w samochodzie trenerzy, przypuszczając, że Kenijczycy porwali się na tempo powyżej swoich możliwości pokrzykiwali:

„ – Slow down, keep together” – na co Samy Korir reagował spojrzeniem mogącym mówić: „Ale o co im chodzi? Przecież to jest wyścig? „

wawa 3
" – Slow down ! Keep together!"

Po minięciu siódmego kilometra nie wytrzymał i rozpoczął się ONE MAN SHOW.

wawa 6
Rozpoczyna się ONE MAN SHOW

Mając przed sobą 14 kilometrów Sammy ruszył do indywidualnego wyścigu. Zawodnik mający przebiec w pojedynkę tak długi dystans w wyścigu ulicznym, skazany jest na samotne zmaganie się z przeciwnym wiatrem, podczas kiedy biegnąc w grupie zawodnicy mogą się zmieniać i co chwilę inny bierze na siebie prowadzenie (przynajmniej w teorii, a w praktyce tak dzieje się w kolarstwie). Także psychicznie, samotny zawodnik ma trudniejszą sytuację niż biegnący w grupie, bo grupa motywuje do większego wysiłku. W dodatku samotny zawodnik biegnący z przodu nie wie tak naprawdę jaka jest jego pozycja w stosunku do konkurentów i chcąc być na bieżąco musi co chwila oglądać się, co było bardzo częste w przypadku Sammy Korira.

wawa 7
Problemy Samyego na punktach odżywiania

Dlatego tak wczesny atak Kenijczyka można było potraktować na początku jako akt desperacji mało doświadczonego zawodnika z dużą fantazją. Każdy kilometr dalej przekonywał nas, że tak nie jest. Sammy biegł w taki sposób, jak gdyby miał wszystko zaplanowane. Jedyne co mu nie wychodziło – to picie, bardzo rzadko udawało mu się donieść coś do ust. W pewnym momencie można było odnieść wrażenie, że przed każdym punktem  z napojami, trochę już zrezygnowany ale i rozbawniony zadaje sobie pytanie:

"  – Uda mi się tym razem?"

Co jakiś czas zerkał na zegarek (co wcale nie jest u Kenijczyków powszechne), często oglądał się za siebie. Zupełnie niezwykła była jego interakcja z kibicami. Nasza redakcja była świadkiem już wielu wyścigów w Polsce, w których brali udział zawodnicy z Kenii lub Etiopi. Do dziś chyba tylko raz widzieliśmy zawodnika, który w równie swobodny i naturalny sposób uśmiechał się do pozdrawiających go na trasie ludzi i machał im na powitanie. Nazywał się Abel Kirui.

wawa 8
Sammy pozdrawia kibiców

10 km Sammy pokonał w łącznym czasie 28:49 (2:53 / km)

20 sekund za nim (115 metrów) w czasie 29:09 ten sam punkt minęła grupka: Daniel Mukche Kiptoo, Cosmam Kyeva, Peter Kariuki Wanjiru, Hanryk Szost, Wilfred Kipkoceh Taragon.  

22 sekundy później w czasie 29:32 ten punkt minęli Marcin Chabowski i Michał Kaczmarek.

Im dłużej trwał bieg tym większe zyskiwaliśmy przekonanie, że to oderwanie się Sammyego od grupy nie było przypadkiem, że raczej przypadkiem mogło być jego znalezienie się z grupą z tyłu.

Oddech Samyego był szybki, nasz reporter miał wrażenie, że gdyby po prędkości oddechu chcieć ocenić w jakim biegu bierze udział Sammy to byłoby to 5 km, tymczasem dla niego był to swobodny bieg. Potwierdzeniem były jego odpowiedzi do komentującego przebieg trasy Dyrektora Biegu Marka Troniny, oto przykład rozmowy:

Dyrektor: – There is a downhill and uphill ahead so you’d better slow down a little
Sammy: – Ok, ok.
Dyrektor: – And we are aproaching a long tunel, an uphill is at the end.
Sammy: – No light ?
Dyrektor: – Don’t worry 🙂

tłumaczenie:
– Niedługo jest zbieg i podbieg, więc możesz trochę zwolnić
– Ok, ok
– Zbliżamy się do tunelu, podbieg jest na jego końcu
– Nie ma tam światła?
– Nie martw się.

wawa 9
Mowa ciała Sammyego – rozmowy z Dyrekotrem Półmaratonu i oglądanie się za siebie

Można nawet powiedzieć, że w trakcie biegu Sammy prezentował wyższe umiejętności anglistyczne niż po biegu kiedy to oblegany przez dziennikarzy często chyba nie rozumiał pytań.

Sammy przebiegł przez tunel ze średnim tempem 2:47.

Po 15 kilometrach sytuacja wyglądała następująco:

Msc Imie Nazwisko Czas Strata do prowadzącego Strata do poprzednika Śr tempo
1 KORIR KIGEN SAMMY 00:43:13 02:53
2 KARIUKI WANTIRU PETER 00:43:51 00:38 00:38 02:55
3 DANIEL MUKCHE KIPTOO 00:43:53 00:40 00:02 02:56
4 HENRYK SZOST 00:43:53 00:40 00:00 02:56
5 COSMAS KYEVA 00:43:59 00:46 00:06 02:56
6 MARCIN CHABOWSKI 00:44:06 00:53 00:07 02:56
7 KIPKOECH TARAGON WILFERD 00:44:08 00:55 00:02 02:57
8 MICHAŁ KACZMAREK 00:44:20 01:07 00:12 02:57
9 MIKHAIL KULKOV 00:45:29 02:16 01:09 03:02
10 RADOSŁAW KŁECZEK 00:45:29 02:16 00:00 03:02
11 SAMMY KIBII KIPRUTO 00:45:48 02:35 00:19 03:03
12 ARKADIUSZ GARDZIELEWSKI 00:45:53 02:40 00:05 03:04
13 EMIL DOBROWOLSKI 00:47:03 03:50 01:10 03:08
1 KATARZYNA KOWALSKA 00:50:20 03:21
2 REBBY KOECH CHERONO 00:50:22 00:02 00:02 03:21
3 BEATRICE RUTO 00:50:25 00:05 00:03 03:22

Przed ulicą Sanguszki Dyrektor Tronina ostrzegł Sammyego, że czeka go długi podbieg. 18 kilometr, czyli większą część podbiegu Sammy pokonał w 3:01.

Wtedy było już pewne, że mamy do czynienia z przyszłym zwycięzcą VI Półmaratonu Warszawskiego i czas jaki Sammy osiągnie będzie należał do najlepszych jakie kiedykolwiek osiągnięto w Polsce w biegach długodystansowych czy ulicznych.

Tak też się stało, Sammy Kigen Korrir minął linię mety z wynikiem 1:01:18, co jeśłi porównywać z rekordem świata stanowi wskaźnik 95% (stosunek rekordu świata do wyniku Sammyego). Jeszcze nigdy w Polsce nikt z mężczyzn nie pobiegł wyniku posiadającego taki wskaźnik (choć jeśliby porównać wynik w maratonie Antoniego Niemczaka z Dębna z 1986 roku z ówczesnym rekordem świata w maratonie to był to wynik lepszy, zeszłoroczny wynik w maratonie Henryka Szosta miał podobną wartość ale piszemy tutaj o wynikach osiągniętych na terenie Polski).

Minutę po nim na metę dotarł niedoszły pacemaker Peter Wanjiru Kariuki (1:02:17).

Dziesięć sekund później (1:02:27) z nowym rekordem życiowym pojawił się Marcin Chabowski. Następnie, osiem sekund za Marcinem, także z nowym rekordem życiowym metę minał Henryk Szost (1:02:35), który stracił sporo sił na podbiegu i dał się wyprzedzić na ostatnich kilometrach Marcinowi Chabowskiemu.

Trzeci z Polaków Michał Kaczmarek także przybiegł na metę z nowym rekordem życiowym (1:03:25).

Od tego momentu wszyscy czekali już na pojawienie się pierwszej kobiety, zwłaszcza, że wieści z trasy były optymistyczne, prowadziła debiutująca na tym dystansie Katarzyna Kowalska. Kasia przybiegła na metę ze znakomitym, zwłaszcza jak na debiut wynikiem 1:11:27 co jeszcze rok temu byłoby rekordem Polski a tak było rekordem trasy (pomimo, powtarzanego często stwierdzenia, że rekordem trasy jest o dwie sekundy lepszy wynik Mare Dibaba z 2008 roku kiedy to jednak bieg rozgrywano na innej trasie).

Zapytaliśmy się po biegu Henryka Szosta:

Henryk, jak należy rozumieć Twój bieg z Kenijczykami w tempie momentami po 2:50 myślałeś, że to wytrzymasz, czy po prostu nie chciałeś im pokazać, że Polacy są słabsi?

Myślałem, że wytrzymam, i tak naprawdę nieźle wytrzymywałem do podbiegu. No cóż, podbieg dał mi trochę w kość i tam straciłem sporo sił, minął mnie też potem Marcin Chabowski.

Jak komentujesz swoją formę?

Myślę, że jest dobra, w końcu życiówka, weź pod uwagę, że my jeszcze 24 godziny temu odsypialiśmy wielogodzinną podróż z Kenii. Rok temu, także po powrocie z Kenii, na tej samej trasie pobiegłem 1:03:14, czyli prawie 40 sekund wolniej a maraton w 2:10:27. Czyli jeśliby chcieć wyciągać jakieś wnioski, to w maratonie w Wiedniu nie powinno być źle.

Dziękujemy

Poniżej krótkie nagrania rozmów z Marcinem Chabowskim i Katarzyna Kowalską

Wyniki

Panowie:

1. Sammy Kigen Korir (Kenia) – 1:01:18
2. Peter Kariuki Wanjiru (Kenia) – 1:02:17
3. Marcin Chabowski (Polska) – 1:02:27
4. Henryk Szost (Polska) – 1:02:35
5. Daniel Kiptoo Mukche (Kenia) – 1:02:54
6. Kyeva Cosmas (Kenia) – 1:03:04
7. Michał Kaczmarek (Polska) – 1:03:25
8. Wilfred Kipkoech Taragon (Kenia) – 1:03:33

Panie:

1. Katarzyna Kowalska (Polska) – 1:11:27
2. Rebaby Cherono Koech (Kenia) – 1:11:53
3. Beatrice Rutto (Kenia) – 1:12:32
4. Iwona Lewandowska (Polska) – 1:14:10
5. Peris Jepkorir (Kenia) – 1:14:22
6. Agnieszka Jerzyk (Polska) – 1:14:51
7. Gyta Norgyliene (Litwa) – 1:14:58
8. Anna Wojna (Polska) – 1:17:17


 

Statystyki biegu:

Liczba zawodników zapisanych do startu w imprezie:             5 828
Liczba nadanych numerów startowych:                    5 087
Liczba zawodników na starcie:                        4 725
Liczba zawodników, którzy ukończyli bieg w limicie czasowym:        4 698
Liczba kobiet biorących udział w biegu:                    686

FORUM DYSKUSYJNE

Możliwość komentowania została wyłączona.